Katastrofalne wyniki Santosa, zaraz znów może wylecieć. Jest najgorszy od 30 lat!
Siedem meczów, sześć porażek, ani jednego zwycięstwa. Spadek do ostatniej dywizji Ligi Narodów. Przegrana w sparingu z Haiti. Były trener polskiej kadry Fernando Santos to najgorszy selekcjoner reprezentacji Azerbejdżanu od 30 lat. Od objęcia biało-czerwonych rozpoczął się dla niego katastrofalny okres.
Ostatnie miesiące są dla Fernando Santosa wręcz tragiczne. Niedługo minie półtora roku od zwolnienia go z posady reprezentacji Polski, a w międzyczasie zdążył już wylecieć z tureckiego Besiktasu i objąć stery kadry Azerbejdżanu. Ta pod jego wodzą zalicza katastrofalne wyniki. Po ośmiu miesiącach wciąż nie ma wygranej, a są bolesne porażki - m.in. z Estonią i Haiti. Wychodzi na to, że słabe rezultaty Portugalczyka w Polsce mogły nie być wypadkiem przy pracy.
Posadził Ronaldo, trafił do Polski
Mistrz Europy w 2016 roku. Zdobywca Ligi Narodów w 2019. Fernando Santos zaliczył wielkie sukcesy w trakcie ośmiu lat pracy z reprezentacją Portugalii, wygrywając z nią pierwsze w jej historii trofea. Nic więc dziwnego, że gdy na początku 2023 roku zatrudniał go Cezary Kulesza, widział w nim “duże” nazwisko, będące w stanie wzbudzić podziw i respekt u kibiców. Już wtedy jednak doświadczony trener miał zadrę na swoim wizerunku. Co prawda decyzja o posadzeniu Cristiano Ronaldo na ławce w 1/8 finału zakończonych niewiele wcześniej katarskich mistrzostw świata się obroniła - jego zastępca, Goncalo Ramos, popisał się hattrickiem, ale ten sam pomysł nie wypalił już w ćwierćfinale. Ostatecznie można polemizować, czy występ CR7 od pierwszej minuty przeciwko Maroku pomógłby w uniknięciu porażki, natomiast w oczach wielu obserwatorów Santos został trenerem, który odpadł z mundialu po tym, jak posadził Ronaldo. I ostatecznie kosztowało go to posadę.
Potem rozpoczęło się pikowanie. W Polsce spore nadzieje spaliły na panewce. Krótkie przypomnienie: z biało-czerwonymi pod jego wodzą trudno było się utożsamiać, a sam selekcjoner wyglądał momentami na niezainteresowanego swoją pracą. Już po trzech minutach jego debiutu Polacy przegrywali 0:2 z Czechami. Największym pozytywem całej kadencji okazała się druga w historii wygrana z Niemcami (nawet jeśli tylko w meczu towarzyskim), ale zdecydowanie przyćmiła ją absurdalna przegrana z Mołdawią pomimo prowadzenia 2:0 i porażka z Albanią, po której go zwolniono. Kadencja trwała pół roku i tylko sześć meczów. Eliminacje do EURO - nieskutecznie - musiał ratować Michał Probierz.
Santos na bezrobociu przebywał niecałe trzy miesiące i dostał posadę w Besiktasie. Klubie prestiżowym, o dużych ambicjach - to zdradzało, że jego nazwisko wciąż “ma wagę”. Problem w tym, że wytrzymał na stanowisku niewiele dłużej, niż na nie czekał. Co prawda przejął ekipę ze Stambułu na czwartej lokacie i zostawił na tej samej pozycji, ale jej strata do miejsc dających szanse na grę w Lidze Mistrzów wzrosła z 16 do 37 punktów w 13 kolejek. Los Portugalczyka przypieczętowała seria pięciu meczów bez wygranej. Na jego korzyść może działać fakt, że rotacje na stanowisku trenera w Besiktasie przypominały drzwi obrotowe. Ostatecznie jednak 16 “oczek” w 13 ligowych spotkaniach stanowiło wynik mocno rozczarowujący.
Przyćmiewa nasze dziadostwo
Niedługo po zakończeniu krótkiej przygody w Turcji Santos szybko znalazł nowe miejsce zatrudnienia - trzecie w ciągu półtora roku. Kontrakt z azerską federacją podpisał w czerwcu i od tamtej pory poprowadził tamtejszą kadrę w siedmiu spotkaniach. Wyniki są tragiczne - nawet jak na ekipę o niedużym potencjale sportowym.
- Generalnie było to dziadostwo, ale zobaczyłem, jak radzi sobie Fernando Santos w reprezentacji Azerbejdżanu - oceniał po meczu Polski z Litwą zawiedziony Mateusz Święcicki w “Pogadajmy o piłce” na kanale Meczyki.pl. - Przegrał sześć z siedmiu meczów, ma średnią punktową 0,14, a drużyna strzeliła tylko trzy gole. Pomyślałem, że z nami jeszcze nie jest tak źle.
Rzeczywiście, przy podopiecznych Santosa trudno wypaść blado. Może i los nie okazał się dla nich specjalnie łaskawy, bo w Dywizji C Ligi Narodów wylosowali w grupie mocne jak na ten szczebel Szwecję i Słowację. Z drugiej strony, jeszcze w 2023 roku potrafili sensacyjnie ograć tych pierwszych, a także pokonać Estonię, z którą mierzyli się również tym razem.
Pod wodzą Santosa poszło im natomiast katastrofalnie. Spójrzmy tylko na jego wyniki w Lidze Narodów:
- przegrana 1:3 ze Szwecją u siebie (LN)
- przegrana 0:2 ze Słowacją na wyjeździe (LN)
- przegrana 1:3 z Estonią na wyjeździe (LN)
- przegrana 1:3 ze Słowacją u siebie (LN)
- remis 0:0 z Estonią u siebie (LN)
- przegrana 0:6 ze Szwecją na wyjeździe (LN)
Tylko Litwa skończyła fazę grupową Dywizji C z gorszym bilansem. Azerbejdżan miał jednak najsłabszą różnicę bramkową na tym poziomie i w całej Lidze Narodów lepszą tylko od Kazachstanu, grającego w zbyt wysokiej dla siebie Dywizji B. Obraz pogarsza jeszcze fakt, że po spadku na poziom “D” Azerowie będą występować na niższym szczeblu niż… San Marino, które sensacyjnie z niego awansowało.
Najgorzej od 30 lat
Nowy rok nie przyniósł zmian. Podczas trwającego zgrupowania ekipa Santosa nie grała o stawkę, a towarzysko. Z Haiti. I na własnym terenie przegrała 0:3. Tu należy zaznaczyć, że rywale nie przegrali od półtora roku, tyle że Azerbejdżan był w tym czasie chyba ich najtrudniejszym przeciwnikiem. Niemniej, ten wynik poszedł w świat i ponownie zadziałał niekorzystnie pod względem wizerunkowym dla byłego selekcjonera reprezentacji Polski.
Tym bardziej, że po spotkaniu przypisano mu stwierdzenie, że jego drużyna “wyszła na murawę, żeby przegrać”. Santos zdementował jednak te słowa.
- Nie powiedziałem czegoś takiego. Powiedziałem, że weszliśmy na murawę i od razu zaczęliśmy przegrywać [pierwszy stracony gol w dziewiątej minucie - przyp. red.] - cytował jego słowa portal Idman.biz.
Już od dłuższego czasu wokół 70-latka robi się nieciekawa atmosfera. Portale piłkarskie i konta publikujące memy wyliczają mu fatalne liczby, jak brak jakiejkolwiek wygranej. A te mówią jasno: Santos ma w tym momencie bilans 0-1-6, a na rozkładzie dwie konfrontacje z Estonią i starcie z Haiti. Zgodnie z danymi portalu Transfermarkt pod względem średniej punktowej jest najgorszym menedżerem azerskiej drużyny narodowej (z więcej niż jednym poprowadzonym meczem) od 30 lat. W całej historii gorzej od niego wypada tylko Agaselim Mirjavadov, pracujący w latach 1994-95, który przegrał wszystkie swoje dziesięć spotkań.
W rankingu FIFA Azerbejdżan Santosa spadł ze 111. na 117. pozycję. Zły obraz maluje również ranking ELO, oceniający siłę drużyn na podstawie rezultatów ich spotkań i siły przeciwników, z którymi się w nich mierzyli. Portugalski weteran obejmował drużynę, gdy znajdowała się ona blisko najwyższego wyniku od 30 lat. W momencie zatrudnienia w czerwcu 2024 ranking wynosił 1492 (pik w listopadzie 2023 miał wartość 1502, poprzednio tak dobrze, jak w dniu rozpoczęcia pracy przez Santosa, było w listopadzie 1994). Od tamtej pory leci na łeb, na szyję.
Ranking ELO reprezentacji Azerbejdżanu od 2010 roku. Zielona pionowa kreska oznacza rozpoczęcie pracy przez Fernando Santosa. | Źródło: international-football.net
Nadchodzący sparing ze zmagającą się z futbolowym kryzysem Białorusią będzie stanowił okazję na choć drobną poprawę sytuacji Santosa, już znajdującego się na cenzurowanym. Coraz więcej osób ma bowiem prawo wierzyć, że wtorkowa porażka może już całkowicie go pogrążyć.
To, co stało się z Portugalczykiem, jest wręcz kuriozalne. Nie minęła jeszcze dekada od dnia, w którym wygrywał EURO. Teraz znajduje się na trenerskim dnie. A pikowanie nabrało tempa, gdy objął stery reprezentacji Polski. No cóż.