Jest w życiowej formie, ale Probierz o nim zapomniał. "Nie wiem, co miałby zrobić więcej"

W czwartkowy wieczór Michał Probierz ogłosił powołania na dwa marcowe mecze eliminacji mistrzostw świata. W kadrze, co zostało uznane za sporą niespodziankę, zabrakło Mateusza Skrzypczaka, który jest jednym z liderów Jagiellonii Białystok.
Słowo "lider" na pewno nie jest na wyrost. Tylko czterech zawodników z pola zagrało w tym sezonie więcej minut w zespole Adriana Siemieńca niż Skrzypczak. Żaden środkowy defensor nie zaliczył tylu występów co były piłkarz Lecha Poznań. Skrzypczak tworzył już duet stoperów z Adrianem Dieguezem, Dusanem Stojinoviciem, a ostatnio najczęściej z Enzo Ebosse.
- Skrzypczak od miesięcy prezentuje wysoką formę. Już jesienią był brany pod uwagę w kadrze, ale przed zgrupowaniem doznał kontuzji. Od tamtego momentu gra bardzo równo, utrzymuje wysoką skuteczność podań i wygranych pojedynków, jest jednym z liderów Jagiellonii. Moim zdaniem kontrowersją byłby brak powołania - tak na początku tygodnia, jeszcze przed ogłoszeniem powołań, mówił w Ekstraklasa Raport Tomasz Kupisz. - Wydaje się, że jest nawet w lepszej formie niż wtedy, gdy po raz pierwszy dostał powołanie - dodał Dawid Dobrasz.
Stały progres
Jak się okazało powołania nie ma, ale warto przyjrzeć się liczbom 24-latka. Pod względem średniej liczby podań na mecz (68.5) jest na drugim miejscu w Ekstraklasie. Łącznie zaliczył już 1060 celnych podań w całym sezonie ligowym, a podaje do kolegów z drużyny ze skutecznością 93.5 procent, co stawia go w ścisłej czołówce wszystkich zawodników ligi. Mamy też do czynienia z piłkarzem, który potrafi rozegrać futbolówkę nie tylko krótko, ale też zagrać dłuższym podaniem. Skuteczność takich prób ma na poziomie 50.7 procent, co na tle środkowych obrońców stanowi świetny wynik.
Porównując statystyki z obecnego i poprzedniego sezonu w wielu aspektach widać u Skrzypczaka progres. Znacznie poprawił skuteczność wślizgów i odbiorów, wygrywa procentowo więcej pojedynków. Zarówno tych na murawie, jak i w powietrzu. Ma też więcej kontaktów z piłką, częściej podaje i robi to z lepszą procentową skutecznością.
- Jest w życiowej formie. Biorąc pod uwagę, co się dzieje w naszej defensywie, to jestem zaskoczony. Nie wiem, co ten chłopak miałby więcej zrobić, żeby trafić do kadry - mówił ostatnio na antenie kanału Meczyki Kuba Polkowski.
Znów ci sami
W kontekście powołania do kadry ważny jest właśnie aspekt rywali do miejsca w składzie. Jesienne mecze Ligi Narodów obnażyły braki na środku obrony. Jedynym wygranym tych spotkań był Kamil Piątkowski, który zaliczył dobre wejście przeciwko Chorwacji, a ze Szkotami zdobył nawet przepiękną bramkę. Później mamy jednak niegrającego w Arsenalu Jakuba Kiwiora, Jana Bednarka, który pewnego poziomu w kadrze już nie przeskoczy, a także opcje włoskie: Sebastiana Walukiewicza oraz Pawła Dawidowicza. Czy obrońca mistrza Polski, zweryfikowany też na poziomie Ligi Konferencji, może się od tych zawodników czuć wiele gorszy?
Na pewno na tle niektórych konkurentów może wyróżnić się wyprowadzeniem piłki, umiejętnością rozegrania jej od tyłu. Pod mecze z Litwą oraz Maltą, w których będzie to niezbędne, pasowałby idealnie. To też, nie oszukujmy się, będą spotkania, w których wymagać trzeba wysokich zwycięstw. Kiedy dać szanse, jak nie przeciwko europejskim outsiderom. A nawet jeśli Skrzypczak by nie zadebiutował, to miałby chociaż okazję zaprezentować się na samym zgrupowaniu, które tym razem nie będzie wiązało się z dalekimi podróżami, lotami, więc i o chęci oszczędzenia zawodnika przed ostatnią częścią sezonu trudno tu mówić.
Skrzypczak to ten sam rocznik, 2000, co Kiwior, Piątkowski i Walukiewicz. Jest znacznie młodszy niż Bednarek i Dawidowicz. W Ekstraklasie rozegrał 79 meczów, w tym sezonie zagrał od eliminacji Ligi Mistrzów po fazę pucharową Ligi Konferencji. Trudno go postrzegać jako bardzo młodego, obiecującego stopera. To już bardziej piłkarz gotowy na tu i teraz, który z każdym miesiącem wydaje się zaliczać progres.
Przy defensywnej biedzie, wielu błędach tej formacji i drużynowych, i indywidualnych, trudno zrozumieć pominięcie zawodnika, który wyróżnia się regularnością, postępami, a także sukcesami klubowymi.