Kłopoty reprezentantów Polski. Klub idzie na dno, oni są na wylocie. "Projekt się wygasza" [POLACY ZA GRANICĄ]
Gole, nagrody, powroty, plotki transferowe, jak i trochę minusów. Sporo się działo u polskich piłkarzy w okresie świąteczno-noworocznym. Nadrabiamy zaległości.
Od publikacji naszego ostatniego raportu (18 grudnia) aż do 1 stycznia włącznie biało-czerwoni trochę pograli, postrzelali, głównie plusowali, ale i niektórzy zasłużyli na słowa krytyki. Podsumujmy ostatnie dwa tygodnie w wykonaniu Polaków za granicą.
Odrodzenie Piątka
Krzysztof Piątek imponująco zakończył rok, który w dużej mierze nie był dla niego udany. 19 grudnia napastnik Basaksehiru skompletował dublet z Sivassporem, dwukrotnie trafiając do siatki z rzutu karnego. Były to jego gole numer pięć i sześć odkąd przełamał się 5 listopada. Poza bramkami warto jednak docenić ogólny progres formy Piątka. Polak zapracował nawet na miano piłkarza grudnia w swojej drużynie.
- W przypadku Piątka potwierdza się, że Basaksehir był bardzo dobrym wyborem - trudno znaleźć inne miejsce na tym poziomie piłkarskim, w którym piłkarze i sztab dostają tyle zaufania, a presja kibiców właściwie nie istnieje - mówił nam ekspert od tureckiego futbolu, Filip Cieśliński, w szerszym tekście opisującym obecny sezon w wykonaniu polskiej kolonii nad Bosforem (całość TUTAJ).
Trzymamy kciuki, by “Pio” kontynuował pozytywny trend już w 2024 r. Liga turecka wraca do gry w najbliższy weekend.
Fatalne pudło Buksy
Udanie do Super Lig wprowadził się Adam Buksa, który w barwach Antalyasporu strzelił łącznie osiem goli. Niestety, on akurat słabo zakończył miniony rok, bo w Wigilię Bożego Narodzenia zanotował fatalne pudło z rzutu karnego. Napastnik miał szansę doprowadzić do remisu w 90. minucie meczu z Adaną Demirspor, lecz huknął wysoko nad poprzeczką. Może nie był to poziom Sergio Ramosa ze słynnego półfinału Ligi Mistrzów sprzed laty, ale i tak “Buksik” mógł jedynie złapać się za głowę [od 4:48]:
Po 17. kolejce Antalyaspor zajmuje ósme miejsce w tabeli. Basaksehir Piątka jest 14., a prowadzi Fenerbahce Sebastiana Szymańskiego. Przed świętami “Fener” ograło 4:3 Kayserispor, a w Wigilię bezbramkowo zremisowało w meczu na szczycie z Galatasaray. Obaj stambulscy giganci mają na koncie 44 punkty. Walka o tytuł zapowiada się wybornie.
“Lewy” na smutno
Rozczarowującą drugą połowę roku Robert Lewandowski pożegnał w rozczarowujący sposób. 20 grudnia “Lewy” zmarnował kilka dogodnych okazji bramkowych z Almerią (3:2). Albo pudłował, albo zatrzymywał go doskonale dysponowany golkiper Luis Maximiano.
Piłkarsko RL9 wyglądał nieźle, media to doceniły, ale w najważniejszej dla siebie rubryce pozostało zero. Na osłodę zaliczył chociaż asystę:
- W przerwie meczu odbyłem z zawodnikami najcięższą rozmowę w całej karierze trenerskiej. Czy to zadziałało? Odpowiedź widzieliście na boisku - powiedział po ostatnim gwizdku Xavi, a dziennikarze informowali, że jednym z tych, którzy dostali mocną “suszarkę”, był właśnie kapitan reprezentacji Polski.
Dodajmy, że przed świętami Lewandowski zagrał jeszcze kwadrans w sparingu z Club America. Nic nie wskórał. Szansę, by dobrze wejść w 2024 rok, “Lewy” będzie miał 4 stycznia. “Barcę” czeka wtedy ligowe starcie z Las Palmas.
Helik szokuje
W obecnym sezonie ligowym Lewandowski ma na koncie osiem goli. To tylko o jedno trafienie więcej niż… Michał Helik, środkowy obrońca Huddersfield. Niesamowite są wyniki strzeleckie rosłego stopera z Championship. W ostatnich dniach Helik poprawił je o dwa trafienia i, co ciekawe, dwukrotnie trafiał do siatki nie głową, a nogą. Najpierw elegancko przymierzył sprzed pola karnego przeciwko Middlesbrough:
A następnie, w Nowy Rok, przytomnie odnalazł się w zamieszaniu podbramkowym z Leicester [od 1:15]:
Minusy? Huddersfield nie może zaliczyć ostatniego, intensywnego okresu do udanych. “Teriery” przegrały trzy z czterech spotkań i tracą sporo goli. W tabeli są tuż nad strefą spadkową.
Bielik srogo ukarany
Huddersfield po 26. kolejce ma 25 punktów. Trzy mniej niż Birmingham Krystiana Bielika, które po zatrudnieniu Wayne’a Rooneya zanotowało fatalny zjazd z góry tabeli niemal na sam jej dół. “Wazza” został zresztą właśnie zwolniony z pracy. U kresu jego kadencji Bielik nie grał, bo 23 grudnia dostał czerwoną kartkę w meczu z Plymouth. Mimo kontrowersyjnej decyzji sędziego Polaka zawieszono na trzy spotkania - federacja nie uznała odwołania klubu.
Lepiej idzie Janowi Bednarkowi. On wprawdzie ostatnio miał drobne problemy zdrowotne, ale jego Southampton właśnie zdobyło dziesięć punktów na 12 możliwych i jest trzecie w tabeli. Strata do wicelidera, Ipswich, wynosi dziś zaledwie trzy “oczka”.
Kiwior znów na minus
Katastrofalną końcówkę roku niespodziewanie zanotował Arsenal. “Kanonierzy” zremisowali z Liverpoolem i ponieśli dwie porażki, z West Hamem i Fulham. Na Craven Cottage w podstawowym składzie wicemistrzów Anglii zameldował się Jakub Kiwior. Mikel Arteta znów ustawił go na lewej obronie i mógł żałować swojej decyzji. Reprezentant Polski po raz kolejny udowodnił, że na boku defensywy wygląda słabo, niepewnie, nienaturalnie. Do przodu mu nie szło, a w tyłach zdrzemnął się przy golu autorstwa Raula Jimeneza.
- Kolejny mniej niż przekonujący występ Kiwiora na lewej obronie. Mało zaoferował w ofensywie, w defensywie wyglądał niepewnie i zgubił Jimeneza - napisał portal “Football London”.
W przerwie Kiwiora zmienił Takehiro Tomiyasu. Marne to pocieszenie, że zagrał jeszcze gorzej od niego. Na dziś sytuacja “Kiwiego” w Londynie jest nie do pozazdroszczenia. A perspektyw, by częściej grać w roli stopera, nie widać.
Nadzieja Modera
Siedem minut z Crystal Palace i 21 z Tottenhamem. Jakub Moder krok po kroku powoli nabiera rytmu meczowego po długiej kontuzji. O tym, że z czasem możemy go widywać na boisku częściej niż obecnie, wprost mówił Roberto De Zerbi. Włoch jednocześnie nieco tonował nastroje.
- Dochodzimy do momentu, w którym będzie mógł wybiec w podstawowej jedenastce - powiedział De Zerbi w rozmowie z "Viaplay". - Myślę, że Moder może być dla nas ważny. To świetny facet i piłkarz. Potrzebuje jednak więcej czasu. Myślę, że prawdziwego Modera zobaczymy w drugiej części sezonu, a może nawet dopiero w następnych rozgrywkach. Pierwsze trzy, cztery, pięć miesięcy może być dla niego bardzo trudne. Najważniejsze, że wrócił po tak ciężkiej kontuzji - dodał Włoch.
Drobne kłopoty zdrowotne ma z kolei Matty Cash. Na trzy mecze Aston Villi zagrał w jednym (90 minut z Sheffield). W drugim pauzował za kartki, w trzecim był poza kadrą z powodu choroby.
Co za powrót!
Kilka miesięcy pauzy i efektowny powrót tuż przed końcem roku. Maik Nawrocki miał po transferze z Legii do Celtiku sporo problemów i pecha, ale wydaje się, że właśnie nastąpił przełom. Obrońca niespodziewanie pojawił się na boisku w 35. minucie derbów z Rangersami i naprawdę dał radę. Był odważny, skuteczny i skoncentrowany. Miał kilka dobrych interwencji, popełnił właściwie tylko jeden błąd - faul, po którym zarobił żółtą kartkę, a rywale zdobyli bramkę kontaktową. Nie zmieniło to jednak ogólnej, pozytywnej oceny gry Polaka.
- Wszedł na głęboką wodę i sobie poradził - napisali dziennikarze "Football Scotland", którzy przyznali Nawrockiemu "siódemkę" w dziesięciostopniowej skali. - Kiedy tutaj przyszedłem, wiedziałem, że jest dobry. Teraz chodzi o to, aby odzyskał czucie gry. Zaliczył dobre wejście, był agresywny. Będzie dla nas ważny w drugiej części sezonu - chwalił go menedżer Brendan Rodgers. Nawrockim zachwycali się też kibice “The Bhoys”. Oby tak dalej!
Świetny rok, wyczekiwany transfer?
Jednym z czołowych polskich piłkarzy 2023 roku był Jakub Piotrowski. Pomocnik Łudogorca wykręcił bilans 15 goli i czterech asyst. Dawał radę w europejskich pucharach, zadebiutował i strzelił bramkę w reprezentacji. Nagrodą może być nadchodzący transfer do silniejszej ligi, nawet takiej z TOP5 w Europie. Bułgarskie media pisały o zainteresowaniu Hoffenheim.
- Uważam, że Łudogorec może na nim nieźle zarobić. W zasadzie klub dokonuje transferów jedynie na bardzo korzystnych warunkach i przy pierwszej ofercie trudno będzie rozstać się z Piotrowskim, niezależnie od tego, z jakiego klubu ona przyjdzie. Myślę, że raczej zostanie do lata w Łudogorcu, bo przed nim jeszcze walka o tytuł i udział w Lidze Konferencji - tłumaczył z kolei tamtejszy dziennikarz, Vesko Valchev, w rozmowie z serwisem "WP Sportowe Fakty".
Swoją drogą, z Bundesligi na razie nie rusza się Jakub Kamiński. Skrzydłowy ma dostać kredyt zaufania w Wolfsburgu.
Zatrzymał Milan
Obiecujące pół roku we Włoszech ma za sobą Mateusz Łęgowski. Pomocnik gra wprawdzie w ostatniej w tabeli Salernitanie, ale jego rozwój można uznać za pozytywny. Szczególnie, że akurat 2023 “czerwona latarnia” Serie A zamknęła remisem z Milanem i pokonaniem Hellasu. Łęgowski dostał szansę przeciwko “Rossonerim” od pierwszej minuty i wypadł bardzo solidnie. Był to jak na razie jego najlepszy mecz w barwach klubu z Kampanii.
- Daje na boisku sporo pozytywnych symptomów. Jest młody, zbiera cenne doświadczenie i ma mnóstwo czasu na rozwój - opowiadał nam Luca Esposito z serwisu “Tutto Salernitana”.
Cały tekst o udanych miesiącach Łęgowskiego w Italii znajdziecie TUTAJ.
Zalewski idzie do przodu
Nicola Zalewski wreszcie zaczął pełnić ważniejszą rolę w barwach Romy. W minionych dniach rozegrał 71 minut z Napoli (2:0) i 90 z Juventusem. Ten drugi mecz wprawdzie był w jego wykonaniu mocno przeciętny, ale istotne, że wahadłowy wrócił na właściwe tory hierarchii u Jose Mourinho.
Jeśli chodzi o “Juve”, odnotujmy pierwszy w tym sezonie pełny występ Arkadiusza Milika. Napastnik dostał 90 minut z Frosinone tuż po tym, jak pytała o niego “La Gazzetta dello Sport”.
Warto jeszcze poświęcić kilka słów na temat Kacpra Urbańskiego. Młody piłkarz Bologni z biegiem sezonu zaczął grać coraz więcej i zapracował na szansę w podstawowym składzie. Trafiło akurat na przegrany mecz z Udinese. Media zgodnie uznały, że “nie pozostawił po sobie śladu” i “praktycznie nic nie mógł zrobić”, ale Urbański i tak zasłużył na słowa uznania. Pod okiem Thiago Motty rośnie z tygodnia na tydzień.
“Speziowianka” w odwrocie
Wygląda na to, że projekt “polskiej” Spezii się wygasza. Dziś żaden z biało-czerwonych nie pełni istotnej roli w zespole, który jest kandydatem do drugiego spadku z rzędu. Arkadiusz Reca od blisko dwóch miesięcy leczy kontuzję. Przemysław Wiśniewski latem zerwał więzadła krzyżowe, poza tym i tak był o krok od odejścia. Bartłomiej Drągowski stracił miejsce w składzie na rzecz Holendra Jeroena Zoeta i jeszcze w styczniu powinien zmienić klub. Niewykluczone, że podobnie uczyni Szymon Żurkowski. Pomocnik z każdym tygodniem gra coraz mniej i dziś włoskie media łączą go z powrotem do Empoli. “Drago” z kolei według “Sport.pl” ma trzy kierunki transferowe: Championship, La Ligę i Ligue 1. Ależ to się posypało.
Bramkarze z nagrodami
Kończymy jednak na wesoło. Marcin Bułka 20 grudnia zachował czyste konto z Lens (2:0), a następnie trafił do jedenastki rundy ligi francuskiej:
Kamil Grabara został zaś uznany najlepszym bramkarzem 2023 roku w Danii:
A Kacper Kostorz, napastnik drugoligowego FC Den Bosch z Holandii, pożegnał miniony rok sprytnym golem piętą. Było to jego ósme trafienie w sezonie [od 0:06]: