"Jesteśmy najgorsi z tej czwórki. Rosja, Szwecja i Czechy to piłkarsko lepsze zespoły od nas" [NASZ WYWIAD]
Czy faktycznie jesteśmy faworytem w meczu z Rosją? Dlaczego te baraże trzeba ułożyć sobie podobnie jak spotkanie z Albanią? Swoimi opiniami podzielił się z nami Kazimierz Węgrzyn, który debiutował jako komentator meczów reprezentacji Polski właśnie spotkaniem z Rosją na kilka dni przed startem EURO 2020.
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Poczuł pan ulgę po wylosowaniu Rosji i pary Szwecja-Czechy?
KAZIMIERZ WĘGRZYN: Włochy i Portugalia to były najtrudniejsze możliwe zespoły. Ale z każdym przeciwnikiem z tego losowania nie byłoby łatwo. Jeśli mam skomentować zespoły, na które trafiliśmy w drabince, to powiem tak: nie jest tragicznie.
Euforia u pana raczej nie występuje.
Bo to będą naprawdę trudne baraże. Najpierw jedno piętro trzeba przeskoczyć, by myśleć o kolejnym. Nie możemy na ten moment widzieć się już w gronie finalistów mistrzostw świata. Niestety zarówno Rosja, Szwecja jak i Czesi to piłkarsko lepsze zespoły od nas. Ale pewnie, że chciałoby się, oj! Jeśli wygramy z Rosją, to na Narodowym byłby spektakularny mecz obojętnie z kim zagramy. Na dzień dzisiejszy to marzenie, najpierw skupmy się na Rosji.
Dawno nie było tak ważnego meczu na Stadionie Narodowym. A tu potencjalnie będzie 90 minut walki o mundial, może nawet rzuty karne.
Takie święto na Stadionie Narodowym to byłoby coś wspaniałego, ale i jaka presja. Tak sobie myślę o Rosjanach, czy oni wytrzymają to, co czeka ich przed i w trakcie meczu z nami w Moskwie. Grając u siebie jest większy stres wynikający z tego, że jest się może nawet faworytem. Zobaczymy. Szczerze mówiąc myślałem o Walijczykach czy Szkotach, ale Rosja na pewno nie jest nie w naszym zasięgu.
Po Stanisławie Czerczesowie został duży niedosyt. Jak pan ocenia kadrę Rosji?
Oglądałem na żywo mecz we Wrocławiu, to był mój debiut ’’na sitku” z Matim Borkiem. Graliśmy sparingowo, tuż przed mistrzostwami Europy, więc to nie było w pełni miarodajne spotkanie, jeśli chodzi o informacje na temat gry rywali.
Co pan z niego zapamiętał?
Na pewno jest to zespół, który potrafi zagrać akcję kombinacyjnie. Za to Artem Dziuba demolował naszych obrońców. W wielu fragmentach to Rosjanie byli zespołem, który prezentował lepszy poziom piłkarski. Ale nie graliśmy pierwszym składem, więc to nie jest dobre pole do ocen. Pierwszy mecz trzeba wygrać. Chociaż Rosja pewnie też jest zadowolona, że trafiła na Polaków.
Ewentualny finał widzi pan ze Szwecją?
Szwecja nie jest łatwym przeciwnikiem dla nas. Nie pamiętam, kiedy z nimi wygraliśmy. Ja debiutowałem w reprezentacji Polski właśnie ze Szwecją, wtedy w Gdyni był remis.
Aż sprawdzę. Widzi pan, wtedy w pana debiucie wygraliśmy 2:0. 1991 rok.
O proszę, jednak pamięć nie taka dobra. (śmiech)
Czego się możemy obawiać?
Tego, że to dobrze dobrana drużyna. Twarda, waleczna, umiejąca grać w piłkę. A wrócił do nich Zlatan Ibrahimović. To jest osobowość. Wiem, że głosy o nim w kadrze są różne, ale myślę, że wpływa dobrze na drużynę w trudnych momentach. Że właśnie na kluczowe mecze jest taką dodatkową siłą.
Mieliśmy mecz za Paulo Sousy, w którym zagraliśmy tak jak powinniśmy grać w barażach?
Ja myślę, że jedyny, może nie jedyny, ale trudno znaleźć mi inny, taki mecz za Sousy to na wyjezdzie z Albanią. Mieliśmy zrobić wynik grając bardzo bezpiecznie i trzymając przeciwnika daleko od swojej bramki. Zespół pokazał, że potrafi pokonać presję i wygrać. Po takich meczach nie będziemy mówić, czy gramy dobrze czy mamy fajny styl. Tylko o tym, czy wygraliśmy czy właśnie straciliśmy awans na mundial.
Od kogo w marcu oczekuje pan więcej niż na ostatnim zgrupowaniu?
Od wszystkich oczekuje więcej. Oczywiście taki Karol Świderski ponownie pokazał dobrą formę, podobnie Adam Buksa wcześniej. Oni zwiększyli rywalizację wśród napastników. Dlatego więcej należy oczekiwać po Arkadiuszu Miliku, on powinien być do tego czasu w lepsze formie. Grzesiek Krychowiak podobnie. Ale mogę tak wymieniać wszystkich, po prostu musimy być w dobrej formie jako zespół. Dyspozycja miesiąca, tygodni będzie decydować.