Gigant płacił za niego fortunę, teraz to bohater szokującego transferu. "Największa gwiazda w historii ligi"
Ma na swoim koncie ponad 100 występów w angielskiej Premier League, tytuł piłkarza roku w Holandii i transfery za łącznie prawie 70 mln euro. 59 razy zagrał też w reprezentacji swojego kraju. Teraz, w wieku 34 lat, Wilfried Bony został piłkarzem klubu z ligi… boliwijskiej.
W 2007 roku Bony rozpoczął swoją przygodę z europejską piłką. Jako 19-latek przeniósł się ze swojej ojczyzny, Wybrzeża Kości Słoniowej, do pobliskich nam Czech, gdzie reprezentował Spartę Praga. Najpierw jeszcze na zasadzie wypożyczenia, potem już jako pełnoprawny członek pierwszego zespołu. Iworyjczyk dołożył sporą cegiełkę do tego, że klub ze stolicy Czech w sezonie 2009/10 sięgnął po mistrzostwo i krajowy puchar. On we wszystkich rozgrywkach strzelił 13 goli i zaliczył sześć asyst.
Co ciekawe, na początku kolejnej kampanii Bony zawitał też do Polski, bo Sparta w eliminacjach Ligi Mistrzów trafiła na Lecha Poznań. Defensywa “Kolejorza” nie pozwoliła mu na wiele, ale wyręczyli go koledzy z zespołu. Mistrzowie Czech dwukrotnie wygrali po 1:0 i awansowali dalej.
Piłkarz roku w Holandii i transferowy rekord
Wciąż stosunkowy młody napastnik zwrócił na siebie uwagę klubów z mocniejszych lig. W styczniu 2011 roku 4 mln euro zapłaciło więc za niego holenderskie Vitesse, a Bony stał się trzecim najdrożej sprowadzonym piłkarzem w historii klubu z Arnhem. Spłacił się jednak z nawiązką. W Eredivisie spędził ostatecznie półtora roku, notując fenomenalne wręcz liczby - 58 goli i 18 asyst w 77 meczach.
Samego siebie Iworyjczyk przebił w sezonie 2012/13. W 30 ligowych spotkaniach zdobył aż 31 bramek. Zapracował w ten sposób nie tylko na miano króla strzelców rozgrywek, ale też został wybrany najlepszym piłkarzem 2013 roku w Holandii. Zrobił to jako pierwszy i jak dotąd jedyny zawodnik w historii Vitesse. Przed nim tę samą nagrodę otrzymywali m.in. Luis Suarez, Johnny Heitinga czy Jan Vertonghen, później też Daley Blind, Georginio Wijnaldum, Hakim Ziyech, Matthijs de Ligt i Dusan Tadić. Całkiem mocne grono.
W taki sposób Bony pożegnał się z Holandią. Jego popisy na tamtejszych boiskach sprawiły, że Vitesse otrzymało niezwykle atrakcyjną ofertę ze Swansea. Iworyjczyk został sprzedany za 16 mln euro, co do dziś uchodzi za transferowy rekord holenderskiego klubu. Nigdy wcześniej i nigdy później nie zarobili oni takich pieniędzy na jednym piłkarzu.
Kapitalny sezon w Premier League
W nowych barwach Bony zaliczył prawdziwe wejście smoka. Debiut? Dwa gole i asysta w wygranym 4:0 meczu eliminacji Ligi Europy przeciwko Malmoe. Pierwszy mecz w Premier League? Bramka w starciu z Manchesterem United. Trudno było wyobrazić sobie lepszy początek.
Pierwszy sezon w barwach “Łabędzi” iworyjski napastnik kończył z imponującym bilansem 26 goli, z czego 17 strzelił w samej Premier League. Kolejne dziewięć bramek dołożył w pierwszej części kolejnych rozgrywek, co sprawiło, że:
- W całym 2014 roku żaden inny piłkarz nie strzelił w Premier League więcej goli niż on (21),
- Zapracował na zimowy transfer do budującego swoją potęgę Manchesteru City, który zapłacił za niego 32 mln euro. Dla Swansea to do dziś drugi najdrożej sprzedany piłkarz w historii (po Gylfim Sigurdssonie),
- Jest bardzo silnym, ale przy tym też inteligentnym zawodnikiem. Jego skuteczność jest znakomita, od kiedy przyszedł do Anglii, świetnie się zaaklimatyzował i myślę, że podobnie będzie w naszym klubie - mówił o Bonym po transferze ówczesny szkoleniowiec “Obywateli”, Manuel Pellegrini.
Sukces z reprezentacją i trudny czas w Manchesterze
Kilka dni po podpisaniu kontraktu z “Obywatelami” Bony wyjechał też z reprezentacją Wybrzeża Kości Słoniowej na Puchar Narodów Afryki, który zakończył się dla niego zdobyciem złotego medalu. On sam podczas turnieju grał regularnie. Błyszczał w fazie pucharowej. Najpierw zdobył dwie bramki w ćwierćfinale z Algierią, potem dwukrotnie asystował w starciu z Demokratyczną Republiką Konga. Na jego szczęście konsekwencji nie miało pudło w finałowym konkursie jedenastek przeciwko Ghanie. Koledzy naprawili jego wpadkę i to Wybrzeże Kości Słoniowej sięgnęło po tytuł najlepszej drużyny Czarnego Lądu. Był to zdecydowanie największy sukces Bony’ego w narodowych barwach.
W Manchesterze Iworyjczyk nie wchodził natomiast na łatwy teren, bo w kadrze ekipy z błękitnej części miasta byli wówczas tacy napastnicy jak Sergio Aguero, Edin Dżeko czy Stefan Jovetić. Bony dostawał oczywiście swoje szanse, ale rzadko spisywał się na miarę oczekiwań. Ostatecznie spędził w Manchesterze półtora sezonu, strzelając 11 goli w 46 rozegranych meczach. Co ciekawe, najlepsze momenty miał w Lidze Mistrzów. Chociaż wystąpił w tych rozgrywkach tylko siedem razy, zdobył trzy bramki i dorzucił trzy asysty.
Stopniowy zjazd
Gdy jednak przyszłość Bony’ego w Manchesterze przestała malować się w przyjemnych barwach, iworyjski napastnik odszedł na wypożyczenie do Stoke. Tam całkowicie zawiódł. Przez rok zagrał tylko 11 razy, strzelając dwa gole. Oba w meczu ze swoim byłym klubem - Swansea.
- Chcę wiedzieć, dlaczego nie gram. To jest bardzo zwariowane, kiedy ludzie mówią, że jest wszystko ok, ale nie grasz - mówił wówczas Bony, cytowany przez „Daily Mirror”..
W trudnym momencie rękę wyciągnęło do niego Swansea. Odkupiło go z Manchesteru City za 13 mln euro. Bony na “starych śmieciach” nie był już jednak dawną wersją siebie. W dużym stopniu przez coraz większe kłopoty zdrowotne. Najpierw miał problemy z udem, a potem doznał chyba najgorszej dla piłkarza kontuzji - zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Pauzował przez niespełna rok, a po powrocie do zdrowia zaliczył już tylko kilka epizodów. Bez wielkiego efektu.
Kolejne lata w karierze Iworyjczyka to już tułaczka po kolejnych klubach:
- Al-Arabi SC (Katar) - 7 meczów, 5 goli,
- Al-Ittihad (Arabia Saudyjska) - 10 meczów, 5 goli,
- NEC Nijmegen (Holandia) - 2 mecze
W Katarze i Arabii Saudyjskiej miał jeszcze kilka fajnych momentów. Powrót do Holandii upłynął mu natomiast pod znakiem kolejnych problemów ze zdrowiem. W lipcu minionego roku rozstał się z NEC Nijmegen i przez ponad pół roku pozostawał bez klubu.
Zaskakujący transfer
Jeszcze w grudniu informowaliśmy, że Bony trenuje i gra sparingi w barwach walijskiego Newport County, klubu z czwartej ligi angielskiej. Robił to jednak głównie po to, by utrzymać rytm meczowy. Kilka dni temu w końcu znalazł nowego pracodawcę, ale kierunek, na jaki się zdecydował, może szokować. Bony podpisał bowiem umowę z klubem Always Ready z… Boliwii. Tam będzie, nie ma co do tego wątpliwości, największą gwiazdą w historii rozgrywek.