Kulisy sensacyjnego transferu Czubaka. W Gdyni już pracują nad następcą, nowy klub zirytował Arkę
Sześć dni po tym, jak Karol Czubak poinformował Arkę Gdynia o chęci odejścia, klub potwierdził bolesne rozstanie z najlepszym strzelcem w historii. Bolesne, bo choć tego momentu można było się spodziewać, to jego okoliczności budzą sporo emocji. Zajrzeliśmy za kulisy zamieszania, które zakończyło się transferem “Czubiego” do KV Kortrijk.
Gdy niespełna dwa tygodnie temu, 20 stycznia, TUTAJ informowaliśmy o zainteresowaniu Karolem Czubakiem z Belgii, jeszcze trudno było się spodziewać zimowego transferu lidera tabeli strzelców Betclic 1 Ligi. “Czubi” bowiem co okienko stanowił obiekt zapytań ze strony klubów polskich i zagranicznych. Kolejne telefony w jego sprawie nie robiły wrażenia, bo rzadko przeradzały się w konkrety. Sam zawodnik, który jesienią przedłużył kontrakt do 2026 roku, nie wyglądał też na przebierającego nogami do odejścia. Nie rzucił wprawdzie deklaracją “zostaję na 100%”, lecz 18 stycznia udzielił wywiadu portalowi trojmiasto.pl, w którym mówił, że jego celem nie jest transfer.
- Wszystkie moje cele zostają takie same. Rekord goli w historii Arki pobiłem już w tamtym roku. Dlatego w tym roku, jak mówiłem - liczy się tylko awans, abyśmy w końcu mogli zagrać w Ekstraklasie.
Rozmowę, co nie bez znaczenia, opublikowano pięć dni później, 23 stycznia. Tymczasem 24 stycznia klub został poinformowany przez agenta napastnika o chęci odejścia. Jako zespół gotowy wpłacić klauzulę zawartą we wspomnianym kontrakcie wskazano KV Kortrijk. To uruchomiło lawinę zdarzeń, która zakończyła się finalizacją transferu. 25 stycznia Czubak nie zagrał w sparingu z Wartą Poznań, a następnie, korzystając z dwóch dni wolnych piłkarzy Arki, wybrał się do Belgii. Tam czekał na porozumienie między klubami. Kortrijk obrało bowiem taktykę negocjacyjną na uniknięcie wpłaty całej klauzuli (750 tys. euro) od ręki. Gdynianie odmówili i postawili sprawę jasno - albo dostają pełną kwotę, albo nie będzie zgody na odejście gwiazdy. Ostatecznie Belgowie zadeklarowali gotowość do pokrycia klauzuli i w środowy wieczór 29 stycznia ogłosili Czubaka swoim nowym zawodnikiem. 30 stycznia wczesnym popołudniem transakcję potwierdziła też Arka, żegnając najlepszego strzelca w historii. Transferowa telenowela została zakończona.
"Zabrakło szczerości"
Tyle w skrócie. Całej operacji towarzyszyło jednak mnóstwo emocji, głównie negatywnych. Zacznijmy od uporządkowania niektórych etapów tego zamieszania. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że Czubak okazał się, delikatnie mówiąc, niestały w uczuciach: w rozmowie z 23 stycznia mówił o awansie i zaprzeczał, by transfer był jego celem, a dokładnie dzień później podjął decyzję o odejściu do Belgii. Stąd istotna jest wspomniana wcześniej różnica pięciu dni między przeprowadzeniem wywiadu dla trojmiasto.pl, a jego publikacją. W momencie rozmowy 18 stycznia piłkarz nie miał żadnego transferowego konkretu. Ten pojawił się później. Niesmak natomiast pozostał, bo kibice odkopali też publiczne wpisy napastnika sprzed kilku tygodni, gdy zamiast deklaracji o transferze, były zapowiedzi kontynuacji “pisania historii” i informacje, że “to nie koniec”.
Koniec jednak nastąpił. W Gdyni widoczne jest rozczarowanie postawą piłkarza - szczególnie wśród fanów. Na zasadzie: jeśli zawodnik myślał o odejściu, to mógł darować sobie komentarze sugerujące chęć pozostania. Dyrektor sportowy Veljko Nikitović mówił z kolei na kanale Meczyki.pl, że zabrakło mu odrobinę szczerości ze strony “Czubiego”.
- Mi osobiście, muszę to powiedzieć, brakowało trochę z jego strony szczerej odpowiedzi, co chce zrobić. Jak rozmawialiśmy parę razy, to może nie było zapewnienia, ale Karol do piątku 24 stycznia nie powiedział nam, że on aż tak się nosi z zamiarem zmiany klubu - tłumaczył. - Byłem w tamten piątek na obozie w Cetniewie dowiedzieć się, jakie są plany Karola. Przekazał, że nad każdą ofertą się zastanawia i każdą musi bardzo poważnie przemyśleć, bo ma już 25 lat, a łatka, którą ktoś mu przypiął, że on z tej Gdyni nigdy się nie ruszy, nie jest prawdziwa. Ale Karol nie powiedział mi, że odchodzi. Po tym wszystkim wróciłem do klubu i godzinę po naszej rozmowie dostałem informację, że Karol już podjął decyzję, że odchodzi i chce aktywować klauzulę w kontrakcie. Tak to wyglądało - opowiedział Nikitović. - Do piątku mieliśmy przeświadczenie, że Karol z nami zostanie. Podobno w szatni też dawał przekaz, że nie odchodzi, że zostaje. A potem zmienił decyzję. Miał do tego prawo.
Nic nie dało też sobotnie spotkanie Czubaka z właścicielem i prezesem Arki Marcinem Gruchałą. Klamka zapadła, 25-latek nie dał się namówić na pozostanie w klubie. Najwyraźniej poczuł, że nadarzył się właściwy moment na transfer, że “to jest to”. Zdecydował o odejściu. Wykorzystał klauzulę, bez której nie podpisałby jesienią nowego kontraktu. Z jednej strony, Arka mogła się zatem spodziewać, że wspomniana klauzula, dotychczas będąca elementem niejawnym - obowiązująca dla wszystkich klubów, nie tylko zagranicznych - zostanie zimą aktywowana. Z drugiej, strony rozstałyby się w lepszych okolicznościach, gdyby ze strony piłkarza poszła jasna deklaracja na początku okienka: “tak, chcę odejść”.
Oferta last minute i debiut
Efektem jest pożegnanie w dość burzliwych okolicznościach, w których zarówno otoczenie Czubaka, jak i klub, mają uwagi do drugiej strony. Można założyć, że z czasem emocje opadną. Warto jednak spojrzeć, dokąd właściwie udał się 25-letni napastnik. Wielu kibiców Arki dziwi się kierunkowi obranemu przez “Czubiego”, bo KV Kortrijk to żaden belgijski hegemon, a zespół ze strefy spadkowej. Owszem, z szansami na utrzymanie, jednak relegacja to realny scenariusz. Co, gdyby Kortrijk spadło? Możemy potwierdzić informacje Piotra Koźmińskiego z goal.pl, że w umowie Czubaka z Belgami jest zapis gwarantujący ewentualne rozstanie za rozsądną kwotę wykupu. Jeśli były już piłkarz Arki będzie skuteczny, nie powinien martwić się o swoją przyszłość - liga belgijska to doskonałe okno wystawowe. Scenariusz, w którym za pół roku znów zmienia klub, nie brzmi jak science-fiction. Debiut powinien z kolei nastąpić już w najbliższą niedzielę przeciwko Westerlo w meczu “o sześć punktów”. Na 25-latka mocno w Kortrijk liczą.
Co ciekawe, “Czubi” mógł trafić do innej drużyny, znacznie bardziej znanej, choć dziś na sporym zakręcie. Last minute zgłosiła się po niego Sampdoria Genua, obecnie dopiero 16. ekipa Serie B. Na tyle last minute, że piłkarz był już dogadany z Kortrijk, ponadto Włosi nie zaoferowali lepszych warunków finansowych. Swoją drogą, belgijski klub raczej nie wygrałby w kategorii najwięksi profesjonaliści Europy. W Gdyni nie rozumieją postawy Belgów, którzy po deklaracji wpłaty klauzuli zerwali ustalenia dot. ogłoszenia transferu napastnika i puścili “oficjalkę” zanim pieniądze pojawiły się na koncie Arki. Niespecjalnie dbali też o komunikację z polską stroną.
- Czasami narzekamy na organizację w polskich klubach, że coś szwankuje, że coś nie działa jak trzeba. Mogę powiedzieć, że organizacja Belgów w tym wszystkim i to, jak przeprowadzili ten transfer, i jak ogłosili Karola, pozostawia wiele do życzenia - mówił Veljko Nikitović.
Kropka i dalej naprzód
Podsumowując, sam transfer Czubaka do silnej ligi zagranicznej nie jest żadnym zaskoczeniem. Belgijska Jupiler Pro League to sportowo inny świat w porównaniu do Betclic 1 Ligi, nawet jeśli to drużyna z dołu tabeli. Trzeba również pamiętać, że “Czubi” był już kilka razy blisko odejścia z Gdyni. Teraz finalnie podjął decyzję o wyjściu ze strefy komfortu. Będzie mierzył się ze znacznie silniejszymi przeciwnikami i większą presją. W Kortrijk przekaz mają jasny: oczekują bramek. Niech nowy nabytek przemawia przede wszystkim na boisku. 25-latek przejdzie więc konkretną weryfikację - to najważniejszy moment w jego karierze. Czysto piłkarsko decyzja napastnika, by wreszcie zmienić klub, spróbować sił wyżej, jest zrozumiała.
Rozumiem natomiast rozgoryczenie kibiców, którzy odebrali wypowiedzi, sygnały “Czubiego” jako zwiastun dalszej gry w Arce i okoliczności odejścia im się nie podobają. To zawsze cios w rozgrzane, kibicowskie serce. Rozumiem też reakcję najważniejszych ludzi w klubie, którym brakowało jasnej, wcześniejszej deklaracji o chęci odejścia, nawet jeśli klauzula dawała taką możliwość. Sam Dawid Szwarga zapowiadał rozwinięcie napastnika w jeszcze lepszego zawodnika.
Teraz jednak czas postawić kropkę i patrzeć naprzód. Czubakowi podziękować (obie strony sporo sobie zawdzięczają), zmniejszyć ciśnienie i kibicować w nowym otoczeniu. Ten rozdział został zamknięty. Nie szukajmy wrogów tam, gdzie ich nie ma - Karol Czubak wrogiem Arki na pewno nie jest. Zaś w Gdyni wkrótce pojawi się nowy napastnik, jak słyszymy, o innym profilu niż poprzednik.
- Od piątku zaczęliśmy stuprocentowe poszukiwania [jego następcy]. Pod koniec stycznia ściągnięcie napastnika nie jest łatwe. To nie tylko kwestia Arki, a rynku europejskiego, dotyczy też największych polskich klubów. Ale pracujemy nad tym, jesteśmy na dobrej drodze, by ściągnąć następcę Karola. Nie jeden do jednego, (...) ale myślę, że trochę innego profilu - podkreślił dyrektor Nikitović w wywiadzie dla Meczyki.pl podczas I LIGA RAPORT [niżej, od 22:00], potwierdzając przy okazji chęć finalizacji transferu środkowego obrońcy.
“Arkowcy” rozglądają się przede wszystkim po polskim rynku. Pierwszy mecz nowej rundy rozegrają 14 lutego z Polonią Warszawa. Po 19. kolejce zajmują drugie miejsce w tabeli, dające bezpośredni awans do Ekstraklasy.