Klub, w którym piłkarze znikają. Przepadli mistrzowie, reprezentanci i talenty. "Uważaj na ten kierunek"
Masz za sobą ciekawe tygodnie, miesiące, a czasami nawet lata. Trafiasz do klubu Premier League, wydaje się, że zaraz zaczniesz w niej podbijać świat, a tymczasem po chwili znikasz, po prostu nie ma cię. Takie rzeczy coraz częściej dzieją się w jednej z drużyn najbogatszej ligi świata.
Możesz być mistrzem mocnej ligi (portugalskiej), możesz mieć ponad 30 meczów w Lidze Mistrzów, możesz być też strzelcem dwucyfrowej liczby goli w spadkowiczu albo wielkim talentem z jednego z najmocniejszych piłkarskich krajów świata. To tylko niektóre z coraz większej liczby przypadków w Nottingham Forest, do którego trafiają zawodnicy ze sporym potencjałem, ale przez klub w zasadzie tylko przemykają.
Klub z Nottingham, który rozgrywa drugi sezon w Premier League, w dwa lata dokonał blisko 50 transferów. To przekłada się na ogromne zmiany w kadrze meczowej i podstawowym składzie, czego najlepszym przykładem jest pozycja bramkarza - przez półtora sezonu w bramce Forest stanęło już sześciu bramkarzy. To jednak tylko pewien symbol, bo roszad jest znacznie więcej, a ich ofiarami są piłkarze, co do których w momencie transferu można było mieć naprawdę spore nadzieje i oczekiwania. Warto prześledzić losy kilku z nich.
Odysseas Vlachodimos
Zacznijmy jednak od golkiperów. W poprzednim sezonie na tej pozycji zagrali: Dean Henderson, Keylor Navas i Wayne Hennessey. Dwaj pierwsi byli tylko wypożyczeni i po rozgrywkach wrócili do swoich klubów. Walijczyk natomiast to nie jest golkiper na poziomie regularnej gry w Premier League. Klub zatem zaczął szukać nowych zawodników na tę pozycję.
Najpierw padło na Matta Turnera, którego sprowadzono z Arsenalu. Reprezentant USA, który w momencie transferu był najdrożej sprzedanym bramkarzem z MLS (później przebił go Djordje Petrović), w Londynie wiele nie pograł, ale Forest miało być dla niego szansą, żeby na poważnie w Anglii zaistnieć. Po kilku błędach zdecydowano jednak, że potrzeba na tę pozycję kolejnego piłkarza. Padło na Vlachodimosa, dwukrotnego mistrza Portugalii z Benfiką, zawodnika, który w samej tylko Lidze Mistrzów zagrał 32 spotkania. Wydawać by się mogło, że to rozwiąże problem. Nic z tego.
Grek wskoczył do bramki na zaledwie kilka meczów, w pięciu puścił 12 goli i został zmieniony przez Turnera. Jako że ten nadal grał najwyżej przeciętnie, to w klubie postanowiono sprowadzić kolejnego golkipera - Matza Selsa ze Strasburga. Trudno podważać umiejętności Belga, za mecze w Ligue 1 był chwalony, ale to oznacza, że zupełnie na boczny tor zostają odsunięci Vlachodimos i Turner. W przypadku tego drugiego można by to spróbować jeszcze zrozumieć, nie dal wielu argumentów, ale Grek, który zagrał zaledwie kilka meczów, został w zasadzie z miejsca skasowany. Co ciekawe, ostatni sezon, w którym w Forest bronił tylko jeden bramkarz, to rozgrywki 2018/19, kiedy między słupkami stał Costel Pantilimon.
Emmanuel Dennis
W klubie nie ma już Emmanuela Dennisa, którego sprowadzono po awansie. Nigeryjczyk sezon wcześniej zdobył dziesięć bramek w Watfordzie, który był drugim najsłabszym zespołem Premier League. Wynik, wydawać by się mogło, całkiem przyzwoity, do tego był w niezłym piłkarskim wieku (25 lat). Nic tylko nadal budować renomę w lidze angielskiej.
Okazało się jednak, że w tym samym czasie do klubu trafiło kilku innych napastników. Najlepszą pozycję wywalczył Taiwo Awoniyi, a Dennis gdzieś przepadł. Zagrał łącznie nieco ponad 700 minut, bilansu wcale nie miał tragicznego - dwa gole i dwie asysty, ale długo w klubie nie pozostał. Teraz, po półtora roku, wrócił do Watfordu.
Gustavo Scarpa
Przez klub jak huragan przemknął też Gustavo Scarpa, który może dla europejskiego kibica nie jest kimś wybitnie znanym, ale w Brazylii osiągał spore sukcesy. W Palmeiras dwa razy wygrywał Copa Libertadores, dwa razy z rzędu przed transferem do Forest notował po 13 asyst w sezonie ligi brazylijskiej. Wydawać by się mogło, że do Premier League trafia ciekawy pomocnik.
Pierwsze wrażenia te przypuszczenia nawet potwierdzały, ale nawet nie miesiąc, a tydzień miodowy błyskawicznie się skończył. W pół roku Scarpa uzbierał 181 minut i latem 2023 roku został wypożyczony do Olympiakosu, którego z Forest łączy osoba właściciela - Evangelosa Marinakisa.
Andrey Santos
To nie jedyny Brazylijczyk, któremu na City Ground zupełnie się nie powiodło. Latem Forest wypożyczyli z Chelsea Andreya Santosa, jednego z bardziej utalentowanych brazylijskich piłkarzy. Zawodnika, który ma już za sobą debiut w kadrze "Canarinhos".
W Nottingham kompletnie nie zaistniał. W Premier League pojawił się raz, na dokładnie siedem minut. Nic dziwnego zatem, że Chelsea zimą skróciła wypożyczenie i wysłała go do ligi francuskiej, konkretnie do Strasbourga.
Omar Richards
Spore nadzieje można było wiązać też z Omarem Richardsem. Kilka lat temu tego utalentowanego Anglika pozyskał z Reading Bayern Monachium. W Niemczech nie odgrywał znaczącej roli, ale blisko 500 minut w sezonie 21/22 w Bundeslidze zaliczył. Po awansie Forest trafił do drużyny wówczas Steve’a Coopera, tyle że do dziś nie doczekał się choćby debiutu.
Po poważnej kontuzji latem 2022 roku stracił niemal dwanaście miesięcy, a przed startem obecnych rozgrywek uznano, że najlepszym miejscem będzie dla niego wspominany już wcześniej Olympiakos.
Lewis O’Brien
Ciekawym przypadkiem jest też Lewis O’Brien, którego po awansie ściągnięto z Huddersfield. Trudno przypuszczać, że w klubie nie wiedzieli, kogo kupują. W kilku ostatnich sezonach przed transferem O’Brien za każdym razem grał ponad 3000 minut w sezonie w Championship. Rzetelny, pracowity pomocnik, który miał poszerzyć możliwości w środku boiska w Premier League. Wiele szans jednak w Forest nie otrzymał. Zagrał nieco ponad 500 minut i wciągnęła go transferowa wirówka. Zaledwie po pół roku wypożyczono do go MLS, do DC United.
Do tej listy zawodników można by dodać jeszcze kilku innych - Jonjo Shelvey, Gulian Biancone, a także choćby Ui-jo Hwang, który w reprezentacji Korei Południowej ma ponad 60 meczów, a w Forest nawet nie zadebiutował. Część piłkarzy przerzucono do Olympiakosu, co na pewno pasuje Marinakisowi, część wypożyczono albo sprzedano, ale przez Forest przemknęli z siłą huraganu. Szalona polityka transferowa w pierwszym sezonie można powiedzieć, że zdała egzamin - klub się w lidze utrzymał, ale zawodnicy, którzy spokojnie i mądrze chcą budować swojej kariery, powinni na ten kierunek bardzo uważać.