Wielka szansa Lecha Poznań. Na tym stadionie już grał. "Ma stamtąd dobre wspomnienia"
Lech Poznań w 1/8 finału Ligi Konferencji Europy zmierzy się ze szwedzkim Djurgardens IF. Patrząc na to, jakich rywali “Kolejorz” miał na swojej ścieżce, to losowanie trzeba przyjąć z optymizmem. Ba, zespół Johna van den Broma może być traktowany jako faworyt do awansu.
Lech Poznań po raz kolejny zmierzy się z ekipą ze Skandynawii. Po wyeliminowaniu Bodo/Glimt, tym razem na drodze “Kolejorza” stanie Djurgardens IF. Szwedzi nie dostali miejsca w 1/8 finału Ligi Konferencji Europy za darmo, ale to zdecydowanie rywal w zasięgu ekipy z Wielkopolski. Chociaż jesień w wykonaniu drużyny ze Sztokholmu była udana, to przynajmniej kilka aspektów pozwala wierzyć, że Lech w tym dwumeczu przechyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Pierwsze spotkanie obu ekip w Poznaniu, 9 marca. Rewanż tydzień później w Szwecji.
Dobre losowanie
Lech w 1/8 finału LKE mógł trafić na takie zespoły jak Basaksehir, West Ham, Villarreal, Nicea, AZ Alkmaar, Sivasspor czy Slovan Bratysława. Patrząc na to zestawienie Djurgardens było bez wątpienia jednym z łatwiejszych wyborów dla “Kolejorza”. Z jednej strony to zespół będący półkę niżej w futbolowej hierarchii od np. Anglików czy Hiszpanów, a z drugiej Szwedzi nie są w rytmie meczów o stawkę, co może przemawiać za Lechem w bezpośredniej konfrontacji.
Ostatni pojedynek w lidze Djurgarden zagrało w listopadzie, a do gry szwedzka Allsvenskan wróci dopiero w kwietniu. Do momentu starcia w Poznaniu, piłkarze ze Skandynawii zagrają w sumie tylko dwa spotkania w ramach Pucharu Szwecji. Jedno mają już natomiast za sobą. “Blaranderna” mierzyła się co prawda towarzysko z innymi zespołami, ale nie równa się to z rytmem meczowym Lecha, który regularnie toczy boje o ligowe punkty. Owszem, patrząc na dorobek Djurgarden z fazy grupowej LKE nie można tego przeciwnika lekceważyć. Jednak nie warto go aż nadto przeceniać. Szwedzi w pokonanym polu zostawili belgijski Gent, norweskie Molde i irlandzki Shamrock Rovers. Trudno mówić w tym przypadku o tuzach europejskiej piłki, a warto pamiętać, że Lech w grupie musiał walczyć choćby z Villarrealem.
Lech Poznań z Djurgarden zagra najpierw u siebie. Rewanżowe starcie natomiast odbędzie się na Tele2 Arena w Sztokholmie, a warto przypomnieć, że z tego obiektu “Kolejorz” ma całkiem dobre wspomnienia. To na tym stadionie piłkarze z Wielkopolski ograli inny szwedzki zespół, Hammarby. Czy i tym razem to miejsce w stolicy Szwecji okaże się szczęśliwe dla Lecha? Z jednej strony znów trzeba będzie zagrać na stucznej murawie, z drugiej Poznaniacy ostatnio potrafili całkiem nieźle radzić sobie na tej nawierzchni w starciu wyjazdowym z Bodo/Glimt. Jeśli zatem prawo serii ma zadziałać, to tu los uśmiechnął się do polskiego zespołu. Tym bardziej, że porównując ostatniego skandynawskiego rywala Lecha i tego, który dopiero przed “Kolejorzem” - Bodo/Glimt jawi się jako zespół o nieco większym potencjale niż Djurgarden. Trzeba więc powiedzieć wprost, że Lecha można traktować jako minimalnego faworyta tego dwumeczu.
Po marzenia
“Kolejorz” już teraz pisze piękną historię. Własną, ale także w szerszym kontekście, całej polskiej piłki. I nie ma co tego umniejszać twierdzeniem, że Liga Konferencji to tylko puchar trzeciej kategorii. Owszem, może i nie da się ogrzać tu w blasku Realu Madryt, Manchesteru City czy Bayernu Monachium, ale nie o to w tym przypadku chodzi. Od ponad 30 lat żaden polski klub nie przedarł się przez pierwszą wiosenną przeszkodę w europejskich pucharach. Lech przerwał tę niechlubną serię, a teraz może zrobić kolejny krok. I wygrać coś na kilku płaszczyznach. Zespół z Wielkopolski zbiera kolejne punkty do rankingu klubowego, a także do ogólnej puli wszystkich polskich zespołów, co może w przyszłości okazać się niezwykle cenne. Poza tym sam “Kolejorz” promuje swoją markę, a rajdem przez Europę może przyciągnąć nowych kibiców. I wreszcie, zyskuje finansowo. Awans do 1/8 finału LKE to blisko 600 tysięcy euro do klubowej kasy, a za przejście kolejnej przeszkody zyskać można przynajmniej milion premii. Do tego dojdą wpływy z dnia meczowego i spora ekspozycja klubu w mediach. Jest o co grać, a ta przygoda na pewno zaprocentuje w przyszłości.
Dodatkowo, a może przede wszystkim, drużyna będzie mogła spełnić marzenia swoje i fanów “Kolejorza”. Atmosfera na czwartkowym spotkaniu z Bodo/Glimt pokazała, że Lech to prawdziwa “Duma Wielkopolski”. Sami piłkarze również dają porwać się emocjom i zasłużyli swoją postawą na to, aby jak najdłużej rywalizować na międzynarodowej arenie. Nawet jeśli wiele rzeczy za Lechem przemawia, to łatwo nie będzie, bo - choć to zgrany frazes - na tym etapie nie ma już słabych drużyn. Jednak co za tym idzie, Lech też do słabiaków nie należy i będzie chciał należycie wykorzystać wypracowaną szansę.