Łączą go z PSG, chce grać w Realu Madryt. “Najlepszy obrońca młodego pokolenia”
Ma dopiero 19 lat, ale jego nazwisko już widnieje na szczytach list życzeń czołowych europejskich klubów. Rok temu musiał walczyć o miejsce w składzie zespołu z ligi argentyńskiej. Dziś ma za sobą debiut w Bundeslidze, europejskich pucharach czy reprezentacji, której staje się filarem. Piero Hincapie - zapamiętajcie to nazwisko.
Dwa ostatnie spotkanie kadry Ekwadoru stanowiło prawdziwy pokaz klasy młodego defensora. Osobiście poprowadził on “Los Amarillos” do zwycięstwa nad Wenezuelą, strzelając pierwszego gola w narodowych barwach. Później pomógł w zachowaniu czystego konta i wygranej z Chile. Na tę chwilę Ekwador dowodzony przez 19-latka ustępuje w tabeli eliminacji do mistrzostw świata jedynie Brazylii i Argentynie. Hincapie przyłożył do tego obie ręce i nogi.
Diament
- Hincapie to najlepszy obrońca młodego pokolenia w Ameryce Południowej, a może i na całym świecie. Już prezentuje wysoką jakość, a z czasem jeszcze się rozwinie. Wyróżnia go osobowość, ma cechy lidera - przyznał Andrea Fassi, prezydent Club Atletico Talleres, poprzedniego zespołu Ekwadorczyka.
Piero od najmłodszych lat miał jasno wytyczony kierunek swojej przyszłości. W okolicznych klubach wyróżniał się na tyle, że już w wieku 13 lat trafił do Independiente del Valle, najlepszej piłkarskiej akademii w okolicach Andów. Chociaż prawie każdy chłopiec z Ameryki Południowej marzy o zostaniu kolejnym Juanem Romanem Riquelme czy Ronaldinho, Hincapie nigdy nie myślał o karierze ofensywnej gwiazdy. Ekwadorczyk w każdej młodzieżowej drużynie występował na pozycjach defensywnych, mimo że wyróżniał się pod względem techniki oraz szybkości. Lewonożni stoperzy z takimi warunkami fizycznymi oraz umiejętnością wyprowadzania piłki są towarem deficytowym, więc Hincapie błyskawicznie zadebiutował w ekwadorskiej ekstraklasie, aby już po roku CA Talleres zapłaciło za niego prawie 1,5 mln euro.
Wystarczył rok w lidze argentyńskiej, aby obrońca zaczął przykuwać uwagę klubów z Europy. W międzyczasie poprowadził on kadrę U-17 do czwartego miejsca na mistrzostwach świata. Włodarze Talleres wiedzieli, że pieniądze przeznaczone na transfer młodego piłkarza zwrócą się po wielokroć. Hincapie prędko wkroczył do czołówki obrońców w Ameryce Południowej. Błyszczał w statystykach udanych interwencji, przechwytów, ale także kluczowych podań. Potrafił zatrzymać każdego napastnika, by zaraz samemu napędzić akcję, połykając kolejne metry. To typ obrońcy, któremu piłka po prostu nie przeszkadza w grze. Ekwadorczyk na dobre przedstawił się światu podczas ostatniego turnieju Copa America.
Złoty debiutant
Obecność Hincapie na liście powołanych na Copa America można było uznać za małe zaskoczenie. Stoper wyróżniał się w lidze argentyńskiej, jednak nie zdołał nawet zadebiutować w drużynie do lat 21. Tymczasem selekcjoner od razu włączył go do seniorskiej kadry. I to nie jako zawodnika numer 15 czy 16 w drużynowej hierarchii. Hincapie od razu został wrzucony na głęboką wodę, notując debiut w reprezentacji podczas największej piłkarskiej imprezy na kontynencie.
- Piero powinien być przykładem dla każdego młodego piłkarza. On pokazuje, że dzięki poświęceniu możesz wywalczyć nagrodę w postaci reprezentowania swojego kraju - przyznał na łamach “ESPN” Gustavo Alfaro, selekcjoner Ekwadoru.
- Przed pierwszym gwizdkiem modliłem się o dobry występ syna. Nie mogłem uwierzyć, gdy zobaczyłem, jak gra. Wyglądało to jakby od lat był częścią reprezentacji. Pod koniec meczu zacząłem płakać. W ciągu tych 90 minut Piero z chłopca przemienił się w mężczyznę - podsumował Jesus Hincapie dla “Deportes El Comercio”.
Po owocnym debiucie Piero ugruntował swoją pozycję w pierwszym składzie. W kolejnych meczach 19-latek znów udowodnił, że jest obrońcą do granic wszechstronnym. Fazę grupową zakończył z największą liczbą kluczowych podań, udanych dryblingów i wygranych pojedynków spośród wszystkich defensorów. A przecież w Copa America uczestniczyli jeszcze choćby Thiago Silva, Marquinhos, Jose Gimenez czy Cristian Romero. Co więcej, Hincapie znalazł się w czołówce zawodników z największą liczbą progresywnych podań i metrów zdobytych z piłką przy nodze. Grał jednocześnie, jak rasowy stoper, urodzona “szóstka”, a momentami skrzydłowy. Wszechstronny niczym Leonardo i to nie Bonucci mimo zbliżonej pozycji na boisku.
Nie można jednak nie wspomnieć o tym, jak Hincapie zakończył swoją przygodę na Copa America. W spotkaniu z Argentyną przy wyniku 0:3 nie opanował emocji i sfaulował, a wręcz skosił Leo Messiego, za co ujrzał czerwoną kartkę. Zagrzał się, stracił chłodną głowę, czym pokazał, że jeszcze ma nad czym pracować. To jednak nie zniechęciło pracodawców, którzy zabijali się o jego podpis.
Na językach gigantów
- Moim marzeniem jest grać w Europie, tam są najbardziej konkurencyjne ligi. Chciałbym trafić do Hiszpanii, ale być może wcześniej będę musiał udowodnić swoją wartość w innym kraju, aby awansować na najwyższy poziom - przyznał Hincapie w wywiadzie dla dziennika “AS”.
W trakcie ostatniego okienka transferowego media przymierzały go do Bayernu Monachium czy PSG. Atletico Madryt rozpoczęło nawet negocjacje, jednak wybór kierunku transferu pozostawiono samemu zawodnikowi. Ekwadorczyk zdawał sobie sprawę, że jeden udany sezon w lidze argentyńskiej oraz parę dobrych występów w reprezentacji to jeszcze za mało, by pukać do drzwi gigantów. Podjął on świadomą decyzję o dołączeniu do Bayeru Leverkusen, który od lat uchodzi za trampolinę do wielkiej kariery.
- Hincapie to bardzo utalentowany zawodnik. Posiada cechy, które sprawiają, że może natychmiast być wzmocnieniem Bayeru. Jeśli tendencja się utrzyma, Piero osiągnie najwyższy poziom - chwalił go Rudi Voller.
Bayer wydał na Ekwadorczyka 8 mln euro. “Die Werkself” ryzykowali wiele, bowiem z klubu odeszli bracia Bender oraz Aleksandar Dragović, którzy stanowili o sile bloku defensywnego. W dodatku kontuzji na początku rozgrywek doznał Edmond Tapsoba. Z braku laku Hincapie wskoczył do składu i znów okazało się, że jest on specjalistą w oszukiwaniu metryki. Mogłoby się wydawać, że klub z Leverkusen sprowadził nastolatka z zerowym doświadczeniem na europejskim poziomie. W rzeczywistości wychowanek Independiente zaczął grać jak stary wyjadacz, wypełniając lukę po Benderze czy Dragoviciu.
- Od razu zauważyliśmy, że Hincapie jest kompletnie odporny na stres. Czy to na treningu, czy podczas spotkań wyróżnia go niesamowity spokój. Od razu wniósł do naszego składu jakość - przyznał Gerardo Seoane, trener Bayeru Leverkusen.
Hincapie zaliczył dotychczas sześć występów w Bundeslidze. “Aptekarze” tracili w tych spotkaniach średnio jedną bramkę na mecz. Z Ekwadorczykiem poza składem średnia ta wzrasta do 2,5 straconego gola na 90 minut. Pamiętamy niedawne starcie Bayeru z Bayernem, kiedy bawarski walec zrównał z ziemią podopiecznych Seoane. Hincapie nie mógł wówczas wystąpić, ponieważ zbyt późno wrócił z przerwy reprezentacyjnej. Nie można oczywiście pokusić się o twierdzenie, że z nim w składzie Bayer pokonałby mistrzów Niemiec, jednak wynik mógłby być mniej upokarzający.
- Mój syn chciałby kiedyś zagrać w Realu Madryt. Jest podekscytowany tym, że łączy się go z transferami do najlepszych klubów. Ale zachowujemy spokój, razem przeanalizujemy, która oferta najbardziej pomoże mu w rozwoju - stwierdził ojciec 19-latka.
Jeśli kariera Hincapie nagle nie wyhamuje, z pewnością prędzej czy później ujrzymy go w Realu Madryt czy innym klubie o jeszcze większej renomie niż Bayer Leverkusen. Rzadko bowiem zdarza się, aby defensor notował tak znakomite liczby w zakresie kreowania gry i napędzania akcji, przy czym nie zapominając o swoich podstawowych obowiązkach. Hincapie zdaje się być stworzony do nowoczesnego futbolu, w którym napastnik to pierwszy obrońca, a stoper staje się pierwszym atakującym. Bayer Neverkusen może nigdy nie zdobyć trofeum, ale klub odniósł zwycięstwo, kupując stopera, który niedługo będzie wart kilkadziesiąt milionów.