Kiedyś piłkarz z topu wart 100 mln euro, teraz 26-latek na zakręcie. Prorocze słowa Mourinho. "Pożałujesz"

Kiedyś piłkarz z topu wart 100 mln euro, teraz 26-latek na zakręcie. Prorocze słowa Mourinho. "Pożałujesz"
ANP / PressFocus
Dele Alli jako młody chłopak imponował wielką formą na boiskach Premier League, a jego rynkowa wartość w kulminacyjnym momencie wyniosła zawrotne 100 mln euro. Dlaczego dziś, w wieku zaledwie 26 lat, jest na peryferiach poważnego futbolu i z nieszczególnie dobrym skutkiem walczy o przetrwanie w Turcji? Czy ta historia może mieć jeszcze happy end?
Alli urodził się w angielskim Milton Keynes. Trudno miał właściwie od samego startu. Przez pierwsze kilkanaście lat życia wychowywał się jedynie z matką alkoholiczką, bo ojciec niedługo po jego urodzinach wyemigrował z kraju. W końcu, jako 13-latek, trafił do rodziny zastępczej.
Dalsza część tekstu pod wideo
Zadra po trudnym dzieciństwie pozostała w nim później przez długie lata. To dlatego na jego koszulce nie zobaczymy nazwiska, a jedynie imię. Fakt, że wychowywał się w rozbitej rodzinie, w szemranej części swojego miasta, też niewątpliwie mógł mieć spory wpływ na to, że nigdy nie był wzorem profesjonalisty. Nawet jeśli kapitalnie prezentował się na murawie, jednocześnie pełnymi garściami korzystał z uroków życia, co wiele razy wpędzało go w kłopoty.

Mocny początek

Zanim jednak w swojej karierze natrafił na różnego rodzaju przeciwności, zaliczył mocne wejście do świata angielskiego futbolu. W wieku zaledwie 16 lat zadebiutował w MK Dons, klubie występującym wówczas w League One, a więc na trzecim poziomie rozgrywkowym. Spędził tam ostatecznie trzy sezony, rozkręcając się z miesiąca na miesiąc. Kiedy odchodził, był nie tylko gwiazdą drużyny, ale i całej ligi. Jego statystyki robiły wielkie wrażenie, największe marki w kraju zaczęły przyglądać mu się z dużą uwagą, a on przecież nadal był tylko nastolatkiem.
Ostatni sezon w MK Dons kończył z dorobkiem 16 goli i 11 asyst. Wynik kapitalny. Zwłaszcza w przypadku pomocnika. Nic więc dziwnego, że jeszcze w trakcie rozgrywek Tottenham wyłożył kasę na stół i podpisał z Allim umowę. Macierzysty klub Anglika zarobił prawie 7 mln euro, a Dele pozostał w MK Dons jeszcze na kilka kolejnych miesięcy w ramach wypożyczenia.

Zbyt duży przeskok? Nic z tego

Można było obawiać się, czy chłopak występujący do tej pory jedynie w trzeciej lidze sprosta wielkim wymaganiom Premier League. Alli wszedł jednak do ekipy “Kogutów’ bez żadnych kompleksów. Już w swoim pierwszym sezonie na ówczesnym White Hart Lane rozkochał w sobie miejscową publiczność. Rezerwowym był tylko na samym starcie rozgrywek. Potem nikt nie wyobrażał już sobie podstawowej jedenastki Tottenhamu bez tak kreatywnego i skutecznego pomocnika. Alli regularnie odwdzięczał się Mauricio Pochettino za zaufanie. Sezon kończył z dorobkiem dziesięciu goli i dziewięciu asyst w samej Premier League, a dwa decydujące podania dołożył jeszcze w Lidze Europy.
Wychowanek MK Dons już wtedy prezentował się kapitalnie, a przyszłość pokazała, że była to dla niego jedynie rozgrzewka. W kolejnym sezonie trafiał do siatki 22 razy i dorzucił do tego 13 asyst. Miał spory wkład w wicemistrzostwo kraju wywalczone przez Tottenham. Znakomicie układała się jego współpraca z królem strzelców rozgrywek - Harrym Kanem.
W międzyczasie Dele doczekał się też oczywiście pierwszych spotkań w reprezentacji Anglii, z którą pojechał zresztą na nieudane EURO 2016. Tam “Lwy Albionu” sensacyjnie dały się wyeliminować Islandii, ale Alli zebrał pierwsze doświadczenie na wielkiej imprezie. Trzy razy wychodził w pierwszym składzie. Gola nie strzelił, zaliczył jedną asystę.

Okoliczności sprzyjały

Alli wyjątkowo dobrze dogadywał się z Pochettino, który bezgranicznie wierzył w jego umiejętności. Wtedy Anglik unikał też jeszcze kontuzji, grając sezon po sezonie praktycznie od deski do deski:
  • 2015/16 - 46 meczów,
  • 2016/17 - 50 meczów,
  • 2017/18 - 50 meczów.
Już wówczas było wiadomo, że Alli lubi się zabawić i wieczory nie zawsze spędza przy filiżance herbaty. Póki jednak trudno było przyczepić się do jego boiskowej formy, wszelkie “żonglerki po klubach” - jak w swoim utworze pt. “Dele” nawija polski raper Taco Hemingway - uchodziły mu praktycznie na sucho. Po kościach rozeszła się też ostatecznie choćby afera z lutego 2018 roku, gdy do sieci wyciekła sekstaśma z udziałem Anglika.
Po zakończeniu sezonu 2017/18 jego rynkowa wartość, według portalu “Transfermarkt”, wynosiła 100 mln euro. Alli był po kolejnych udanych rozgrywkach (14 goli i 17 asyst) i szykował się właśnie na swój pierwszy w karierze mundial.

Coraz gorsze zdrowie

Wtedy jednak karta powoli zaczęła się odwracać. Same mistrzostwa świata były dla Allego słodko-gorzkie. Z jednej strony Anglicy dotarli aż do półfinału. Z drugiej apetyty były chyba jeszcze większe, bo przecież na drodze podopiecznych Garetha Southgate’a stanęła niżej notowana Chorwacja. A i sam Alli w trakcie turnieju miał trochę kłopotów zdrowotnych, które wyłączyły go ze spotkań fazy grupowej przeciwko Belgii i Panamie.
Do tej pory Dele, jak zdążyliśmy już wspomnieć, praktycznie nie pauzował przez urazy. Grał na dużej intensywności po 50 meczów w sezonie i w większości z nich wyglądał jak Pan Piłkarz. Sezon 2018/19 był pod tym względem, niestety dla niego, zupełnie inny.
Dele Alli kontuzje
Transfermarkt
Jak łatwo się doliczyć - Allego ominęło łącznie ponad 20 spotkań. Był jednak zdrowy na finiszu rozgrywek i wraz z “Kogutami” awansował do wielkiego finału Ligi Mistrzów, gdzie lepszy okazał się ostatecznie Liverpool.
Problemy zdrowotne nie odpuszczały mu też w kolejnym sezonie, a na domiar złego “Spurs” doczekali się zmiany szkoleniowca. Zespół opuścił Pochettino, który wprowadzał Allego do Tottenhamu i opiekował się nim, z dobrym skutkiem, przez kilka długich lat. Współpraca z następcą Argentyńczyka, Jose Mourinho, nie układała się już tak korzystnie.

Prorocze słowa

- Ma wielki talent, ale kiepsko trenuje. W przeciwieństwie do Kane’a, który zawsze podchodzi na sto procent. To jest problem - mówił Mourinho kilka dni po rozpoczęciu pracy w londyńskim klubie, co mogliśmy zobaczyć w serialu “All or Nothing: Tottenham Hotspur” na platformie Amazon Prime.
Była tam jeszcze inna bardzo ciekawa scena. Alli wylądował u Mourinho “na dywaniku” i usłyszał kilka cierpkich słów.
- Może gdzieś tam w środku masz ochotę powiedzieć mi, abym spier… ale najpierw musisz mnie wysłuchać. Nigdy nie miałem wątpliwości, jeśli chodzi o twój potencjał. Nie wiem, co robisz w wolnym czasie i dlaczego raz grasz lepiej, a raz gorzej, ale musisz to zmienić. Jest duża różnica pomiędzy zawodnikiem, który gra systematycznie na wysokim poziomie, a takim, który ma tylko momenty. Między piłkarzem z absolutnego topu oraz piłkarzem z topowym talentem. Nie musisz mówić mi, dlaczego taka jest, ale sam sobie to przeanalizuj i odpowiedz. Ja wczoraj miałem dwadzieścia lat, a teraz 56, zobacz jak czas szybko leci. Pewnego dnia pożałujesz, jeśli nie wejdziesz na taki poziom, na jaki mógłbyś. Nie oczekuję, że będziesz co tydzień piłkarzem meczu, czy strzelał gola w każdy weekend. Musisz jednak wymagać od siebie więcej. Nie ja, ani ktokolwiek inny, ale ty sam - mówił Mourinho.
Alli u “The Special One” grał właśnie tak, jak we wspomnianym fragmencie. Miewał okresy bardzo dobre, ale czasami po prostu znikał. Sezon 2019/20 kończył z dorobkiem dalekim od ideału, choć nadal przyzwoitym - dziewięciu goli i sześciu asyst. Były to jednak właściwie jego ostatnie podrygi. U Nuno Espirito Santo i Antonio Conte, a więc kolejnych menedżerów Tottenhamu, wyglądało to już przeważnie bardzo źle. W końcu postawiono nad nim krzyżyk.
Na początku 2021 roku sporo mówiło się o tym, że Alli może powędrować do PSG, bo tam chciał go Pochettino, który akurat przejmował francuskiego giganta. Argentyńczyk na tyle mocno ceni wychowanka MK Dons, że nawet mimo kryzysu Anglika chciał mieć go w swoim, bardzo przecież mocnym, zespole. Do tej transakcji jednak ostatecznie nie doszło.

Brutalny zjazd

“Koguty” pozbyły się Allego rok później, podczas ostatniego dnia zimowego okna transferowego. Anglik przeniósł się do Evertonu na dość specyficznych warunkach. Tottenham może zarobić na tej transakcji 12 mln euro, ale najpierw Alli musi rozegrać przynajmniej 20 spotkań. A na to się póki co nie zapowiada. Umowa zawiera zresztą więcej bonusów, a najbardziej “optymistyczna” wersja zakłada, że do “Kogutów” trafić może nawet 40 mln euro.
W niebieskiej części Liverpoolu wychowanek MK Dons nie przypomniał sobie o latach świetności. Wystąpił w 13 meczach, tylko dwa razy w podstawowej jedenastce, bez efektów w postaci goli, asyst czy po prostu dobrej formy. “The Toffees” szybko zorientowali się, że nie będą mieli z Anglika wielkiego pożytku i na starcie tego sezonu wysłali go na wypożyczenie do tureckiego Besiktasu.
Alli w lidze tureckiej? W wieku 26 lat? Jeszcze jakiś czas temu chyba nikt by w to nie uwierzył. Ale to nie żart. Na domiar złego Anglik wcale nie radzi sobie w nowym środowisku szczególnie dobrze. Po niezłym początku (gol w drugim meczu) obniżył loty na tyle mocno, że klub zaczął myśleć o skróceniu jego wypożyczenia. Gdy w meczu Pucharu Turcji trener zdjął go już w 29. minucie, sfrustrowanego Allego żegnały gwizdy kibiców.
Dziś Alli jest po rozegraniu 14 spotkań dla Besiktasu, w których strzelił trzy gole. Małe światełko w tunelu pojawiło się kilka tygodni temu, gdy Anglik po serii meczów bez gry (lub jedynie wejściach z ławki) w końcu zakotwiczył w podstawowej jedenastce i zdobył nawet bramkę. Ostatnio znów jednak dostał od szkoleniowca zaledwie kilkanaście minut na pokazanie swoich umiejętności.

W czym jest problem?

Coraz więcej kontuzji, nieszczególnie profesjonalne podejście do treningu i kariery, trzymające się go afery, brak stabilnej formy. To chyba w tych czynnikach można upatrywać coraz większych problemów wciąż przecież całkiem młodego zawodnika.
- Pewnego dnia pożałujesz, jeśli nie wejdziesz na poziom, na jaki mógłbyś - przestrzegał go Mourinho. I chyba miał rację. Alli nie jest dziś jeszcze piłkarzem straconym, ale trudno liczyć już na to, że znów stanie się graczem klasy światowej.

Przeczytaj również