Jej Świątek nigdy nie pobije. Najlepsza tenisistka w historii. Co ona wyprawiała!

Jej Świątek nigdy nie pobije. Najlepsza tenisistka w historii. Co ona wyprawiała!
Screen YouTube
Jan - Piekutowski
Jan Piekutowski23 Jul · 19:20
Iga Świątek rzuciła świat tenisa na kolana, gdy miała zaledwie 19 lat. Wygrała pierwszy Roland Garros w swojej karierze, została okrzyknięta mianem generacyjnego talentu. Był to wyczyn do tego stopnia wybitny, że osiągnięcie sześciokrotnie więcej, i to w tym samym wieku, brzmi nierealnie. A jednak się wydarzyło.
W 1988 roku Steffi Graf już była najlepszą tenisistką na świecie. Niemka pierwszego Wielkiego Szlema zdobyła w 1987, gdy triumfowała na Roland Garros. Zawodniczka dotarła jeszcze do dwóch wielkich finałów, ale na Wimbledonie i podczas US Open lepsza okazała się legendarna Martina Navratilova. Niemniej rok 1988 Graf otwierała jako "jedynka" światowego rankingu i z takim statusem przystąpiła do Australian Open.
Dalsza część tekstu pod wideo
Rozpoczęła wówczas przygodę, która w całej historii dyscypliny wydarzyła się tylko raz. Żadna tenisistka i żaden tenisista nie byli nawet blisko powtórzenia jej wyczynu. Nic nie wskazuje też na to, aby w następnych latach sytuacja miała się zmienić. Nie chodzi o brak wybitnych, bo tych nie brakuje. Po prostu, tamtą dominację można określić mianem cudu. Sportowego trzęsienia ziemi, które zasługuje na przypomnienie.
12 miesięcy. Cztery Wielkie Szlemy. Igrzyska olimpijskie. Jedna triumfatorka. Steffi Graf.

Pogromczyni legend

Dla naocznych świadków przypominało to pewnie narodziny sportowej bogini, a zarazem koniec świata, do jakiego zdążono przywyknąć. Od czasu istnienia rankingu WTA w zestawieniu rządziły Stany Zjednoczone, nie licząc krótkiego wyskoku Australijki Evonne Goolagong Cawley. Przez 12 lat tytuł najlepszej rakiety krążył w gruncie rzeczy między trzema zawodniczkami - Chris Evert, Martiną Navratilovą i Tracy Austin.
Przybycie Steffi Graf rozpoczęło zupełnie nową erę. Erę europejską.
Niemka 1988 rok otworzyła idealnie, bo zwycięstwem na Australian Open. W wielkim finale nie dała większych szans Evert (6:1, 7:6), dla której był to ostatni finał w Melbourne. Jeszcze wyższą klasę Graf zaprezentowała podczas kolejnego głównego turnieju, tym razem w Paryżu.
Jej pojedynek z Natallą Zwierawą przeszedł do historii. Mecz potrwał zaledwie 34 minuty, pozostaje najszybszym w historii Roland Garros. 19-letnia wówczas Niemka wygrała 6:0, 6:0, co w Erze Open jest absolutnym ewenementem. Młodszą od siebie rywalką wytarła kort.
Graf imponowała dalej, trudności nie sprawiało jej przejście na inną nawierzchnię. Pod względem uniwersalności okazała najwybitniejszą. Na jej 22 tytuły Wielkiego Szlema składają się cztery wygrane Australian Open, pięć US Open, sześć Roland Garros i siedem Wimbledonów. Żadna inna zawodniczka nie wygrała każdej z tych imprez przynajmniej cztery razy.
Pierwszy z triumfów na trawie przypadł właśnie na 1988 rok.
Aż do finału Niemka straciła tylko 17 gemów. O mistrzostwie miał przesądzić pojedynek z Navratilovą, która we wcześniejszych latach wielokrotnie górowała nad wschodzącą gwiazdą. Tym razem było inaczej. Amerykanka wygrała pierwszego seta, w kolejnym prowadziła już 2:0, ale ostatecznie poległa 7:5, 2:6, 1:6. Graf zaliczyła jeden z największych powrotów w swojej karierze, a pokonanie legendy sprawiło, że sama nią została.
- 19-letnia Graf jest samotna na szczycie kobiecego tenisa. W zeszłym roku odebrała to miano Navratilovej, a teraz odebrała jej turniej, który ceni najbardziej. Po meczu Amerykanka powiedziała: "Tak to powinno wyglądać. Przegrałam z lepszą od siebie. To koniec rozdziału. Przekazałam pochodnię, jeśli mogę tak to nazwać" - relacjonowało New York Times.
Prowadzona przez światło swojej wybitnej poprzedniczki Graf weszła na zupełnie inny poziom.

Jedyny przypadek w historii

Kolejnym przystankiem na szlaku zwycięstw Niemki było US Open. Pod koniec rywalizacji do liderki rankingu WTA uśmiechnęło się szczęście. Chris Evert, jej rywalka w półfinale, zrezygnowała ze względu na uraz. Wypoczęta Steffi Graf miała więc zmierzyć się z Gabrielą Sabatini. Argentynka była po trudnej przeprawie z przedstawicielką gospodarzy, Ziną Garrison.
Mimo tego finał przeciągnął się na trzy sety. Niemka wygrała pierwszego, Sabatini odpowiedziała w kolejnym. W decydującym pochodząca z Mannheim zawodniczka weszła w tryb absolutnej destrukcji. Argentynka urwała tylko jednego gema. Graf imponowała szczególnie mocnym serwisem i jeszcze lepszym forehandem, który nawet po zakończeniu kariery robił wrażenie na Andre Agassim. 6:3, 3:6, 6:1.
Niemka stała się drugą zawodniczką w historii Ery Open, która wygrała Kalendarzowego Wielkiego Szlema.
Pierwszą i jedyną Europejką w historii, która wygrała Kalendarzowego Wielkiego Szlema.
Trzecią i ostatnią zawodniczką w historii, która wygrała Kalendarzowego Wielkiego Szlema.
A to nie był koniec.
Aby osiągnąć historyczny sukces, los musi ci sprzyjać. I Graf, jak można się domyślić, sprzyjał. Tenis na igrzyskach olimpijskich bardzo długo nie był szczególnie poważany. Zawody rozgrywano na siedmiu pierwszych turniejach, później na moment wrócono do nich w 1968. W 1984 tenis znów zawitał na najważniejszą ze scen, ale jako dyscyplina pokazowa. Do rywalizacji dopuszczono wyłącznie graczy poniżej 21. roku życia.
Graf okazała się wówczas najlepsza, ale jej triumf nie był pełny, nie był przekonujący. Na taki musiała poczekać cztery lata. Wówczas na korcie zameldowały się między innymi Zina Garrison, Chris Evert, Gabriela Sabatini, Pam Shriver, Manuela Maleeva Fragniere, Helena Sukova i Natalla Zwierawa. Na dobrą sprawę ze ścisłej czołówki zabrakło tylko Martiny Navratilovej. Reprezentantka USA podkreślała, że igrzyska dedykowane są dla amatorów, nie zaś profesjonalistów.
Graf była innego zdania.
W pierwszej rundzie odprawiła Leilę Meschi, w drugiej Catherine Suire, w ćwierćfinale z Łarysą Sawczenko szło jej jak po grudzie, ale też wygrała. W półfinale zupełnie rozbiła Garrison. Wreszcie finał. Znowu Sabatini. W Seulu nie było jednak jakichkolwiek wątpliwości. 6:3, 6:3 dla Niemki. Każdy wiedział, że była wtedy najlepsza na świecie, ale ona ten poziom przeskoczyła.
19-letnia zawodniczka zdobyła Złoty Wielki Szlem jako jedyna w dziejach. W ciągu jednego roku kalendarzowego wygrała Australian Open, Roland Garros, Wimbledon, US Open i igrzyska olimpijskie. Przeskoczyła dwie największe gwiazdy dyscypliny. Przez 12 miesięcy przegrała trzy mecze. To chore.
- Wygrana tutaj była dla mnie ważna. Ro 1988 jest wyjątkowy. Właśnie wróciłam z US Open, miałam jeden dzień na ogarnięcie się, wrócenie do domu i zameldowanie się w samolocie do Seulu. Tam już czekała na mnie duża grupa kolegów z reprezentacji. Czułam, że zamierzam zrobić coś wyjątkowego - powiedziała Niemka.

Power Couple

Steffi Graf zachwycała na korcie do 1999 roku. Jej ofensywny styl gry zaskarbił morze fanów na całym świecie. Została pierwszą Europejką, która zdominowała tę dyscyplinę w Erze Open. Przez 377 tygodni zasiadała na szczycie rankingu, co jest najlepszym wynikiem w historii (licznik Igi Świątek wynosi obecnie 113 tygodni). Zdobyła łącznie 23 Wielkie Szlemy i trzy medale igrzysk olimpijskich.
Do tej pory jest jedyną, która sięgnęła po Złotego Wielkiego Szlema. Wielu próbowało jej dorównać, część była blisko, ale zawsze czegoś brakowało. Dość powiedzieć, że Karierowego Złotego Wielkiego Szlema na swoich kontach mają jeszcze tylko Serena Williams, Rafael Nadal i Andre Agassi. Amerykanin ma w tym względzie szczególne znaczenie, od kilkudziesięciu lat jest wielką miłością Niemki.
Para zaczęła spotykać się w 1999 roku, Agassi był już po burzliwych związkach z Barbrą Streisand, Brooke Shields i Jeanną Fine. W Graf znalazł spokój, matkę swoich dzieci, ale też sportowca, który pod względem ambicji, pracoholizmu, poświęcenia i pasji był nie tylko w stanie mu dorównać, a może i przebić. Od 2001 roku tworzą niezwykłe małżeństwo, drugiego takiego próżno szukać w świecie tenisa.
- Zawsze grała z takim wdziękiem. Zazdrościłem każdemu, kto miał coś, czego ja nie miałem. Jej jasność w dążeniu do celu, profesjonalizm i metodyczność… Kochałem się w niej od momentu, gdy dawała wywiad dla francuskiej telewizji. Jako 18-latek powiedziałem sobie, że się z nią ożenię. Byłem porażony, zaślepiony jej gracją, jej bez wysiłkową pięknością - wyznał Agassi.
W świecie Graf nie było albo-albo. Wygrała na korcie i w życiu.

Przeczytaj również