Kłopoty Legii Warszawa przed meczem z Leicester. Ważne spotkanie dla Michniewicza. "Pojawił się nowy problem"

Kłopoty Legii przed meczem z Leicester. Ważne spotkanie dla Michniewicza. "Pojawił się nowy problem"
Jordan Krzeminski/Legionisci.com/PressFocus
Mecz z Leicester to nie tylko kolejny ważny mecz Legii w Lidze Europy i możliwość walki z wyżej notowanym rywalem, ale także szansa dla Czesława Michniewicza na poprawienie własnych notowań. Te bowiem nie są najlepsze po porażkach ligowych. A sytuacji trenerowi nie ułatwiają nawarstwiające się kłopoty kadrowe.
W teorii faworytem są Anglicy, ale legioniści w bieżących rozgrywkach już niejednokrotnie udowodnili, że bardzo dobrze sobie radzą, gdy nie stawia się przed nimi specjalnych oczekiwań. Będzie to pierwszy mecz Legii z angielskim klubem od 26 lat, gdy w fazie grupowej Ligi Mistrzów drużyna Pawła Janasa mierzyła się ze zwycięzcą Premier League Blackburn Rovers. Wtedy Polacy wygrali u siebie 1:0 po golu Jerzego Podbrożnego, a na Ewood Park padł bezbramkowy remis.
Dalsza część tekstu pod wideo

Problemy

Gdy dwa tygodnie temu Legia wygrała w Moskwie ze Spartakiem, Leicester po dynamicznym meczu zremisował z Napoli 2:2. Obserwatorzy tamtego spotkania zwracali szczególną uwagę na wysokie tempo gry. Czesław Michniewicz żartował w swoim stylu, że Josue w pewnym momencie zaczął regulować telewizor, bo nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył na King Power Stadium. Tymczasem warszawscy kibice swoje nadzieje na sukces zaczęli pokładać w słabej formie "Lisów", którzy w Premier League wygrali tylko dwa spotkania, ostatnie ponad miesiąc temu, i zajmują dopiero 13. miejsce w tabeli. Zatem założenie, że Brendan Rodgers większą uwagę skupi na poprawie pozycji w lidze, a rozgrywki Ligi Europy potraktuje z nieco mniejszą uwagą, nie wydaje się pozbawione sensu.
Rzecz jednak w tym, że legioniści też mają swoje kłopoty. Po 9. kolejce Ekstraklasy znaleźli się w jeszcze gorszej sytuacji i okupują 15. pozycję w tabeli, choć wciąż mają do rozegrania dwa zaległe mecze. W sobotę przegrała u siebie prestiżowe starcie z wicemistrzem Polski Rakowem Częstochowa. Tym samym stołeczni zanotowali już cztery ligowe porażki, czyli tyle, co w całych ubiegłych rozgrywkach. Powiedzieć, że nie poprawia to notowań Czesława Michniewicza u właściciela i prezesa Dariusza Mioduskiego, to nic nie powiedzieć.
Jak usłyszeliśmy, pozycja trenera jest obecnie zagrożona. W sztabie jednak ze spokojem podchodzą do tych informacji:
- Wiosną ciągle słyszeliśmy, że mistrzostwo to nic, bo musimy grać w Europie. Teraz mówi się, że liczy się wyłącznie tytuł - żartują w Książenicach.
I zapowiadają, że drużyna jest gotowa, by gonić czołówkę. Nieco paradoksalnie, mimo porażki, pojawiły się głosy, że mecz z Rakowem był najlepszym Legii w tym sezonie Ekstraklasy, a może nawet ostatnim półroczu. Można więc go potraktować jako nienajgorszy prognostyk.
- Przyszło wielu nowych piłkarzy, których musimy wkomponować w drużynę. To wymaga czasu, podobnie jak przećwiczenie schematów taktycznych. Tego zaś nie mamy. Mamy zaś to, co chcieliśmy - Ligę Europy. Cieszymy się tymi występami - powiedzieli nam w zespole.

Kto w bramce?

W Legii pojawił się też nowy problem, nieznany od ponad roku, czyli obsada bramki. Wiąże się to z sytuacją Artura Boruca, który od zeszłego czwartku nie trenuje. Klub poinformował, że Boruc ma problemy z plecami. Legendarny golkiper nie zagrał przeciwko Rakowowi i nie wiadomo też, kiedy wróci do zajęć. Jego miejsce zajął Cezary Miszta i w sobotę nie miał swojego dnia. Nieroztropnym wyjściem z bramki sprokurował rzut karny, a przy golu z rzutu wolnego Iviego Lopeza mógł chyba szybciej zareagować. Według naszych informacji Michniewicz planował postawić na Kacpra Tobiasza, ale trenerzy bramkarzy Ricardo Pereira i Krzysztof Dowhań mieli przekonać go do Miszty. W każdym razie, bez będącego w znakomitej formie Boruca, który równocześnie jest boiskowym przewodnikiem legijnego stada, a z niepewnym ostatnio (w Suwałkach również nie spisał się bez zastrzeżeń) Misztą, trudniej wierzyć w powodzenie w najbliższych meczach. Może więc warto dać szansę temu trzeciemu? Kacper Tobiasz ma za sobą dwa mecze w Ekstraklasie i uchodzi za golkipera o żelaznych nerwach.
- Na tę chwilę nie ma takiego tematu. Będzie grał Czarek - usłyszeliśmy jednak w Legii, co potwierdził na konferencji prasowej trener Michniewicz.

Jak z Leicester?

Michniewicz niedzielę i poniedziałek poświęcił na analizę gry Leicester. Jego mina na poniedziałkowym treningu mówiła sama za siebie. Podczas zajęć trener podkreślał, że piłkarze Brendana Rodgersa to jedna z najlepiej utrzymujących się przy piłce angielskich ekip, a przy tym bardzo dobrze zorganizowana w defensywie. Swoim zawodnikom powtarzał, że muszą być cierpliwi, długo rozgrywać akcje i wymieniać wiele podań w ofensywie, by rozluźnić szyki obronne rywali.
- Szanujcie piłkę, rozgrywajcie ją bezpiecznie, grajcie krótkimi podaniami, a okazje w końcu przyjdą - “młotkował” legionistom szkoleniowiec.
Te jednak trzeba wykorzystywać, a ze skutecznością Legia nadal nie ma po drodze, co udowodniło spotkanie z częstochowianami. Michniewicz zaznaczał na treningach, że sytuacji nie będzie wiele i trzeba być maksymalnie skoncentrowanym. Na mecz przeciwko Leicester zespół wróci do ustawienia z trójką środkowych obrońców, którą stworzą Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska i Maik Nawrocki. Na prawym wahadle wystąpi Mattias Johansson, a na lewym Filip Mladenović. Wszystko wskazuje, że w środku pola zagrają Igor Charatin, Bartosz Slisz i Josue. Wydaje się, że Andre Martins nie najlepszą formą w meczu z Rakowem przegrał rywalizację. Dziś nie zagra Luquinhas, który od meczu z Górnikiem Łęczna wciąż odczuwa ból po urazie mięśnia czworogłowego. Z przodu wystąpią zatem Ernest Muci i Mehir Emreli.
Przewidywany skład Legii na mecz z Leicester:
Miszta - Jędrzejczyk, Wieteska, Nawrocki - Johansson, Charatin, Slisz, Josue, Mladenović - Muci, Emreli
Początek spotkania o godz. 18:45. Pół godziny wcześniej w naszym serwisie wystartuje relacja na żywo z czatem dostępnym dla zarejestrowanych użytkowników. Zapraszamy.

Przeczytaj również