Krnąbrny, 30-letni dzieciak znów chce być wielki. Balotelli z Berlusconim położą fundamenty pod nowy Milan?
Choć w ostatnich latach Mario Balotelli raczej zawodził, to gdyby normalnie media obiegła informacja, że ma podpisać kontrakt z włoskim drugoligowcem, pewnie wielu kibiców popukałoby się w czoło. Ale “Super Mario” dołącza do nie byle jakiego klubu. AC Monza jest bowiem projektem, którego ambicje sięgają dużo dalej niż Serie B.
Jeszcze na początku września 2018 roku Balotelli wystąpił w meczu reprezentacji Włoch w debiucie Jerzego Brzęczka w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Wtedy wydawało się, że środkowy napastnik dzięki solidnym występom w Ligue 1 wreszcie wraca na właściwe tory. Nic bardziej mylnego. Trudny charakter snajpera wziął górę i po zamienieniu Nicei na Marsylię, we Francji wytrzymał jeszcze tylko do końca sezonu 2018/2019. Kolejne rozgrywki spędził już w ojczyźnie, ale w Brescii po raz kolejny w swojej karierze popadł w konflikt. Teraz będzie ją próbował odbudować w klubie, za którego sterami stoją chyba jedne z niewielu mogących go okiełznać osób - Silvio Berlusconi oraz Adriano Galliani. Dawni szefowie Milanu.
Mocarstwowe plany
Berlusconi niedługo wytrzymał po sprzedaży “Rossonerich”. Dwa lata temu zdecydował się zakupić inny klub z Lombardii. Monzę od Mediolanu dzieli ledwie kilkanaście kilometrów. Z kolei dla Gallianiego, pełniącego funkcję CEO, to z kolei projekt o tyle szczególny, że dotyczący drużyny z jego rodzinnego miasta.
“Biancorossi” z takim doświadczeniem u władzy mają więc ogromne ambicje. Po zeszłorocznym powrocie do Serie B, teraz celem klubu jest oczywiście historyczny awans do elity włoskiego futbolu. Cristian Brocchi, jako zawodnik dwukrotny triumfator Ligi Mistrzów w barwach, a jakże, Milanu, a obecnie trener Monzy, dostał więc latem zastrzyk w postaci naprawdę solidnych transferów. Klub wydał latem przeszło 17 milionów euro.
Tabun nowych napastników
Wśród zawodników, którzy wzmocnili beniaminka, było też trzech środkowych napastników. Oprócz doskonale nam znanego Christiana Gytkjaera, Monzę wzmocnili wcześniej błyszczący w chorwackim Osijeku Mirko Marić oraz specjalista od gry w niższych ligach włoskich, Dany Mota.
Na razie każdy z nich strzelił w Serie B po zaledwie dwa gole, a na trafienie najdłużej czeka duński król strzelców ostatniego sezonu Ekstraklasy. Przyjście Balotellego wcale nie oznacza jednak, że to właśnie Gytkjaer straci miejsce w jedenastce.
- Uważam, że z całą pewnością duetem napastników może być Balotelli wraz z Gytkjaerem. Cristian Brocchi gra dwoma napastnikami, co pewnie wynika ze względu na roszczenia Berlusconiego, który preferuje tego typu ustawienie. Duńczyk musi jednak udowodnić, że jest lepszy od Maricia czy Moty, a także młodego Antonio Marina - mówi nam Marcin Ziółkowski z “Calcio Merito”.
Wzorowe warunki do aklimatyzacji
W tej chwili nie wiadomo jednak, w jakiej formie w ogóle Balotelli do Monzy trafił. Po raz ostatni rozegrał przecież oficjalny mecz na początku marca. Nic więc dziwnego, że istnieją obawy o to, kiedy będzie mógł w realny sposób pomóc swojemu nowemu zespołowi.
- W przypadku takich piłkarzy przerwa w graniu nie ma chyba jednak żadnego znaczenia. Na początku może źle wyglądać pod kątem fizycznym, jednak piłkarsko musi dać radę, jeśli chce ratować karierę - uważa Marcin Ostrowski, redakcyjny kolega Ziółkowskiego.
Bez względu na to, jak przebiegną pierwsze tygodnie “Balo” w nowym klubie pod względem treningów, adaptacja w zespole z pewnością nie sprawi mu problemu. Z Brocchim mierzył się jeszcze na boisku, jako gracz Interu, zaś z Berlusconim oraz Gallianim spotkał się tak naprawdę w ostatnim topowym klubie, którego był gwiazdą. Wtedy w Milanie chwię grał też z innym z letnich nabytków “Brianzolich”, Kevinem-Princem Boatengiem.
Kluczowa oczywiście głowa
Balotelli to zatem wisienka na torcie osobliwej ekipy z nadmediolańskiego miasteczka. Gwiazdą zespołu, a być może nawet i całej ligi, która pod względem czysto sportowym zyskała pewnie w tym momencie jednego z najlepszych piłkarzy w całej swojej historii.
- Myślę, że Mario bez formy nie jest aż tak słaby, by odbić się od Serie B. W najbardziej optymistycznym wariancie zakładam, że strzeli maksymalnie 15 goli, wszystko jednak zależy od tego, jak będzie wyglądać fizycznie. Mario nawet bez treningu nie jest typem piłkarza, który wraca z brzuszkiem niczym Higuain po sezonie z Juve. Kwestia czasu i będzie dobrze - przewiduje Marcin Ziółkowski.
Nie tylko jednak wejście w rytm meczowy jest istotne. Balotelli musi w Serie B przede wszystkim pokazać, że mu jeszcze zależy i po prostu chce. Nie ulega bowiem wątpliwości, że koniec końców kluczowa okaże się głowa zawodnika. Skuteczna walka z własnymi demonami.
- W idealnym świecie wprowadziłby Monzę do Serie A, a następnie walczyłby z nią o utrzymanie, jednak świat nie jest idealny, tak samo jak Balotelli. Mam nadzieję, że odpali. Ale na boisku, a nie w łazience, jak to zrobił z fajerwerkami w 2011 roku - podsumowuje Marcin Ostrowski.