Jedna ze Słubic, druga z Martyniki. We Francji toczy się pojedynek dwóch wielkich piłkarek
Ta sama pozycja, ta sama liga, obie grają w butach z najnowszego packu adidas - DIAMOND EDGE. Wendie Renard oraz Paulina Dudek należą obecnie do czołówki najlepszych obrończyń na świecie. Choć różni je doświadczenie, oprócz już wymienionych faktów łączy je także ogromna ambicja, która może przydać się w wiosennej batalii o kolejne puchary.
Jest 2007 rok. Zaledwie 10-letnia Paulina Dudek po raz pierwszy może pokazać swoje nadzwyczajne umiejętności szerszemu gronu odbiorców. Młodziutka zawodniczka bierze wówczas udział w cenionym turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. W tym samym czasie o siedem wiosen starsza od niej Wendie Renard stawia swoje pierwsze kroki, tyle że już w seniorskim futbolu. W sezonie 2006/2007 zdobywa wraz z Olympique Lyonnais Féminin pierwsze mistrzostwo Francji w dziejach klubu.
Minęło 15 lat od tamtych wydarzeń. Kobieca drużyna Lyonu od tamtego czasu tylko raz nie sięgnęła po tytuł. Renard jest jedną z najbardziej utytułowanych piłkarskiej w historii dyscypliny, wciąż reprezentuje barwy zespołu z największą liczbą trofeów w Europie. Wraz ze swoimi koleżankami musi jednak od pewnego czasu uważać, bo na jej drodze stają kolejne zawodniczki, które chcą iść jej śladem. Wśród nich jest właśnie Dudek, aktualna mistrzyni Francji z Paris Saint-Germain.
Z podwórka do Ligi Mistrzyń
Dudek urodziła się w 1997 roku w Gorzowie Wielkopolskim, ale od dzieciństwa związana jest ze Słubicami, gdzie się wychowywała. To właśnie w barwach tamtejszej Polonii pojechała na finał wojewódzkiego etapu wspomnianego pucharu “Z podwórka na stadion”. I choć w nim jej drużyna uległa wówczas Stilonowi Gorzów Wielkopolski 1:3, dla młodej zawodniczki ta porażka wcale nie oznaczał końca, lecz wręcz początek wielkiej przygody.
- Wiedziałem, że w tym spotkaniu najlepszą słubiczanką będzie Paulinka, więc Agnieszce Augustyniak powierzyłem specjalne zadanie. Agnieszka była bardzo szybka, więc miała indywidualnie przez cały mecz kryć Paulinkę. To pozwoliło nam wygrać to spotkanie - przyznał po latach w rozmowie z serwisem “Sportowy24.pl” Janusz Kałuziński, jeden z jej pierwszych trenerów, który prowadził ją w Stilonie.
Kałuziński dostrzegł talent Pauliny oraz jej siostry bliźniaczki Asi i obie zabrał… na finał ogólnopolski turnieju. Regulamin nie zabraniał bowiem zabierać na kolejny etap piłkarek z innych drużyn. W ten sposób dziewczynki pojechały już z nowym zespołem do Szczecina, a tam udało im się już wygrać. Paulina strzeliła jedną z bramek, a dodatkowo to w jej ręce powędrował tytuł dla najlepszej zawodniczki turnieju.
Z końca świata do Metropolii
W tym samym czasie Renard rzeczywiście stawiała już pierwsze kroki w zawodowym futbolu, ale jej droga do tego miejsca wcale nie była usłana różami. Urodziła się na Martynice, karaibskiej wyspie będącej departamentem zamorskim Francji, określanej przez samą Renard mianem “końca świata”. Mimo ogromnego przywiązania do swojego taty, to jej mama była większą fanką futbolu i żartowała, że skoro już będąc w brzuchu Wendie tak mocno kopała, jej przyszłość musiała być związana z boiskiem.
- Na Martynice dziewczyny rzadko kiedy grały w piłkę, więc jeszcze bardziej niecodzienną sytuacją było, że to kobiety w mojej rodzinie namawiały mnie do gry. To one kochały futbol tak mocno jak ja. Moja ciocia była sędzią piłkarską, mama sama czasem pogrywała i oglądała mecze przez cały weekend. Kiedy więc wraz z siostrami walczyłam w weekendy o władzę nad pilotem do telewizora, miałam ją po swojej stronie - wspominała po latach na łamach “The Players' Tribune”.
Tata Renard zmarł na raka płuc, kiedy ta miała zaledwie osiem lat. Wraz z trójką starszych sióstr i mamą musiały zacisnąć pasa, a Wendie już wtedy poświęciła się w pełni piłce. Do tego stopnia, że kiedy w szkole pewnego dostała zadanie nakreślić, kim chce zostać w przyszłości, to napisała, że piłkarką, co dość mocno poirytowało jej nauczycielkę. Ta nie wiedziała jednak, że ma do czynienia z przyszłą reprezentantką Francji, nazywanej przez wielu na Martynice “Metropolią”.
Typ wojowniczki
Dla Renard możliwość realizacji marzeń o grze dla “Trójkolorowych” oznaczało niewątpliwie nadchodzącą przeprowadzkę za ocean. W przypadku Dudek dążenie do wielkiej kariery również oznaczało zmianę otoczenia, tyle że na “nieco” mniejszą skalę - po skończeniu podstawówki przeniosła się bowiem na stałe ze Słubic do Gorzowa. Tam zaczęła treningi w Stilonie i to jako jego zawodniczka triumfowała wraz z reprezentacją Polski U-17 na Euro w 2013 roku. Chwilę później zadebiutowała w dorosłej kadrze, aż wreszcie została piłkarką Medyka Konin, w barwach którego sięgnęła po dwa mistrzostwa Polski i wypromowała się do zagranicznego transferu.
24-latka uważana jest obecnie za czołówkę najlepszych obrończyń na świecie. Jest też “najdroższą” piłkarką w historii polskiego futbolu. Gdy w 2018 roku zamieniła Medyka na ligę francuską, jej nowy pracodawca zapłacił za nią sumę 20 tysięcy euro. Rekord ten do dzisiaj nie został pobity, a w Paryżu nie znajdzie się chyba nikt, kto powiedziałby, że to pieniądze wyrzucone w błoto. Szczególnie, że mówimy tu też o zawodniczce, która niedawno została uznana po raz drugi z rzędu za najlepszą polską piłkarkę w plebiscycie “Piłki Nożnej”. To duże wyróżnienie, choćby zważywszy na pozycję zajmowaną przez nią na boisku.
- To typ wojowniczki. W drużynie są różne pozycje, różne osobowości, na tym polega urok zespołu. Ale jeśli chodzi o stan ducha, to jak będziemy mieli 15 Paulin, to wygramy mistrzostwo oraz Puchar Europy. Świetnie gra głową, ma znakomitą lewą nogę. To nowoczesna obrończyni. Uważam, że w tej chwili należy do pięciu-sześciu najlepszych obrończyni na świecie - mówił o niej niedawno trener Didier Ollé-Nicolle w rozmowie z “Dzień Dobry TVN”. O lepszą rekomendację chyba prosić nie trzeba.
Dwa razy mocniejsza walka
Dudek do osiągnięć Renard jednak jeszcze trochę brakuje. Jej starsza koleżanka po fachu o angaż w Lyonie musiała się swego czasu mocno postarać. Mało brakowało, a po nieudanych testach w innym zespole wróciłaby zresztą z powrotem na Martynikę! Gdy już jednak dostała angaż w raczkującym wówczas pod szyldem OL klubie, wiedziała już, że musi zakasać rękawy i walczyć dalej o swoje. Mimo żartów z jej akcentu i tysięcy kilometrów dzielących ją od domu, wiedziała, że to jedyna możliwość, by spełnić swoje marzenia.
- Kiedy pochodzisz z Antyli czy masz afrykańskie korzenie, możesz spotkać się ze stereotypem, że zachowujesz się nonszalancko I pewnie jest w tym trochę racji, że moja mowa ciała mogła tak czasem wyglądać. Każdego roku musiałam jednak pracować dwa razy ciężej, by pokazać, że należę do tego miejsca. Trener mógł każdego roku wybrać inną zawodniczkę na moją pozycję, ale im większą miałam konkurencję, tym bardziej chciałam wszystkim udowodnić, że powinnam grać. I myślę, że w ten sposób przygotowuję nieco grunt pod te zawodniczki, które przyjdą tu po mnie - powiedziała w wywiadzie dla “ESPN” w 2019 roku.
Mimo że Renard przez całą swoją karierę miała wiele ofert transferowych, nigdy nie zdecydowała się opuścić Lyonu. Wraz z tym zespołem zdominowała francuską piłkę klubową i to jako jego zawodniczka spełniła marzenie o debiucie w reprezentacji narodowej, której jest teraz kapitanką. Sama swoje przywiązanie do klubowych barw tłumaczy tym, że zawsze pragnęła przede wszystkim trofeów, a na te największe szanse miała właśnie w stolicy Rodanu. Jej determinacja do wygrywania jest zresztą inspiracją dla wielu innych zawodniczek. W wywiadach jako postać godną naśladowania określają ją nawet jej rywalki z boiska jak choćby Millie Bright czy Vivianne Miedema.
“Instytucja” vs. pretendentka
Z pewnością podpatrywać musiała ją także Dudek. Teraz Polka do boiskowej walki z Renard może jednak stawać jak równa z równą. Choć w dotychczasowych bezpośrednich pojedynkach to zwykle bardziej doświadczona z tej dwójki schodziła z boiska z lepszym humorem, być może powoli to 24-letnia reprezentantka Polski dochodzi do głosu. W rozegranym pod koniec stycznia spotkaniu 1/8 finału Pucharu Francji z Lyonem zachowała czyste konto, a jej ekipa dzięki zwycięstwu 3:0 wyeliminowała Renard i spółkę z rozgrywek.
Nie ulega jednak wątpliwości, że 14-krotna mistrzyni Francji tanio skóry nie sprzeda. Nie bez powodu swego czasu została określona przez “New York Timesa” mianem “instytucji”. Wiosną czeka ją jednak kilka ważnych sprawdzianów. W lidze przewaga Lyonu nad ekipą Dudek wynosi pięć punktów, a obie drużyny zmierzą się ze sobą na kolejkę przed końcem rozgrywek. Znacznie wcześniej, bo już w ostatnim tygodniu kwietnia dojdzie z kolei do dwumeczu obu ekip w półfinale Lidze Mistrzyń, w której defensorki w ostatnich miesiącach prezentowały najwyższy poziom w modelu adidas Predator Edge.
Do zmiany warty wcale nie musi oczywiście dojść już tej wiosny. Wielce prawdopodobne jest natomiast, że będzie nam dane zobaczyć boje drużyn dowodzonych od tyłu przez dwie wspaniałe zawodniczki, w tym, co dla nas szczególnie ważne, reprezentantkę Polski. Czas pokaże, czy to ona okaże się następczynią Renard w roli najlepszej obrończyni świata. Na pewno ma jednak ku temu wszelkie zadatki.
@adidasfootball #predatoredge #ThisIsPower
Tekst powstał przy współpracy z adidas Predator Edge