Kumpel Viniego Jr. gwiazdą polskiej ligi. Był na testach w United, dziś bryluje w futsalu. "Przygoda życia"
W polskiej Futsal Ekstraklasie gra Brazylijczyk, który otarł się o kluby Premier League, a wśród swoich znajomych ma gwiazdy światowej piłki. Poznajcie historię Pedrinho, zawodnika Constractu Lubawa i najlepszego futsalowego obcokrajowca w naszym kraju.
Droga na parkiet u Pedrinho wiodła, jak w większości przypadków, przez boiska trawiaste. Piłkarz ma obecnie 29 lat, ale mniej więcej dekadę temu jego talent dostrzegła funkcjonująca w Brazylii Akademia Nike. Rozwijał się pod jej skrzydłami.
Przygoda życia
- Zostałem zaproszony na event Nike do Londynu. Zjechali się tam zawodnicy z różnych zakątków świata. Stworzyliśmy razem drużynę i graliśmy przeciwko wielkim klubom jak Barcelona, Inter, Tottenham, Manchester United i Manchester City - mówi nam gwiazda futsalu.
Przygoda z Akademią Nike przypadała na lata 2013-2014. Wcześniej Pedrinho grał w lidze regionu Rio de Janeiro. Pewnego razu koncern wytypował najbardziej obiecujących piłkarzy z całego świata i dał im możliwość rozegrania serii sparingów z wielkimi klubami. Niektóre z nich wystawiały do gry zespoły rezerw, ale zdarzyły się także spotkania z "jedynkami'.
- Wygraliśmy prawie wszystkie mecze, jak z Interem 4:0, mieliśmy wspaniały zespół. Ograliśmy pierwszy zespół Tottenhamu 2:1. W tamtym czasie w przeciwnej drużynie grali Paulinho i… Bernardo Silva. Bernardo był tam chyba na testach. Zapamiętam go szczególnie, bo od tamtego momentu zacząłem uważnie śledzić jego karierę. Wszyscy mówili o nim, że jest wspaniały. Krótko później trafił z Benfiki do Monaco. Był zbyt dobry, by go nie pamiętać i rok po roku obserwowałem co się u niego dzieje - słyszymy.
Jakie postaci światowego futbolu jeszcze pamięta z tych sparingów?
- Barcelona wystawiła zespół U21, pamiętam, że zagrał tam Sergi Roberto - wyjaśnia nam Brazylijczyk.
Utalentowani piłkarze z całego świata mieli zatem okazję przeżyć niesamowite chwile, mierząc się z tak markowymi zespołami. To otwierało także im szansę na zrobienie dużej kariery, choć nie jest to takie łatwe, jak się wydaje.
Wielka kariera tak blisko i tak daleko
- Zaproszono mnie na testy do Manchesteru United i Tottenhamu. Niestety miałem problem z wizą, a wymogi były takie, że jeśli chcesz podpisać kontrakt, to musisz mieć występy w reprezentacji narodowej. Ja ich oczywiście nie miałem - tłumaczy Pedrinho i kontynuuje: - Wysłano dokumenty do Nike, które miało pośredniczyć w zawarciu kontraktu. Niestety to było niemożliwe ze względu na trudności z uzyskaniem wizy. Ludzie z Nike powiedzieli mi, by próbować w innym kraju.
Trudno powiedzieć, jak mogłaby potoczyć się kariera utalentowanego chłopaka z Rio de Janeiro. Podpisanie kontraktu z akademią tak wielkich klubów otwiera wyobraźnię, ale trzeba pamiętać, że konkurencja jest olbrzymia, a przebijają się tylko nieliczni. Choć jedno po sobie w Anglii pozostawił do dziś. W ośrodku treningowym reprezentacji Anglii na jednej ze ścian widnieje zdjęcie przypominające o tej akcji, na którym znajduje się akurat bohater tekstu.
Młodzi zawodnicy mieli także serię spotkań z piłkarzami, którzy zrobili wielkie kariery, m.in. Samim Khedirą czy Edenem Hazardem.
Pedrinho opowiada dalej swoje wspomnienia: - W Brazylii dostaliśmy możliwość udziału w evencie specjalnym marki Nike, gdzie graliśmy mecze “2 vs 2”. Wygraliśmy to razem z kolegą i zostaliśmy zaproszeni na prezentację strojów reprezentacji Brazylii na mundial w 2014 roku. To było niesamowite - prezentowaliśmy stroje kadry narodowej razem z Ronaldo "Fenomeno" i Luizem Gustavo.
Piłkarz Constractu relacjonuje, że po tym wszystkim Kobe Bryant i LeBron James wybrali ich na specjalny turniej piłkarski, w którym... występowali w parach. Grali tam również brazylijski koszykarz Leandro Barbosa i Sean Garnier, prawdopodobnie najlepszy w historii piłkarz “1 vs 1”.
- Po całej przygodzie z Akademią Nike wybrałem się do Portugalii i grałem na trzecim poziomie rozgrywkowym. Grałem dobrze na skrzydle i próbowałem swoich sił w Vitorii Guimaraes, ale z różnych względów - także wizowych - się nie udało - słuchamy piłkarza, który dodaje: - Wróciłem do Brazylii, tam grałem w lidze regionalnej. To dobre miejsce dla młodych zawodników, bo mecze ogląda wielu skautów. Zacząłem grać, ale po jakimś czasie zmieniono trenera. Jego następca ściągnął wielu nowych graczy i powiedział mi, że chce na mnie stawiać, ale muszę jeszcze więcej trenować i… płacić za grę. To były ciężkie czasy w piłce brazylijskiej, było w niej mnóstwo korupcji. Ja tych pieniędzy nie miałem.
- W tamtym czasie mój hiszpański agent, z którym współpracuję do dzisiaj, powiedział, bym spróbował się w futsalu. Ja odmawiałem, nie chciałem tego, ale ostatecznie zdecydowałem się spróbować, po tym jak mój trener chciał ode mnie łapówek. Dostałem półroczny kontrakt w Zjednoczonych Emiratach Arabskich na bardzo dobrych warunkach. Potem odezwał się Constract...
Pedrinho przyjechał do Polski w 2019 roku. W Rio żyje ok 10 milionów ludzi, a w Lubawie 10… tysięcy. Delikatna różnica.
Pomyślałem: "come on..."
- Wolne chwile wypełniam grą online na telefonie. Tak spędzam czas z moim bratem, który też gra w piłkę. Juninho ma 22 lat i jest zawodnikiem Botafogo. Gra jako ofensywny pomocnik. W zeszłym roku był na kilkumiesięcznym wypożyczeniu w belgijskim RWD Molenbeek, ale potem wrócił do kraju.
Sprawdziliśmy profil Juninho na "Transfermarkt". Obecnie gra w zespole rezerw, ale wiosną 2022 zdążył zaliczyć kilka występów w “jedynce” Botafogo.
- Kiedy tu przybyłem, wszystko było dla mnie nowe. Wcześniej żyłem w Rio de Janeiro, czyli w olbrzymim mieście z plażami nad oceanem. To miasto znacznie większe niż przykładowo Warszawa. Kiedy przyjechałem do Lubawy, pomyślałem “come on…”. Nie mogłem nawet pójść na zakupy do centrum handlowego, bo… takowego nie było. Niewiele lepiej było z restauracjami, bo gdy tu przybyłem, to była tylko jedna, a teraz są dwie. Praktycznie cały wolny czas spędzałem w domu.
Zespół Brazylijczyka obecnie świetnie radzi sobie w UEFA Futsal Lidze Mistrzów, bo jeszcze niedawno wyszedł pewnie z grupy, w której znajdowały się: chorwackie Futsal Dinamo, czarnogórskie Titograd i szwedzkie Orebro. "Konstruktorzy" wygrali dwa mecze i jeden zremisowali. Jako jedyni zakończyli grupę bez porażki.
- Kiedy przychodziłem do Constractu, nie dopuszczałem jeszcze do siebie myśli, że mogę zagrać kiedyś w futsalowej Ligi Mistrzów. Jednak przez ten czas spędzony w Lubawie, rozwijał się klub, a ja razem z nim.
2 listopada Pedrinho był w Nyonie, razem z jednym z trenerów, na losowaniu kolejnej fazy futsalowej Ligi Mistrzów.
- To było ciekawe doświadczenie. Na miejscu można było spotkać dyrektorów wielkich klubów jak Barcelona czy Benfica, a także najważniejszych ludzi z UEFA. Dla mnie to coś nowego.
Teraz zespół z Lubawy znajduje się w TOP16 Europy, które podzielono na cztery grupy. Constract zmierzy się z hiszpańską Palmą Futsal, ukraińskim HIT-em Kijów i chorwackim Olmissum. Turniej zostanie rozegrany w Mallorce w dniach 28 listopada - 3 grudnia.
Gierki z Viniciusem
- Do Brazylii jeżdżę dwa razy do roku. Najpierw pod koniec maja na ponad dwa miesiące, bo wracam na początku sierpnia. Potem wyruszam na niespełna miesiąc na Święta Bożego Narodzenia. Kiedy jestem w ojczyźnie, to ładuję swoje baterie - opowiada.
- Pewnego razu odezwał się do mnie przyjaciel, który jest też przyjacielem Viniciusa Juniora. Zaprosił mnie na mecz w gronie bliskich znajomych, zapraszają tam tylko dobrych grajków! To piłka ośmioosobowa, coś między futsalem, a piłką trawiastą. Wziąłem brata. To było dwa lata temu, "Vini" był już wielką gwiazdą, jednym z najlepszych. Był tam też Endrick, który czeka na transfer do Realu Madryt, czy Reinier. Dla nas to było szokiem, że możemy z nimi grać. Graliśmy normalnie, z szacunkiem, bez ostrości, ale każdy jednocześnie się starał i dawał z siebie wszystko.
Paczka brazylijskich magików spotyka się cyklicznie, kilka razy do roku.
- Za organizację bierze się zawsze "Vini". Robi to zawsze, kiedy jest w Brazylii - latem i zimą. Lubi przebywać w towarzystwie swoich przyjaciół. To wspaniały, najnormalniejszy człowiek. Nie zachowuje się jak celebryta. Po meczach spożywamy razem posiłek, spędzamy czas przy grillu i rozjeżdżamy się do domów.
Znajomość Pedrinho z Vinim potwierdza fakt, że znajduje się on na krótkiej liście (ok. 1000) obserwowanych osób na Instagramie przez gwiazdora Realu.
Cóż, wierzymy, że futsalowy mistrz Polski daje radę, nawet gdy na boisku przebywa z jednym z najlepszych na świecie.