"Kac" gwiazdy City. Lider rozczarowuje, Guardiola go potrzebuje
Od nagrody dla najlepszego zawodnika ubiegłego sezonu do jednego z największych rozczarowań na starcie obecnego. Phil Foden się zablokował, długo nie mógł nawet odzyskać miejsca w podstawowym składzie Manchesteru City. Pep Guardiola szuka piłkarza, który może porwać ofensywę. Tym razem jednak nie może na liczyć na Anglika.
Świetny poprzedni sezon sprawił, że część kibiców Premier League mogła się zastanawiać, czy Phil Foden na stałe wejdzie w buty lidera Manchesteru City. Wychowanek poprowadził go do mistrzostwa kraju świetnymi występami w drugiej połowie sezonu, m.in. zapewniając dubletem kluczową wygraną w ostatniej kolejce z West Hamem. Wybrano go też najlepszym piłkarzem ligi.
W nową kampanię Foden wszedł jednak rozczarowująco, kontynuując dyspozycję z bardzo nieudanych dla niego mistrzostw Europy. Problemy zdrowotne, przemęczenie, wypalenie - na słabą formę Anglika złożyło się kilka różnych czynników. Kluczowe pytanie brzmi: kiedy wreszcie się odblokuje? “The Citizens” potrzebują zawodnika, który dźwignie ich ofensywę w obliczu małego kryzysu. A on pokazał już przecież, że gdy jest w dobrej formie, potrafi to zrobić.
“Kac” po EURO
Po bardzo udanych poprzednich rozgrywkach, zakończonych zdobyciem nagrody dla najlepszego zawodnika Premier League, oczekiwania względem Phila Fodena stały na wysokim poziomie. Anglik wciąż jednak nie zdołał się podnieść po nieudanym EURO w Niemczech. Na wczesnym etapie sezonu można o nim mówić w kategoriach rozczarowania - nawet jeśli powolny start mógł być czymś spodziewanym.
Należy pamiętać, że Foden ma za sobą hektyczny rok. W sezonie 2023/24 rozegrał dla City aż 53 spotkania. Do tego dorzucił 12 w reprezentacji, z którą doszedł do finału EURO. Łącznie na wszystkich frontach ominął zaledwie siedem meczów. Prowadzący mistrzów Anglii Pep Guardiola - w charakterystycznym dla siebie stylu - po bardzo obciążającym lecie dał czas na dojście do siebie zawodnikom biorącym udział w decydujących fazach europejskiego czempionatu. Minuty Johna Stonesa, Kyle’a Walkera, Rodriego czy wspomnianego Fodena w początkowej fazie rozgrywek były ograniczone. Kataloński menedżer patrzył długoterminowo: nie ma co ich przeciążać, lepiej zadbać o to, by zachowali świeżość na dalszą część sezonu.
Wielu obserwatorów zgadzało się, że Fodenowi przyda się cierpliwe wprowadzenie do gry. Miał bowiem za sobą bardzo rozczarowujący turniej, stanowił jeden z głównych przedmiotów debat na temat angielskiej kadry. Choć rozpoczął w wyjściowym składzie wszystkie spotkania i rozegrał aż 90% możliwych minut, w Niemczech nie zaliczył choćby jednego gola czy asysty. Występował głównie na nietypowej dla siebie roli lewego skrzydłowego, co mocno ograniczało jego efektywność. Preferowaną przez niego prawą flankę zajmował Bukayo Saka, a selekcjoner wolał poświęcić gracza “Obywateli”, rzucając go na inną pozycję.
Całe EURO minęło więc pod znakiem dyskusji na temat zestawienia ofensywy - zwłaszcza że ta nie zachwycała. Dlaczego najlepszy gracz sezonu w Premier League nie daje liczb? Czemu Cole Palmer wciąż siedzi na ławce? Jak wyciągnąć najwięcej z talentu dostępnego w angielskiej kadrze? Czy nie należy w końcu posadzić Fodena, bo lewe skrzydło nie istnieje? Wątpliwości te nie znikały pomimo awansów do kolejnych rund. Wychowanek “The Citizens” z kolei nie odblokował się do końca mistrzostw. W październiku wybił mu rok bez bezpośredniego udziału przy bramce w kadrze.
W nowe rozgrywki Foden wszedł jakby z “kacem” po EURO. W klubie przypominał siebie w narodowych barwach. Początkowo dostawał mniej minut, potem zaczął łapać ich więcej, ale gdy pojawia się na murawie, nie potrafi zrobić różnicy. Gracz, który w ostatnim sezonie w pojedynkę wygrywał mecze, nie mógł wygryźć z podstawowej jedenastki ściągniętego latem młodego Savinho. W 12 występach ma na razie dwa gole i dwie asysty, a 3/4 z tego dorobku wykręcił w starciach ze Slovanem Bratysława i Spartą Praga w Lidze Mistrzów. Nazwanie tego “rozczarowaniem” z pewnością nie będzie nadużyciem.
Efekt przeciążenia
Wiele wskazuje na to, że słaby start sezonu Fodena to złożony problem. Przeciążenie fizyczne i psychiczne, kłopoty ze zdrowiem, medialna otoczka związana z jego problemami w reprezentacji - to wszystko utrudniło wejście na optymalne obroty. Na pierwsze trafienie w sezonie czekał do października. Gdy wreszcie otworzył konto strzeleckie w swoim szóstym występie w bieżących rozgrywkach, przeciwko Slovanowi w Lidze Mistrzów, stwierdził:
- Dobrze jest znów znaleźć się na liście strzelców, ale najważniejsze jest to, że znowu cieszę się grą w piłkę. Jestem zachwycony wynikiem i tym, jak grałem. Zaliczyłem wolny start rozgrywek z powodu choroby i zmęczenia, ale odbudowuję formę i czuję, że wracam do siebie - można przeczytać jego słowa na klubowej stronie internetowej.
Dobry mecz w Bratysławie, gdzie zaliczył również asystę i został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania, stanowił dla niego chyba najjaśniejszy punkt ostatnich kilku miesięcy. Wciąż jednak nie wszedł na swój najwyższy poziom. Po następnym spotkaniu w Champions League, gdy kolejny raz trafił do siatki, ponownie opowiadał o obciążeniach ostatnich rozgrywek.
- W poprzednim roku mieliśmy tak dużo spotkań. Dawałem z siebie wszystko. Wróciłem trochę zmęczony, co normalne. Tak samo było z Rodrim i kilkoma innymi zawodnikami. To normalne, że przy tylu meczach musisz w pewnym momencie się wypalić. Robię jednak kroki w dobrym kierunku i próbuję wrócić do najlepszej formy - cytowało go ESPN.
Do tego doszła też choroba, która wyłączyła Anglika ze spotkań drugiej i trzeciej kolejki Premier League oraz wrześniowego zgrupowania reprezentacji. Dopiero ostatni miesiąc przeszedł bez turbulencji. Foden od początku października nie ominął ani jednego meczu. Rozpoczął w podstawowym składzie sześć z siedmiu spotkań City. To właśnie od tamtej pory zaliczył wszystkie wspomniane już wcześniej cztery punkty w klasyfikacji kanadyjskiej. Stopniowo się więc odbudowuje, choć w klubie z pewnością czekają, aż wreszcie wróci zawodnik błyszczący w poprzednich rozgrywkach.
Mistrzowie potrzebują bohatera
“Obywatele” rozpoczęli sezon imponująco, szybko obejmując prowadzenie w ligowej tabeli. Erling Haaland wykręcał kosmiczne liczby, strzelając dziewięć goli w pierwszych czterech kolejkach ligowego sezonu. Norweg z czasem jednak się zaciął, a drużynę mistrzów kraju dotknęły kontuzje. W starciu z Interem wypadł Kevin De Bruyne. Przez uraz odniesiony w spotkaniu z Arsenalem rozgrywki przedwcześnie zakończył Rodri. Cały zespół zaczął się z kolei “męczyć”, bijąc często głową w mur i nie potrafiąc przejąć w pełni kontroli nad spotkaniami i ich zabijać. Od trzeciej kolejki nie potrafi wygrać meczu w Premier League różnicą więcej niż jednego gola.
W obliczu słabej skuteczności Haalanda, przewodzącego w ligowej tabeli niewykorzystanych dogodnych szans strzeleckich (osiem, ex aequo z Olliem Watkinsem), City przydałby się zawodnik gotowy wziąć na swoje barki odpowiedzialność za dźwignięcie ofensywy. W poprzedniej kampanii, gdy najlepszy strzelec zespołu miewał gorsze występy, kluczowe gole potrafił zagwarantować właśnie Foden. W drugiej połowie sezonu strzelił jedyną bramkę w starciu z Bournemouth, popisał się dubletami w derbach z United czy meczu z Brighton, zaliczył hattricka w konfrontacji z Aston Villą. No i oczywiście dwoma trafieniami w ostatniej kolejce zapewnił wygraną 3:1 z West Hamem, której “The Citizens” potrzebowali do zdobycia tytułu. Nawet patrząc na same strzelone przez niego bramki, można spokojnie stwierdzić, że odegrał kluczową rolę w przynajmniej pięciu zwycięstwach na finiszu sezonu. A przecież dodatkowo rozgrywał świetne spotkania, nawet jeśli nie trafiał do siatki.
Taki piłkarz byłby teraz na wagę złota dla City. Pod nieobecność liderów: De Bruyne i Rodriego, w momencie, gdy problemy z formą złapał Haaland, przydałby się powrót bohatera ostatniego sezonu. Dość powiedzieć, że w ostatnim czasie zaskakującym najbardziej regularnym “dostarczycielem” liczb jest Matheus Nunes, wystawiany przez trenera na lewym skrzydle. W ostatnich trzech spotkaniach października strzelił trzy gole i zaliczył dwie asysty. Na Etihad wciąż jednak czekają na Fodena.
- Wiem, jak ważny jest dla nas Phil. Nie ma co do tego wątpliwości. Niezależnie, czy zaczyna w podstawowym składzie, czy wchodzi z ławki, biorąc pod uwagę liczbę spotkań, będzie łapał swoje minuty - mówił Guardiola, cytowany przez Daily Mail po wrześniowym meczu z Newcastle.
Jego wiara zaczęła przynosić wymierne efekty w październiku, gdy Anglik wreszcie się odblokował i zaczął notować “cyferki”. Niemniej, to dalej mniej, niż należy oczekiwać od gracza sezonu Premier League. Wciąż czekamy na Fodena, który potrafił porwać drużynę w kluczowych meczach, czasem wygrywając je niemal w pojedynkę. Z Tottenhamem w Pucharze Ligi wyglądał jak statysta, w lidze przeciwko Bournemouth nie wybił się ponad przeciętność - oba te mecze skończyły się porażkami. Taki gracz, jak on, gdy znajduje się w topowej formie, stanowiłby w nich prawdziwy skarb - nawet dla tak piekielnie mocnej drużyny. W 24-latku wciąż drzemie gigantyczny potencjał, na miarę takiej gry, jak w ubiegłym sezonie. Guardiola i on sam muszą tylko znaleźć sposób, żeby znów go obudzić.