Lech Poznań ma skomplikowaną sytuację. Czy wreszcie odczaruje wyjazdy?

Lech Poznań w czwartek rozegra czwarte spotkanie w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy i rozpocznie rundę rewanżową. Po pierwszych trzech meczach "Kolejorz" zajmuje 2. miejsce w tabeli i musi zrobić wszystko, żeby tę pozycję utrzymać do połowy listopada. Kluczem do tego jest czwartkowy mecz na Toto Turner Stadium, a najlepiej odczarowanie wyjazdowej passy w Europie.
Gdyby Lech przed tygodniem zdołał chociaż raz pokonać izraelskiego bramkarza, przy czym zachowałby czyste konto, byłby dzisiaj w zupełnie innej sytuacji. Bezbramkowy remis sprawił, że teraz lepsze karty w swoich rękach mają gospodarze czwartkowego meczu. Hapoel Beer-Szewa w pierwszej rundzie z dwóch meczów wyjazdowych - z Lechem i Austrią Wiedeń - przywiózł dwa punkty i przed rundą rewanżową stoi w nieco lepszej pozycji, grając rewanże z tymi zespołami przed własną publicznością.
Ostatni mecz pokazał, że drużyna Hapoelu jest do pokonania, ale Izrael nie jest miejscem, gdzie gra się łatwo. Oprócz letniej aury - ok. 27 stopni w dniu meczu - i później porze, bo mecz zacznie się o 22 czasu lokalnego, trzeba zwrócić uwagę, że rywale nie są zbyt gościnni. Co prawda trzy punkty wywiózł stamtąd Villarreal, ale tutaj nie ma co porównywać Lecha Poznań do zespołu Unaia Emerego.
Lech w czwartek przede wszystkim nie może przegrać, bo postawi się w bardzo trudnej sytuacji przed kolejnymi spotkaniami z Austrią Wiedeń i Villarrealem. Porażka sprawi, że do miana faworytów do awansu staną właśnie Izraelczycy. Dodatkowo nad "Kolejorzem" ciąży widmo ośmiu meczów (dwa remisy, sześć porażek) w Europie bez zwycięstwa na wyjeździe. Ostatnie to jakże pamiętne dla kibiców starcie z Chareloi, sprzed ponad dwóch lat, gdzie wygrana 2:1 zapewniła awans do Ligi Europy. Jednak dobra postawa "Kolejorza" chociażby w meczu w Walencji pozwala myśleć, że lechici mogą sprawić tam niespodziankę, bo taką według bukmacherów byłaby wygrana drużyny Johna van den Broma.
Za długo wszyscy byli zdrowi
Przed Lechem bardzo intensywny czas. Tak intensywny, że "Kolejorz" po meczu zostaje w Izraelu i nie wraca do Poznania, a w piątek po południu przyleci do Katowic, by tam przygotowywać się do niedzielnego meczu z Górnikiem Zabrze. Do Poznania wróci z niedzieli na poniedziałek, a już w środę zagra u siebie w Pucharze Polski ze Śląskiem Wrocław.
John van den Brom jeszcze niedawno wspomniał, że ma do dyspozycji wszystkich zawodników z wyjątkiem Bartosza Salamona. Ta sytuacja szybko uległa zmianie, bo do kontuzjowanego środkowego obrońcy doszedł Barry Douglas i obu tych piłkarzy kibice w 2022 roku na boisku już zapewne nie zobaczą. Dodatkowo na ostatnim treningu przed meczem wypadł Afonso Sousa i nie znalazł się w samolocie lecącym do Izraela. Pech - jak zwykle - nie ominął też Adriela Ba Loui. Piłkarz, który po trzech miesiącach znowu pojawił się na kilka minut w meczu ligowym z Radomiakiem, znowu wypadł, ale tym razem przez kwestie proceduralne. Nie dostał wizy na wjazd do Izraela i do drużyny dołączy w piątek, kiedy ta wróci do Polski. W kuluarach można usłyszeć, że izraelski MSZ chciał nieco pomóc drużynie Hapoelu, nie wpuszczając do swojego kraju zawodnika z iworyjskim paszportem, mimo dość długich starań o wizę dla tego piłkarza.
Jeśli chodzi o wyjściowy skład Lecha na to spotkanie, to trener John van den Brom postawi na sprawdzonych w Europie zawodników. Nie spodziewamy się tutaj zaskoczeń jak chociażby w meczu w Hiszpanii, gdzie Holender postanowił wzmocnić środek pola, stawiając tam na trzech bardziej defensywnie ustawionych zawodników kosztem rozgrywającego. Co do pierwszej jedenastki można mieć trzy znaki zapytania. Kto obok Milicia - Dagerstal czy Satka? Czy środek pola z Kwekweskirim, czy jednak defensywny bardziej z Murawskim? No i kto na skrzydle - Velde, mający dobre liczby w Europie, czy piłkarz meczu z Radomiakiem, czyli Citaiszwili?
Przewidywany skład Lecha Poznań na mecz z Hapoelem Beer-Szewa:
Bednarek - Pereiera, Dagerstal, Milić, Rebocho - Karlstrom, Murawski - Skóraś, Amaral, Velde - Ishak
Gospodarze wzmocnieni
Hapoel Beer-Szewa swój mecz ligowy grał w poniedziałek z Hapoelem Haifa, który zremisował u siebie 2:2 (1:1), mimo że dwukrotnie przegrywał, zdołał zremisować. Zresztą wracanie do meczu i odrabianie strat to mocna strona zespołu Elyaniva Bardy, bo zdarza się im to dość regularnie.
Ten 41-letni trener urodzony właśnie w tym 225-tysięcznym mieście w poniedziałkowym meczu zdecydował się sześć zmian względem czwartkowego starcia w Poznaniu. Zresztą podobnie zrobił "Kolejorz", bo w meczu z Radomiakiem mieliśmy aż siedem nowych nazwisk, a trener na ławce pozostawił Milcia, Ishaka czy Pereirę, a na trybuny wysłał Amarala.
Wracając do czwartkowych rywali, to w poniedziałek zgrał między innymi Magomied-Szapi Sulejmanow, czyli rosyjski skrzydłowy, które nie mógł wlecieć do Polski ze względu na obecny zakaz wjazdu do naszego kraju obywateli Rosji. To ten piłkarz i Roman Hatuel (w poniedziałek strzelił jednego z goli) będą stanowili największe zagrożenie w czwartkowy wieczór. To bardzo ruchliwi skrzydłowi, którzy będą szukali zejścia do środka boiska w poszukiwaniu strzału na bramkę Bednarka.
W poniedziałkowym meczu ligowym jako jedyny napastnik wystąpił Astrit Selmani. To ten piłkarz mógł skarcić Lecha, bo miał najlepszą sytuację w Poznaniu do zdobycia bramki. Jednak w poniedziałek zagrał słabo i z boiska zszedł w 58. minucie. Do ataku powinien wrócić doświadczony Tomer Hemed.
W bramce pewniakiem jest Omri Glazer, który w tej edycji fazy grupowej LKE wybronił do tej pory 14 strzałów i zachował dwa czyste konta. Największą zagadką jest to, na kogo trener Barda zdecyduje się na prawej obronie. W tygodniu wypadł nominalnie grający tam zawodnik, czyli Or Dadia, który w Poznaniu na boisku pojawił się po przerwie. Zastąpić go może Sagiw Jehezkel, który grał przy Bułgarskiej, ale jest to nominalny napastnik i grywa tam, ale ma spore problemy w defensywie, co było widać w stolicy Wielkopolski. Drugim wyborem jest postawienie na Abu Abaida, czyli nominalnego prawego/środkowego obrońcę, ale on miewał ostatnio problemy ze zdrowiem. Jeśli zagra tam Jehezkel, to warto to wykorzystać, bo to zawodnik mający duże problemy w defensywie.
Gospodarze powinni zagrać z Lechem w ustawieniu 1-4-3-3, gdzie budować ataki będą w trójce obrońców, a bronić nawet niejednokrotnie piątką, co było widać już w Poznaniu.
Przewidywany skład Hapoelu Beer-Szewa:
Omri Glazer – Jehezkel, Miguel Vitor, Tibi, Helder Lopes – Bareiro, Micha, Elias – Szapi Sulejmanow, Hatuel, Hemed
W czwartek na Toto Turner Stadium powinno zasiąść około 14 tysięcy widzów. Brak porażki Lecha będzie już sporym sukcesem, przy lepszym do tej pory bilansie bramkowym od Hapoelu i wysokiej wygranej nad Austrią. Dodatkowo "Kolejorz" walczy też o to, co nie udało się od 12 lat, czyli dwa zwycięstwa w fazie grupowej europejskich pucharów.