Kolejny reprezentant Polski w NBA? Elitarny talent już przykuł uwagę Sochana. "Interes znowu się kręci"
Wschodząca gwiazda NBA z gigantycznym talentem i możliwością reprezentowania Polski. Dotychczas taki opis pasował jedynie do Jeremy’ego Sochana. Na parkietach najlepszej koszykarskiej ligi świata pojawi się jednak kolejny gracz z biało-czerwonymi korzeniami. Brandin Podziemski to nazwisko, które warto zapamiętać.
Podczas tegorocznego draftu NBA show skradł przede wszystkim Victor Wembanyama. Nie ulega wątpliwości, że nowy lider San Antonio Spurs jest jednym z najbardziej wyczekiwanych debiutantów w historii NBA. Poza francuskim fenomenem warto jednak zwrócić uwagę na koszykarza, który poszedł z nieco wyższym numerem. Golden State Warriors wybrało z 19. pickiem Brandina Podziemskiego. Miniona dekada pokazała, jak fantastycznie “Wojownicy” potrafią korzystać z wydraftowanych zawodników. Kto wie, czy 20-latek nie okaże się kolejnym złotym strzałem siedmiokrotnych mistrzów.
Droga do NBA
Brandin Podziemski urodził się na przedmieściach Milwaukee w rodzinie z polskimi korzeniami. Głównie zawdzięcza je swojej mamie, Barbarze. Początkowo niewiele wskazywało na to, że chłopiec kiedykolwiek poświęci się koszykówce. Jego bliscy pozostają ogromnymi fanami innej popularnej w USA dyscypliny, czyli baseballu. Sam Brandin w dzieciństwie nieudolnie próbował złapać bakcyla. W końcu postanowił jednak, że woli kozłować piłką niż uderzać ją kijem i zdobywać bazy.
- Dorastając, zawsze w weekendy grałem z tatą w baseball, a wieczorami oglądaliśmy razem mecze. Próbowałem się tym mocniej zainteresować, ale czułem, że to nie dla mnie. To zbyt wolny i nudny sport. Koszykówka jest prawdopodobnie jego przeciwieństwem. Liczy się tempo, szybkość, zakochałem się w tym - mówił Brandin i na antenie stacji “CBS”. - Pamiętam, kiedy wracaliśmy z meczu baseballa i syn powiedział mi: "Tato, obiecuję ci, że jeśli pozwolisz mi grać w koszykówkę, sprawię, że będziesz ze mnie dumny" - wspominał z kolei John Podziemski.
Przygoda Brandina z basketem rozpoczęła się stosunkowo późno. Dopiero w ósmej klasie przestał przymuszać się do gry w baseball i zaczął trenować koszykówkę. Kiedy poszedł do szkoły średniej, wstawał o piątej rano, aby chodzić na siłownię, a każdą wolną chwilę po zajęciach spędzał na parkiecie. Katorżnicze treningi sprawiły, że zainteresowała się nim akademia w Illinois. Wtedy przeżył jednak chwile, które mogłyby złamać niejednego młokosa. W swoim debiutanckim sezonie na uczelni został kompletnie odstawiony na boczny tor. Grał po cztery minuty na mecz, zdobywając średnio zaledwie 1,4 punktu. Na koniec roku usłyszał od trenera Brada Underwooda, że nie jest wystarczająco dobry i jego rola w zespole nie ulegnie zmianie. Podziemski w porę zrozumiał, że nie ma sensu dalej walczyć w miejscu, gdzie nikt nie jest gotów zaufać w jego umiejętności. Wtedy podjął najlepszą możliwą decyzję, przenosząc się do Santa Clara University.
- Szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia o szkole Santa Clara. Ale jako pierwsi do mnie zadzwonili, asystent szkoleniowca przedstawił mi rolę, jaką mogę odgrywać. Później porozmawiałem z trenerem Herbem Sendekiem. On powiedział mi: "Jesteś jednym z najbardziej niedocenianych talentów. Wiele drużyn będzie patrzeć na ciebie przez pryzmat liczb, ale widzimy w tobie coś, czego nie dostrzega większość szkół". Później pojechałem tam osobiście i cały kampus od razu bardzo mi się spodobał. Dlatego tam przeszedłem - tłumaczył w wywiadzie dla "Noceilingsnba.com".
Wystrzał talentu
W nowym zespole Podziemski momentalnie stał się prawdziwą gwiazdą. W pierwszym meczu rzucił 30 punktów, czyli więcej niż przez cały rok w Illinois. Trener Herb Sandek spełnił obietnicę, czyniąc z rzucającego obrońcy lidera Santa Clary. Niedoszły baseballista odwdzięczył się serią spektakularnych występów. W poprzednim sezonie grał z niesamowitą lekkością, fantazją, ale przede wszystkim skutecznością.
- Mój pierwszy rok w college'u nie był udany, ale nie zamieniłbym tego na nic innego. Może brzmi to głupio, ale wtedy zdobyłem wiele niezbędnych doświadczeń. Starsi zawodnicy pomogli mi się rozwinąć i dzięki temu jestem tu, gdzie jestem - przyznał Podziemski w rozmowie z "For The Win".
W Santa Clarze 20-latek notował po 19,9 punktu i 3,7 asysty na mecz przy skuteczności rzutowej na poziomie ponad 48%. Poza ofensywnymi popisami wyróżniał się pracą w defensywie, o czym świadczy średni dorobek 8,8 zbiórki i 1,8 przechwytu. Na Zachodzie był najlepszy, jeśli chodzi o liczbę double-double i zebranych piłek. W efekcie na koniec sezonu został wybrany drugim najlepszym zawodnikiem swojej konferencji w lidze NCAA. Rozgrywki zwieńczył znakomitym występem podczas Draft Combine, gdzie otarł się o triple-double. Wrota NBA stanęły przed nim otworem.
- Nie wiem dokładnie kiedy, ale w pewnym momencie tego sezonu dla wszystkich stało się jasne, że Brandin pójdzie w pierwszej rundzie draftu. On sam jest całkowicie pochłonięty tym, aby być najlepszym możliwym zawodnikiem. To dla niego naprawdę ważne, stąd jego wyjątkowa etyka pracy - stwierdził na łamach "San Francisco Chronicle" Herb Sendek, trener ekipy Santa Clara University.
Sztuka wszechstronności
Największą zaletą Podziemskiego jest to, że bardzo trudno porównać go do innych koszykarzy. Sam pytany o ludzi, na których się wzoruje, wskazał Lukę Doncicia, Manu Ginobiliego i Jalena Brunsona. Mowa o skrajnie różnych zawodnikach, którzy dominują w zupełnie innych aspektach gry. Nowy nabytek Golden State Warriors stara się jednak po trochu skorzystać z atutów wszystkich idoli. Dzięki temu wyrasta na niezwykle wszechstronnego gracza, którego wachlarz możliwości może osiągnąć niesamowite rozmiary.
- Jakim jestem zawodnikiem? Podczas gdy inni zawodnicy są nieco bardziej utalentowani, ja oferuję boiskowe IQ, wyczucie i umiejętności. Czuję, że mógłbym odnieść sukces w dowolnej drużynie. Potrafię robić wiele małych rzeczy. Nie jestem tak atletyczny jak większość koszykarzy, ale potrafię bronić, zbierać, rzucać, podawać. Jeśli zespół chce, żebym rzucał, będę to robił, jeśli mam pilnować najlepszego gracza rywali, to będę go pilnować. Odnajdę się w każdej sytuacji - opisywał się Podziemski jeszcze przed draftem.
20-latek trafił do organizacji, która prawdopodobnie najlepiej może wykorzystać jego atuty. Rzuty dystansowe i tytaniczna praca w obronie od lat pozostają znakami firmowymi Warriors. Dodatkowo były absolwent Santa Clary stanie przed szansą na naukę pod okiem kilku naprawdę wybitnych postaci. Do Stephena Curry’ego czy Klaya Thompsona niedawno dołączył jeszcze Chris Paul. Na ławce trenerskiej pozostaje legendarny Steve Kerr. Może Podziemski nie będzie od razu jednym ze stałych graczy GSW, ale na pewno stanie się jeszcze lepszym koszykarzem. A z biegiem czasu powinien wywalczyć sobie miejsce w rotacji ubiegłorocznych mistrzów.
Co z tą Polską?
Brandin Podziemski aktualnie nie ma polskiego obywatelstwa. Rodzinne korzenie upoważniają go jednak do ubiegania się o paszport naszego kraju. Już kilka tygodni przed draftem pojawiały się informacje, że 20-latek faktycznie pracuje nad tym, aby móc występować z orzełkiem na piersi. Michael Scotto z portalu "HoopsHype.com" przyznał, że według jego informacji nawet Jeremy Sochan kontaktował się z Podziemskim, aby porozmawiać o ewentualnej grze dla reprezentacji Polski. Gracz San Antonio Spurs szybko dostrzegł, jak niespotykanym potencjałem dysponuje jego potencjalny kolega z kadry.
- Polakom brakuje rodaków za oceanem. Samo pojawienie się Sochana spowodowało, że interes znowu się kręci, widać to po statystykach oglądanych spotkań. Potrafimy zarywać noce, by śledzić naszego gracza. Oczywiście kolejny taki zawodnik działałby tylko i wyłącznie na naszą korzyść. Kadra rozkwita i ma znakomitą passę od 2019 roku, byliśmy w najlepszej ósemce mistrzostw świata i najlepszej czwórce mistrzostw Europy. Nie dziwi mnie, że kolejni młodzi perspektywiczni gracze myślą nad dołączeniem do reprezentacji - skomentował trener Mirosław Noculak w rozmowie ze "Swipeto.pl".
Niedawno pojawiło się więcej informacji na temat możliwej gry Podziemskiego w biało-czerwonych barwach. Ojciec zawodnika otwarcie przyznał, że pozostaje w kontakcie z polską kadrą. Obu stronom zależy na tym, aby Brandin otrzymał paszport i mógł trafić do zespołu prowadzonego przez selekcjonera Igora Milicicia.
- Po raz pierwszy rozmawialiśmy z przedstawicielami polskiej federacji ubiegłego roku. Podczas jednego z międzynarodowych turniejów, na który wybrała się Santa Clara, skontaktował się z nami Rafał Juć, skaut pracujący dla Denver Nuggets. Wysłaliśmy już do Polski wszelkie informacje, o które nas proszono na temat polskich korzeni naszej rodziny - powiedział John Podziemski w rozmowie z portalem "SuperBasket.pl".
20-latek mógłby być gigantycznym wzmocnieniem polskiej kadry. Zwłaszcza mając na uwadze, że już za dwa lata będziemy współgospodarzami koszykarskich mistrzostw Europy. Przywilej wystawienia dwóch zawodników z NBA znacznie zwiększyłby szanse biało-czerwonych na końcowy sukces. Jeremy Sochan już zadebiutował w reprezentacji i na parkietach najlepszej ligi świata. Trzymajmy kciuki, aby Brandin Podziemski poszedł w jego ślady. W ten sposób na naszych oczach może odrodzić się polski basket.