Królestwo za napastnika. Anglia łowi, giganci w potrzebie. Dwa nazwiska jak marzenie
Skuteczny środkowy napastnik to obecnie pozycja deficytowa w całej piłce. Nie inaczej jest w Premier League, gdzie co najmniej pięć klubów powinno zimą postarać się o sprowadzenie "dziewiątki", by uniknąć rozczarowań wiosną. Jakie to drużyny i na co mogą liczyć w obecnym okienku?
W piątek Manchester City przedłużył kontrakt z Erlingiem Haalandem. Nowa umowa króla strzelców Premier League będzie obowiązywać przez skromne dziewięć i pół roku. City ma w składzie jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego środkowego napastnika na świecie i nie zamierza się go pozbywać.
To samo można powiedzieć o Sportingu CP i Newcastle United, dla których Viktor Gyokeres i Alexander Isak strzelili w tym sezonie łącznie już 49 goli. Dwaj Szwedzi to dziś transferowe marzenie każdego topowego klubu, ale mało kogo byłoby stać na ściągnięcie ich zimą. Wydaje się, że spełnienie tych marzeń trzeba będzie odłożyć co najmniej do końca sezonu.
W Premier League są jednak kluby, które będą w najbliższych dniach zagęszczać ruchy, by do końca stycznia podpisać kontrakt z kimś, kto ma im po prostu zagwarantować kilka(naście) goli jeszcze w tym sezonie. Oto nasze TOP5 najbardziej potrzebujących, którzy mogą wykrzyknąć: królestwo za napastnika!
5. Manchester United
"Czerwone Diabły" strzeliły w tym sezonie tylko 26 goli w 21 kolejkach. I tylko pięć z nich należy do duetu środkowych napastników. Rasmus Hojlund zdobył dwie bramki przez 1032 minuty. Joshua Zirkzee - trzy przez 739 minut. Holender był bohaterem w pierwszej kolejce, gdy jego trafienie po wejściu z ławki dało zwycięstwo 1:0 z Fulham, ale potem trafiał już tylko w jednym meczu - 1 grudnia z Evertonem. I tak jest dzisiaj oceniany zdecydowanie wyżej niż Duńczyk, który kosztował ponad 30 mln euro więcej, a ma na razie wyraźnie mniej do zaoferowania. Nauczka - nie kupować młodych napastników po jednym, dobrym sezonie w Serie A.
Ta młodość jest na razie głównym argumentem za tym, by dawać im kolejne szanse. Drugim jest niepewna sytuacja finansowa. United może mieć problemy ze zmieszczeniem się w ligowych limitach wydatków, więc dziś trudno sobie wyobrazić kolejny, kosztowny transfer do ataku. Z tych powodów klub z Old Trafford nie jest wyżej na naszej liście. Ale gdyby brać pod uwagę tylko aspekty czysto sportowe, to Ruben Amorim jak tlenu potrzebuje kogoś, kto umie wykańczać akcje. Na samym Amadzie Diallo daleko nie zajedzie.
4. Bournemouth
"The Cherries" przeżywają najlepszy czas od awansu do Premier League. Nie przegrali już dziewięciu meczów z rzędu, a w ostatniej kolejce wywieźliby pełną pulę ze Stamford Bridge, gdyby nie gol na 2:2 Reece'a Jamesa z rzutu wolnego w 95. minucie. Ale w ataku mają problem. Evanilson, którego kupili latem w miejsce Dominica Solanke, złamał kość śródstopia i nie zagra co najmniej do kwietnia. Dosłownie dzień po tym jak przeszedł operację, więzadła zerwał jego zastępca, Enes Unal. Andoni Iraola został z jednym napastnikiem - kompletnie niedoświadczonym i zwyczajnie za słabym Danielem Jebbisonem.
W ostatnich meczach Iraola na środku ataku wystawiał skrzydłowego Dango Ouattarę, ale to opcja mocno tymczasowa. Jeśli ambitny klub z południa chce powalczyć o europejskie puchary - a ma na to realną szansę - to zapewne postara się przynajmniej o wypożyczenie kogoś do końca sezonu. Baskijski trener potwierdził, że poszukiwania trwają, ale "rynek jest bardzo trudny, bo nikt nie chce się pozbywać napastników". Stać ich jednak na niekonwencjonalne ruchy, jak paragwajski napastnik Alex Arce grający w ekwadorskim Quito, z którym są łączeni.
3. West Ham
Poszukiwania skutecznej "dziewiątki" w West Hamie to historia na osobny artykuł. Andy Carroll, Sebastien Haller, ostatnio Gianluca Scamacca… Mimo wydanych setek milionów euro, nadal najlepszą opcją na tej pozycji był Michail Antonio, ale Jamajczyk ostatnio brał udział w poważnym wypadku samochodowym i pod znakiem zapytania stoi w ogóle jego dalsza kariera. Z powodu kontuzji kostki na co najmniej kilka tygodni wypadł ich najważniejszy, ofensywny piłkarz i kapitan, Jarrod Bowen. A gdy wreszcie po licznych urazach lepiej zaczął grać kupiony latem Niclas Fuellkrug, to... znowu doznał kontuzji. Nie wiadomo, kiedy będzie dostępny ponownie.
Nowy trener, Graham Potter, nadal ma z przodu sensownych, skutecznych piłkarzy jak Lucas Paqueta, Tomas Soucek i przede wszystkim Mohammed Kudus, ale żaden z nich to nie jest naturalny środkowy napastnik. Nie liczy też już chyba na 30-letniego Danny'ego Ingsa, który w 65 występach dla "Młotów" strzelił tylko pięć goli. West Ham niemal na pewno zimą ruszy po kogoś, a w prasie codziennie pojawiają się nowe nazwiska. Od Rodrigo Muniza z Fulham po Taiwo Awoniyiego z Nottingham. W grę wchodzi też wypożyczenie Andre Silvy z RB Lipsk albo transfer Elye'ego Wahi z Marsylii.
2. Everton
Sean Dyche budzi powszechną sympatię, ale jego zwolnienie było zrozumiałe. Chyba sam się go spodziewał, bo jego zespół miał od dawna ogromne problemy ze strzelaniem goli. Mniej trafień w tym sezonie ma tylko wyraźnie najgorsze Southampton, ale tylko o dwa. 0:1, 0:0, 0:0, 0:4, 4:0, 0:0, 0:0, 1:1, 0:2, 0:1, 0:1 - to ostatnie wyniki "The Toffees", którzy realnie muszą się martwić o utrzymanie.
Niby mają w składzie kilku środkowych napastników, ale wszyscy są za słabi, zwłaszcza, gdy jedynym pomysłem zespołu od długich tygodni są dośrodkowania "na walkę". Dominic Calvert-Lewin potrafił strzelić ponad dziesięć goli w sezonie, ale było to cztery-pięć lat temu. Po licznych kontuzjach Anglik jest już chyba po drugiej stronie rzeki. Jego dorobek w ostatnich sezonach to kolejno pięć, dwa, siedem i dwa trafienia. Beto, który miałby go naciskać, to też nie ten poziom. Armando Broja znowu złapał kontuzję i jego wypożyczenie z Chelsea nie ma już chyba większego sensu.
Nowy-stary trener, David Moyes, wskazuje jeszcze inne problemy drużyny - brak skrzydłowych, kiepskie morale, brak trenera od stałych fragmentów gry. Ale znalezienie kogoś lepszego niż Calvert-Lewin powinno być wysoko na liście priorytetów. - Po sezonie kończy mu się kontrakt i jestem ciekaw, czy on w ogóle zostanie w Premier League - mówił Maciej Łuczak w naszym piątkowym programie "Halo, Premier League". Możecie go obejrzeć poniżej.
1. Arsenal
- Spróbujemy kogoś znaleźć - przyznał Mikel Arteta po meczu z Tottenhamem, który jego drużyna w końcu wygrała, ale znowu była bardzo nieskuteczna. Nerwowość, słabe, nieprzygotowane strzały, dziwne decyzje w polu karnym przeciwnika, nietrafianie w prostych sytuacjach w bramkę albo nawet w piłkę - to motyw ostatnich tygodni, szczególnie u Kaia Havertza, który wielokrotnie naprawdę dobrze spełniał w Arsenalu rolę "dziewiątki", ale ostatnio jest w wyraźnym dołku. Niemiec jest nieskuteczny, podobnie jak Martin Odegaard, który ma w tym sezonie tylko jednego gola i to z rzutu karnego, oraz coraz mocniej frustrujący kibiców Gabriel Martinelli.
Bez ich trafień i bez kontuzjowanego Bukayo Saki "Kanonierzy" mają problem. I tak strzelili w tym sezonie 41 goli, co jest trzecim wynikiem w lidze. Teoretycznie trudno ich więc uznać za zespół najbardziej potrzebujący "dziewiątki". Ale w praktyce, poza rzutami rożnymi, mają duży problem z przełożeniem przewagi w posiadaniu piłki i optycznej kontroli nad meczem na trafienia. Poza tym, chcieliby w tym sezonie rzucić jeszcze wyzwanie Liverpoolowi. A bez zawodnika, który w skali całego sezonu gwarantuje przynajmniej kilkanaście goli, będzie im o to bardzo ciężko.
Wydaje się, że Arteta w końcu to zrozumiał, a potrzebował do tego kolejnej kontuzji Gabriela Jesusa, choć przecież na nim i tak nigdy do końca nie mógł polegać. Wicemistrz Anglii marzy o Benjaminie Sesko albo Viktorze Gyokeresu, ale może się okazać, że skończy z mniej ekscytującym nazwiskiem albo będzie czekał do ostatnich dni okna na jakąś rynkową okazję.