Koszmar gwiazdy Barcelony. Kontuzje niszczą mu karierę. W 2021 r. popełniono niewybaczalny błąd
Pod względem skali potencjału Pedri jest jednym z najlepszych piłkarzy Barcelony. Hiszpan coraz rzadziej może jednak potwierdzać swój ogromny talent. Kolejne kontuzje zbyt mocno hamują jego karierę.
Problemy zdrowotne mogą być zmorą każdego sportowca. Gorsze od samych urazów są jednak nawroty kontuzji, które komplikują życie w jeszcze większym stopniu. W Barcelonie na własnej skórze przekonuje się o tym Pedri. Od kilku miesięcy liczba meczów opuszczonych przez “ósemkę” rośnie w zastraszającym tempie. Powoli dochodzimy do momentu, w którym pomocnik więcej czasu spędza na L4 niż na murawie. Sytuacja robi się niezwykle niepokojąca, ponieważ potencjalny lider mistrzów Hiszpanii coraz rzadziej jest w stanie prezentować swoje umiejętności. A winę za taki stan rzeczy ponosi wiele osób, z uwzględnieniem Xaviego Hernandeza.
Bolesna passa
Kłopoty Pedriego nie zaczęły się wczoraj i nie zakończą jutro. Już w sezonie 2021/22 prześladowały go kontuzje. Zdołał on wtedy rozegrać zaledwie 12 spotkań w lidze hiszpańskiej. W minionych rozgrywkach wydawało się, że sytuacja ulegnie poprawie, ale na początku tego roku doznał kolejnej kontuzji. Dokładnie 16 lutego uszkodził mięsień prawego uda podczas rywalizacji z Manchesterem United. Wstępne doniesienia sugerowały, że wyleczy się na El Clasico rozgrywane 2 marca. Ostatecznie nie wystąpił nawet w kolejnym meczu z Realem Madryt, który odbył się ponad miesiąc później.
Przypadek Pedriego musi wzbudzać obawy, ponieważ coraz częściej wraca on do gry później niż można byłoby zakładać. Na początku tego sezonu znów doznał kontuzji i to dokładnie tego samego mięśnia w prawym udzie. Katalońska prasa wstępnie sugerowała absencję o długości 3-4 tygodni, ale do gry wrócił on dopiero po upływie 76 dni. A po niedawnym meczu z Valencią ogłoszono, że znów jest niedysponowany. Po raz siódmy zmaga się z kontuzją mięśniową, przy czym wszystkie dotyczą okolic uda. Łącznie w Barcelonie pauzował już przez 384 dni, będąc niedostępnym w 69 meczach. Wyliczono, że w ciągu trzech ostatnich sezonów Pedri przegapił łącznie 46% spotkań Barcelony. Dla porównaniu, Ousmane Dembele, który przecież nie był żadnym okazem zdrowia, w trakcie kariery na Camp Nou ominął jedynie 38% meczów. To zaczyna wyglądać naprawdę nieciekawie.
Powrót do przeszłości
Aby poznać genezę problemów, warto cofnąć się do sezonu 2020/21, pierwszego, w którym Pedri występował na Camp Nou. Tuż po transferze prezentował on tak wysoki poziom, że od razu przebił się do wyjściowej jedenastki “Dumy Katalonii”. Górował nad innymi pomocnikami, więc grał od deski do deski. Dodatkowo po intensywnych rozgrywkach klubowych nie miał ani chwili odpoczynku, ponieważ latem wystąpił na mistrzostwach Europy i igrzyskach olimpijskich. W sumie rozegrał wówczas 73 mecze w ciągu niecałych 12 miesięcy. Spędził na murawie ponad 5000 minut, z czego 1188 na turniejach reprezentacyjnych. “Barca” powinna wtedy zadbać o regenerację i odpoczynek, aby przerwać nadmierną eksploatację tak młodego organizmu. Po powrocie z igrzysk Pedri od razu został jednak wrzucony do gry w pierwszym składzie. Do dziś obserwujemy skutki nieodpowiedzialności Katalończyków.
- Gdyby Barcelona zdecydowała się dać Pedriemu odpocząć po tamtym sezonie, myślę, że dziś byłby znacznie lepszy pod względem fizycznym, ponieważ od tego czasu zmaga się z wieloma problemami. Myślę, że futbol nie może go cieszyć tak bardzo, jak wcześniej, ponieważ jest wyróżniającym się piłkarzem, ale z powodu urazów nie zawsze może to pokazać. W takich sytuacjach nie można niczego przyspieszać. Organizm piłkarza najlepiej wie, kiedy jest gotowy - podkreślał Pau Torres na łamach "Relevo".
Sam zawodnik próbował oczywiście robić wszystko, aby przerwać spiralę kontuzji. Przed startem tego sezonu hiszpańskie media informowały o specjalnym planie treningowym. 21-latek zatrudnił osobistego szkoleniowca i zwiększył masę mięśniową o siedem kilogramów. Dodatkowo zmienił sposób odżywiania, stawiając na większą liczbę ryb i owoców. Pomagał mu jego brat, który na co dzień zajmuje się dietetyką. Wszystko to miało przełożyć się na ograniczenie nieustannych urazów.
- Wcześniej moje nawyki żywieniowe nie były złe, ale teraz przestrzegam ścisłej diety. Jestem bardziej skupiony na aspektach związanych z odżywianiem. Robię wszystko, żeby być w jak najlepszej formie i uniknąć kolejnych urazów - powiedział Pedri w rozmowie z dziennikiem "Marca".
Kto jest winny?
- Pedri bardzo dba o siebie, latem pracował nad przyrostem masy mięśniowej. Robimy wszystko, żeby unikać kontuzji mięśniowych, ale one mogą być spowodowane upałem, zmęczeniem, liczbą meczów. Trudno wskazać jedną przyczynę, jest wiele zmiennych - stwierdził z kolei Xavi na sierpniowej konferencji prasowej.
Niestety trener w pewnym stopniu również przyłożył rękę do niekorzystnego stanu zdrowia Pedriego. Po kolejnej kontuzji raczej należałoby oczekiwać chuchania i dmuchania, aby zapobiec kolejnym nawrotom. Tymczasem zdolny pomocnik w bardzo szybkim tempie został wdrożony do pierwszego składu. Od momentu powrotu do gry w sześciu na dziewięć meczów rozegrał przynajmniej 75 minut. W większości z nich pełnił funkcję Gaviego, czyli zawodnika skupionego na ciągłym pressingu i pokryciu jak największej części murawy. Choćby z FC Porto przebiegł on 13,5 kilometrów, najwięcej spośród wszystkich piłkarzy Barcelony. Kompletnym szokiem była też decyzja Xaviego, który wprowadził 21-latka z ławki podczas starcia z Antwerpią w ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów. “Barca” przegrywała i chciała odrobić wynik, ale klub miał już wtedy zapewniony awans. Wystawianie gracza podatnego na urazy w takim spotkaniu wydaje się kompletnie nieuzasadnionym ryzykiem. Szczególnie, że już wcześniej Pedri podkreślał konieczność regeneracji.
- Takie mecze trzeba celebrować, ponieważ są skomplikowane. Skończyłem mecz zmęczony, mam jeszcze trochę do zrobienia, zanim będę gotowy na sto procent - rzucił Pedri po meczu z Atletico, cytowany przez portal "FCBarca.com".
Po części winę za spiralę kontuzji Pedriego musi ponosić również sztab medyczny Barcelony. Praktycznie wszystkie kluby zmagają się z plagą urazów, co wynika choćby z napiętego terminarza. W stolicy Katalonii zbyt często widzimy jednak, że zawodnicy ponownie doznają tych samych dolegliwości lub ich proces powrotu do zdrowia niespodziewanie się wydłuża. Niedawno Frenkie de Jong pauzował ponad dwa miesiące, chociaż pierwsze doniesienia sugerowały znacznie szybszy powrót do zdrowia. Marc-Andre ter Stegen miał walczyć o występ z Atletico Madryt, a finalnie musiał poddać się operacji, która eliminuje go z gry na kolejne 2-3 miesiące. W poprzednich sezonach podobne incydenty dotyczyły Ousmane’a Dembele, który po przenosinach do PSG przestał seryjnie łapać kontuzje. Przypadek?
Niewykluczone, że Barcelona powinna w większym stopniu przeanalizować działania własnego sztabu. Spójrzmy bowiem na doświadczenie, którym dysponują jego członkowie. Carlos Rodriguez, podstawowy fizjoterapeuta mistrzów Hiszpanii, wcześniej pracował jedynie w reprezentacji Kataru i w Al-Sadd. Ivan Torres, trener od przygotowania fizycznego, ma w CV Al-Sadd, Leeds, Apoel Nikozja, AEK Larnaka i młodzieżową kadrę Bahrajnu. Z jednej strony można zrozumieć działania Xaviego, który otoczył się znajomymi twarzami, z którymi zapoznał się już w Katarze. Z drugiej jednak praca w Al-Sadd a w Barcelonie to dwie różne kwestie. Doświadczenie pracowników sztabu medycznego “Blaugrany” musi budzić pewne zastrzeżenia. Zwłaszcza w sytuacji, gdy klub nie w pełni potrafi zadbać o stan zdrowia swojego potencjalnie najlepszego piłkarza.
Spory dylemat
Nawroty kontuzji mogą wpłynąć na dalszą przyszłość Pedriego w Barcelonie. Jeszcze dwa lata temu absolutnie nikt nie wyobrażałby sobie scenariusza, w którym “Blaugrana” w ogóle rozważa sprzedaż tego piłkarza. Nie przez przypadek w jego kontrakcie zamieszczono zaporową klauzulę odstępnego opiewającą na miliard euro. Niewykluczone, że nieustanne problemy zdrowotne zrewidują punkt widzenia włodarzy klubu. Oczywiście, nie można założyć, że 21-latek od razu zostanie wystawiony na listę transferową i wypchnięty tylnymi drzwiami. Mowa jedynie o tym, że działacze “Barcy” prawdopodobnie zaczną brać pod uwagę różne opcje. A każdy kolejny uraz może spowodować, że w inny sposób zaczną patrzeć na ewentualne oferty.
Gdyby Barcelona mogła cofnąć czas, pewnie inaczej potraktowałaby Pedriego w połowie 2021 roku. Maraton kilkudziesięciu spotkań najpewniej wpłynął na całą dalszą karierę reprezentanta Hiszpanii. Na dziś trudno orzec, czy szkody wyrządzone na jego zdrowiu są odwracalne. Przebieg tego sezonu pokazuje, że ciężka praca samego zawodnika nie owocuje zmniejszeniem liczby kontuzji. Aktualnie 21-latek ma pauzować do końca stycznia, przy czym przeszłość nauczyła już, że termin ten niestety może przesunąć się w czasie. Pedri w końcu wróci do gry, ale zawsze pozostanie obawa o bolesną powtórkę z rozrywki i kolejny nawrót urazu. W przeszłości Barcelona nie zadbała o swoją perłę i teraz ponosi brutalne konsekwencje.