Kto będzie pierwszym bramkarzem reprezentacji? Znamienny komentarz Skorupskiego
W październikowych meczach Ligi Narodów Łukasz Skorupski zagrał z Portugalią, a Marcin Bułka stanął w bramce przeciw Chorwacji. Po zgrupowaniu odwiedziliśmy bramkarza Bolonii we Włoszech, gdzie opowiedział nam o grze w Lidze Mistrzów, o talencie Kacpra Urbańskiego i właśnie o rywalizacji o miejsce po Wojciechu Szczęsnym.
Łukasz Skorupski spotkał się z dziennikarzami przy okazji ogłoszenia współpracy Bolonii z polską giełdą kryptowalut zondacrypto. W piątej drużynie poprzedniego sezonu Serie A jest tylko jeden zawodnik z dłuższym stażem - skrzydłowy Riccardo Orsolini. Byłego zawodnika Romy zapytałem więc o to, co mu dało ponad sześć lat spędzonych w Bolonii i czy gdy wraca ze zgrupowania reprezentacji do Włoch, to czuje, że wraca do domu.
- Przede wszystkim rozwinąłem się tutaj jako człowiek. W Romie byłem drugim bramkarzem i pierwsze kroki w Serie A zacząłem dopiero stawiać w Empoli. Spędziłem tu już faktycznie sporo czasu i czuję się bardzo doświadczonym zawodnikiem. Bolonia to też fajne miasto do życia, moja rodzina dobrze się w niej czuje. Lubię wracać do Polski, ale ze względu na napięty terminarz bardzo rzadko się to zdarza. Zawsze staram się przyjechać do Polski w wakacje, gdy mamy wolne - powiedział wychowanek Górnika Zabrze.
"Myślę, że będzie dobrze"
Występ z Portugalią był dla niego trzynastym w narodowych barwach. Wygląda na to, że do końca Ligi Narodów selekcjoner Michał Probierz będzie nadal rotował bramkarzami, a potem prawdopodobnie podejmie decyzję, kto - Skorupski czy Marcin Bułka - będzie grał w podstawowym składzie w eliminacjach mistrzostw świata.
- Kto będzie numerem jeden w kadrze, to przede wszystkim zweryfikuje boisko i zdecyduje o tym trener. Jestem na razie spokojny, bo uważam, że zaliczyłem bardzo dobre występy. Marcin też wykonuje swoją robotę. Jestem spokojny i myślę, że będzie dobrze - wyznał.
Choć brzmiał, jakby już coś wiedział, to nie chciał zdradzić nic więcej. - Nie chcę o tym za dużo rozmawiać. Niech to, co mówimy, pozostanie w szatni. Nauczyłem się tego po pewnym wywiadzie. Robię swoje, na treningu zawsze daję z siebie wszystko. Myślę, że w meczach pozostawiam po sobie pozytywne wrażenie. Myślę, że na mecze eliminacyjne mundialu będzie już stała "jedynka" - dodał.
Włoski napęd
W obu październikowych meczach gole strzelał Piotr Zieliński, a w obu sytuacjach dogrywał mu klubowy kolega Skorupskiego, Kacper Urbański. Do tego w polskich barwach znowu błyszczał Nicola Zalewski. Polski tercet (albo, polska mafia, jak o sobie mówią) ma się dobrze i coraz bardziej stanowi o ofensywnej sile reprezentacji.
- Myślę, że wynika to z tego, że poziom Serie A jest bardzo wysoki. Zieliński jest bardzo znanym zawodnikiem, a Urbański zaczyna grać w Lidze Mistrzów. Dzięki takim meczom rośnie pewność siebie i umiejętności. Potem możesz to przełożyć na mecze w reprezentacji. Bardzo dobrze to wyglądało w meczu z Chorwacją, napędzali swoją grą całą ofensywę. Cały czas musimy sporo pracować, by przede wszystkim w defensywie tracić mniej bramek. Myślę, że w listopadzie nasza gra będzie wyglądała dużo lepiej - zapewnił. Nie chce jednak nakładać na Urbańskiego presji, by wyrósł na "nowego Zielińskiego".
- Podejdźmy do tego spokojnie, jeszcze za wcześnie na takie dywagacje. Kacper stawia teraz dopiero pierwsze kroki w poważnej piłce. Pokazuje, że ma wielki talent, ale myślę, że Piotrek to jeszcze wyższy poziom. Ma w dodatku znacznie większe doświadczenie i udowadnia, że potrafi grać na bardzo wysokim poziomie przez długi czas. Kacper na tym poziomie gra dopiero drugi sezon, ale jeśli będzie w stanie to utrzymać, to miejmy nadzieję, że to będzie drugi "Zielu" - ocenił.
Bolońscy dziennikarze, z którymi rozmawiałem przy okazji tej wizyty, nie mają jednak wątpliwości, że już teraz 19-letni reprezentant Polski jest jednym z najbardziej jakościowych graczy w kadrze "I Rossoblu" i że ma potencjał by być wyróżniającym się pomocnikiem w całej Serie A. Więcej o tym w materiale wideo, który niedługo ukaże się na naszym kanale na YouTube.
Spełnienie marzeń
Na razie Bologna nie najlepiej zaczęła sezonu pod wodzą nowego trenera, Vincenzo Italiano. W lidze zaliczyła sześć remisów, jeden mecz przegrała, ale też tylko jeden wygrała. Do tego ma na koncie bezbramkowy remis z Szachtarem Donieck i porażkę z Liverpoolem, a jej trzecim rywalem w Lidze Mistrzów już w najbliższy wtorek będzie Aston Villa. Październik, kiedy w 22 dni rozegrają siedem spotkań, to poważny sprawdzian dla przebudowanego zespołu.
- 10 lat temu debiutowałem w Lidze Mistrzów z Romą. Możliwość gry w reprezentacji i Lidze Mistrzów, to spełnienie dziecięcych marzeń. Od najmłodszych lat człowiek o tym myślał i na szczęście mam taką okazję. W Bolonii jesteśmy gotowi na wszystko. Nasz sztab jest bardzo doświadczony, bo wcześniej w Fiorentinie również musieli się zmierzyć z graniem co trzy dni. Trener też daje z siebie wszystko, czasami aż za bardzo, ale idzie to w pozytywnym kierunku. Nasze wyniki nie są na razie takie jak w poprzednim sezonie, ale gramy w rytmie co trzy dni i musimy się do tego przyzwyczaić. W poprzednim sezonie graliśmy raz na tydzień. Teraz przed nami ważne mecze i wierzę, że wszystko będzie odpowiednio funkcjonowało - deklaruje 33-latek.
Na razie ma na koncie 222 występy w Serie A i w minioną sobotę jego dorobek nie wzrósł. Zarówno on, jak i Urbański, oglądali z ławki jak Bologna trwoni dwubramkową przewagę i znowu tylko remisuje (2:2) z Genoą.