Lech Poznań meczem z Legią Warszawa może odwrócić kartę. "To będzie ważny krok"

Lech meczem z Legią może odwrócić kartę. "To będzie ważny krok"
Norbert Barczyk / PressFocus
Przed nami 142. mecz pomiędzy Legią Warszawa i Lechem Poznań. Obie drużyny marzą w tym meczu o zwycięstwie, ale obie też boją się porażki. Czy wyjdzie z tego nudny remis? Niekoniecznie.
Hity w tym sezonie ligowym przynoszą sporo goli i emocji. Jak przypomnimy sobie spotkania Lecha z Rakowem, Jagiellonią czy Pogonią oraz starcia Legii z Pogonią, czy Rakowem, to w każdym z tych meczów działo się dużo. O każdym można napisać by osobną historię i spokojnie możemy liczyć, że tak będzie tym razem. Także ostatni ligowy klasyk był wyłomem, bo do przerwy prowadziła Legia, po przerwie to Lech wyszedł na prowadzenie, a ostatecznie mecz skończył się remisem 2:2.
Dalsza część tekstu pod wideo
Dlatego są przesłanki, że przede wszystkim w niedzielny wieczór zobaczymy mecz godny dwóch czołowych drużyn w kraju, jednak zapewne obie najpierw nie będą chciały tego meczu przegrać. No bo porażka w tym klasyku może wyznaczyć narrację o danej drużynie na kilka następnych dni, a może nawet tygodni. Przynajmniej w przypadku Lecha, który nie gra w tym sezonie w europejskich pucharach.
Czym dla Lecha jest teraz mecz z Legią i czym dla Legii mecz z Lechem?
John van den Brom z Legią jeszcze nie wygrał, ale też nie przegrał. Miał okazję mierzyć się z nią dwukrotnie. Ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby odskoczyć od legionistów aż na osiem punktów i zachowałoby dwupunktowy dystans do Śląska i pozwoliło wyprzedzić Jagiellonię.
Dla Lecha byłoby to 15. zwycięstwo w Warszawie, ale taka wygrana pozwoliłaby całkowicie oczyścić głowy piłkarzy i kibiców z trzech ciężkich klęsk, jakie fani Lecha musieli doświadczyć w ostatnich tygodniach. Spartak, Pogoń i Jagiellonia to mecze, po których Lech w bólach musiał się podnosić. Dziś po trzech wygranych z beniaminkami i dwoma czystymi kontami z rzędu sytuacja przy Bułgarskiej się poprawiła, ale nadal Lech w tym sezonie ma problem z pozytywnym zaskoczeniem swoich fanów. No bo jeśli mówimy o 19 meczach Lecha w tym sezonie, licząc wszystkie rozgrywki, to praktycznie tylko dwa razy drużyna Johna van den Broma mogła pozytywnie zaskoczyć. Mamy na myśli pierwszą kolejkę i mecz z Piastem Gliwice, gdzie Lech grał fatalnie, ale dzięki Marchwińskiemu odwrócił losy meczu i deklasację przy Bułgarskiej mistrza Polski, z którym "Kolejorz" latami nie mógł sobie poradzić.
Takie zwycięstwo oprócz solidnej przewagi nad Legia mogłoby zamazać cały obraz mizernej jesieni. Bo chyba nikt się nie spodziewał, że Lech tak słabo wypadnie w Europie, a w lidze regularnie będzie notował wpadki.
Lech też nie ma dobrej passy z zespołami z pierwszej dziewiątki w tym sezonie. Jeśli spojrzymy na tabelę, to Lech z obecną górną połówką tabeli wygrał raptem dwa razy - z Radomiakiem (9. msc) i Rakowem (4. msc). Reszta to głównie remisy (Jagiellonia, Górnik, Zagłębie) i porażki (z Pogonią oraz Śląskiem Wrocław). Wygrana z Legią pozwoliłaby nawet największym malkonetnom uwierzyć, że Lech Poznań w tym sezonie idzie po majstra. Ostatnia wygrana w Warszawie za kadencji Macieja Skorży miała miejsce w sezonie, gdzie Lech został mistrzem Polski. Taki mecz odwróci narrację o Lechu do końca rundy i może być najważniejszym ligowym skalpem dla van den Broma. Obecnie Lech notuje serię 5 meczów bez porażki z Legią, zachowując podczas tej passy 3 czyste konta. Ostatnia porażka Lecha w Warszawie to 8 listopada 2020 (1:2)
Jeśli spojrzymy na Legię, to ta ekipa zaczęła się chwiać. W Lidze Konferencji podopieczni Kosty Runjaica są na dobrej drodze do wyjścia z grupy. Brakuje im do zdobycia tylko (albo aż) jeden punkt. Legia ma nawet szansę zająć pierwsze miejsce, co oznaczałoby wtedy nie tylko duży sukces, zostawiając w pokonanym polu AZ i Aston Villę, ale też uniknąć grania w 1/16 finału.
Tam się wszystko zgadza, ale przy Łazienkowskiej nie wszystko zgadzało się w lidze. Niedawno padła twierdza Łazienkowska, bo Legia miała serię 24. meczów bez porażki u siebie. Aż do spotkania z Rakowem. Potem przyszła domowa porażka ze Stalą. Legia przegrała też u siebie w Europie z Austrią Wiedeń.
To pokazuje, że w Warszawie można wygrać, ale można też odnieść wrażenie, że ostatnie spotkania Legii są bardziej wyważone. Zawodnicy Kosty Runjaica mieli mecz w tygodniu ze Zrinskim Mostar (2:0), ale trzeba też oddać, że w tym meczu nie musieli ganiać cały mecz, tylko spokojnie kontrolowali wydarzenia boiskowe. Legia też kontynuuje pasę trzech meczów bez starconego gola.
Dla Legii cel w tym sezonie jest jasny - mistrzostwo Polski, nawet mimo gry w Europie. Dlatego Legia przede wszystkim nie może w Warszawie przegrać, bo osiem punktów starty do Lecha i aż 10 do Śląska będzie powodem do sporego niepokoju. Sam Kosta Runjaić nie ma najlepszego bilansu z Lechem. Za kadencji Legii jeszcze z nim nie przegrał, ale też nie wygrał. Ogólnie na 11 starć z poznaniakami obecny trener Legii wygrał dwa, zremisował cztery i przegrał pięć razy.
Wygrana w takim meczu poprawia nie tylko sytuację punktową, ale też mental na finisz grania w 2023 roku. W tym meczu - z perspektywy obu trenerów - można pomyśleć, że lepiej dwóch rannych niż jeden zabity, ale żadna ze stron nie wybaczy swojemu zespołowi kunktatorstwa. To jest Lech i Legia, które zawsze powinny grać o zwycięstwo w takim meczu.
John van den Brom przed meczem był w dobrym nastroju. W swoim stylu powiedział, że "zagramy swoje". To nic nowego i takie wypowiedzi różnie się kończyły. Lech będzie chciał dłużej utrzymywać się przy piłce i to wcale nie jest zła wiadomość dla Legii, która ostatnio miała problemy w grze w ataku pozycyjnym.
Holender potrzebuje takiego skalpu, żeby udowodnić, że jego praca idzie w dobrym kierunku. Porażka znowu sprawi znaki zapytania i wpisze się idealnie w ten sezon, czyli - kilka dobrych meczów i znowu cios. Legia musi się otrząsnąć z ligowego przegrywania, bo tych porażek w ostatnim okresie miała zdecydowanie za dużo.
Dlatego stawka tego meczu jest bardzo duża, ale mamy dziwne wrażenie, że w 32. kolejce obecnego sezonu będzie jeszcze większa. Wtedy to na trzy kolejki przed końcem rozgrywek do Poznania przyjedzie Legia i trudno nie odnieść wrażenia, że ten mecz nie będzie o coś. Każdy Lecha z Legią jest. Może nawet o więcej niż trzy punkty. Podobnie będzie za pół roku.
Życzę sobie i Wam dobrego meczu

Przeczytaj również