Kupował go Alex Ferguson, obserwował Juventus. Miedź Legnica trampoliną do odbudowy niespełnionego talentu?
Jako nastolatka kupował go Manchester United, siedem lat temu zachwycał w Dinamie Zagrzeb i obserwował go Juventus, teraz… spróbuje szczęścia w Miedzi Legnica. Angelo Henriquez to bohater jednego z najbardziej zaskakujących ruchów transferowych tego okienka. Chilijczyk trafia do Polski, by spróbować jeszcze raz zaistnieć w Europie i wrócić na właściwe tory po kilku suchych latach. Czy Ekstraklasa okaże się trampoliną, której potrzebuje?
Choć letnie okienko transferowe jeszcze oficjalnie się nie zaczęło, mamy już jeden z hitów naszej Ekstraklasy. Nie przeprowadził go jednak żaden z klubów czołówki ligowej tabeli, a… beniaminek, Miedź Legnica. Zespół z Dolnego Śląska zasilił były zawodnik Manchesteru United, gracz, którego jeszcze siedem lat temu chciał podobno Juventus - Angelo Henriquez.
Uznawany swego czasu za ogromny talent Chilijczyk wraca do Europy, by spróbować jeszcze raz w niej zaistnieć. Na pierwszy przystanek tej drogi wybrał właśnie Polskę. Postać z takim CV nad Wisłą to rzadkość. I nie mówimy tutaj o weteranie, a 28-latku. Dlaczego wylądował u nas na tym etapie swojej kariery?
15-latek, który przekonał Fergusona
Henriquez trafił na Old Trafford w 2012 roku, krótko po 18. urodzinach. Manchester United kupił go jednak kilka lat wcześniej. "Czerwone Diabły" zapłaciły za niego cztery miliony euro, gdy miał zaledwie 15 lat, lecz z uwagi na przepisy mógł on przenieść się do Anglii dopiero po osiągnięciu pełnoletniości.
W ciągu trzyletniego oczekiwania utalentowany gracz zdołał przebić się do składu swego klubu. Na pół roku przed przenosinami do United na stałe zadomowił się w podstawowym składzie, strzelając 15 goli w 27 występach we wszystkich rozgrywkach. Tym samym pomógł zespołowi w awansie do półfinału Copa Libertadores oraz wygraniu krajowej Apertury.
- Angelo zrobił świetne wrażenie podczas swojej krótkiej dotychczasowej kariery. Jego szybkość to wielki atut i dobrze czyta grę, jak na zawodnika w tym wieku. Pasuje do profilu gracza United - utalentowanego, ofensywnego i takiego, który gra w piłkę z prawdziwym polotem - mówił klubowym mediom Sir Alex Ferguson, gdy 18-latek oficjalnie dołączył do jego drużyny.
Takie słowa z ust Szkota dobitnie dowodziły, że z młodym Chilijczykiem wiązano duże nadzieje, ale przebicie się do pierwszego zespołu stanowiło gigantyczne wyzwanie. W ataku "Czerwone Diabły" miały już Wayne'a Rooneya, Danny'ego Welbecka, Javiera Hernandeza oraz nowo pozyskanego z Arsenalu Robina van Persiego. Oczywistość stanowił więc fakt, że młodzian musi przejść długą drogę, zanim zaistnieje na Old Trafford.
Zaczął w rezerwach, lecz pomimo tego dostał szansę debiutu w dorosłej reprezentacji. Potem przeniósł się na wypożyczenie do występującego w Premier League Wigan Athletic. Choć okazało się ono bezowocne, a gracz z Ameryki Południowej nie mógł liczyć na regularne występy, zdołał strzelić bramkę w angielskiej ekstraklasie. Wówczas można było mieć nadzieję, że pierwszą z wielu. Okazała się jednak jedyną w jego dotychczasowej karierze. I, co gorsza, nie pomogła "The Latics" w wywalczeniu utrzymania.
Pod obserwacją "Starej Damy"
W Manchesterze szybko się połapali, że Henriquezowi potrzeba innego otoczenia i trochę mniej wymagającej ligi. Kolejne wypożyczenie było więc wyjazdem do drugoligowego hiszpańskiego Realu Saragossa. Tam poszło trochę lepiej, lecz wciąż mowa o występach w kratkę i zaledwie sześciu trafieniach przez cały sezon. 20-letniego już zawodnika spotkała bolesna weryfikacja, ale dostał jeszcze jedną szansę - przeprowadzkę do Dinama Zagrzeb na rozgrywki 2014/15.
Tam wreszcie pokazał, że wciąż drzemią w nim pokłady ogromnego talentu. Już pierwsze trafienie pozwoliło mu rozkochać w sobie kibiców. W doliczonym czasie zapewnił bowiem zespołowi ze stolicy Chorwacji zwycięstwo ze znienawidzonym Hajdukiem Split. Od tamtej pory wszystko zaczęło się toczyć po właściwych torach. Kampanię zakończył jako najlepszy strzelec zespołu - łącznie strzelił 29 goli w 37 występach, m.in. w Lidze Europy. Jeszcze większe wrażenie robi jednak fakt, że trafiał do siatki średnio co 84 minuty.
Takie statystyki przykuły uwagę skautów Juventusu. Włoskie media informowały, że turyńczycy chcą ściągnąć błyszczącego w barwach Dinama 21-latka. "Stara Dama" już raz przekonała się bowiem, że wśród zawodników, którzy nie dostali szansy w Manchesterze, można znaleźć prawdziwe perełki. Wówczas w ich barwach błyszczał ściągnięty stamtąd za darmo Paul Pogba.
Klub z Italii chciał uprzedzić Chorwatów, lecz ci mieli prawo wykupu. Ostatecznie zainteresowanie nie przyniosło więc transferu. Henriquez po rewelacyjnym wypożyczeniu związał się z Dinamem stałym kontraktem, a niedługo potem pomógł Chile w wygraniu Copa America, wchodząc nawet z ławki w finale.
Droga do Ekstraklasy
Wydawać by się mogło, że po świetnym sezonie przenosiny na stałe przyniosą utrzymanie dobrej formy. Tymczasem jego tempo strzeleckie znacznie spadło. Spędził na Maksimirze jeszcze dwa i pół roku i łącznie w tym okresie strzelił 22 bramki, a więc mniej niż przed wykupem. Gdy odchodził w 2018 roku, można było mówić o rozczarowaniu. W Dinamie sądzili, że przygarniają na stałe superstrzelca na lata, ale jemu nie udało się nawiązać do świetnej debiutanckiej kampanii.
Mało kto pamiętał już o wielkich nadziejach, jakie wiązano z wychowankiem Universidad de Chile. Miał bowiem 25 lat. Dlatego też, zamiast szukać szczęścia na Starym Kontynencie, wrócił do Ameryki. Ściągnął go meksykański Atlas, lecz przez sześć niespecjalnie udanych dla zespołu miesięcy napastnik nie odnalazł się tam kompletnie. Szybko postanowił więc wrócić do swojej pierwszej drużyny, ale marzenia o romantycznej historii spaliły na panewce. Dość powiedzieć, że napastnik nie zdołał nawet wyrównać wyniku strzeleckiego z debiutanckiego sezonu w dorosłym futbolu. Niemniej, zdołał na krótko wrócić do kadry.
Zeszłego lata przeniósł się do brazylijskiej Fortalezy, gdzie przez rok zdobył tylko jedną bramkę. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy spędził na murawie łącznie 47 minut - w rozgrywkach pucharowych. Zawodnik podobno pokłócił się z trenerem Juanem Pablo Vojvodą i postanowił opuścić klub. Rozwiązał kontrakt i stał się wolnym graczem.
Wtedy nadszedł zaskakujący zwrot akcji. Pojawiła się opcja powrotu do Europy, a to bardzo kusiło Chilijczyka. Zainteresowanie wykazała… Miedź Legnica. I chociaż, jak informował portal “Weszło”, napastnik zarabiał w “Kraju Kawy” pieniądze astronomiczne w realiach naszej Ekstraklasy, przekonała go możliwość ponownego zaistnienia na murawach Starego Kontynentu. Nawet w obliczu znacznej obniżki uposażenia.
“Miedzianka” trampoliną?
W tekście przybliżającym postać Henriqueza na łamach “Weszło” poinformowano, że eks-zawodnik Manchesteru United widzi w Legnicy szansę na wypromowanie się do mocniejszej europejskiej ligi. Choć związał się z beniaminkiem, można zrozumieć jego wybór. Po ostatnich niezbyt udanych latach, nawet pomimo imponującego CV, trudno mu będzie znaleźć angaż w mocnych klubach. Najlepszy zespół ostatniego sezonu pierwszej ligi to za to gwarancja występów.
Trener Wojciech Łobodziński miał przekonać 28-latka tym, jaką przedstawił mu wizję budowy zespołu i wykorzystania jego umiejętności. Miedzi taki zawodnik bez dwóch zdań się przyda. Wszak zespół opuścił najlepszy snajper, Patryk Makuch. Jego miejsce zajmie gracz z doświadczeniem ze zdecydowanie silniejszych lig, z dobrą motoryką i instynktem strzeleckim. To powinno wystarczyć, żeby wyróżniać się w naszej lidze, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że Chilijczyk ma określony cel i motywację do pokazania pełni swoich umiejętności.
Polska to dla niego tylko przystanek, a przynajmniej taki jest plan. Na tle partnerów z “Miedzianki” powinien zdecydowanie się wyróżniać, więc i przykuwać uwagę. Kluby znad Wisły zaczynają sprzedawać zawodników na zachód coraz częściej i za coraz większe pieniądze, więc wydaje się, że wybrał niezły kierunek na przetarcie. Już zawsze będzie kojarzony jako gracz, którego kupował niegdyś Sir Alex Ferguson.
Teraz pora, aby Angelo Henriquez pokazał na murawie, że nie jest tylko ciekawostką. Przepracuje z nową drużyną okres przygotowawczy, a następnie musi odzyskać pewność siebie i zapracować na kolejną szansę zaistnienia w europejskim futbolu. Czy droga do tego zacznie się w Legnicy? Byłaby to nie lada historia. Ale piłka nożna pisała już nie takie scenariusze.