Kadra to nie Legia Warszawa. Trenerze, zagrajmy ze Szwecją dwoma napastnikami!

Kadra to nie Legia. Trenerze, zagrajmy ze Szwecją dwoma napastnikami!
fot. Marcin Karczewski / PressFocus
Przez wymuszone zmiany Czesław Michniewicz nie zdołał ostatecznie w meczu ze Szkocja wypróbować ustawienia 3-5-2. Ale jedynego gola strzeliliśmy po akcji dwóch napastników. Paulo Sousa już dawno doszedł do tego wniosku - nie stać nas na grę tylko jednym napastnikiem. Nawet takim jak Robert Lewandowski.
- Odnoszę wrażenie, że dzisiaj grać czwórką z tyłu to jest wstyd. Bo wszyscy grają trójką - powiedział w premierowym programie "Meczyki Live" Arkadiusz Malarz. W przypadku reprezentacji Polski to raczej nie efekt mody, tylko wypadkowa kilku różnych czynników.
Dalsza część tekstu pod wideo

Cztery powody taktycznej mody

Po pierwsze, od dawna nie mamy skrzydłowych na europejskim poziomie. Już dwa lata temu Jerzy Brzęczek opierał skrzydła na Kamilu Jóźwiaku, Sebastianie Szymańskim i Przemysławie Płachecie. Kibice na pewno dobrze pamiętają, z jaką "przyjemnością" oglądało się tamtą kadrę.
Po drugie, obrodziło nam za to napastnikami wysokiej klasy, bo do Roberta Lewandowskiego i Arkadiusza Milika już za kadencji Brzęczka dołączył Krzysztof Piątek, a Paulo Sousa odkrył jeszcze dla reprezentacji Adama Buksę i Karola Świderskiego. Szkoda grać systemem z tylko jednym miejscem w ataku, które zajęte byłoby, rzecz jasna, przez Lewandowskiego.
Po trzecie, do takiego właśnie wniosku doszedł Sousa. Zapowiadał to od początku pracy z kadrą. Chciał, żebyśmy grali bardziej ofensywnie i chciał korzystać z napastników. Przestawił nas na ustawienie z trójką stoperów. Naprzemiennie korzystał z taktyki 3-5-2 albo 3-4-3, ale nawet w tej drugiej "Lewemu" nieco z tyłu towarzyszył zwykle jeszcze przynajmniej jeden nominalny napastnik. Do tego za chwilę wrócimy.
Po czwarte wreszcie, Czesław Michniewicz uznał, że ma za mało czasu by teraz wracać do ustawienia z czwórką z tyłu skoro kadra od początku zeszłego roku grała i trenowała w systemie Sousy. A pewnie nawet ważniejszy był fakt, że właśnie przestawienie drużyny na 3-4-3 (a dokładnie 3-4-2-1) dało Michniewiczowi mistrzostwo Polski z Legią.
Nowy selekcjoner uznał, że w kadrze też ma ludzi, którzy dobrze odwzorują tę taktykę. Bo przecież Matty Cash nie jest słabszym wahadłowym niż Josip Juranović, Grzegorz Krychowiak nie powinien radzić sobie gorzej niż Bartosz Slisz, Piotr Zieliński to jednak półka wyżej od Luquinhasa, a Robert Lewandowski to wersja premium Tomasa Pekharta.

Wiedzieć, czego się chce

Szkocja "na papierze" gra dokładnie tym samym ustawieniem, ale czwartkowy mecz pokazał, że opanowała go znacznie, znacznie lepiej. Trudno się dziwić, skoro Steve Clarke pracuje z reprezentacją od 2019 roku, a Michniewicz od poniedziałku.
Wydaje się też, że Clarke ma piłkarzy lepiej pasujących do tego systemu. Kieran Tierney, który strzelił nam gola, jest piłkarzem lewonożnym i dużo chętniej atakującym niż jego odpowiednim na "półlewym" obrońcy Jan Bednarek. John McGinn trzyma się środka i często gra bezpośrednio, z pierwszej piłki, a Piotr Zieliński holuje ją i schodzi do boku. Z kolei Billy Gilmour lepiej czuje się z piłką przy nodze niż Grzegorz Krychowiak czy Szymon Żurkowski. A szkoccy wahadłowi rozumieją, na czym polegać ma ich współpraca z drugą linią.
Nie chodzi o to, żeby teraz pastwić się nad naszymi piłkarzami. Tylko żeby podkreślić, że, wbrew temu, co sugerują ustawienia na papierze, "legijne" 3-4-2-1 Michniewicza to jest zupełnie inna taktyka niż te z trójką z tyłu stosowane przez Sousę. I dla naszych piłkarzy jest też nowa.
Popatrzmy na 15 meczów za kadencji Portugalczyka i na ustawienia, na które się w nich decydował:
  • Węgry - Polska (3:3): 1-3-5-2 (Lewandowski, Milik)
  • Polska - Andora (3:0): 1-3-4-3 (Milik, Piątek, Lewandowski)
  • Anglia - Polska (2:1): 1-3-5-2 (Piątek, Świderski)
  • Polska - Rosja (1:1): 1-3-4-3 (Kownacki, Świderski, Świerczok)
  • Polska - Islandia (2:2): 1-3-5-2 (Lewandowski, Świerczok)
  • Polska - Słowacja (1:2): 1-3-4-2-1 (Lewandowski)
  • Hiszpania - Polska (1:1): 1-3-5-2 (Lewandowski, Świderski)
  • Szwecja - Polska (3:2): 1-3-5-2 (Lewandowski, Świderski)
  • Polska - Albania (4:1): 1-3-5-2 (Lewandowski, Buksa)
  • San Marino - Polska (1:7): 1-3-5-2 (Lewandowski, Świderski)
  • Polska - Anglia (1:1): 1-3-5-2 (Lewandowski, Buksa)
  • Polska - San Marino (5:0): 1-3-5-2 (Lewandowski, Świderski)
  • Albania - Polska (0:1): 1-3-5-2 (Lewandowski, Buksa)
  • Andora - Polska (1:4): 1-3-5-2 (Lewandowski, Milik)
  • Polska - Węgry (1:2): 1-3-5-2 (Piątek, Świderski)
Co się okazuje? Na 15 meczów w całym 2021 roku Sousa tylko raz zdecydował się na to samo ustawienie, na które w czwartek postawił Michniewicz. W systemie 3-4-2-1 z wysuniętym Lewandowskim zagraliśmy na otwarcie EURO 2020. I po beznadziejnym meczu przegraliśmy ze Słowacją. Portugalczyk więcej już nie eksperymentował i w każdym kolejnym meczu graliśmy dwójką nominalnych napastników.

Co dwie głowy, to nie jedna

Czesław Michniewicz zapowiadał, że na Hampden Park chce sprawdzić oba te ustawienia, ale kontuzje i wymuszone zmiany sprawiły, że pozostał przy 3-4-2-1, bo Krzysztof Piątek już w pierwszej połowie zmienił narzekającego na ból Arkadiusza Milika, a sam dograł mecz do końca mimo kontuzji.
W końcówce na boisku co prawda pojawił się Buksa, ale za Jana Bednarka i na ostatnie 10 minut, goniąc wynik, przeszliśmy na nieplanowane 4-4-2. I ten wynik ostatecznie udało się dogonić po tym jak Piątek wywalczył rzut karny po zgraniu głową... Buksy. Gola dała nam współpraca napastników.
Trzeba więc liczyć, że selekcjoner wyciągnie z tego wnioski, że do wtorku będziemy trenować grę z dwójką napastników i że nawet mimo absencji Milika, zagramy z przodu duetem Lewandowski - Buksa, a Piątek wygra z kontuzją i co najmniej zasiądzie na ławce. Sousa zrozumiał to już na EURO. Nie zaczynajmy wszystkiego od nowa. Całą naszą propozycję składu na finał baraży znajdziecie TUTAJ - jest o taktyce, Bieliku, Krychowiaku i obsadzie lewego wahadłowego.

Przeczytaj również