Kumple nie tylko na murawie. Inna droga, ale wspólny szczyt. "Zawsze będzie miał wsparcie"

Kumple nie tylko na murawie. Inna droga, ale wspólny szczyt. "Zawsze będzie miał wsparcie"
Szymon Gorski / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiDzisiaj · 14:00
Obaj urodzili się w Warszawie, jednak los skojarzył ich ze sobą dopiero, gdy trafili do reprezentacji Polski. I kiedy po latach wydawało się, że już nigdy nie rozegrają razem żadnego meczu, wylądowali w szatni wielkiej FC Barcelony. To historia o polskich legendach futbolu, ale też po prostu dobrych kumplach. Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny wspólny język znaleźli bowiem nie tylko na zielonej murawie. A dziś ramię w ramię kontynuują tę drogę jako ambasadorzy marki DrWitt.
Ich droga na szczyt ma wątki wspólne, ale w wielu miejscach znacząco się rozmija. Kiedy latem 2005 roku Robert Lewandowski podpisywał kontrakt z warszawską Legią, Wojciech Szczęsny już tam był. Nigdy nie zagrali jednak wspólnego meczu w barwach “Wojskowych”. Ba, żaden z nich nie doczekał się przy Łazienkowskiej nawet oficjalnego debiutu w pierwszej drużynie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Inna droga, ten sam cel

Obaj pożegnali stolicę w 2006 roku, ale ruszyli w dwóch zupełnie innych kierunkach. Szczęsny, będący wtedy chwilę przed 16. urodzinami, jako dobrze zapowiadający się młokos odszedł do akademii wielkiego Arsenalu. Lewandowski z kolei został zawodnikiem trzecioligowego Znicza Pruszków, bo od Legii nie dostał nawet propozycji nowej umowy.
Ich piłkarskie trasy, tak przecież diametralnie różne, poprowadziły jednak w końcu do tego samego, wymarzonego miejsca. Dostaliśmy tym samym żywy dowód, że na futbolowy olimp nie ma utartej drogi. Jedna od samego początku może być całkiem przyjemna, podczas gdy na starcie drugiej trzeba przedrzeć się przez niezłe chaszcze.
Startowali z zupełnie innego pułapu, ale w końcu stanęli twarzą w twarz i połączyli siły. 18 listopada 2009 roku pierwszy raz zagrali razem dla reprezentacji Polski. Lewandowski wyszedł na towarzyski mecz z Kanadą w pierwszym składzie, Szczęsny w przerwie zmienił zaś Tomasza Kuszczaka.

Wspólne lata w reprezentacji

Przez kolejne kilkanaście lat nie tylko regularnie powiększali licznik meczów wspólnie rozegranych w biało-czerwonych barwach, ale też na kolejnych zgrupowaniach umacniali swoje więzi. Razem przeżywali wielkie rozczarowania, by wspomnieć choćby o EURO 2012 czy mundialu 2018, wspólnie cieszyli się też z kolejnych awansów na wielkie turnieje.
Czasami jeden usuwał się w cień, a drugi błyszczał. Potem role potrafiły się odwracać. Były też oczywiście mecze, gdy obaj pracowali na miano bohaterów. Jak podczas historycznego już starcia z Niemcami na Stadionie Narodowym. Szczęsny bronił jak w transie, a “Lewy” zaliczył kapitalną asystę do Sebastiana Mili, który dobił ówczesnych mistrzów świata.
lewandowski szczęsny reprezentacja polski
Krzysztof Porebski / pressfocus
Dla reprezentacji legendarny duet rozegrał aż 71 meczów. Tego dorobku już prawdopodobnie nie powiększą, bo kilka miesięcy temu Szczęsny oficjalnie, z własnej woli, pożegnał się z zespołem narodowym. Niedługo później poinformował zresztą, że całkowicie zawiesza buty na kołku, ale… wtedy przyszła propozycja nie do odrzucenia. Oferta z FC Barcelony tak mocno zadziałała na wyobraźnię polskiego bramkarza, że podjął on decyzję o błyskawicznym powrocie z emerytury.

Kumple znowu razem

W taki oto sposób dobrzy kumple znów wylądowali w jednej szatni. I to gdzie! W jednym z największych klubów świata! Lewandowski miał być zresztą zaangażowany w proces namawiania Szczęsnego na przenosiny do stolicy Katalonii.
O tym, że Polacy z “Blaugrany” mają dobry kontrakt, regularnie przekonywaliśmy się już przez ostatnie lata. Wystarczyło oglądać popularne vlogi Łączy Nas Piłka, by dostrzec, że spędzają ze sobą dużo czasu, także poza boiskiem. A jak już razem grali, to lubili demonstrować słynną “lagę do Robercika”, która w pewnym momencie stała się viralowym memem. Chodziło oczywiście o fakt, że reprezentacja Polski coraz częściej, zwłaszcza za kadencji Czesława Michniewicza, grała z pominięciem drugiej linii, a Szczęsny kierował długie piłki bezpośrednio do Lewandowskiego.
Teraz, gdy wspólnie reprezentują Barcelonę, mogą jeszcze bardziej umacniać przyjacielskie więzi.

Zaczepki, ale przede wszystkim wsparcie

Co ciekawe, cztery razy Lewandowski i Szczęsny musieli przynajmniej na 90 minut zapomnieć o łączącej ich przyjaźni. Gdy pierwszy z wymienionych reprezentował jeszcze Borussię Dortmund, drugi z kolei Arsenal, ich drużyny mierzyły się ze sobą w Lidze Mistrzów. Dwa razy triumfował zespół Szczęsnego, raz padł remis, a jeden mecz wygrało BVB. Obaj Polacy z humorem zaczepiali się wówczas w mediach społecznościowych.
- Słuchaj, Robert Lewandowski, żarty się skończyły! London calling - pisał Szczęsny przed meczem.
- Dobra, dobra Wojciech Szczęsny, lecę po swoje - odpowiadał Lewandowski, po czym… strzelił zwycięskiego gola. Jedynego w historii swoich rywalizacji ze “Szczeną”.
Lubią wbić sobie szpileczkę czy zademonstrować typową szyderką z piłkarskiej szatni, ale przede wszystkim są dla siebie dużym wsparciem. Niejednokrotnie, gdy na jednego spadała krytyka, drugi wychodził przed szereg i bronił kolegi.
- Zawsze będzie miał wsparcie nie tylko ode mnie, ale od każdego z nas, tak, jak każdy zawodnik reprezentacji Polski. Akurat Wojtek może jest osobą, która mało udziela się w mediach i przez to łatwiej go atakować. Wiadomo, jak ktoś się nie broni, to później łatwiej wypowiadać się z myślą, że i tak ten ktoś nie odpowie. Wielu ludziom pewnie takie podejście ułatwia sprawę. Każdy z nas, w każdym zawodzie ma słabsze momenty, jakiś słabszy mecz. Szczególnie jeśli mówimy o pozycji bramkarza. Takie mecze się zdarzają. Wojtek jest na tyle mocną mentalnie osobą, że raczej sobie z tym szybko poradzi - mówił Lewandowski na konferencji prasowej reprezentacji Polski w 2021 roku.
A jak to “Lewy” marnował rzut karny podczas mundialowego meczu z Meksykiem, role się odwracały.
- Na pewno przepraszać nas nie musiał, bo gdyby nie on, nie byłoby nas na mundialu - twierdził Szczęsny.

Ambasadorzy marki DrWitt

Teraz Lewandowski i Szczęsny piszą kolejne rozdziały wspólnej historii. Od kilku miesięcy dzielą szatnię w FC Barcelonie i zdążyli już rozegrać razem sześć spotkań, a ponadto właśnie stali się nowymi ambasadorami marki DrWitt z Grupy Maspex, zostając twarzami kampanii napojów izotonicznych od marki DrWitt pod hasłem “BE A LEGEND”. Współpraca legendarnego duetu znów przeniosła się poza boisko.
Robert Lewandowski DrWitt 31.01.25
Grupa Maspex
- Profesjonalny sport to nie tylko talent, ale przede wszystkim codzienna, ciężka praca, poświęcenie i dbałość o każdy detal. Kluczowe znaczenie ma zarówno intensywny trening, jak i odpowiednia regeneracja - a w tym procesie niezbędne jest właściwe nawodnienie organizmu. Jako sportowiec zawsze stawiam na jakość i sprawdzone rozwiązania, które wspierają mnie w osiąganiu najlepszych wyników - powiedział Robert Lewandowski. - DrWitt to marka, która doskonale rozumie potrzeby aktywnych osób. Należy do portfolio Grupy Maspex - największej polskiej firmy spożywczej i jednej z największych w tej części Europy, co stanowi gwarancję owocnej współpracy oraz najwyższej jakości produktów, które wpisują się w wymagania profesjonalnego sportu - dodał legendarny napastnik.
- Wiele dróg prowadzi na szczyt. Moja była pełna wyzwań, ale zawsze przyświecało mi marzenie, by grać w najlepszych europejskich klubach i rywalizować z najlepszymi piłkarzami na świecie. Wiem, że w sporcie talent i ciężka praca to nie wszystko - równie ważna jest strona mentalna, charakter, determinacja, nastawienie i osobowość. Cieszę się, że mogę być ambasadorem marki, która wspiera tych, którzy aktywnie dążą do bycia najlepszą wersją siebie - zarówno w sporcie, jak i poza nim - podkreślił Wojciech Szczęsny.
DrWitt to jedna z najsilniejszych marek napojowych w Polsce. Wizerunek Lewandowskiego i Szczęsnego będzie m.in. widoczny na napoju DrWitt Isotonic Drink.
Wojciech Szczęsny DrWitt 31.01.25
Grupa Maspex
Artykuł powstał przy współpracy reklamowej z marką DrWitt.

Przeczytaj również