Kuriozalny pomysł Michała Probierza. Ci zawodnicy mogą na tym skorzystać. To będzie ich życiowa szansa

Co łączy Dawida Plizgę, Mateusza Zacharę, Marcina Kikuta i Michała Miśkiewicza? Wszyscy mają za sobą przynajmniej jeden występ dla reprezentacji Polski. Wszyscy dokonali tego podczas zimowego zgrupowania. Po 10 latach Michał Probierz postanowił wrócić do tego pomysłu.
21 listopada reprezentacja Polski rozegrała swój ostatni mecz w tym roku. Nasza drużyna pokonała Łotwę 2:0 (1:0) w spotkaniu towarzyskim i zamknęła kalendarz na kilka najbliższych miesięcy. Biało-czerwoni wrócą na zgrupowanie dopiero w marcu, kiedy zmierzą się z Estonią w półfinale eliminacji EURO 2024, co opisywaliśmy TUTAJ. Ale czy na pewno tak się stanie?
Podczas ostatniej sesji rozmów Michał Probierz dał do zrozumienia, że zastanawia się nad specjalnym zgrupowaniem w styczniu 2024 roku. Powołanie mieliby otrzymać tylko zawodnicy z Ekstraklasy, którzy wówczas pauzują z racji przerwy zimowej. Taka praktyka jest już w polskiej piłce dobrze znana, bo korzystał z niej między innymi Franciszek Smuda. Od ostatniego takiego starcia niebawem minie 10 lat. Pomysł ten nie bez powodów został porzucony. Resentymenty sięgnęły jednak także reprezentacji Polski.
Zamiar uczynienia z niej cyrku obwoźnego jest kuriozalny. W przeszłości biało-czerwoni jeździli na różne Puchary Króla Tajlandii, a Andrzej Strejlau zbierał pieniądze dla Związku, gdy piłkarze stawali do rywalizacji z Kuwejtem, Egiptem, Iranem, ZEA. Czasy były zupełnie inne i wydawało się, że nikt już do nich nie będzie wracał. Niespodzianka spadłą jednak prosto z ust selekcjonera. Dlaczego jednak ten plan się po prostu nie klei?
- niechęć władz klubów Ekstraklasy, które mogą stracić kluczowych piłkarzy z powodu absurdalnej kontuzji,
- spadek renomy reprezentacji, będzie mierzyła się z mało renomowanymi drużynami,
- przeszłość nie przyniosła niemal niczego dobrego - swoje szanse na zimowych zgrupowaniach otrzymywali między innymi Karol Linetty i Krzysztof Mączyński, ale to wyjątki,
- nieprzekonujący poziom Ekstraklasy, która się rozwija, ale na wielu pozycjach zmagamy się z deficytem polskich zawodników,
- sztuczne wydłużanie listy reprezentantów.
Chociaż pomysł wydaje się zatem paradny, to należy pamiętać, że Michał Probierz ma naprawdę silną pozycję w PZPN. Związek pewnie przyklepie pomysł, którego powrotu nikt się nie spodziewał. Kluczowe jest zatem dogadanie się z klubami, a te mogą stawiać zrozumiały opór. Mimo tego wybraliśmy przedstawicieli Ekstraklasy, których selekcjoner mógłby zaprosić na takie zgrupowanie. Bywa... osobliwie.
Kacper Tobiasz - Legia Warszawa
Chociaż w dorosłej reprezentacji jeszcze nie zadebiutował, to znalazł się w kadrze na towarzyskie spotkanie z Chile. Ponadto zawodnik Legii regularnie robi w zespole U21, z którym Michał Probierz był jest mocno związany, i z którego może dość łatwo wyciągać zawodników. Tobiasz jest przy tym wyróżniającym się ligowcem, jeśli chodzi o polskich bramkarzy. W całej Ekstraklasie nie może sobie rościć prawa do niekwestionowanego numeru jeden, niemniej wydaje się oczywistym wyborem na tę pozycję.
Miłosz Trojak - Korona Kielce
Niemal nikt nie był w stanie uwierzyć, gdy Michał Probierz wyrzucił z siebie nazwisko kapitana Korony Kielce w kontekście reprezentacji Polski. Paweł Golański potwierdził jednak, że taki pomysł naprawdę kiełkował w głowie selekcjonera. Tym samym szansa, że 29-latek zadebiutuje w reprezentacji jest naprawdę duża, szczególnie w świetle potencjalnego zgrupowania dla ligowców. Trojak to piłkarz-wyrobnik, ale warto docenić, że jego drużyna straciła w tym sezonie mniej bramek niż Jagiellonia, Lech i Widzew, a wszystkie ze zespoły plasują się wyżej w ligowej tabeli.
Ariel Mosór - Piast Gliwice
Kolejny - i nie ostatni - zawodnik reprezentacji U21. Przedstawiciel Piasta Gliwice jest przy tym tak mocno chwalony za swoje występy w młodzieżówce, że niektórzy z chęcią sprawdziliby go w dorosłej reprezentacji i to na znacznie poważniejszym zgrupowaniu. Taki scenariusz jest z pewnością realny w kontekście niedalekiej przyszłości. Mosór faktycznie sprawdza się w młodszym zespole, a i na boiskach Ekstraklasy wypada naprawdę dobrze. Dysponuje przy tym udanym wyprowadzeniem piłki, a tego nie da się powiedzieć o zbyt wielu polskich stoperach.
Łukasz Bejger - Śląsk Wrocław
Ze środkowymi obrońcami z Ekstraklasy generalnie był pewien problem, ale Bejger jest piłkarzem, na którego trop udało się wpaść dość łatwo. Znów mówi się o reprezentancie kadry U21 i jednym z najlepszych stoperów młodego pokolenia. Nie ma przypadku w tym, że to właśnie 21-latek dowodzi defensywą Śląska Wrocław, która w tym sezonie okazuje się najbardziej szczelną. To powołanie, jakiego należy spodziewać się w najbliższym czasie. Sam Michał Probierz zapowiedział, że postara się przerzucić jeszcze większą liczbę graczy z młodzieżówki.
Dominik Marczuk - Jagiellonia Białystok
Rewelacyjnie spisująca się "Jaga" stoi niesamowitymi wahadłami. Takiej formy po obu stronach boiska nie mają nawet w Legii Warszawa i Rakowie Częstochowa. Sam Marczuk bezpośrednio przyczynił się do zdobycia 11 bramek przez swój zespół, co jest wynikiem rewelacyjnym, jak na 20-latka. Show byłemu zawodnikowi Stali Rzeszów kradnie nieco Bartłomiej Wdowik, ale o Marczuku nie wypada zapominać. Oczywiście, aż trzy z dziewięciu asyst w tym sezonie nabił w spotkaniu z Radomiakiem Radom (3:2), ale nie będziemy kogoś rozliczać ze względu na to, że zaliczył rewelacyjny występ. Podopiecznemu Adriana Siemieńca warto się przyglądać.
Bartłomiej Wdowik - Jagiellonia Białystok
Jeden z najbardziej oczywistych wyborów. Wdowik już otrzymał zaproszenie do pierwszej reprezentacji, zadebiutował nawet z Łotwą. Na boisku spędził jednak tak mało czasu, że trudno było rzetelnie ocenić jego występ. 23-latek po prostu nie miał szansy na to, aby zaprezentować pełnię swoich umiejętności. Trzeba bazować zatem na Ekstraklasie, gdzie - jak powszechnie wiadomo - wahadłowy Jagiellonii wypracował sobie status jednego z najlepszych piłkarzy. Osiem goli i dwie asysty robią wrażenie, ale dla Michała Probierza najważniejsze jest to, jak Wdowik spisuje się przy stałych fragmentach gry. Z nimi dorosła reprezentacja ma problem, który wykracza tylko poza kwestie defensywne.
Patryk Dziczek - Piast Gliwice
Dziczek wypadł z łask przy okazji listopadowego zgrupowania, ale trudno wierzyć, aby taka sytuacja miała powtórzyć się, jeśli do reprezentacji zostaną powołani wyłącznie gracze z Ekstraklasy. Pomocnik Piasta Gliwice to w końcu zawodnik, którym Michał Probierz rozpoczynał spotkania z Wyspami Owczymi (2:0) i Mołdawią (1:1) w kluczowych meczach eliminacji EURO 2024. Defensywnie usposobiony piłkarz może wypadł w nich przeciętnie, lecz selekcjoner raczej nie postawił na nim ostatecznego krzyżyka. Niemniej nie należy spodziewać się, że 25-latek wyrośnie na zbawcę kadry, co opisywaliśmy TUTAJ.
Bartosz Slisz - Legia Warszawa
Chociaż przedstawiciel Legii nie otrzymał szansy w takim wymiarze czasu, co wspomniany już Dziczek, to wziął udział w obu zgrupowaniach pod wodzą Michała Probierza. Szału nie było, nieprzekonująco zaprezentował się choćby z Łotwą, gdy przydarzyło mu się kilka błędów i start w środku pola. Niemniej na tej pozycji raczej nie ma w Ekstraklasie zbyt dużego kłopotu bogactwa. Dość powiedzieć, że rozważaliśmy jeszcze Radosława Murawskiego czy Tarasa Romanczuka.
Bartosz Nowak - Raków Częstochowa
Ofensywnych pomocników z Polski, będących przy tym w niezłej formie, można w Ekstraklasie policzyć na palcach jednej ręki. Tym samym wybór padł na Nowaka, którego przynajmniej bronią pewne konkrety. Strzelił cztery gole i dorzucił dwie asysty w spotkaniach między innymi z Jagiellonią, Legią, Pogonią, więc z rywalami z górnej półki. Warto też docenić regularne posyłanie piłek w strefę obronną rywala, chociaż w tej kwestii 30-latka niekiedy zawodzi skuteczność.
Filip Marchwiński - Lech Poznań
Z polskimi napastnikami w Ekstraklasie jest duży problem. Jeśli chodzi o potencjalnych reprezentantów biało-czerwonych, to najwięcej zdobytych bramek mają obecnie Bartłomiej Wdowik (8) oraz Kamil Grosicki (6). Napastnika znajdziemy dopiero na pozycji 11. w klasyfikacji generalnej i jest nim właśnie Marchwiński, który gola nie strzelił od... września. Gracz Lecha Poznań nie jest w formie, w ostatnich dwóch miesiącach był w stanie jedynie zanotować asystę. Niemniej nie ma w kim wybierać, chyba, że chcemy postawić na Daniela Szczepana z Ruchu Chorzów. "Marchewa", chociaż nieskuteczny i jednak ustawiony za plecami Mikaela Ishaka, regularnie występuje w "Kolejorzu". Chociaż jego obecność broni się ostatkiem sił, to jednak się broni.
Kamil Grosicki - Pogoń Szczecin
Weteran, którego nie mogło zabraknąć. Grosicki nie jest melodią przyszłości, ale przeszłość wciąż pobrzmiewa w uszach kolejnych selekcjonerów. Nie ulega wątpliwości, że jeśli takie kuriozalne zgrupowanie zostanie zorganizowane, to lider Pogoni Szczecin po prostu na nie pojedzie. Dlaczego miałoby go zabraknąć? W Ekstraklasie trudno wskazać lepszych skrzydłowych z Polski. Chociaż "Turbo" ma już 35-lat to zdołał zdobyć sześć bramek (trzy w ostatnich trzech meczach z rzędu!), a według "Ekstrastats" dorzucił do tego sześć asyst. 12 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej to drugi wynik w całej lidze - lepszy jest tylko Erik Exposito.
Rezerwowi: Rafał Leszczyński, Artur Jędrzejczyk, Mateusz Żyro, Aleks Ławniczak, Paweł Wszołek, Patryk Kun, Radosław Murawski, Marcin Cebula, Taras Romanczuk, Piotr Samiec-Talar, Bartłomiej Pawłowski.