"To szaleństwo". Kibice Arsenalu mają dość pomysłu Artety, szansa dla Kiwiora? Jest jedno "ale"
Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów - ten znany cytat świetnie pasuje do pomysłu, przy którym uparcie trwa Mikel Arteta. Ten pomysł to Thomas Partey na prawej obronie.
Latem Arsenal wydał 45 milionów euro na kolejnego lewego obrońcę i teraz ma w kadrze już siedmiu zawodników, którzy grali i mogą grać na tej pozycji. To właśnie Riccardo Calafiori, ale też Ołeksandr Zinczenko (który może odejść do Borussii Dortmund), Kieran Tierney (który może odejść do Celtiku), Jurrien Timber (który jest prawonożny), Takehiro Tomiyasu (który jest bardzo uniwersalny, ale wiecznie kontuzjowany), Jakub Kiwior (który jest nominalnym stoperem) i wreszcie 18-letni Myles Lewis-Skelly, który okazuje się z nich wszystkich najlepszy.
Wydawało się, że na prawej obronie przed tym sezonem Mikel Arteta ma podobny komfort. Był przecież Ben White, który w dwóch ostatnich sezonach uzbierał prawie sto występów i prawie 7500 minut. Był też wracający po kontuzji Timber, który być może stał nawet wyżej w hierarchii i którego można było w sumie traktować jak nowy transfer. No i był Tomiyasu, ale on bardziej jest niż gra.
W listopadzie niezniszczalny dotąd White doznał jednak kontuzji kolana i od tamtej pory nie gra. Nie będzie dostępny prawdopodobnie jeszcze przez kilka tygodni. Zwykle zastępował go Timber, ale zanim do składu przebił się Lewis-Skelly, a inni lewi obrońcy też byli niezdolni do gry, to Holender występował na lewej stronie, a na prawej wychodził Thomas Partey - nominalny defensywny pomocnik.
Ale to już było
Nie jest to pomysł nowy ani unikatowy na skalę ligi. Moises Caicedo w Chelsea też grywa czasem na prawej obronie, a w Manchesterze City ostatnio na tej pozycji występuje raczej ofensywny, do tego lewonożny Matheus Nunes. Założenie jest jasne - w fazie ofensywnej włączać się do pomocy niczym kiedyś Philipp Lahm w Bayernie (w końcu wszystkie pomysły zaczynają się od Guardioli). Problem w tym, że Parteyowi kompletnie nie wychodzi ta druga część zadań - zachowania na pozycji prawego obrońcy, gdy to rywale atakują.
Arteta pierwszy raz sprawdził, czy to się uda w przedostatniej kolejce sezonu 2022/23, w meczu z Nottingham Forest. Pod nieobecność kontuzjowanego Williama Saliby zestawił czwórkę z tyłu w składzie: Partey, White, Gabriel, Kiwior. Skończyło się porażką 0:1.
Kontynuował to na początku sezonu 2023/24. Do Arsenalu za wielkie pieniądze dołączył Declan Rice i to on miał być teraz defensywnym pomocnikiem, a stracił na tym... Gabriel. Niespodziewanie Brazylijczyk wylądował na ławce, duet stoperów tworzyli White z Salibą, a na prawej obronie grał Partey. Nie funkcjonowało to najlepiej, Ghańczyk nie rozumiał się tak dobrze na prawej stronie z Bukayo Saką jak White. Nie wspierał go wyżej, nie obiegał, zwalniał w okolicach linii środkowej. Arsenal się męczył dopóki Thomas nie doznał kontuzji i wypadł od czwartej praktycznie do 26. kolejki. Gabriel odzyskał miejsce na środku obrony, którego nie oddał do dziś, White wrócił na prawą stronę, co ucieszyło Sakę, a Arteta nigdy nie wytłumaczył, o co mu chodziło wtedy, w sierpniu 2023 roku.
W czerwcu odetchną
Wiosnę zeszłego sezonu Arsenal miał fenomenalną, stracił punkty tylko w dwóch meczach rundy rewanżowej, a Partey pomógł mu w tym dobrymi występami, ale na swojej podstawowej pozycji, defensywnego pomocnika. Bardziej wybiegany Rice był wtedy "ósemką" i chyba właśnie tę rolę Arteta przewiduje do niego docelowo. Jak pogodzić Rice'a i Parteya - to pytanie wisi w przestrzeni od odejścia Granita Xhaki i od przyjścia na Emirates reprezentanta Anglii chyba jednak bardziej ofensywna rola będzie mu pisana. Kai Havertz na "lewej ósemce" raczej się nie sprawdza. Sugerują to również informacje o nadchodzącym transferze Martina Zubimendiego. Kolejny zawodnik z Realu Sociedad San Sebastian prawdopodobnie zastąpi Parteya, gdy po sezonie wygaśnie jego kontrakt.
Skończy wtedy 32 lata, a ma tygodniówkę na poziomie 200 tysięcy funtów (piątą najwyższą w klubie). Gdy odejdzie, odetchną klubowi księgowi i prawnicy. Ciągle wiszą przecież nad nim niepotwierdzone oficjalnie oskarżenia o gwałt. Klub w tej sprawie nabrał wody w usta, trudno żeby było inaczej skoro nigdy organy ścigania publicznie nie potwierdziły, że chodzi o tego konkretnego piłkarza, ale wizerunkowo to duże obciążenie. Zostawmy to jednak i wróćmy na boisko.
Gdy ma swój dzień, Partey potrafi grać na miarę najlepszych defensywnych pomocników w Premier League. Problem w tym, że jego forma jest niestabilna. Po znakomitym występie potrafi w kolejnym grać bezmyślnie, niezrozumiale, jakby się wyłączał. Dziwne błędy zdarzają mu się dwa razy częściej, gdy gra na prawej obronie. Po meczu z Aston Villą to na niego spadła większość krytyki zwłaszcza za drugiego straconego gola. To prawda, że dostaje mu się już trochę z urzędu, ale rzeczywiście jego niezły występ, zwłaszcza w pierwszej połowie, znów przyćmiły głupie błędy: dopuszczenie do dośrodkowania Lucasa Digne'a przy golu na 1:2, niezrozumiałe odpuszczenie Ollego Watkinsa przy golu na 2:2, wreszcie głupi wrzut z autu, po którym Watkins mógł przelobować Davida Rayę.
- Przestańmy wystawiać Parteya na prawej obronie - apeluje po tym meczu bloger OnlineGooner.com. Na jego stronie czytamy: - Pod nieobecność kontuzjowanego Saliby, Arteta mógł wystawić na środku obrony Kiwiora i zostawić na prawej stronie Timbera, a Parteya w środku pola. Jedną decyzją osłabił dwie formacje. Jeśli nie ufa Kiwiorowi, to niech znajdzie takich zawodników, którym zaufa, bo dorobek z Parteyem na prawej obronie w tym sezonie to jedna wygrana w sześciu meczach.
Sam Ghańczyk przyznał po meczu, że będzie grał tam, gdzie wystawi go menedżer, ale "to jasne, na której pozycji czuje się lepiej". Gary Neville określił jego zachowanie przy golu Watkinsa jako "niewybaczalny błąd", ale kibice widzieli już wiele tego typu zachowań, które Arteta wybaczał. Widać, że Partey na tej pozycji czuje się niekomfortowo, nie czuje przestrzeni i zadań. A straty i niecelne podania, które też mu się przytrafiają, obarczone są większym ryzykiem.
Kiwior przyklejony do ławki
Przed najbliższymi meczami Arteta stoi przed wyborem - brnąć w to dalej albo wystawiać duet lewonożnych obrońców, czego ewidentnie chce uniknąć. Gdy niedostępny był Gabriel, nie miał problemów, by zestawiać Kiwiora w duecie z Salibą. Ale pod nieobecność Francuza woli prawonożnego Timbera. Pytanie, czy kolejny zły występ Parteya wreszcie go nie przekona.
Saliba będzie niedostępny jeszcze przez ok. dwa tygodnie. "Kanonierzy" zagrają w tym czasie z Dinamem Zagrzeb, Wolves i Gironą. To dobra okazja, by dać szansę Polakowi (który nie podniósł się z ławki w ostatnich dziewięciu meczach!) i przetestować rzadko widywany razem duet stoperów przed wielkim wyzwaniem, jakim będzie mecz z Manchesterem City 2 lutego, w razie gdyby Saliba jednak nie zdążył wykurować się na to starcie. Druga opcja to cofnięcie na pozycję środkowego obrońcy prawonożnego Rice'a. Z wypowiedzi Artety z konferencji przed meczem z Dinamem Zagrzeb można jednak wywnioskować, że Bask będzie dalej trwał przy swoim pomyśle. Pomyśle, który coraz więcej kibiców określa mianem szaleństwa...