Kto powinien zastąpić Hansiego Flicka? Cztery wielkie nazwiska na liście. Podpowiadamy władzom Bayernu

Kto powinien zastąpić Hansiego Flicka? Cztery wielkie nazwiska na liście. Podpowiadamy władzom Bayernu
Rafał Rusek/PressFocus
Dni Hansiego Flicka w Monachium zdają się być policzone. Sam szkoleniowiec ogłosił, że nie zamierza prowadzić Bayernu w kolejnym sezonie i trudno będzie go przekonać do zmiany decyzji. Pytanie nie brzmi już, czy obecny trener “Die Roten” pozostanie na stanowisku, ale kto powinien go zastąpić. Jest kilka ciekawych opcji. Wszystkie mają pewne za i przeciw.
Bayern to specyficzny klub, w którym triumf to za mało. Równie ważne, a może nawet bardziej istotne są styl, relacje z zarządem i poziom zrozumienia filozofii spod znaku “Mia san mia” - “Jesteśmy kim jesteśmy”. Thomas Mueller skomentował deklarację Flicka o odejściu, mówiąc że trenerzy Bayernu muszą mieć grubą skórę. Cóż z tego, że aktualny jeszcze szkoleniowiec w ciągu niespełna dwóch lat włożył do gabloty wszystkie możliwe trofea, jeśli latem prawdopodobnie ustąpi ze stołka.
Dalsza część tekstu pod wideo
Pozostaje kwestia tego, kto podejmie się niezwykle karkołomnego zadania wejścia w buty Flicka. Nowy trener wejdzie do nasyconej szatni, która rok temu świętowała zdobycie potrójnej korony przy “pomocy” zarządu, gdzie Hasan Salihamidzić, dyrektor sportowy, na dziś ma najwięcej do powiedzenia, a przysłowiowy ogon kręci całym psem. Warunki nie będą sprzyjające, ale z drugiej strony warto pamiętać, że pociąg o prestiżowej nazwie “Bayern Monachium” czasem przyjeżdża tylko raz w karierze. Na którego menedżera przyjdzie kolej?

Julian Nagelsmann. Wściekły byk

- Bayern jeszcze się z nim nie skontaktował osobiście, ale jestem przekonany, że Julian Nagelsmann zostanie następcą Hansiego Flicka - stwierdził bez ogródek Lothar Matthaeus na antenie “Sky Sports”.
Legendarny pomocnik nie jest w Monachium osobą decyzyjną, jednak to on jako jeden z pierwszych przekonywał, że Juppa Heynckesa zastąpi Niko Kovac. Z Nagelsmannem też może mieć rację. Podebranie trenera RB Lipsk byłoby idealnym transferem a’la Bayern. Transferem, bowiem niemieckie media spekulują, że “Byki” pod żadnym pozorem nie zamierzają oddawać swojego utalentowanego szkoleniowca i w grę wchodzi jedynie uiszczenie klauzuli wykupu. Modus operandi zupełnie jak w przypadku Dayota Upamecano. Taka już jest Bundesliga i jej brutalny łańcuch pokarmowy. Jeśli ktoś się wyróżnia, nieważne czy piłkarz, trener czy nawet skaut, to momentalnie ląduje na radarze mistrzów Niemiec.
Julian Nagelsmann jest starszy od Roberta Lewandowskiego o zaledwie 11 miesięcy. Gdy Manuel Neuer debiutował w Bundeslidze, to trener Lipska miał 19 lat. A jednak mimo młodego wieku, to właśnie on wydaje się najbardziej sprawdzoną i pewną opcją. Nagelsmann to modelowa twarz nowej szkoły menedżerów. Tych, którzy są zapalonymi pracoholikami, wprowadzają innowacyjne metody pracy, chłoną futbol każdym porem w swoim ciele. Taktyczna elastyczność, otwarty umysł, treningi, które wymagają od piłkarzy najwyższego skupienia, także intelektualnego oraz chęć, aby zburzyć zmurszałą hierarchię niemieckich trenerów. Oto Julian Nagelsmann w pigułce, którą Bayern za wszelką cenę chce wtłoczyć w swój organizm. Karl-Heinz Rummenigge i spółka na własne oczy widzieli, jak RB Lipsk wkracza na salony, rzuca wyzwanie największym i osiąga to w pięknym, przyjemnym dla oka, ultra-ofensywnym stylu.
33-letni trener może być skłonny zaakceptować ofertę, żeby pójść o krok dalej. Jego tytaniczna praca w Lipsku zasługuje na docenienie, jednak warto zauważyć, że na liście zdobytych trofeów wciąż nie ma zupełnie nic. A w futbolu albo jesteś pierwszy, albo jesteś nikim. Oczywiście, Nagelsmannowi należy się ogromny szacunek choćby za to, że nawet przez chwilę jego drużyna, pozbawiona przecież Timo Wernera, zdołała wyprzedzić Bayern w tym sezonie Bundesligi. Ale finalnie na nic się to zdało, a mistrzostwo najpewniej - jak co roku - wpadnie w monachijskie ręce. W zaciszu biur zespołu spod szyldu skrzydlatych napojów energetycznych już może rozbrzmiewać fragment przeboju grupy Queen:
If you can’t beat them join them

You’d better do it cause it makes you feel good
I dopiero po przejściu do Monachium Nagelsmann mógłby zmienić repertuar na legendarne: “We are the champions”.

Juergen Klopp. Zakurzony geniusz

Koniec jednego projektu może stanowić początek innego, czasem jeszcze bardziej okazałego. Cykl pracy Juergena Kloppa niebezpiecznie zbliża się do końca. Obserwujemy bolesną powtórkę z rozrywki, gdy tuż po wielkich sukcesach drużyna prowadzona przez Niemca notuje drastyczny regres. I chociaż jego kontrakt z klubem z Anfield wygaśnie dopiero za cztery lata, zmiany mogą nadejść znacznie szybciej.
Narodowość niemiecka, okazałe CV i umiejętność owocnej współpracy z niekwestionowanym liderem Bayernu - Robertem Lewandowskim, który pod wodzą Kloppa wyrósł na czołowego napastnika świata. Trudno o lepsze referencje. Przy z pozoru nieskazitelnej kandydaturze 53-latka pojawiają się jednak dwie skazy, które mogą znaczyć więcej niż trenerski warsztat. Po pierwsze, Klopp nigdy nie ukrywał antypatii do Bayernu. Nawet po opuszczeniu Borussii Dortmund cieszył się, gdy monachijczykom powinęła się noga. Jego żywiołowa reakcja po porażce “Die Roten” stała się internetowym viralem.
- Nigdy nie poprowadzę Bayernu Monachium. Sam zatrzasnąłem te drzwi. Cieszyłem się wtedy ze zwycięstwa Mainz, ale na filmiku wygląda to tak, jakbym kpił z Bayernu. Tego nie da się naprawić - mówił przed laty sam Klopp w rozmowie z “11Freunde”.
Po drugie, Niemiec w dotychczasowej karierze wybierał kluby z potencjałem, które potrzebowały bodźca, aby wykorzystać pełnię potencjału, a nawet troszkę ponad to. Klopp to specjalista w zakresie wprowadzania na szczyt piłkarzy dotychczas przeciętnych pokroju Andrew Robertsona, Jordana Hendersona czy w przeszłości Nevena Suboticia lub Marcela Schmelzera. Juergen nigdy nie przychodził na gotowe. Musiał przeprowadzać rewolucję, rzeźbić zawodników na swoją modłę. Tymczasem w Bayernie potrzeba jedynie drobnych roszad, poprawy detali, aby klub znów mógł rzucić całą Europę na kolana.

Erik ten Hag. Uczeń mistrza

Bayern może także rozważyć opcję zagraniczną. “Bild” podaje, że na liście widnieje nazwisko Erika ten Haga, który kontynuowałby ideę zaszczepioną swego czasu w Monachium przez Pepa Guardiolę. Holender współpracował z obecnym trenerem Manchesterem City, gdy sam prowadził rezerwy monachijczyków. Chłonął jego filozofię Katalończyka. Teraz przekazuje ją w Ajaksie Amsterdam.
- Wiele nauczyłem się od Pepa. Jego wizja futbolu jest rewelacyjna, co potwierdzają osiągnięcia w Barcelonie, Monachium czy teraz w Manchesterze. Ofensywny i atrakcyjny styl sprawia, że wygrywa mnóstwo trofeów. To sposób gry, który staram się zaimplementować w Holandii. Ważne jest, aby grać efektownie. To więcej niż tylko dominacja. Chodzi o to, aby chwycić przeciwnika za gardło i nie puszczać - swego czasu tłumaczył ten Hag.
Gdyby słowa poszły w parze z czynami, jak miało to miejsce np. podczas kampanii Ajaksu w Lidze Mistrzów z sezonu 2018/19, przyszłość Bayernu trafiłaby w dobre ręce.

Massimiliano Allegri. Niemiecka precyzja, włoski temperament

Warto również skierować wzrok na trenerski rynek wolnych agentów, gdzie na ofertę pracy wciąż czeka prawdziwy spec, Massimiliano Allegri. Zgodnie z doniesieniami zwolennikiem zatrudnienia Włocha jest zwłaszcza Karl-Heinz Rummenigge, jedna z najważniejszych postaci w zarządzie Bayernu.
Allegri to właściwie zupełne przeciwieństwo Erika ten Haga. Były szkoleniowiec Juventusu nie dba o drogę i sposób jej przebycia. Liczy się tylko cel. Bayern Monachium nigdy nie kojarzył się z minimalizmem, ale może w obecnej drużynie brakuje nieco pragmatyzmu. Włoski trener z pewnością skupiłby się na usprawnieniu defensywy, która od kilku miesięcy przecieka. W dużej mierze to niezdarność poczynań linii obrony sprawiła, że “Die Roten” odpadli z Ligi Mistrzów i przez chwilę w lidze szli łeb w łeb z RB Lipsk. W tyłach byłoby lepiej, a w przodzie niewiele by się zmieniło. Przecież z Allegrim Robert Lewandowski nie zapomniałby jak się strzela gole, a Thomas Mueller jak notować po 20 asyst na sezon.
***

Kandydatur jest kilka, w mediach przewijają się także nazwiska Marka van Bommela czy Joachima Loewa, co pokazuje, że Bayern, wbrew pozorom, znajduje się w komfortowej sytuacji. Juergen Klopp to uznana marka, Massimiliano Allegri gwarantuje wyniki, a Erik ten Hag jest opcją ryzykowna, ale idąca w zgodzie z romantyczną wizją futbolu. Z kolei zatrudnienie Juliana Nagelsmanna pozwoliłoby wzmocnić drużynę przy jednoczesnym osłabieniu głównego rywala.
Chociaż tak naprawdę najlepszym szkoleniowcem w kolejnych sezonach byłby… Hansi Flick. I teraz być może nie powinnyśmy debatować nad tym, kto zostanie nowym trenerem, ale kto powinien zastąpić niektórych włodarzy Bayernu.

Przeczytaj również