Lech Poznań ma patent na Azerów. Kto zapewni awans? "Oni i tak by nie grali"

Lech Poznań ma patent na Azerów. Kto zapewni awans? "Oni i tak by nie grali"
Pawel Jaskolka / PressFocus
Lech Poznań we wtorek może po raz piąty wyeliminować azerski klub z europejskich pucharów. "Kolejorz" na cztery dotychczasowe próby jeszcze nigdy nie odpadł z zespołem z tego kraju i w Baku powalczy o podtrzymanie tej passy. Przed lechitami jeden z najcięższych meczów tego roku, a my sprawdzamy, kogo do gry od pierwszej minuty na boisko może posłać John van den Brom.
"Kolejorz" we wtorkowy wieczór na Stadionie Republikańskim im. Tofika Bahramowa zagra o podtrzymanie dobrej passy w starciach z Azerami i awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Dla Lecha dwumecz z Karabachem to piąta potyczka z rywalem z tego kraju i do tej pory mistrz Polski jeszcze nigdy nie odpadł z zespołem z "krainy ognia". Dodatkowo lechici w Azerbejdżanie jeszcze nie przegrali, a w przeszłości trzykrotnie wygrywali na obiekcie w Baku, który we wtorek powinien zapełnić się w liczbie 17-20 tysięcy widzów (obiekt według oficjalnych danych może pomieścić 31,2 tys. widzów).
Dalsza część tekstu pod wideo
Dwa ostatnie spotkania poznaniaków na tym stadionie - 12 i 14 lat temu - lechici wygrywali po 1:0 po golach Roberta Lewandowskiego (2008 - Khazar Lenakaran) i Artura Wichniarka (2010 - Inter Baku). Taki sam wynik we wtorek zapewniłby Lechowi awans do kolejnej II rundy el. Ligi Mistrzów i dwumecz z FC Zurich, pewność gry co najmniej w IV rundzie el. Ligi Konferencji oraz poprawienie współczynnika UEFA w następnym sezonie do poziomu minimum 7.500 (w tym roku dałby rozstawienie w I rundzie el. Ligi Mistrzów).

Bez trzech piłkarzy

Na przedmeczowej konferencji prasowej trener John van den Brom przyznał otwarcie, że do Baku nie przylecieli Dani Ramirez, Adriel Ba Loua oraz Afonso Sousa. Jak usłyszeliśmy, zdrowie tych piłkarzy nie jest zagrożone, a wszystkich z wylotu do Baku wyłączyły drobne urazy, przy czym cała trójka powinna być brana pod uwagę przy ustalaniu kadry meczowej "Kolejorza" na sobotni mecz ligowy ze Stalą Mielec.
Dla kibiców ważniejszą informacją jest fakt, że żadnego ze wspomnianej trójki piłkarzy holenderski trener nie chciał wystawić w Baku od pierwszej minuty, co oznacza, że we wtorek możemy spodziewać się praktycznie identycznej wyjściowej jedenastki, jak w pierwszym domowym meczu.
Przewidywany skład Lecha Poznań: Rudko - Pereiera, Satka, Milić, Rebocho - Karlstrom, Murawski - Velde, Amaral, Skóraś - Ishak
Jedyną zagadką względem wyjściowego składu jest pozycja skrzydłowego. Nie ma Ba Loui, więc jednym z pierwszych do gry od początku lub wejścia na boisko w trakcie spotkania wydaje się być Giorgi Citaiszwili. Gruzin jednak nie przepracował z drużyną obozu przygotowawczego i jest w niej niewiele ponad 1,5 tygodnia, więc wątpliwe, żeby van den Brom postawił w tak ważnym meczu na Gio od pierwszej minuty w miejsce Velde.
Do Azerbejdżanu Lech zabrał 18 zawodników z pola + 3 bramkarzy. W kadrze meczowej pojawił się m.in. Filip Marchwiński, który ostatnie dwa mecze oglądał z wysokości trybun. Piłkarz zmagał się z anginą. Na oficjalnym przedmeczowym treningu na obiekcie im. Tofika Bahramowa dało się dostrzec, że z opatrunkiem biegał Alan Czerwiński. Polak miał dużą ranę po superpucharze Polski, ale wspomniany trening kończył już bez opatrunku.

Azerowie z dwoma znakami zapytania

Karabach Agdam w przeciwieństwie do Lecha nie musiał grać w weekend oficjalnego meczu. Azerowie w pełni skupili się na przygotowaniach do rewanżu, gdzie w ostatnich latach potrafili odrabiać straty z pierwszych spotkań. Jak zauważył portal KKSLech.com, ostatni raz Karabach Agdam po porażce w pierwszym meczu 0:1 nie awansował do następnej rundy w 2015 roku, kiedy w rewanżu w Baku Celtic Glasgow zdołał bezbramkowo zremisować.
Na zespole Gurbana Gurbanova mocno odbiła się wtorkowa przegrana z "Kolejorzem". Mistrz Azerbejdżanu nie jest przyzwyczajony do porażek na tak wczesnym etapie eliminacji. Dość powiedzieć, że ostatni raz Karabach przegrał w eliminacjach europejskich pucharów w 2019 roku, a wtorkowa porażka była też pierwszą "wpadką" Azerów w historii w meczach z jakąkolwiek polską drużyną.
Szkoleniowiec rywali dwa znaki zapytania względem wyjściowego składu. Przed meczem gruchnęła informacja, że od dwóch dni z urazem zmaga się lider środka pola - Gara Garajew i nie wiadomo, czy będzie gotowy do gry od pierwszej minuty. W pomocy mógłby go zastąpić Czarnogórzec Marko Janković, który pojawił się na boisku w Poznaniu w drugiej połowie. Problemy po pierwszym meczu miał także bramkarz Karabachu, ale on najprawdopodobniej będzie gotowy do gry.
Drugą zagwozdką jest pozycja rozgrywającego. W Poznaniu od pierwszej minuty wystąpił Leandro Andrade, który nie rozegrał wielkich zawodów. W Baku za niego może pojawić się Filip Ozdobić.
Przewidywany skład Karabachu: Mahammadalijew – Vesović, Medwedew, Medina, Cafarqulijew – Garajew (Janković), Richard – Kady, Ozobić, Zoubir – Wadji.

O podtrzymanie serii

Wyżej już pisaliśmy, o co idzie gra we wtorek. Pomijając aspekt finansowy, to ten mecz będzie miał spory wpływ na politykę transferową klubu w przyszłości i atmosferę wokół Lecha. Już po dwóch meczach widać braki Kamińskiego, Kownackiego czy jakościowego środkowego obrońcy. Lech w Baku będzie miał krótką ławkę, a "Kolejorz" czeka z kolejnymi transferami do przejścia Karabachu.
O podtrzymaniu passy w meczach z azerskimi klubami też już pisaliśmy, ale warto zwrócić uwagę na to, że Lech ostatni raz w Europie w eliminacjach przegrał cztery lata temu w Belgii z Genkiem, co skutkowało odpadnięciem z Ligi Europy. Poprzednia przygoda w pucharach z 2020 roku zakończyła się bilansem czterech wygranych z rzędu (o awansie decydował jeden mecz). Teraz wyeliminowanie Karabachu byłoby największym sukcesem "Kolejorza" w eliminacjach europejskich pucharów od 2010 roku. Od 12 lat lechici wyeliminowali tylko trzech rozstawionych rywali, z czego dwóch we wspomnianej kampanii w 2020 roku (Apollon Limassol 5:0 oraz Charleroi 2:1). Wcześniej ta sztuka udała się w 2010 roku w rywalizacji z ukraińskim Dnipro Dniepropietrowsk (1:0, 0:0). Żadna z tych drużyn nie miała współczynnika na poziomie 25.000, z jakim do eliminacji startował mistrz Azerbejdżanu.
Początek meczu o godz. 18 polskiego czasu. Sędzią spotkania będzie Anglik Andrew Madley, a mecz obędzie się bez udziału systemu VAR. My z kolei zapraszamy na nasz poranek na "Meczykach", a po spotkaniu na studio.

Przeczytaj również