Kolejny problem Manchesteru United. Miał być liderem, zupełnie zawodzi, spadł w hierarchii. "Nie jest sobą"

Kolejny problem Manchesteru United. Miał być liderem, zupełnie zawodzi, spadł w hierarchii. "Nie jest sobą"
Jamie Johnston / Focus Images / MB Media / PressFocus
Zakończony bolesną porażką mecz w Kopenhadze tylko skomplikował mocno niejasną w ostatnim czasie sytuację Raphaela Varane’a w Manchesterze United. 30-latek gra rzadko, wygląda na piłkarza zagubionego i niepewnego siebie. To spory problem dla drużyny Erika ten Haga.
Kibice Manchesteru United zachodzili w głowę, zastanawiając się w ostatnich tygodniach, dlaczego Erik ten Hag nie wystawia Raphaela Varane’a. Najbardziej utytułowany środkowy obrońca “Czerwonych Diabłów”, na papierze najlepsza zdrowa opcja w talii holenderskiego trenera, siadał na ławce kosztem Harry'ego Maguire'a i Jonny'ego Evansa. Wielu fanów uważało, że Francuz powinien wrócić do podstawowej jedenastki. Po porażce z Kopenhagą mogą jednak ugryźć się w język. 30-latek, po wejściu za kontuzjowanego Evansa, wyglądał na kompletnie zagubionego, a przy czwartym golu Duńczyków oddał im piłkę w kuriozalny, niecharakterystyczny dla profesjonalnego piłkarza sposób. To, co wtedy zrobił, przypominało bardziej nieporadnego chłopaka grającego drugi raz w życiu na “Orliku”. Czegoś takiego nie zrobiłby Raphael Varane, który czterokrotnie wygrywał z Realem Madryt Ligę Mistrzów. Ten, którego podziwiała cała Europa. I na pewno nie zawodnik pewny siebie. Biorąc pod uwagę słabszą formę, problemy zdrowotne oraz plotki cyrkulujące ostatnio wokół gwiazdora United, można zastanawiać się, czy nie pora zacząć poważnie rozmawiać o jego przyszłości.
Dalsza część tekstu pod wideo

Za zapchajdziurą

Start bieżącego sezonu okazał się bardzo nieudany dla mistrza świata z 2018 roku. Zawodnik współtworzący z Lisandro Martinezem preferowany przez Ten Haga w ostatnich rozgrywkach duet stoperów rozpoczął w pierwszej jedenastce zaledwie pięć z 17 dotychczasowych spotkań. Naturalnie, miały na to wpływ również drobny uraz i choroba, ale nawet między nimi jego sytuacja wygląda zaskakująco słabo. Wyszedł w podstawowym składzie na zaledwie dwa z sześciu ostatnich meczów, na które był dostępny. Ostatnio, w obliczu konieczności ustawiania na boku obrony Victora Lindelofa, a także jego problemów zdrowotnych, grali Maguire i Evans. Evans, zakontraktowany latem - wydawać by się mogło - jako zapchajdziura, opcja wybitnie awaryjna, cieszy się większym zaufaniem od piłkarza z tak okazałym CV.
- Dokonałem takiego wyboru ze względów taktycznych. Gdy grasz przeciwko City, to będą cię pressować. Ustawienie Raphy i Maguire’a po jego lewej stronie może powodować problemy, co zmusza do gry długimi piłkami. W mojej opinii Maguire jest lepszy na prawej stronie, zwłaszcza przeciwko rywalom grającym wysokim pressingiem - mówił Erik ten Hag, odpowiadając, dlaczego Evans wychodzi na Derby Manchesteru kosztem Varane’a.
Tego wyboru nie mogło zrozumieć wielu fanów, zwłaszcza że skończyło się bolesną porażką 0:3. Pojawiły się nawet sugestie, że doszło do konfliktu Francuza ze szkoleniowcem, w wyniku czego ten stracił zaufanie do utytułowanego zawodnika. Takie plotki nie znalazły jednak na razie potwierdzenia.

Co się zmieniło?

Dlaczego Varane stracił pewne do niedawna miejsce w składzie? Wiele wskazuje na to, że bardzo duży wpływ na to miała kontuzja Martineza. W związku z charakterystyką Francuza Ten Hag widzi go stricte jako prawego z dwójki środkowych obrońców oraz tego biorącego zdecydowanie mniejszy udział w konstruowaniu akcji. Dlatego, jeśli Argentyńczyk był dostępny, stanowił jego podstawową parę. Zawodnik kupiony z Ajaksu miał wprowadzać piłkę do przodu, a Varane spokojnie skupiał się na asekuracji.
W momencie wypadnięcia Martineza sprawa się skomplikowała. Zresztą wskazuje na to wspomniana już wypowiedź Holendra przy okazji derbów - w roli obrońcy “wprowadzającego” widzi raczej Maguire’a, ale jego chce mieć po prawej stronie. Jednocześnie uważa przesunięcie Varane’a do lewej za posunięcie wystawiające go na łatwy cel pressingu. I to łatwo zrozumieć, bo chociaż nie jest on bardzo słaby z piłką przy nodze, to rzeczywiście lubi “pęknąć” pod presją rywala. W takim przypadku większy nacisk spoczywałby na operowaniu słabszą nogą. A to, z czym to się wiąże, mogliśmy zobaczyć przy ostatnim golu na Parken.
Decyzja trenera mogłaby być inna, gdyby 30-latek nawiązywał do swojej optymalnej formy, realizując zadania w defensywie. Pod tym względem również jednak ma coraz większe problemy. Słabo wypadł w fatalnym dla United spotkaniu z Galatasaray, błąd w Kopenhadze już omówiliśmy, a przecież w akcji skutkującej rzutem karnym dla Duńczyków piłka, zanim trafiłą w rękę Maguire’a, uderzyła w tę samą część ciała również u niego.
- Martwi mnie trochę Varane. Był jednym z najlepszych obrońców na świecie (...), ale wydaje mi się, że wygląda ospale - mówił o nim Paul Scholes na antenie “TNT Sports” po wspomnianym meczu z “Galatą”. - Jest w nienajlepszej formie fizycznej, naprawdę mnie to martwi.
Liczby w obronie potwierdzają, że ostatnio Francuz zalicza nienajlepszy okres. Wystarczy przytoczyć kilka statystyk dostępnych na portalu “FBref”. W dwóch pierwszych sezonach na Old Trafford miał ponad 40-procentową skuteczność odbiorów w lidze. W aktualnym udanie wykonuje zaledwie 1/3 takich prób. Liczba przechwytów na 90 minut gry również znacząco spadła w stosunku do rozgrywek 2021/22 oraz 22/23 (odpowiednio: 0,89 i 0,52) i wynosi 0,27.
- Widać, dlaczego Jonny Evans i Maguire wychodzą w podstawowym składzie kosztem Varane’a - stwierdził na antenie radia “talkSPORT” eks-piłkarz Aston Villi, Gabriel Agbonlahor. - Od miesięcy mówię, że Varane nie jest takim zawodnikiem, jak myślą kibice Manchesteru United. Miał świetną karierę w Realu Madryt, a oni nie pozwalają tak po prostu odejść piłkarzom. Puścili Casemiro i Varane’a, bo wiedzieli, że nie prezentują już najwyższego poziomu, wczoraj [3:4 z Kopenhagą] to widzieliśmy. Wszedł na boisko i nie wiedział, co się dzieje.
- Jak można wybrać stabilną czwórkę w obronie? Widzieliśmy Varane’a z Galatasaray, był tam zagubiony. (...) Jeśli nie możesz polegać na zawodnikach, którzy mają na koncie po kilka Pucharów Europy, to na kim możesz. Spójrzcie, na kim trzeba polegać, na Jonnym Evansie, ściągniętym za darmo - podkreślał Scholes.

Nie jest sobą

Rozmawiając o minionych tygodniach w wykonaniu defensora United, nie sposób pominąć też jego pewności siebie. Mowa ciała 30-latka ostatnio budzi wątpliwości. Nawet wchodząc z ławki przeciwko Kopenhadze, wyglądał on na zawodnika obojętnego, sfrustrowanego. To, w połączeniu z ostatnimi decyzjami menedżera i plotkami o możliwości styczniowego transferu do Arabii Saudyjskiej, tylko otwiera pole do spekulacji.
Paniczne zachowanie w 87. minucie, które przyniosło bramkę dla gospodarzy, również zdradza, że był po prostu nieswój. Powiedzmy sobie szczerze - może i Maguire posłał lekko niewygodne, kozłujące podanie, ale nieopanowanie piłki i wybicie na ślepo, na zasadzie “piłka parzy” to coś, czego profesjonalny piłkarz nie ma prawa zrobić na tym poziomie. Wyglądało to, jakby strach zajrzał Varane’owi w oczy i splątał nogi.
O takie lapsusy naturalnie łatwiej, gdy zawodnik nie ma rytmu meczowego, a dodatkowo gra w zespole bez formy, osłabionym czerwoną kartką. Niemniej, gracz o takim doświadczeniu powinien wysyłać pozytywne sygnały, pojawiając się na murawie. Tyle że na Old Trafford nie mamy do czynienia z tym samym Varane’em, co na Santiago Bernabeu. Tutaj na jego barkach spoczywa większa odpowiedzialność, to on musi być liderem. W Hiszpanii odgrywał rolę “przybocznego” Sergio Ramosa, murowanego przywódcy linii obrony. Wychowanek Lens urodzonym liderem nie jest i to, niestety, widać. Środowisko ma też zdecydowanie mniej przyjazne, bo obecnie reprezentuje zespół, po prostu, dużo gorszy. Niedawno, po przegranej z Galatasaray, o braku odpowiedniego charakteru w defensywie wspominał Rio Ferdinand.
- Gdy bramki w jedną i drugą stronę padają jedna po drugiej, to w mojej ocenie kwestia zespołu. Masz nerwowe momenty w meczach i potrzebujesz z tyłu “organizatorów” - nieważne, czy to bramkarz, czy stoper, który mówi i dyryguje - cytował jego słowa “Mirror”. - Zwłaszcza przy tych dwóch golach [straconych szybko po trafieniach United] brakowało lidera, kogoś, kto przejąłby kontrolę nad sytuacją.
Naturalnie to nie Varane jest głównym winowajcą fatalnej formy defensywy 20-krotnych mistrzów Anglii. Choć stracili oni aż 30 goli w 17 meczach, on wystąpił tylko w siedmiu z nich. Jego dyspozycja to jednak również powód do zmartwień. Wyniki mogą sugerować, że Ten Hag niekoniecznie ma rację, sadzając go na ławce, ale czy podopieczny na boisku rzeczywiście udowadnia, że Holender się myli? Mecz z Kopenhagą na pewno nie poprawił jego sytuacji. Jeśli kontuzja Evansa okaże się problematyczna, droga do składu Francuza się skróci, ale powrót do jedenastki w takich okolicznościach powodów do dumy i pozytywnego myślenia raczej nie przyniesie.
W United potrzebują go w optymalnej formie. Pewnego siebie, niesypiącego się pod presją, biorącego odpowiedzialność na siebie. Tyle że w tych rozgrywkach Varane nie wygląda na gracza godnego zaufania czy kandydata na lidera obrony, choć w ekipie “Czerwonych Diabłów” na papierze stanowi oczywisty wybór do tej roli. Błędy w defensywie popełniają właściwie wszyscy i choć daleko wciąż do określenia Varane’a głównym problemem klubu, akurat od niego wypadałoby chyba wymagać więcej. Jeśli nic się nie zmieni, to dyskusje będą się ciągnąć. A kto wie, może i okaże się on kolejnym głośnym nazwiskiem, które padnie ofiarą “Teatru Marzeń”? Wszak wiele widzieliśmy już takich przypadków.

Przeczytaj również