Królowie polowania w Ekstraklasie. Zimą się z nich śmiali, teraz zazdroszczą. "Niewiarygodny potencjał"

Królowie polowania w Ekstraklasie. Zimą się z nich śmiali, teraz zazdroszczą. "Niewiarygodny potencjał"
Marta Badowska / pressfocus
Radosław  - Przybysz
Radosław PrzybyszWczoraj · 18:48
Mecz z Koroną Kielce był dla Radomiaka piątym z rzędu bez porażki. Rewolucja, którą zimą przeszedł zespół z Radomia, przynosi zaskakująco dobre efekty.
- Burch - dwa gole i asysta. Dadashov - dwa gole i asysta. Agouzoul - gol. Barbosa - gol. Tapsoba - karny wywalczony z Górnikiem i asysta z Legią. Golubickas - asysta. Łącznie zawodnicy, którzy zostali sprowadzeni zimą, mają bezpośredni udział przy 11 z 14 goli zdobytych przez Radomiaka wiosną - wyliczał Krzysztof Marciniak w ostatniej Lidze + Extra.
Dalsza część tekstu pod wideo
Do tego ten znakomity Capita Capemba, który co prawda jest w Radomiu już od sierpnia i przecież pierwszego gola strzelił w piątej kolejce z Legią (1:4), ale potem Bruno Baltazar w ogóle na niego nie stawiał. Angolczyk wygląda jak nowy nabytek, bo zaczął regularnie grać dopiero po zimowej przerwie, a cztery z pięciu bramek w Ekstraklasie zdobył w ostatnich pięciu kolejkach, w tym dwa w prestiżowej "Świętej Wojnie" z Koroną. I to jakie! Dało mu to tytuł najlepszego piłkarza 26. kolejki.
- Ma niewiarygodny potencjał motoryczny i szybkościowy. Już jest w czołówce prędkości w lidze, sufit ma na poziomie TOP5 Europy. Jednocześnie jego transfer wiązał się z dużym ryzykiem, bo nie było wielu informacji o jego zdrowiu, kartotece medycznej, stąd zresztą problemy z kontuzją jesienią. Teraz pracują z nim indywidualnie i idzie to w kierunku dużego transferu - mówi nam Szymon Janczyk, dziennikarz Weszło.com.

Piąta siła wiosny

Wróćmy jednak do zimowej przebudowy. Zacząć trzeba od trenera. Baltazar dostał propozycję nie do odrzucenia z francuskiego Caen, ale w klubie należącym do Kyliana Mbappe popracował niecałe dwa miesiące. Po siedmiu porażkach w siedmiu meczach został zwolniony. Wydaje się, że w Radomiu na jego miejsce znaleźli lepszego fachowca. Joao Henriques też nie jest raczej trenerskim dystansowcem - tylko jeden klub w karierze prowadził dłużej niż w 25 meczach - ale początek w Radomiaku ma bardzo obiecujący. Zaczął co prawda od 0:5 z Jagiellonią, ale potem przegrał już tylko jedno spotkanie. Od jego przyjścia więcej punktów zdobyły tylko Pogoń, Jagiellonia, Raków i Korona.
Co prawda w tych ośmiu meczach nie zachował jeszcze czystego konta i zawsze pierwszy tracił gola, jednak w ostatnich pięciu spotkaniach zawsze potrafił odpowiedzieć i nie przegrać, a w czterech wygrać. Portugalczyk dobrze odnajduje się w radomskiej "wieży Babel", gdzie ponad 60 proc. kadry stanowią obcokrajowcy i trafia ze zmianami - Capita i Renat Dadashov to jego superrezerwowi.

Już nie Randomiak

Zimą odszedł nie tylko trener, ale też najlepszy napastnik (Leonardo Rocha), czołowy skrzydłowy (Joao Peglow) i zasłużony obrońca (Raphael Rossi). Odszedł też Vagner Dias, który znokautował Rafała Wolskiego i klub rozwiązał z nim kontrakt (choć to akurat nie była żadna duża strata).
Przyszło z kolei siedmiu anonimowych z perspektywy Ekstraklasy zawodników. Do tego Kamil Pestka, który nie dał sobie rady w Rakowie, Marco Burch, który był niewypałem w Legii i Jonathan Junior, który był rozchwytywany na poziomie I ligi, ale na starcie podpadł nowemu trenerowi i jeszcze w tym samym oknie wrócił na zaplecze Ekstraklasy. Teoretycznie taka przebudowa w środku sezonu nie powinna przynieść nic dobrego. Radomiak zaczęto nawet nazywać "Randomiakiem". A jednak, udało się i dziś punktowo dziesiątej drużynie tabeli bliżej do czwartej Pogoni niż do strefy spadkowej.
- W Radomiu zdali sobie sprawę, że zespół się starzeje, ma limity motoryczne nie do przeskoczenia i obecny skład szatni trochę się zasiedział. Celem było ściągnięcie zawodników bardziej dopasowanych do intensywnej gry, bo dotychczas pół zespołu pasowało pod "grę w piłkę", drugie pół średnio, więc całość się rozjeżdżała i sprawiała wrażenie, że na boisku grają jednostki, nie zespół - tłumaczy Janczyk.
Teraz kadra jest szersza, właściwie na każdej pozycji jest ciekawa rywalizacja. To ułatwia pracę trenerowi, a ambitni zawodnicy na dorobku mogą się pokazać i wypromować.

Stypendyści z pomysłem

W lutym do mediów wyciekła lista stypendiów, jakie miasto Radom przyznaje klubowi na pensje zawodników. To była doskonała okazja, by dopisać "stypendystów" do listy klubów żyjących na samorządowej kroplówce, ale w rzeczywistości trzy miliony złotych rocznej dotacji na pensje od miasta to niewiele w porównaniu do niektórych ligowych konkurentów. Tym bardziej, że klub dwa miliony rocznie wydaje na utrzymanie stadionu. Pod względem wydatków na pensje jest w dolnej połowie Ekstraklasy.
- Nikt nie wyczaruje nagle ekstra milionów, stąd właśnie pomysł na to, żeby ściągać piłkarzy z rynków, na których jest duża szansa, że dosłownie losowy zawodnik zagwarantuje rozumienie gry i wyszkolenie techniczne na poziomie wyższym niż polscy piłkarze w zasięgu Radomiaka (albo w podobnej do nich cenie). Taki Capita zarabia pieniądze, za które nie przyszedłby żaden polski skrzydłowy, jestem tego pewien. Wiadomo, że opiera się to na relacjach z agentami, że wiąże się z koniecznością do jakichś kompromisów, ale klubowi wciąż się to opłaca - zapewnia nasz rozmówca.

"Fabryka" napastników

W ostatnich latach w Radomiu zaliczyli kilka transferowych "złotych strzałów". Rocha sprzedany za 700 tys. euro do Rakowa i Peglow za 600 tys. do DC United. Sezon wcześniej Pedro Henrique, który trafił do Chin za 900 tys. Jeszcze wcześniej Karol Angielski (za 650 tys. do Sivassporu) czy Maurides (za 500 tys. do St. Pauli). Kolejnymi kandydatami żeby pójść w ich ślady są ściągnięci za darmo Dadashov lub Perotti, albo właśnie wspomniany Capita.
- Peglowa charakteryzowała kapitalna motoryka, dobry mental, niezła technika. Wszystko za pół darmo, w zasadzie za procent od transferu. Gdyby mieli czas, żeby jeszcze nad nim popracować, byłby sprzedany dużo drożej. Leonardo Rocha? W drugiej lidze belgijskiej za grosze w skali ligi znaleźli chłopaka, który ma wybitne poruszanie się w polu karnym i skuteczność. Jego statystyki sugerowały, że to się nie może udać, ale mieli na niego pomysł - wspomina Janczyk.
Każdy taki transfer to jakieś ryzyko, ale nawet jeśli trafią z jednym na pięciu czy siedmiu ściągniętych za darmo zawodników, to ryzyko się opłaci. Chociaż ostatnio gra mniej, to potencjał na dobrą sprzedaż ma też iworyjski obrońca Zie Ouattara. Przyszedł przed sezonem, za darmo, oczywiście z Portugalii.
W marcu klub przedstawił nowego dyrektora sportowego. To zaledwie 29-letni Antonio Ribeiro. Portugalczyk (kto by się spodziewał?), który na stanowisku zastąpił Oktawiana Moraru, od dawna był blisko klubu, doradzał, działał jako skaut i agent. Miał duży udział już w zimowym oknie. Latem czeka go kolejne wyzwanie i kolejna przebudowa. W Radomiu zmiana jest stałą.
- Większość zawodników wypożyczonych wróci do macierzystych klubów - zapowiada Szymon Janczyk. - Odejdą Kikolski, zapewne Burch i Agouzoul. Radomiak spróbuje zatrzymać obu stoperów, ale będzie ciężko, oni w swoich klubach zarabiają kilka razy więcej niż mogą dostać przy Struga. Podobnie z Dadashovem, który podpisał krótki kontrakt. Kilku zawodników będzie do sprzedaży, ale w przypadku Radomiaka trzeba po prostu myśleć o tym, kto przyjdzie za nich, niż o tym, żeby kogoś zatrzymać. Bo to z powodów ekonomicznych po prostu nie może się wydarzyć.

Przeczytaj również