Kiedyś lider, dziś rezerwowy bez formy. Chelsea może się go pozbyć. "Liverpool i Arsenal tylko na to czekają"
Jeszcze rok temu nikt nie podejrzewał, że Mason Mount zostanie zdegradowany do roli drugorzędnego zawodnika Chelsea. Bieżący sezon jest jednak trudnym doświadczeniem nie tylko dla londyńskiego klubu, ale też samego pomocnika. Z dawnego lidera został właściwie rezerwowy, o którego sprzedaży mówi się coraz częściej. Taki rozwój wypadków byłby jednak poważnym błędem ze strony "The Blues".
Całe zamieszanie związane z Masonem Mountem wynika z dwóch kwestii. Po pierwsze - Anglikowi powoli kończy się kontrakt, bowiem obecny wygasa po zakończeniu następnego sezonu. W teorii jest to idealny moment, aby poprosić o przedłużenie współpracy, a zarazem wynegocjować lepsze warunki, tym bardziej, że pomocnik zarabia teraz około 80 tysięcy funtów tygodniowo. Szkopuł w tym, że 24-latek nie dał pretekstu, aby otrzymać korzystniejszą ofertę.
Jego oczekiwania sięgają 240 tysięcy funtów tygodniowo. Sporo, bo dzięki temu wychowanek "The Blues" zostałby jednym z najlepiej opłacanych zawodników w Premier League, a przecież nikt nie ma wątpliwości, że obecnie Mount pod względem formy odstaje od najwybitniejszych i najważniejszych. 3 gole i 2 asysty w bieżących rozgrywkach to wynik co najwyżej przeciętny, tym bardziej, że sam zawodnik przyzwyczaił do znacznie lepszych osiągnięć.
Jednocześnie trudno wierzyć w to, że dawny lider Chelsea zapomniał, jak gra się w piłkę. Jasne, tkwi teraz w kryzysie - tak jak jego klub - ale w wypadku samego piłkarza taki moment po prostu musiał kiedyś nadejść. W końcu zajechano go jak konia na westernie.
Jak "Grucha"
W ostatnich latach można było przywyknąć do tego, że Mason Mount gra właściwie wszystko i wszędzie. Anglik wrócił do Chelsea w sezonie 2019/20, gdy zakończyło się wypożyczenie do Derby County. Nie minęło kilka miesięcy, a już był kluczową postacią na Stamford Bridge, którą natychmiast wrzucono do pierwszego składu. Co ważne - reprezentant "Synów Albionu" był wtedy dość świeżo po swoich 20. urodzinach. Stosunkowo młody wiek nie stanął jednak przeszkodzie ku temu, aby korzystać z pomocnika przy każdej możliwej okazji.
- 2019/20 - 3741 minut na boisku - 2. wynik w Chelsea (1. Cesar Azpilicueta 4312),
- 2020/21 - 4242 minuty na boisku - 1. wynik w Chelsea,
- 2022/23 - 3781 minut na boisku - 4. wynik w Chelsea (1. Antonio Ruediger 5016).
W tym czasie jeden ze sztandarowych produktów akademii "The Blues" grał nie tylko z Liverpoolem, Manchesterem City albo Bayernem Monachium. Brytyjczyka drenowano w starciach z Hull City, Morecambe FC, Luton Town, Barnsley FC oraz Plymouth. Przez trzy sezony Mount - nie wliczając w to absencji wynikających z drobnych urazów - opuścił tylko 12 spotkań. Absurdalnie mały wynik, uwypuklający również znakomity stan zdrowia samego piłkarza, bo jakiekolwiek kontuzje w jego wypadku były po prostu krótkotrwałe. Najpoważniejsze okazało się stłuczenie, którego zawodnik nabawił się we wrześniu 2021 roku i potrzebował 10 dni przerwy. Poza tym był zawsze, co beznamiętnie wykorzystywano, jednocześnie nieco zadziwiając bezstronnych obserwatorów - można było bowiem, w ślad za milewiczowskim "Bolcem", zapytać z przerażeniem, czy wychowanek Chelsea nie jest przypadkiem Robocopem.
- Nie ma żadnych ograniczeń. To pełnowartościowy zawodnik. Jest niesamowicie utalentowany, a co najważniejsze - ma osobowość, która w młodym wieku pozwala mu twardo stąpać po ziemi. Jest kluczowy dla naszej gry. Jest absolutnie kluczowym graczem i zasługuje na pełne wsparcie - powiedział Thomas Tuchel w maju 2021 roku.
Mount w istocie urósł wówczas do rangi niemal mitycznego bohatera. Jego gra robiła kolosalne wrażenie, co poskutkowało tym, że zaczęto go postrzegać jako jednego z najlepszych zawodników całej Premier League. Pomocnik nie dostał się może do Jedenastki Sezonu, ale dwa razy z rzędu wygrał wewnątrz klubową nagrodę MVP, a także został doceniony przez UEFA, która umieściła go w XI Ligi Mistrzów za sezon 2020/21. Wynikało to nie tylko z rewelacyjnych wyników "The Blues", zdobywających wówczas upragniony tytuł, ale też konkretnych osiągnięć indywidualnych młodego zawodnika. Ujmując to w sposób najprostszy z możliwych - Mount swoją regularnością pozamiatał całą konkurencję.
- 2019/20 - 8 goli, 6 asyst - 4. wynik w Chelsea (1. Tammy Abraham 18G/16A),
- 2020/21 - 9 goli, 9 asyst - 2. wynik w Chelsea (1. Timo Werner 12G/15A),
- 2021/22 - 13 goli, 16 asyst - 1. wynik w Chelsea.
Anglik uniknął przy tym syndromu znikania w szczególnie ważnych spotkaniach. Zdołał bowiem zdobyć dwie bramki przeciwko Realowi Madryt, trafić przeciwko Manchesterowi United i Liverpoolowi, asystować w starciu z Arsenalem. Do tego ciągnął zespół za uszy w tych starciach, gdy całości po prostu nie szło. W ostatnich trzech sezonach jego gole przeważyły o ostatecznym wyniku aż 12 spotkań. Gdyby nie rzeczone trafienia, Chelsea zdobyłaby 25 punktów mniej.
A jednak teraz Mounta skreśla się bez większego namysłu.
Fatalny czas
Wszystko związane jest ze wspomnianym wcześniej kryzysem formy, który dopadł Anglika. Po latach występowania na najwyższym poziomie przyszła pierwsza poważna zadyszka, czego nie udało się naprawić po kilku spotkaniach. Zawodnik Chelsea gra po prostu słabo, co udowodnił chociażby w spotkaniu z Southampton, gdzie zaprezentował najgorszą wersję samego siebie. Notorycznie tracił piłkę, zupełnie nie potrafił wykreować sytuacji, regularnie faulował, a nade wszystko podawał pod nogi rywala - współczynnik udanych zagrań wyniósł tylko 62%, co było wynikiem dyskwalifikującym, jeśli mówimy o środkowym pomocniku drużyny, która ma dominować przez większość meczu.
W rzeczonym starciu ze "Świętymi" Mount miał 8 (!) celnych podań. Był to drugi najgorszy wynik w drużynie - mniej podań zaliczył jedynie David Datro Fofana (3), wystawiony w ataku w ramach jednego z eksperymentów Grahama Pottera.
Pikującej dyspozycji Anglika oraz jednoczesnego spadku renomy nie zdołały powstrzymać nawet pojedyncze przebłyski, gdyż było ich po prostu zbyt mało. Świetne zawody przeciwko AC Milanowi (2 asysty w 45 minut), Wolverhampton (2 asysty) oraz Aston Villi (2 gole) były świadectwem jakości wychowanka londyńczyków, ale były też jedynie nawiązaniem do regularności, którą 24-latek prezentował w poprzednich sezonach. Nie można jednak wykluczyć, że wytłumaczenie jego nieprzekonującej postawy jest stosunkowo proste, być może nawet banalne. Mountowi ciężko jest pokazywać się z lepszej strony, bo sama drużyna po prostu nie funkcjonuje, a pomysł z postawieniem na szkoleniowca Brighton był tyleż ciekawy, co na samym starcie zupełnie nietrafiony.
W systemie preferowanym przez Pottera dla Mounta po prostu brakuje miejsca, więc jego częste przerwy wynikają nie tylko z konieczności zaoferowania zasłużonego odpoczynku. Taktyka 47-letniego trenera zaskakująco często omija największe walory utalentowanego gracza, co kończy się serią rozczarowujących spotkań. Dotychczasowy lider Chelsea został bowiem odcięty od gry, zniknął, nawet jeśli ciałem jest obecny na boisku. Efekt ogólnego braku konceptu dotknął też jego i to być może w najbardziej bolesnej i widocznej formie, w końcu chłopak z Portsmouth spadł z bardzo wysokiego konia.
Wymowny jest przy tym fakt, że, chociaż regres gry nie ulega żadnej wątpliwości, Anglik pozostaje jednym z najważniejszych zawodników "The Blues". Pod względem klasyfikacji kanadyjskiej zajmuje on pierwsze miejsce na Stamford Bridge - 3 gole i 6 asyst, to dorobek, z którym może równać się jedynie Raheem Sterling, mający na swoim koncie mniej minut. Wynik ten ma jednak drugą stronę, bo nie tylko zaskakująco dobrze świadczy o Mouncie, potrafiącym wyróżnić się na tle ogólnej szarzyzny, ale też fatalnie rezonuje na całą Chelsea. Bezpośredni wpływ na 9 bramek to naprawdę nie jest wynik, który rzuca na kolana. Lepiej pod tym względem wypadają choćby krytykowany Roberto Firmino oraz Pierre Emile-Hojbjerg, mający przede wszystkim zadania defensywne.
Łakomy kąsek
Aktualne problemy Mounta nie zmieniają jednak kwestii chyba najważniejszej ze wszystkich - to nadal jest zawodnik, który potrafi świetnie grać w piłkę. Obecnie jest pod kreską, co jest skutkiem mieszanki wybuchowej składającej się z kryzysu całego zespołu, przemęczenia samego piłkarza, a także gorszego okresu pod względem indywidualnym - nie znaczy to jednak, że zaraz powinien zostać wywieziony na taczkach, bo przecież ściągnięto Enzo Fernandeza, a sam Anglik ma czelność oczekiwać znacznej podwyżki po latach grania za stawkę, która jest obecnie rzadkością w Premier League. Być może jednak przemożna chęć odchudzenia listy płac, o której pisaliśmy już TUTAJ, okaże się zbyt silna i 24-latek faktycznie pożegna się z Chelsea latem 2023 roku.
Na taki rozwój wypadków czeka pewnie połowa ligi i to nie dlatego, że pomocnik miałby wyjechać za granicę. Wręcz przeciwnie - przykłady klubów, które będą starały się o ściągnięcie kadrowicza Garetha Southgate'a można mnożyć. Weźmy na to Arsenal oraz Liverpool, które zamierzają niedługo wzmocnić środek pola. O ile w wypadku "Kanonierów" można mieć pewne wątpliwości dotyczące przydatności Mounta, o tyle w "The Reds" byłby to zawodnik nie tylko do pierwszego składu, ale też ktoś, na kim Juergen Klopp mógłby oprzeć ciężar drugiej linii. Na Anfield szykują się obecnie do wielkiej rewolucji, na wylocie znajduje się kilku zawodników operujących właśnie w linii pomocy. Gdyby udało się sprowadzić wychowanka "The Blues" w miejsce Alexa Oxlade'a-Chamberlaina oraz Naby'ego Keity, można by mówić o skoku jakości porównywalnym chyba tylko z efektywną nauką chodzenia po okresie pełzania w wieku niemowlęcym.
- Liverpool stać na wypłacenie Mountowi takiej tygodniówki. Dużo zależy też od kwoty samego transferu, ponieważ kluby skupione są na całościowym rocznym koszcie sprowadzenia lub utrzymania piłkarza - mówi nam Kieran Maguire, ceniony analityk finansowy.
Nawet jeśli Mount nie powala obecnie na kolana, to wciąż jest zawodnikiem o gigantycznym potencjale. Już sam wiek zawodnika wskazuje, że zostało mu mnóstwo czasu i miejsca na rozwój. W wypadku 24-letnich graczy rzadko kiedy mówimy o produkcie skończonym, a przecież w wypadku Anglika już jest co najmniej dobrze, wszak Anglik może pochwalić się blisko 200 występami dla Chelsea, w których zdobył 33 gole i zanotował 37 asyst. Z łatwością jestem w stanie wyobrazić sobie piłkarza, którego umieściłbym przed Mountem w kolejce do pożegnania się z drużyną. On jest zbyt dobry, aby jednym nieudanym sezonie został wywieziony na taczkach z brakiem poczucia jakiegokolwiek wstydu i żalu.