Koniec hegemonii o krok. Przez 19 lat byli mistrzem... 18 razy. Teraz pachnie sensacją
Scenariusz, który dobrze znamy z polskiej Ekstraklasy, tym razem został napisany w Chorwacji. Wszyscy kandydaci do zdobycia tytułu w jednej kolejce przegrali swoje mecze z ligowymi outsiderami. Kto wygra więc w tym żółwim wyścigu? Tego wciąż nie wiemy, ale pachnie sporą niespodzianką. Krajowy hegemon najprawdopodobniej obejdzie się smakiem.
Liga chorwacka w XXI wieku została całkowicie zdominowana przez Dinamo Zagrzeb. Wystarczy wspomnieć, że począwszy od 2006 roku tylko raz (!) po tytuł sięgał ktoś inny. Dokonała tego Rijeka, który mogła świętować po sezonie 2016/2017. Poza tym - monopol. Nawet jeśli czasami pachniało przerwaniem hegemonii “Niebieskich”, ostatecznie i tak kończyli oni na tronie.
Mistrz musi gonić
Teraz jednak Dinamo jest w niezłych tarapatach. Słynny Fabio Cannavaro, który objął trenerskie stanowisko zimą, popracował trzy miesięce i niedawno został zwolniony. Sytuację ma ratować Sandro Perković, ale i pod jego wodzą obrońcy tytułu zdążyli zaliczyć już wtopę. Efekt? Na pięć kolejek przed końcem rozgrywek chorwacki gigant jest dopiero trzeci. Do Rijeki i Hajduka Split traci po cztery punkty.
Teoretycznie taki dystans wciąż da się zniwelować, natomiast Dinamo ma kilka problemów. Po pierwsze, musi nie tylko zacząć odpowiednio punktować, ale też liczyć na wpadki rywali. I to aż dwóch. Światełkiem w tunelu dla “Niebieskich” jest natomiast fakt, że Rijeka oraz Hajduk, podobnie jak oni, nie są w najwyższej formie. Zobaczyliśmy to w miniony weekend.
Jako pierwsi na murawę wyszli piłkarze Dinama, którzy w teorii mieli bez problemów poradzić sobie z siódmą w tabeli Goricą. Przegrali natomiast 0:1. Gdyby ich potknięcie wykorzystali rywale z czuba tabeli, wciąż aktualni mistrzowie Chorwacji na pięć kolejek przed końcem mieliby po siedem punktów straty do lidera i wicelidera. Byłoby pozamiatane.
Hajduk i Rijeka postanowiły jednak podpiąć jeszcze obrońcę tytułu do tlenu i same też dały ciała, przegrywając u siebie kolejno z szóstą w klasyfikacji Istrą 1961 (0:1) oraz ósmym Osijekiem (0:2). Niebywałe. Wszyscy kandydaci do mistrzostwa tego samego dnia, jak jeden mąż, przegrali z przedstawicielami dolnej połowy tabeli, w dodatku nie strzelając choćby jednego gola!
Czekają 20 lat
Mamy więc status quo, ale warto dodać, że dla wspomnianych klubów nie były to pierwsze wpadki w ostatnich tygodniach. Rijeka z poprzednich pięciu spotkań przegrała aż trzy, Dinamo w tym samym okresie wygrało tylko dwukrotnie, a Hajduk na zwycięstwo czeka od trzech tygodni. Wyścig żółwi w pełnej krasie. Aktualny lider i wicelider punktują ze średnią 1,81. Dla porównania, Raków Częstochowa i Lech Poznań, wspólnie otwierające tabelę w PKO BP Ekstraklasie, mogą pochwalić się średnią 2,03. A przecież i one nie obyły się bez wpadek.
Tak czy siak finisz sezonu w Chorwacji zapowiada się jednak z wielu względów ekscytująco. Dinamo, którego najlepszym strzelcem jest dobrze znany z polskich boisk Sandro Kulenović, były napastnik Legii Warszawa, najprawdopodobniej nie zdobędzie ósmego z rzędu, a łącznie już 20. mistrzostwa kraju w XXI wieku, natomiast przed niepowtarzalną szansą stają dwie ekipy z czuba tabeli. Hajduk na tytuł czeka dokładnie 20 lat. Teraz może wywalczyć go pod wodzą legendarnego Gennaro Gattuso, który przejął zespół przed startem sezonu.
Chrapkę na sprawienie sensacji w podobnej skali jak przed ośmioma laty ma natomiast także Rijeka, wtedy zdobywająca pierwsze mistrzostwo w swojej historii, teraz walcząca o drugi taki skalp. W teorii dysponuje ona słabszą kadrą, wycenianą na zdecydowanie mniejsze pieniądze, ale też ma swoje argumenty, choćby w postaci najbardziej szczelnej defensywy, która dała się zaskoczyć tylko 17 razy. Dla porównania, Hajduk stracił już 27 bramek, Dinamo z kolei aż 39.
Rijeka z atutem
Przy takim ścisku w czołówce znaczenie może mieć fakt, kto będzie premiowany, jeśli kilka drużyn zakończy zmagania z takim samym dorobkiem punktowym. Co istotne, w pierwszej kolejności liczy się wówczas bilans w meczach bezpośrednich. Póki co:
- Rijeka ma lepszy bilans niż Hajduk (wygrała 3:0, zremisowała 2:2, zremisowała 0:0),
- Rijeka ma lepszy bilans niż Dinamo (wygrała 4:0, zremisowała 0:0, zremisowała 1:1),
- Hajduk ma lepszy bilans niż Dinamo (wygrał 1:0, wygrał 1:0, zremisował 2:2).
Hajduk zapewnił więc już sobie lepszy bilans w starciach z Dinamem, nawet jeśli przegra z tym rywalem ostatni mecz. Najbardziej uprzywilejowana będzie natomiast prawdopodobnie Rijeka, która póki co zanotowała bardzo korzystne wyniki z oboma przeciwnikami. Jeśli żadnemu z nich nie da się pokonać naprawdę wysoko, przy równym dorobku punktowym będzie w tabeli wyżej.
Kto ma najlepszy terminarz?
Zostawmy jednak matematykę na boku, bo na razie wszyscy kandydaci do tytułu muszą schylić się po punkty na murawie. Jak wygląda ich terminarz?
Rijeka:
- vs Dinamo Zagrzeb (wyjazd),
- vs Gorica (dom),
- vs Sibenik (wyjazd),
- vs Hajduk (wyjazd),
- vs Slaven Belupo (dom).
Hajduk:
- vs Osijek (wyjazd),
- vs Dinamo Zagrzeb (dom),
- vs Gorica (wyjazd),
- vs Rijeka (dom),
- vs Sibenik (wyjazd).
Dinamo:
- Rijeka (dom),
- Hajduk (wyjazd),
- Slaven Belupo (dom),
- Lokomotiva Zagrzeb (wyjazd),
- Varazdin (dom).
Na papierze najtrudniej wygląd rozkład jazdy obecnego lidera, czyli Rijeki, która oba hitowe spotkania, z Dinamem i Hajdukiem, zagra na wyjeździe. Z jednej strony drużyna ta w delegacjach punktuje najlepiej z całej stawki, z drugiej jednak wygrała tylko 6 z 15 takich meczów. Częściej niż co drugie starcie gubi więc punkty na terenie rywali, co może niepokoić.
Kątem oka będziemy zerkać, co słychać na Bałkanach, bo choć sami w naszej rodzimej Ekstraklasie nie możemy narzekać na brak emocji w walce o tytuł, to i w nie tak odległej Chorwacji wygląda to wyjątkowo ciekawie.