Kot w worku. Płacili za "nowego Cristiano" 35 mln, dali się nabić w butelkę

Kot w worku. Płacili za "nowego Cristiano" 35 mln, dali się nabić w butelkę
SPP / pressfocus
Patryk - Idasiak
Patryk Idasiak15 Sep · 12:00
W 2020 roku kosztował aż 35 mln funtów. W Wolverhampton stracili jednak do niego cierpliwość, był za słaby. Fabio Silva okazał się spektakularnym flopem i ciągle jest wypożyczany. Dość mieli go także kibice Rangersów.
Typowany kiedyś do wielkiej kariery Fabio Silva zaliczył duży regres w cztery lata od wielomilionowego transferu. “Nowy Cristiano” do tego cały czas gra tylko w portugalskiej młodzieżówce. Co poszło nie tak i czy on naprawdę miał papiery na poważną piłkę?
Dalsza część tekstu pod wideo

Dlaczego aż tyle?!

Przyszedł do Wolverhampton jako niesprawdzony na seniorskim gruncie junior. "Wilki" wyłożyły na niego aż 35 milionów funtów. Dopiero wchodził do poważnej piłki. Co on takiego zrobił? Strzelił dla Porto raptem dwa gole w pierwszych rundach Pucharu Portugalii i zaliczał ogony w lidze. Sergio Conceicao wprowadzał go bardzo powoli. Anglicy jednak zapłacili taką sumę z dwóch powodów - po pierwsze, budowali kadrę wokół kolejnych Portugalczyków. Agent Jorge Mendes nawiązał bliską współpracę z klubem, przez który przewinęło się mnóstwo jego krajanów. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, kiedy to Rubenem Nevesem interesowały się mocne europejskie kluby, a on... zasilił szeregi Wolverhampton i to - uwaga - w Championship.
Aż czterech zawodników Wolverhampton wygrało Ligę Narodów 2018/19. Kawał klubowej historii potrafili napisać: Ruben Neves, Joao Moutinho, Rui Patricio, Diogo Jota, Pedro Neto. "Wilki" miały portugalskich liderów. Miały też zawodników kompletnie anonimowych, o których dziś nikt już nie pamięta - między innymi Bruno Jordao. To zawodnik grający w Radomiaku Radom, w przeszłości transferowany dwa razy w "pakiecie" z Pedro Neto - do Lazio i Wolves. O Chiquinho każdy zapomniał, podobnie o Rodericku Mirandzie czy też Silvio. Nie da się jednak zapomnieć o Fabio Silvie z uwagi na zapłaconą sumę.
Mowa była o pierwszym, portugalskim argumencie transferu. Drugim była Młodzieżowa Liga Mistrzów 2018/19. Fabio Silva zamiatał tam rywalami - pięcioma bramkami i czterema asystami pomógł FC Porto zdobyć trofeum. Zespół przegrał tylko jeden mecz grupowy, a w fazie play-off kosił wszystkich i to z handicapem. W finale pokonał Chelsea 3:1. “Nowy Cristiano” - tak o nim mówiono. Silva był absolutną gwiazdą tamtej ekipy, mocno hype'owaną perełką Porto, czyli klubu, który w tamtym czasie słynął z wielkich sprzedaży, co automatycznie podnosiło cenę. Nawet boczni obrońcy - Diogo Dalot czy Ricardo Pereira - potrafili zostać wytransferowani za ponad 20 milionów euro, Eder Militao poszedł za 50, a Fabio Silva za 35. Wolverhampton płacił za potencjał 18-latka, lecz później srogo się rozczarował.

Totalny flop

Fabio często sprawiał wrażenie piłkarza, który nie za bardzo ma pojęcie, gdzie się znajduje. Tłumaczono to oczywiście: "młody jest, nauczy się". Z tym, że ta nauka trwała 60 meczów i zaczęła w końcu wszystkich irytować. W sezonie 2020/21 mógł się pochwalić jakimikolwiek liczbami, choć gol co ok. 350 minut w lidze to raczej średni wynik. W kolejnym już nie zdobył żadnej: 24 mecze w lidze i w pucharach, często wpuszczany na końcówki meczów, gdzie miał sporo okazji do zdobycia bramki. Operujemy tylko na statystykach Premier League:
  • sezon 2020/21 - 47 strzałów, 16 celnych i z tego cztery bramki (32 mecze, 1400 minut)
  • sezon 2021/22 - 19 strzałów, pięć celnych i z tego zero bramek (22 mecze, 600 minut)
  • sezon 2023/24 - siedem strzałów, trzy celne i z tego zero bramek (osiem meczów, 300 minut)
Statystyka xG też jest brutalna dla młodego Portugalczyka, bo pokazuje ona, że powinien zdobyć około sześć bramek więcej w samej lidze. W sumie we wszystkich rozgrywkach rozegrał 72 spotkania i zdobył pięć bramek. Prosty test oka był w stanie wyłapać, że kompletnie nie jest wart takich pieniędzy, traci piłkę, irytuje swoją grą, daje się łapać na spalone, niepotrzebnie fauluje, bo brak mu umiejętności. Do tego oficjalna statystyka Premier League podaje, że zmarnował aż dziesięć wielkich szans. No i teatralnie machał rękami po każdym kontakcie z rywalem, odbijał się od niego i domagał fauli. Kreatywny dla kolegów też nie był, bo sam im stworzył ledwie dwie duże okazje.
Dość wymowne, że od trzech lat gra w reprezentacji Portugalii U21. Można go już nazwać małą legendą tego młodzieżowego teamu. Przez trzy lata zgromadził 12 goli i 11 asyst. A jeszcze w 2021 roku grał w ataku razem z Goncalo Ramosem, który dziś jest piłkarzem PSG, ma w kadrze osiem trafień i zdążył już zostać rewelacją MŚ 2022 po hat-tricku ze Szwajcarią. Silva wciąż nie przeskoczył juniorskiego poziomu. Wliczając pensję młodej portugalskiej gwiazdy, to Wolverhampton jest na nim stratny jakieś około 50 mln funtów, co daje średnio 10 mln na jedną zdobytą przez niego bramkę.

Wyśmiany w Glasgow

Pół roku w sezonie 2023/24 Fabio spędził na wypożyczeniu w Rangers FC, bo Gary O'Neil wpuszczał go na pięć minut albo w ogóle, a napastnik potrzebował więcej czasu na boisku. Wielką bekę mieli z niego w Glasgow... fani Celtiku. Powstała nawet szydercza piosenka o Portugalczyku, który w półfinale Pucharu Szkocji zanotował spektakularne "padolino". Wystarczyło z pięciu metrów trafić do pustej bramki, lecz nikt nie wie co w tamtym momencie zadziało się w głowie młodego Portugalczyka. Komicznie upadł on na murawę.
Nazywa się Fabby Silva

Klaun bez make-upu

Zanurkował po karnego

Bez nikogo obok niego
To fragment ballady o Silvie, a pierwszy komentarz pod spodem brzmi: Jako fan Wolves nie mogę się doczekać, aż usuniemy tego frajera z naszych ksiąg. Kompletne (a teraz bardzo bogate) marnotrawstwo przestrzeni.
Fani nie mogą być zadowoleni z tego wypożyczenia. Silva zawodził w wielu momentach. W Rangersach na 46 strzałów (aż 42 z pola karnego), z czego 19 celnych, zdobył tylko cztery bramki w Premiership. Znów był słabszy od expected goals, bo miał je na poziomie 5,5. Przy czym trzeba pamiętać, że statystyka ta nie jest precyzyjna - jeśli zawodnik się machnie, źle ustawi albo nie trafi w piłkę, to coś takiego nie jest przecież zaliczane jako "strzał". Pokazuje ona jednak, że Fabio Silva dużo sytuacji marnuje, gdy ma już piłkę na nodze.
W finale Pucharu Szkocji przeciwko Celtikowi (0:1) zagrał beznadziejnie i został skrytykowany za występ na lewym skrzydle. 21-latek nie podbił Ibrox. Wręcz przeciwnie. Zirytował tak, że wszyscy się cieszyli, że to wypożyczenie dobiegło końca. Czym? A chociażby tym, że w innym Old Firm Derby wielokrotnie rzucał się na murawę i domagał rzutu karnego. Grał karykaturalnie i teatralnie. Co prawda wywalczył jednego, ale w szkockiej piłce został uznany za klauna. Były świetny napastnik Rangersów Kris Boyd powiedział o nim: - Fabio Silva był naprawdę, naprawdę słaby, a niektóre z jego wybryków były haniebne, bo aż się tarzał po ziemi.

Nie miał wyboru

Fabio Silva jeszcze bardziej zdenerwował fanów Wolverhampton, gdy powiedział, że... wcale tu nie chciał przychodzić, a został wręcz zmuszony:
- Trenowałem z Porto rano, poszedłem na kolację z rodziną i zadzwonił do mnie mój agent. Powiedział: Jutro jedziemy do Anglii. Popchnęli mnie w kierunku Wolves. Nie miałem wyboru. Może inne kluby byłyby lepsze dla mojego rozwoju = liga, która dałaby mi więcej czasu i cierpliwości. Powiedziano mi, że jeśli powiem “nie” Wolves, to nie zagram w pierwszym składzie FC Porto.
- Miałem zaledwie 18 lat, gdy drużyna zdecydowała się zaoferować 35 milionów funtów. W tamtym czasie Porto nie było w świetnej sytuacji finansowej, ale ja nadal nie miałem nic do powiedzenia w tej sprawie. Zadzwonili do mnie i powiedzieli: "Jutro masz lot". I to było wszystko. Klub wiedział, jak bardzo ich kocham. Powiedzieli: "Masz szansę zapewnić swojemu klubowi 35 milionów funtów. Możesz pomóc finansowo". Nie mogłem odmówić.
To, co okazało się dobre dla portugalskiego klubu, zdecydowanie zatrzymało rozwój zawodnika. Powinien być nadal wprowadzany na boiska Ligi NOS, które dopiero ledwie zdążył poczuć. W wieku zaledwie 17 lat i 22 dni został najmłodszym piłkarzem, który zagrał dla FC Porto. Stało się o tym głośno, bo pobił aż 60-letni rekord. Miesiąc później wyprzedził Rubena Nevesa i został także najmłodszym piłkarzem Porto w europejskich rozgrywkach, gdy wystąpił w Lidze Europy przeciwko Young Boys. Wkrótce został też najmłodszym strzelcem ogólnie oraz najmłodszym strzelcem w rozgrywkach ligowych. W starciu z fizyczną Premier League odbijał się jednak od obrońców i w ogóle tu nie pasował.

Kolejna próba

Przed Rangersami był też na wypożyczeniach w Anderlechcie i PSV. W Belgii nawet zdobył dwucyfrową liczbę bramek we wszystkich rozgrywkach. Miał tam doskonałe wejście do drużyny - w lipcu i sierpniu wydawało się nawet, że będzie gwiazdą. Pięć pierwszych meczów - pięć goli i dwie asysty. Później było gorzej, ale i tak Fabio pożegnał się po pół roku na Instagramie słowami: - Wierzyliście we mnie i zaufaliście mi w czasie, gdy wielu wątpiło.
Na drugą połowę sezonu został odesłany do PSV. Tam mu już nie szło. Nie mógł wywalczyć podstawowego składu. Trudno mu było rywalizować z Xavim Simonsem oraz kapitanem Luukiem de Jongiem. Nie był to najmądrzejszy wybór kierunku, a może nawet bardzo głupi.
Jego transferowa wartość - zamiast rosnąć - spadła w kilka lat przynajmniej dwukrotnie. Ale po blamażu w Glasgow spróbuje raz jeszcze. Latem powiedział, że chce odejść z Wolverhampton i tego nie ukrywa. Powiadomił trenera i klub. Dopiął swego, 30 sierpnia został wypożyczony do Las Palmas. Na środku ataku gra tam od tego sezonu Oliver McBurnie, czyli człowiek, który także zamienił Anglię na Hiszpanię, choć rzadko się zdarza taki pomysł u Szkota. Akurat Oli McBurnie to kibic Rangersów od czasów dzieciństwa. Musiał na pewno słyszeć co też wyczyniał jego nowy kolega klubowy wiosną 2024 roku... może wybije mu z głowy tę teatralność.

Przeczytaj również