Koniec najsłynniejszej serii gier piłkarskich?! FIFA może zniknąć. "Wyprzedzili konkurencję o lata świetlne"
Już tego lata czeka nas prawdziwy przewrót na rynku gier piłkarskich. Legendarna FIFA zostanie zastąpiona przez tytuł EA Sports FC.
Marka FIFA jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych na światowym rynku gier. Chyba nie znajdzie się ani jeden czytelnik tego tekstu, który choćby raz w życiu nie zagrał na komputerze, konsoli czy telefonie w ten zdecydowanie najpopularniejszy na świecie symulator sportowy. Seria ta obecna jest z nami już od trzech dekad, a w zeszłym roku ukazała się jej jubileuszowa i jak się potem okazało również ostatnia, 30. odsłona - FIFA 23.
Dlaczego? Otóż w maju ubiegłego roku FIFA (ale tu już mowa o federacji) i EA Sports wspólnie ogłosili koniec trwającej 30 lat współpracy. Choć oczywiście nikt oficjalnie nie potwierdził, dlaczego obie strony się nie dogadały, zapewne poszło o pieniądze. Tak czy inaczej, kanadyjskie studio już wtedy zapowiedziało, że będą wciąż produkować swój flagowy symulator piłkarski, tylko już pod inną nazwą - EA Sports FC.
Bez obaw
Na początku kwietnia północnoamerykański producent wypuścił prawdziwą marketingową bombę. W wydanym tuż przed Wielkanocą komunikacie pokazano branding “nowej” gry: logo, czcionkę, a także inne wizualne elementy, które powinniśmy wkrótce zobaczyć na ekranach monitorów. Do tego wszystkiego doszła sprawa najważniejsza - licencji. EA Sports już teraz zaklepało sobie ponad 300 licencjonowanych partnerów. Wśród nich jest UEFA i CONMEBOL oraz największe europejskie rozgrywki - Premier League, LaLiga, Bundesliga. W najnowszym tytule pojawi się ponad 19 tysięcy w pełni licencjonowanych zawodników. Do tego dojdzie 700 drużyn i 30 lig. A nie oszukujmy się - być może część umów wciąż jest jeszcze dogrywana i wkrótce dowiemy się o kolejnych partnerstwach. To, czego fani obawiali się najbardziej, a więc odpłynięcie “prawdziwych” twarzy piłkarzy oraz identyfikacji klubowych, ostatecznie się nie wydarzy.
EA Sports zapowiada, że wraz z wyjściem spod nadzoru ze strony FIFA, wreszcie będzie mogło nieco bardziej zaszaleć. Póki co jednak wciąż nie wiemy zbyt wiele na temat potencjalnych zmian w grze. Mówi się, że spore znaczenie w nowym tytule ma mieć tryb kariery multiplayer, a jeszcze większy nacisk powinien zostać położony na futbol kobiecy. Według najnowszych doniesień w trybie Ulimate Team wreszcie pojawią się karty z piłkarkami.
- Z każdą edycją zyskujemy coś nowego i sądzę, że tak będzie też w EA Sports FC. To jednak przede wszystkim po prostu duży rebranding, a rewolucyjnych zmian nie będzie. Póki co mamy właśnie sporo nieoficjalnych przecieków na temat kobiecej wersji trybu Ultimate Team czy też kolejnych nowych licencji. W grze pewnie zostanie jeszcze bardziej poprawiona technologia HyperMotion i grafika. Jest jednak za wcześnie, by było więcej takich wieści, a i też EA Sports w gruncie rzeczy przekazało na razie raczej niewiele informacji - mówi w rozmowie z nami Franek Langowski, redaktor naczelny “FIFASite.pl”
Doskonałość
Fani serii od EA Sports mogą więc spać spokojnie. Inaczej prezentuje się natomiast przyszłość samego tytułu “FIFA”. Gdy ogłoszono koniec współpracy z Kanadyjczykami, Gianni Infantino zapowiadał, że federacja wcale nie zamierza rezygnować z własnej serii gier i powstaną kolejne jej odsłony. Wszystko wskazywało więc na to, że w Zurychu zaczną gorączkowo poszukiwać nowego dewelopera, który pomógłby podtrzymać tę niezwykle przecież cenioną markę na rynku. Na razie wydaje się jednak, że sprawa utknęła w miejscu.
- Temat gier serii FIFA został poruszony przez kierownictwo federacji, o czym było przez chwilę głośno. Oficjalnie stwierdzili, że pojawią się następne odsłony z serii FIFA, ale uważam, że będą to kompletnie inne gry. Sam tytuł ma wystartować już w przyszłym lub 2025 roku. Jestem pewien, że wystartuje dobrze, bo sama FIFA, oprócz tego, że to nazwa federacji, ma dobrze wyrobioną przez EA markę gamingową. Jednakże nie zapominajmy - grę tworzyć będą w końcu inni deweloperzy, więc tytuł może szybko stracić sporo na jakości - zauważa Langowski.
Gdy nie było jeszcze do końca pewne, które licencje pozostaną przy EA Sports, można było się spierać, jaka przyszłość czeka rynek gier sportowych. Teraz, kiedy już jednak wiemy, że najważniejsze ligi pozostaną u Kanadyjczyków, wydaje się, że to właśnie oni rozdają karty. Szczególnie że całemu “rebrandingowi” towarzyszy ogromna akcja marketingowa. Przed Wielkanocą informację z zapowiedzią nowej gry opublikowały nie tylko największe organizacje piłkarskie, ale również ogromne światowe marki, takie jak Microsoft, Pepsi czy Nike. Ten ostatni ma zresztą ponoć zastąpić w roli “sponsora” technicznego gry adidasa.
- EA Sports zyskało w końcu absolutną dominację, jeśli chodzi o technologię, marketing i doskonałość w swojej grze piłkarskiej. Raczej kiepsko może wyglądać zestawienie gry tak dopracowanej, jaką zapewne będzie EA Sports FC, do właściwie całkowicie nowej FIFY. Nie wiadomo jeszcze, jacy deweloperzy podejmą się stworzenia kolejnej odsłony tej gry, ale jeśli nie będzie to jakaś poważna firma, to nie wróżę temu projektowi zbyt dobrze. W końcu tworzenie takiej gry od zera jest bardzo ciężkie, co udowadniają deweloperzy gry UFL. Kilka lat pracy, a gra na filmikach, które od czasu do czasu wrzucają producenci, wygląda po prostu staro, a animacje zawodników pozostawiają wiele do życzenia - uważa Langowski.
Prawdziwy dominator
Jeszcze kilka lat temu na rynku gier piłkarskich mieliśmy duopol ustanowiony przez EA Sports i KONAMI. Owszem, FIFA od zawsze miała dużo więcej licencji niż Pro Evolution Soccer, ale PES często przewyższał ją pod innymi względami - np. grafiki czy grywalności. Jakiś czas temu FIFA zaczęła jednak mocno odbiegać japońskiej konkurencji. Na pewno momentem przełomowym było również pojawienie się trybu Ultimate Team, który okazał światowym hitem.
- KONAMI do pewnego momentu naprawdę szło łeb w łeb z Kanadyjczykami, jednakże kilka lat temu gra od Elektroników wyszła na prowadzenie, już nie dała się dogonić i teraz też się raczej na to się nie zapowiada. Japończycy przede wszystkim postawili na całkiem inny rebranding. I może sam w sobie nie jest on zły, ale oprócz zmiany nazwy, gra stała się darmowa i bardziej przypomina PES Lite z jednym trybem online i zbugowanym silnikiem. Sam wygląd jest tragiczny, jednak poza tym, że jest to wersja “free to play” oraz kilkoma licencjami i partnerstwami - KONAMI naprawdę nie ma zbyt wiele do zaoferowania - mówi nasz rozmówca.
Wydaje się, że KONAMI po prostu uciekło z pola walki i być może wykonało chłodną kalkulację, z której wynika, że nie jest już dłużej w stanie rywalizować na równi z EA Sports. Fani PES-a cierpią, a modderzy, którzy hobbystycznie zajmują się wprowadzeniem aktualizacji i patchów do gry, pozostali przy tytule Pro Evolution Soccer 2021, do którego w dalszym ciągu tworzą dodatki. Jakieś zainteresowanie budzą jeszcze pojedyncze partnerstwa japońskiego studia - z FC Barceloną czy Bayernem Monachium. FIFA jednak mocno odjechała konkurencji i nawet już pod nowym tytułem, EA Sports FC, wciąż powinna być na rynku prawdziwym dominatorem.
- Rynek gier początkowo na pewno był zaskoczony, ale to było raczej tylko chwilowe. Konkurencja dla EA Sports to temat rzeka i pewnie by można napisać o tym książkę. Jeśli EA Sports nie spuści z tonu, to będą dalej na spokojnym pierwszym miejscu, jeśli chodzi o tego typu gry. eFootball nie stawiałbym już nawet obok EA Sports FC, więc pozostaje czekać na to, kto stworzy nową grę serii FIFA. Cykl jej życia będzie kontynuowany, ale nie jestem pewny, czy od samego startu w tak dobrym stylu - podsumowuje Langowski.