Koszmarne wyniki rywali Polaków. Aż trudno uwierzyć. "Losowanie niemal idealne" [KOMENTARZ]
Hiszpania lub Holandia, Finlandia, Litwa i Malta. Polska nie ma prawa narzekać na wyniki losowania grup el. MŚ. Całościowo mogło być znacznie, znacznie gorzej. Cel jest jasny - gdyby nie udało się go zrealizować, można dać sobie spokój z tą reprezentacją.
Zacznijmy od najważniejszych informacji po losowaniu, poza składem “polskiej” grupy. Biało-czerwoni znaleźli się w większej grupie, z pięcioma zespołami, co oznacza, że rozpoczną eliminacje już w marcu. Zagrają wtedy dwa spotkania: 21 lub 22 i 24 lub 25 marca. Zmierzą się z dwoma rywalami z grona: Finlandia, Litwa i Malta. Hiszpania lub Holandia będą bowiem rywalizować w ćwierćfinale Ligi Narodów i przystąpią do gry dopiero w czerwcu. Przegrany dwumeczu trafi do grupy z Polską, wygrany wyląduje w grupie E, z Turcją, Gruzją i Bułgarią.
Co to oznacza dla Polaków? Po pierwsze, obowiązek rozpoczęcia gry w kwalifikacjach od sześciu punktów. Niezależnie od konfiguracji rywali na start i lokalizacji meczów, komplet “oczek” to mus. Nawet gdyby na przywitanie pojechali do Helsinek. Po drugie, gra w pięciozespołowej grupie daje dwa wolne sloty na mecze towarzyskie w 2025 roku. Kiedy - to okaże się po publikacji terminarza. Niemniej, zawsze to wartość dla selekcjonera w kontekście budowy optymalnego zespołu.
Czy budowy typowo pod baraże? Usłyszymy tysiące frazesów o chęci rywalizacji z najmocniejszym rywalem w grupie, natomiast ostatnie wyniki jasno wskazują, że każde inne miejsce w końcowej tabeli niż drugie będzie niespodzianką lub sensacją. Powalczyć jednak zawsze warto, a na wyniki losowania absolutnie nie mamy co narzekać.
Dlaczego?
Holandio, czekamy
Pierwszy koszyk: jasne, czysto teoretycznie tutaj dało radę trafić lepiej. Przed losowaniem w gronie potencjalnych rywali były choćby Szwajcaria, Austria czy Dania. Tyle że udało się uniknąć grupy czteroosobowej, w której np. Szwecja poza Szwajcarią ma Słowenię i Kosowo. A nie Finlandię i Litwę. Większa grupa to też brak rywalizacji z półfinalistami Ligi Narodów. Ponadto rozpoczęcie eliminacji już w marcu kosztem września w przypadku Polski wydaje się być akurat atutem. Krótka piłka i szybka weryfikacja obecnego projektu zamiast przeciągania go w nieskończoność meczami towarzyskimi.
W parze Hiszpania - Holandia to mistrzowie Europy będą faworytami. Nie podejrzewamy ich o rezygnację z drogi po kolejne trofeum tylko po to, by grać z Polską, Finlandią, Litwą i Maltą, zamiast Turcji, Gruzji i Bułgarii. Można założyć, że dla gigantów to bez znaczenia. Trudno sobie wyobrazić, by biało-czerwoni w dzisiejszym wydaniu potrafili nawiązać jakąkolwiek walkę z “La Furia Roja”. Holandia jawi się tutaj jako rywal także oczywiście trudny, ale łatwiejszy. Znany z EURO, gdzie Polacy długo utrzymywali remis i generalnie pozostawili po sobie niezłe wrażenie. Jeśli myśleć o wręcz niemożliwym, czyli wygraniu grupy, to prędzej z Holandią po drugiej stronie boiska niż Hiszpanią.
Jak obu zespołom szło w Lidze Narodów? Hiszpania wygrała pięć spotkań i jedno zremisowała. Dwukrotnie ograła Szwajcarię i Danię, raz zatrzymała ją Serbia (0:0). Holandia miała większe problemy. Awansowała do ćwierćfinałów z drugiego miejsca, za plecami Niemiec, a przed Węgrami i Bośnią. Jej bilans to dwie wygrane, trzy remisy i porażka. I Węgrzy, i Bośniacy potrafili urwać jej punkty. To zespół dość nieobliczalny, ale nie powiedzielibyśmy, że totalnie poza zasięgiem Polski, o ile ta uporządkuje wreszcie drużynę, by grać na miarę potencjału i możliwości.
Mogło być dużo gorzej
O ile w pierwszym koszyku możemy dywagować, czy były lepsze opcje dla kadry, o tyle w trzech pozostałych trzeba mówić o dużym szczęściu.
Idąc po kolei, najpierw udało się ominąć Szkocję, Gruzję, Słowenię (co było pewne w chwili wylosowania Hiszpanii/Holandii), a także Albanię czy Macedonię Płn. Finlandia to jedna z najsłabszych ekip możliwych do wylosowania z koszyka nr 3, pewnie obok Irlandii Północnej czy Czarnogóry. Odpowiedzmy sobie jednak na pytanie, gdzie lepiej jechać na wyjazd: na Wyspy, do gorącego bałkańskiego kotła, czy Helsinek? Opcja ostatnia brzmi zdecydowanie najbardziej przyjaźnie pod kątem przyjęcia biało-czerwonych. Piłkarsko zaś Finowie niewiele ostatnio mają do zaoferowania. W Lidze Narodów rywalizowali w Dywizji B i spadli z niej z jeszcze większym hukiem niż Polacy z Dywizji A. Przegrali wszystko co się dało. Dwa razy z Anglią, dwa razy z Irlandią, dwa razy z Grecją. Nie chcemy prawić banałów o zakazie lekceważenia rywali - obowiązkiem Polski jest sześć punktów.
Litwa to stary znajomy sparingowy i przeciwnik właściwie idealny z koszyka numer cztery. Nie dość, że słabiutki, to jeszcze sąsiad. Bliski wyjazd, zamiast wycieczki np. do Kazachstanu, co było możliwe w chwili wyciągnięcia kulki z nazwą Litwy. Nie będzie też wyprawy do Kosowa, Armenii ani Azerbejdżanu, nie będzie wietrznych Wysp Owczych. Scenariusz doskonały. Litwini, tak jak Finowie, zakończyli Ligę Narodów bez żadnego punktu. Grali jednak ze znacznie słabszymi przeciwnikami: Cyprem, Kosowem i Rumunią. Reasumując: z koszyków trzeciego i czwartego można było wylosować znacznie gorzej i martwić się o baraże. A jest naprawdę optymistycznie.
Los sprzyjał w Zurychu reprezentacji Polski, bo do Finlandii i Litwy była szansa wylosowania nieszczęsnej Mołdawii, która ośmieszyła biało-czerwonych w el. EURO 2024. Zamiast tego będzie Malta, czyli rywal dawno niewidziany, bo od 2003 r. i meczu towarzyskiego. Zresztą bilans Polaków z tą ekipą wynosi cztery mecze, cztery zwycięstwa i bilans bramek 13-0. Niemniej, drobną lampką ostrzegawczą, choć z przymrużeniem oka, może być wynik niedawno spotkania Malta - Mołdawia z Ligi Narodów, 1:0 dla gospodarzy. W Kiszyniowie Mołdawia triumfowała 2:0, ponadto Malta raz zremisowała i raz wygrała z Andorą. Okej, Andora czy Liechtenstein (bo już nie San Marino!) to byłaby poprzeczka zawieszona jeszcze niżej, ale bądźmy poważni: z Maltą należy liczyć nie punkty, a strzelone bramki.
Tyle punktów to obowiązek
Losowanie to “tylko” losowanie, ale jego wyniki są naprawdę korzystne dla reprezentacji Polski. Mogło być znacznie, znacznie mniej ciekawie. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem biało-czerwoni nie zaserwują nam żadnej kompromitacji i z dorobkiem minimum 18 punktów zameldują się w barażach. Wszystko powyżej będzie miłą niespodzianką i pozytywnym sygnałem, wszystko poniżej - rozczarowaniem lub, no właśnie, kompromitacją.
Jak awansować na mundial? Wygrać grupę lub wejść po barażach, z czego Polska korzystała przy okazji MŚ 2022 oraz EURO 2024.
UEFA ma do dyspozycji 16 miejsc. 12 zajmą triumfatorzy grup eliminacyjnych. Pozostałe cztery obsadzą zwycięzcy baraży/play-offów zaplanowanych na marzec 2026 r. Zagra w nich 16 drużyn - 12 z drugich miejsc w grupach oraz cztery z najwyższym rankingiem Ligi Narodów, które ukończą eliminacje na miejscu trzecim lub niższym. Polska przez furtkę LN tym razem nie załapie się do baraży, bo spadła z Dywizji A.
Zasady marcowych baraży są jasne: losowanie podzieli 16 uczestników na cztery ścieżki po cztery drużyny każda. W każdej ze ścieżek zaplanowano półfinały i finał - po jednym meczu. Zwycięzcy finału zakwalifikują się na mundial. Pełne grono przedstawicieli UEFA na MŚ 2026 poznamy 31 marca 2026 r. Turniej wystartuje 11 czerwca.
Oglądaj program o losowaniu na kanale Meczyki.pl: