Kolosalny mecz kolejnego złotego dziecka Barcelony. Epokowy talent! "Czapki z głów"

Kolosalny mecz kolejnego złotego dziecka Barcelony. Epokowy talent! "Czapki z głów"
Szymon Gorski / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz HawrotDzisiaj · 06:45
O rany, to był kosmiczny mecz! FC Barcelona i Real Madryt znów rozgrzały kibiców tak, jak tylko te drużyny potrafią to robić. Co wiemy po El Clasico? Oto pięć naszych wniosków.
Relację pomeczową z finału Pucharu Króla znajdziecie TUTAJ.
Dalsza część tekstu pod wideo

1. Wojciech Szczęsny jest kozakiem

Pierwszy “Klasyk” miał słodko-gorzki, zakończony wygraną w Superpucharze, ale też czerwoną kartką na koncie. Teraz nastąpił pełny happy-end - Barcelona odniosła kolejny triumf nad Realem, a Szczęsny dorzucił do tego swoją cegiełkę. A nawet kilka solidnych cegieł, bo mimo że wpuścił dwie bramki, to bronił imponująco. O ile do przerwy niewiele się narobił, o tyle tuż po niej błyskawicznie podłączono go do prądu. W jednej akcji dwukrotnie zatrzymywał Viniciusa, potem znów wygrał z nim pojedynek, potrafił też powstrzymać Mbappe czy idealnie piąstkować na przedpolu. Przy golach bez szans. Marca nie bez przyczyny nazwała Polaka “mężem opatrznościowym” Barcelony. Z nim między słupkami ekipa Hansiego Flicka idzie jak burza i może myśleć o potrójnej koronie. Niesamowitą historię pisze w tym sezonie Wojciech Szczęsny.

2. Real musi zainwestować

Żadne to odkrycie ani przełomowa teza, ale to kolejny wielki mecz, który jak na dłoni pokazał, że Real w obecnym kształcie kadry odstaje od najlepszych i pilnie potrzebuje solidnego wzmocnienia składu. Trzecie przegrane El Clasico z rzędu nie jest przypadkiem, jak i przypadkiem nie była niedawna klęska w Lidze Mistrzów. Carlo Ancelotti wystawił do gry Lucasa Vazqueza, szybko musiał ratować się Franem Garcią, w środku pola oglądaliśmy męczarnie Daniego Ceballosa. Dziury na innych pozycjach znów łatali Aurelien Tchouameni czy Fede Valverde, ledwo biegał Antonio Ruediger, zespół miał ratować blisko 40-letni Luka Modrić. Można tak wymieniać i wymieniać - problem znów leży w tym samym miejscu. Latem w Madrycie mają mnóstwo roboty do wykonania, na czele z wyborem nowego trenera.

3. Pau Cubarsi to epokowy talent

Dopiero co skończył 18 lat, a znów naprzeciwko klasowego przeciwnika zagrał tak, że czapki z głów. Szczególnie w pierwszej połowie, ale całościowo zasłużył na bardzo wysokie noty, co ma odzwierciedlenie w naszych pomeczowych ocenach (znajdziecie je TUTAJ). Imponowało, jak dobrze się ustawiał, jak skutecznie interweniował, jak odpowiedzialnie grał. Wszystko to widzieliśmy przy golu otwierającym wynik, gdy efektownie zatrzymał podanie Bellinghama do Viniciusa, co uruchomiło całą akcję bramkową. Uważny, skuteczny, przewidujący, kluczowy z piłką przy nodze. Fenomenalny występ piłkarza, który już bryluje w gronie najlepszych środkowych obrońców na świecie. Strach pomyśleć, jak jeszcze się rozwinie.

4. Yamal faworytem do Złotej Piłki

Tak, Raphinha rozgrywa nieprawdopodobny sezon, a rozstrzygnięcia w Lidze Mistrzów mogą wysłać Złotą Piłkę poza serce Katalonii. Na dziś to jednak Lamine Yamal wydaje się być numerem jeden w wyścigu po tę prestiżową nagrodę. Złoty dzieciak znowu udowodnił, że kocha wielkie mecze, że na najbardziej wykwintnym bankiecie jest najdostojniejszym gościem. A o to przecież chodzi, by odpalać fajerwerki wtedy, gdy wszyscy patrzą. W finale może nie dał “życiówki”, ale dowiózł dwie asysty i znów okazał się kluczem do sukcesu “Barcy”. Wcześniej strzelał lub asystował w każdym spotkaniu tych rozgrywek, trafiał też w drodze po Superpuchar, z Realem na Bernabeu w lidze, w Europie dał się we znaki Bayernowi, Borussii, Atalancie. A poza końcówką sezonu klubowego przed nim jeszcze finały Ligi Narodów. Yamal kilkanaście tygodni po nadchodzącej w lipcu 18-tce może świętować Złotą Piłkę - to brzmi naprawdę realnie.

5. Dogrywki wyniszczają, ale…

Dodatkowe 30 minut gry spowodowało, że poziom gry spadł, a wycieńczeni piłkarze obu drużyn głównie słaniali się na nogach. Zwolennicy błyskawicznego usunięcia dogrywek przy i tak cholernie obładowanym kalendarzu nie muszą nawet wyciągać asów z rękawa, by rzucać przekonującymi argumentami. Jasne, że mają rację. Ale dopóki UEFA nie wyrzuci tego przepisu do kosza, dopóty czerpmy pełnymi garściami z ostatków. Dzięki dogrywce ten finał Pucharu Króla zakończył się z jeszcze większym przytupem niż byłoby to po rzutach karnych. Dostaliśmy scenariusz najwyższych lotów, gol Kounde był magiczny, dał stempel na tym absolutnie szalonym meczu. To są te detale, to są te momenty za które kochamy futbol.

Więcej o finale Pucharu Króla na kanale Meczyki:

Przeczytaj również