Kto za Dziczka w środku pola reprezentacji? 5 opcji. "Jest w dobrej formie, trzeba dać mu szansę"

Kto za Dziczka w środku pola reprezentacji? 5 opcji. "Jest w dobrej formie, trzeba dać mu szansę"
Adam Starszynski / PressFocus
Piotr Zieliński, Sebastian Szymański i...? W dwóch pierwszych meczach pierwszym wyborem Michała Probierza na pozycji defensywnego pomocnika był Patryk Dziczek. Teraz jednak ktoś go będzie musiał zastąpić.
Odmładzanie reprezentacji Polski nie odbywa się bezboleśnie. Do dzisiaj nie znaleźliśmy nowego lidera obrony po Kamilu Gliku. Do dzisiaj też nie wiemy, kto jest pierwszym wyborem na pozycji defensywnego pomocnika po rozstaniu z Grzegorzem Krychowiakiem.
Dalsza część tekstu pod wideo
W obu październikowych meczach - pierwszych za kadencji Michała Probierza - "na szóstce" zagrał Patryk Dziczek. Jak zagrał i czy przekonał - to inna sprawa. W spotkaniu z Wyspami Owczymi towarzyszył mu jeszcze Bartosz Slisz. Dziczek dostał też powołanie na listopadowe spotkania z Czechami i Łotwą, ale nie wystąpi w nich z powodu kontuzji pachwiny. To rodzi pytanie: kto tym razem dostanie szansę w środku pola?
Kandydatów jest aż pięciu. Slisz (24 lata), Damian Szymański (28) i Jakub Piotrowski (26) znaleźli się na pierwszej liście powołanych, podobnie jak przed miesiącem. Po wycofaniu się przez urazy Dziczka, Matty'ego Casha i Adriana Benedyczaka dowołani zostali jeszcze Mateusz Łęgowski (20) i Karol Struski (22) (a także Tymoteusz Puchacz, ale on jest wahadłowym).
Kandydatów pięciu, miejsce tylko jedno. Góra dwa, jeśli postawimy na bezpieczniejszy wariant. Konkurencja jest liczna, ale czy jakościowa? Zerknijmy na statystyki z tego sezonu rozpatrywanych zawodników, a także, dla porównania, Dziczka.
Porównanie kandydatów do gry w środku pola reprezentacji Polski
Meczyki
Najbardziej doświadczony w reprezentacji jest Damian Szymański (15 występów), ale on akurat nie dostał od Probierza żadnych minut w październiku, a jego ostatni mecz w pierwszym składzie kadry to ten przegrany w Kiszyniowie w czerwcu. Gra jednak regularnie w AEK Ateny, często z opaską kapitana. To klasyczna "szóstka", piłkarz najgłębiej ustawiony w drugiej linii. W razie potrzeby w tym sezonie grywał nawet w obronie.
Na tle rywali wyróżnia się mniejszą liczbą strat i najlepszym procentem wygranych pojedynków, choć tu różnice są minimalne. Oddaje najmniej strzałów. W tym sezonie jeszcze ani razu nie wcelował w bramkę.
Bartosz Slisz (4A) ma w tym sezonie najwięcej minut "w nogach", bo aż 2080. Wydaje się, że to naturalny zastępca Dziczka, choć selekcjoner nieco inaczej widzi ich charakterystykę. W porównaniu statystycznym widać, że pomocnik Legii jest bardziej "pod grą", wykonuje więcej podań, ma najlepszy procent celności, często zagrywa do przodu. Przoduje też w statystyce przechwytów i ma mało strat.

"Nie mamy innego"

Przechodząc do dwójki dowołanej "alarmowo", warto zwrócić uwagę na pewną wypowiedź Michała Probierza z poniedziałkowej konferencji prasowej, na której podziękował Adamowi Majewskiemu za "udostępnienie" Mateusza Łęgowskiego z kadry U21:
- Co do Łęgowskiego, pod nieobecność Dziczka nie mamy po prostu na tę pozycję innego zawodnika, który w meczu z Czechami dawałby większą jakość - powiedział selekcjoner. Czy to by oznaczało, że do jego sposobu grania na pozycję Dziczka nie nadają się ani Slisz, ani Szymański, a z Czechami od początku zagra Łęgowski?
Pod względem statystycznym lepiej wygląda Dziczek, ale jest starszy i gra w słabszej lidze. Łęgowski (1A), jego swoisty następca w Salernitanie, najczęściej z tej piątki wchodzi w pojedynki, przez co notuje też najwięcej strat. Z jego gry w kadrze U21 wydaje się, że to taka bardziej wybiegana i ofensywna wersja pomocnika Piasta, ale już porównanie ich podań w tercję ofensywną temu nieco przeczy.
Na korzyść Łęgowskiego na pewno przemawiają regularne występy w Serie A, nawet jeśli jego zespół zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i nadal czeka na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
- On naprawdę wygląda nieźle. Nie wygląda jak ciało obce. Widać, że to gracz, który już wcześniej był w tym świecie, że trenował z pierwszym zespołem Valencii. Nie "zderzył się ze ścianą". Wiedział, jaki jest próg wymagań w silniejszej lidze. Oceniam go bardzo pozytywnie - mówił Piotr Dumanowski w środowym programie na kanale Meczyki.pl na YouTube.
Szukając podobieństw Łęgowskiego do Dziczka można zerknąć na ich tzw. heatmapy. Widać, że obaj operują blisko linii środkowej, nie podchodzą tak wysoko jak Slisz czy Piotrowski, o którym za chwilę. Pod tym względem selekcjoner może ich traktować jako "zabezpieczenie" i regulatorów tempa w środku pola.
Podobnie gra też Karol Struski, co widać po statystykach, zbliżonych do Łęgowskiego. Zawodnik Arisu Limassol to potencjalny debiutant i być może największa niespodzianka wśród powołanych, bo gra "tylko" w lidze cypryjskiej. Jest jednak ważnym graczem jej mistrza, a teraz występuje w Lidze Europy. Polscy kibice mogą go pamiętać z dobrych występów w dwumeczu z Rakowem Częstochowa w eliminacjach Ligi Mistrzów.

"Wprowadzał spokój"

Jakub Piotrowski (1A), który wszedł za Dziczka w końcówce październikowego meczu z Wyspami Owczymi, to nieco inny przypadek. Piłkarz Łudogorca Razgrad gra w najsłabszej lidze z wymienionych, ale ma już w tym sezonie dziewięć goli i dwie asysty. Kolejne trafienie dołożył w meczu Ligi Konferencji z Fenerbahce Stambuł, dla którego była to dopiero druga porażka w tym sezonie.
- W obu meczach z Fenerbahce Piotrowski ustawiony był za napastnikiem, mając za sobą dwóch defensywnych pomocników w 4-2-3-1. Grał wyżej niż w lidze bułgarskiej, kosztem tradycyjnej dziesiątki, co było odpowiedzią na siłę rywala i fakt, że Łudogorec nie spodziewał się dominować jak w lidze - mówi nam Wojciech Górski, współkomentator tych spotkań w "Viaplay".
- Łudogorec grał bardzo wysokim pressingiem, z którym Fenerbahce miało ogromny problem w obu meczach i Piotrowski wyglądał pod tym względem świetnie. Niespożyte siły, energia, zdarzało mu się pressować nawet bramkarza. Imponował umiejętnością utrzymania się przy piłce. W chaotycznym meczu, gdzie było bardzo dużo strat z obu stron on wprowadzał spokój, potrafił poradzić sobie z dwoma, trzema rywalami wokół, wywalczyć faul albo rzut z autu - opisuje.
W statystycznym porównaniu widać, że Piotrowski oddaje najwięcej strzałów, wykonuje najwięcej ofensywnych podań, często wchodzi w pojedynki. Ma natomiast wyraźnie mniej przechwytów. 26-latka trzeba bardziej rozpatrywać jako rywala dla Sebastiana Szymańskiego niż typową "szóstkę".
Gdybyśmy zagrali na Czechów jednym napastnikiem, to może da się na boisku zmieścić ich obu (prywatnie dobrych kolegów), obok Zielińskiego i defensywnego pomocnika. Piotrowskiego na tle innych polskich pomocników wyróżnia też wzrost (188 cm), często wykorzystywany w Łudogorcu przy stałych fragmentach. Na pewno trzeba dać mu szansę w większym wymiarze czasowym niż w październiku, bo jest po prostu w dobrej formie.
Faworytem internautów jest Slisz przed Szymańskim i Piotrowskim. Niewykluczone jednak, że na silną i wysoką drugą linię Czechów selekcjoner zagęści środek pola i szansę dostanie nie jeden, a dwóch zawodników z tego grona. Od tej decyzji może zależeć bardzo dużo...

Przeczytaj również