Kramer show. Odszedł z Legii i był miażdżony, teraz bryluje. Lepszy tylko Gyokeres

Kramer show. Odszedł z Legii i był miażdżony, teraz bryluje. Lepszy tylko Gyokeres
Pawel Bejnarowicz / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiDzisiaj · 17:20
Potrzebował trochę czasu, by w nowych barwach wskoczyć na odpowiednie obroty, ale ostatnio spisuje się już kapitalnie. Blaz Kramer kilka miesięcy temu odszedł z Legii Warszawa do tureckiego Konyasporu. Dziś zachwyca tam formą. Jest jednym z najlepszych strzelców trwającego roku w Europie.
Warszawska przygoda Blaza Kramera, która ostatecznie potrwała nieco ponad dwa lata, zdecydowanie nie była usłana różami. Słoweński napastnik zaczął ją od kontuzji, a potem co rusz wypadał z gry przez różnego rodzaju problemy zdrowotne. Efekt? W pierwszym sezonie rozegrał tylko 257 minut, w drugim nieco ponad 1000. Miał w tym okresie przebłyski, strzelił 12 goli, ale nie potrafił ustabilizować swojej pozycji. Często nie mógł nawet liczyć na miejsce w pierwszym składzie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Mocny start sezonu

Przełomowa dla Słoweńca okazała się dopiero trwająca obecnie kampania, a w zasadzie jej początek. Kramer zapracował sobie na zaufanie Goncalo Feio, nie łapał kontuzji, dawał drużynie coraz więcej konkretów. W pięciu meczach eliminacji Ligi Konferencji uzbierał dwa gole i trzy asysty. Nawet kiedy wyjazdowy mecz z Broendby zaczął na ławce, po wejściu na murawę zdążył dwa razy dograć kolegom przy ich trafieniach.
W międzyczasie rosły napastnik, mierzący aż 191 cm, dobrą dyspozycję potwierdzał też na boiskach PKO BP Ekstraklasy. W sześciu spotkaniach, jakie rozegrał na starcie sezonu, trzykrotnie wpisywał się na listę strzelców, dorzucając też jedną asystę. W dwa miesiące Kramer dobił więc w zasadzie do połowy dorobku, na jaki wcześniej pracował w Warszawie przez dwa lata. Było widać, że jest na fali.
Nic zatem dziwnego, że tematu jego transferu nie odpuścił Konyaspor. Turcy chcieli Kramera jeszcze przed startem sezonu, gdy był on większą niewiadomą, ale wówczas, mimo osiągniętego porozumienia pomiędzy klubami, pojawiły się problemy w kwestii indywidualnego kontraktu napastnika. Temat zatem upadł. A raczej został przeniesiony w czasie.

Transferowe zamieszanie

Zanim jednak Konyaspor dobił targu z Legią, Kramerem interesowały się też m.in. CSKA Sofia i Slovan Bratysław. Klub ze Słowacji, uczestnik Ligi Mistrzów, był gotowy zapłacić nieco ponad milion euro. Legia zgodziła się na takie warunki, wszak po sezonie Słoweniec mógłby odejść za darmo, ale piłkarz nie zdążył załatwić z niedoszłym pracodawcą niezbędnych formalności.
Kolejna fiasko przy próbie sprzedaży Kramera mogło sugerować, że koniec końców piłkarz zostanie w Warszawie. Wtedy jednak nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Do gry ponownie wszedł Konyaspor.
- Jak usłyszeliśmy, przy pierwszym podejściu transfer Kramera do Konyasporu upadł z powodu kwestii podatkowych w drugim roku trwania kontraktu, choć zawodnik był już na miejscu i przeszedł testy medyczne. Najwidoczniej teraz stronom udało się znaleźć konsensus w tej sprawie. Nie bez znaczenia jest fakt, że już jutro zamyka się okno transferowe w Turcji i klub znalazł się na musiku, by sprowadzić snajpera - informował redaktor naczelny Meczyki.pl, Tomasz Włodarczyk.
Pierwsze informacje mówiły o transferze za mniej więcej milion euro. Prezes Konyasporu, Omer Korkmaz, szybko zdementował jednak te wieści.
- Nie zapłaciliśmy kwoty w wysokości miliona euro, jak się spekuluje. Wydaliśmy pieniądze zbliżone do połowy tej sumy - zdradził.

Odpalił po falstarcie

Kramer trafił więc w końcu do Turcji, gdzie w zespole spotkał m.in. Jakuba Słowika, Guilherme (ex Termalica i Jagiellonia) czy Danijela Aleksicia (w przeszłości Lechia Gdańsk). W nowym środowisku były już napastnik Legii rozkręcał się bardzo powoli. Na pierwszego gola czekał aż do 13. meczu, notując w tym okresie zaledwie jedną asystę. Czasami wybiegał w podstawowym składzie, ale bywało i tak, że dostawał od trenera kilka czy kilkanaście minut.
Kibice Konyasporu w końcu zaczęli tracić cierpliwość. Gdy Słoweniec zawiódł w rozgrywanym pod koniec listopada meczu z Hataysporem, portal transfery.info cytował niektóre wpisy z przestrzeni internetu. Nieszczególnie pozytywne dla Kramera.
- Proszę, zerwijcie kontrakt tego Kramera, rozstańcie się! To nie ma nic wspólnego z graniem w piłkę nożną - brzmiał jeden z nich.
W końcu przyszedł jednak nowy rok, a wraz z nim… nowy Kramer. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki napastnik, któremu serię bez gola liczono już w kilkunastu meczach, zamienił się w prawdziwego goladora.
Nie warto oczywiście wyciągać przesadnych wniosków po kilku tygodniach i czterech rozegranych w tym czasie meczach, ale jedno jest pewne. Kramer się obudził. Oto jego styczniowe dokonania:
  • 3.01 - gol z Alanyasporem (16 rozegranych minut),
  • 9.01 - gol z Corum (23 minuty),
  • 13.01 - gol i asysta z Fenerbahce (90 minut),
  • 19.01 - dwa gole z Kasimpasą (90 minut).

Jak “Lewy”, Raphinha i Mbappe

Jak na dłoni widać, że coś się zmieniło. Słoweniec nie tylko się przełamał, ale zaczął dostarczać liczby w każdym meczu. Najpierw jeszcze jako joker, ostatnio już piłkarz grający od deski do deski. Błysnął nawet w meczu z silnym i pełnym gwiazd Fenerbahce.
Co ciekawe, kapitalny początek roku sprawił, że Kramer jest dziś już najlepszym strzelcem Konyasporu w tym sezonie ligowym. Żeby jednak tego było mało, usadowił się na szczycie najskuteczniejszych piłkarzy 2025 roku z 15 czołowych lig rankingu UEFA, biorąc pod uwagę także zdobycze z krajowych i międzynarodowych pucharów.
Pięć bramek Kramera daje mu w takowym rankingu drugie miejsce, ex aequo z takimi postaciami jak Robert Lewandowski, Raphinha, Kylian Mbappe czy Phil Foden. Warto natomiast dodać, że to Słoweniec ma najlepszą średnią minut potrzebnych na zdobycie bramki. W tym roku trafia co 43 minuty.
Dwa trafienia więcej zanotował jedynie Viktor Gyokeres.
Najlepsi strzelcy roku
Transfermarkt
Źródło: Transfermarkt
Kramer znalazł się więc w bardzo ciekawym gronie. Pytanie natomiast, jak długo będzie się w stanie w nim utrzymać. W najbliższych dniach o powiększenie dorobku może być trudno, bo Konyaspor powalczy o ligowe punkty na wyjeździe z Galatasaray. Skoro jednak były snajper Legii dał się już we znaki innemu gigantowi ze Stambułu, jest pewnie w stanie zrobić to ponownie.

Przeczytaj również