Lechia ma nowego fachowca od transferów. W Wiśle i Zagłębiu potrafił znaleźć perełki. "Ambicje są najwyższe"
Wielką zagadką jest to jak Lechia Gdańsk poradzi sobie w rozpoczynającym się sezonie 1. ligi. Choć drużyna przystępuje do rozgrywek z bardzo wąską kadrą, to ambicje są najwyższe - awans do Ekstraklasy. W osiągnięciu tego celu pomóc ma Jakub Chodorowski, który niedawno został zatrudniony w roli dyrektora sportowego.
W ostatnim czasie klub pożegnał Łukasza Smolarowa, w którego CV znajdzie się niechlubny wpis o spadku z Ekstraklasy w roli szefa departamentu sportowego. Półroczny pobyt w Lechii był zapewne dla niego bolesnym doświadczeniem. Niemała część odpowiedzialności za tę sportową katastrofę spadła na niego, choć trzeba przyznać, że w klubie w zeszłym sezonie nie grało nic - ani piłkarze, ani struktura organizacyjna i nie jest to wina jednej, czy dwóch osób. Wraz z przyjściem do gdańskiego klubu funduszu MADA Global i stojącego za nim Paolo Urfera, nastały nowe porządki, np. powierzenie realizacji polityki transferowej Jakubowi Chodorowskiemu. Kim jest nowy dyrektor sportowy Lechii?
Wykształcenie, kursy i wolontariat
Chodorowski ukończył pięcioletnie studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Swoje kwalifikacje uzupełnił “podyplomówkami” z marketingu sportowego w Szkole Głównej Handlowej i biznesu piłkarskiego na Uniwersytecie w Liverpoolu. Może pochwalić się kursem trenerskim UEFA C. Posiada także certyfikat IPSO level 1, wydany przez Professional Scouting Organisation.
Pierwsze doświadczenia zawodowe zaczął zbierać w wieku 20 lat. Pracował jako sprzedawca w salonie Sony, asystent w kancelarii prawnej. Był też aktywnym wolontariuszem - jedno z cenniejszych doświadczeń w tej dziedzinie to pomoc przy obsłudze akredytacji w trakcie EURO 2008.
- Pracowałem podczas tego turnieju we Wiedniu - potwierdza Chodorowski. I dodaje: - Z kolei w trakcie pobytu w Liverpoolu byłem stewardem na meczach Evertonu. To było super! Nie dość, że mogłem oglądać mecz z wysokości murawy, to jeszcze za to płacili! - śmieje się i kontynuuje: - Dziwne jest to że w Polsce stewardzi patrzą tylko i wyłącznie na trybuny. Z kolei w Anglii mówiono nam, byśmy też częściowo oglądali mecz, by rozumieć na co reagują trybuny.
Chodorowski chciał zdobyć kolejne doświadczenia podczas następnego EURO, organizowanego w Polsce i Ukrainie. Dlatego przed turniejem odbył staże w Ministerstwie Sportu i Turystyki i spółce odpowiedzialnej za przygotowania do turnieju - PL2012.
Zawodowe początki
Potem przyszła kolej na zdobywanie doświadczenia w marketingu i sponsoringu. Pracował w kilku agencjach, a także w Totalizatorze Sportowym w departamencie sponsoringu.
- W tamtym czasie zajmowaliśmy się głównie współpracą z PZKosz i PKOl. Natomiast pierwszy czas, kiedy byłem bezpośrednio przy piłki nożnej i to dosłownie, była rola kierownika reprezentacji U-18 i U-19 za trenera Rafała Janasa. Wtedy grali chłopcy z rocznika 1998 i 1999: np. Kamil Grabara, Sebastian Szymański, Krystian Bielik, Kamil Jóźwiak, Miłosz Szczepański, Mateusz Hołownia, Kamil Wojtkowski, Marcin Listkowski, Adam Chrzanowski, Patryk Dziczek czy Robert Gumny.
Podobne zadania, choć z nieco rozszerzonym zakresie, spełniał w Legii Warszawa, gdzie był kierownikiem meczowym w akademii.
- Zatrudnił mnie tam Arkadiusz Mozyrko, który był wtedy menadżerem akademii. Byłem osobą, która opiekowała się całym dniem meczowym drużyn młodzieżowych. Wtedy w jednym czasie grało kilka drużyn. Spędzałem tam zazwyczaj całą sobotę i pół niedzieli. Zajmowałem się kwestiami logistycznymi, tak, by odciążyć trenerów.
Na poważnie
Pierwsza, poważna praca Chodorowskiego w świecie futbolu, to pełnomocnik zarządu ds. sportowych w Wiśle Kraków. Do pracy przy Reymonta namówił go Piotr Obidziński, ówczesny prokurent klubu.
- Pomagałem Piotrowi w zasadzie od jego pierwszego dnia w Wiśle. Starałem się jak mogłem pogodzić to z pracą w PKO Banku Polskim. Potem podpisałem umowę z klubem od grudnia do lutego - to było w sezonie 2019/20. Na ten czas w pracy poprosiłem bezpłatny urlop. Ściągnąłem wtedy czterech zawodników, z których dwóch miało bardzo pozytywny wpływ na zespół. Mowa o Hebercie i Alonie Turgemanie. Osiągnęliśmy cel, jakim było utrzymanie.
Po krótkiej przygodzie z Wisłą, Jakub Chodorowski wrócił do obowiązków w banku. Zajmował się tam organizacją imprez biegowych, a potem współpracą z Ekstraklasą, której jego pracodawca został sponsorem tytularnym. Zaś ostatni przystanek nowego dyrektora Lechii na futbolowej ścieżce to Zagłębie Lubin. Pełnił tam funkcję szefa skautingu. Telefon z z Dolnego Śląska z propozycją pracy otrzymał zaledwie miesiąc po zakończeniu współpracy z Wisłą. Jednym z jego sukcesów jest pozyskanie Łukasza Łakomego, który odszedł tego lata do Young Boys Berno za około dwa miliony euro. Chodorowski poznał go w czasie, kiedy był kierownikiem meczowym w Legii.
- Byłem tam szefem skautingu z obowiązkami… dyrektora sportowego, bo takowego wówczas nie było. Nie było w tamtym czasie transferu, pod którym bym się nie podpisał. Kibice w Lubinie wypominają Samuela Mraza, tyle, że w mojej opinii był to dobry zawodnik, tylko źle wykorzystywany. Inny piłkarz o którym mówiło się głośno, to Lorenzo Simić. Miał świetne warunki fizyczne i timing do gry głową. Przerastał w tym aspekcie naszą ligę, ale… popełniał błędy w defensywie, często te same. Z mojej perspektywy zabrakło może trochę więcej pracy indywidualnej z zawodnikiem - opowiada nam i kontynuuje: - W sezonie 2020/21 byliśmy o dwa punkty od czwartego miejsca. Jestem ogólnie zadowolony z pracy wykonanej w Zagłębiu.
Czas na Lechię
W ostatnim czasie Jakub Chodorowski sprawował posadę menadżera ds. marketingu w polskim oddziale adidasa. Z racji objęcia funkcji dyrektora sportowego Lechii Gdańsk, zdecydował się na rezygnację z pracy w odzieżowym potentacie.
Przed nowym szefem departamentu sportowego gdańskiego klubu bardzo duże wyzwanie. Prawdopodobnie największe, z jakim miał do czynienia. Lechia rozpoczyna sezon w pierwszej lidze z bardzo ograniczoną kadrą. Ambicje są bardzo wysokie - powrót do Ekstraklasy. Do tego potrzebna jest szybka i przede wszystkim skuteczna działalność na rynku transferowym.