Jedna z sensacji sezonu. Były elektryk zachwyca w topowej lidze. Wielki klub już czeka na transfer
Boulaye Dia to jedna z sensacji tego sezonu w europejskiej piłce. Senegalczyk wykręca rewelacyjne liczby w barwach Salernitany i już może szykować się do letniego transferu. Chce go podobno Juventus. Przeprowadzka do takiej marki byłaby przepiękną chwilą dla zawodnika, który jeszcze pięć lat temu grał w amatorskich ligach.
Tego chyba nikt się nie spodziewał. Boulaye Dia to kandydat do miana zaskoczenia sezonu we Włoszech. Senegalczyk błyszczy w prowadzonej przez Paulo Sousę Salernitanie i wyrasta na jedno z najbardziej rozchwytywanych nazwisk ligi. Najprawdopodobniej niedługo czeka go życiowy transfer. Będzie to wielka nagroda za ciężką pracę człowieka, który jeszcze kilka lat temu rezygnował z futbolu, aby parać się pracami dorywczymi.
Porzucił futbol
Dia urodził się w wielodzietnej rodzinie, był szóstym z siódemki dzieci. W domu się nie przelewało, ale od małego kopał piłkę. Starcia ze starszymi braćmi służyły za pierwsze treningi i pomogły wejść na wyższy poziom od rówieśników. Utalentowany młodzian szybko zaczął marzyć o karierze i już w wieku 11 lat miał jechać na testy do Saint-Etienne. Jak możemy przeczytać na łamach “Daily Mail”, plany pokrzyżowały… problemy z samochodem. Ojciec, zamiast zawieźć syna do klubu, wolał zawrócić, żeby jak najszybciej zgłosić się do mechanika.
Napastnik Salernitany kilka lat później szukał też szans w Olympique’u Lyon, ale go odrzucono. Zostało mu amatorskie kopanie w piłkę. Okoliczności zmusiły go nawet do czasowego odłożenia korków na bok, by skupić się na sprawach ważniejszych.
- Musiałem pracować dla rodziny, bo moi rodzice byli bezrobotni - opowiadał “L’Equipe”. - Nie mogłem poświęcić się piłce i szukać drużyny, jeździć na testy. Trochę to odsunąłem, mając z tyłu głowy, że to sytuacja tymczasowa i zajmę się tym później. Pochodzę z daleka. Są takie wartości, których uczy cię tamtejsze środowisko: praca, dyscyplina, cierpliwość, odpowiednia mentalność. Przyznaję, że pomogły mi one w przejściu do profesjonalnego sportu.
Dia znalazł zatrudnienie jako elektryk, później pracował dorywczo w roli dostawcy i w branży gastronomicznej. Po pewnym czasie udało mu się również wrócić na murawę. Najpierw wylądował w siódmoligowym Plastics Vallee FC. Potem dostał ofertę z występującego na czwartym szczeblu Jura Sud. Spędził tam jednak zaledwie rok. Po udanym debiutanckim sezonie i zdobyciu 15 bramek dostał propozycję z drużyny Ligue 1, Stade Reims. 21-letni wówczas piłkarz miał dołączyć do zespołu rezerw.
Jak się okazało, plan ten trzeba było zaktualizować. Po zaledwie kilku miesiącach nowy nabytek dostał szansę debiutu w pierwszej drużynie. Po kolejnym miesiącu nadszedł pierwszy gol. Dia szybko zaczął przystosowywać się do nowego środowiska, zbierając coraz więcej minut i w efekcie zapracowując nawet na miejsce w reprezentacji. Po trzech latach w Reims i udanej kampanii 2020/21, z 14 ligowymi bramkami na koncie, łączono go z mocniejszymi zespołami. W doniesieniach prasowych przewijał się m.in. Arsenal, ale wylądował w Villarrealu.
Choć strzelił gola w zeszłorocznym półfinale Ligi Mistrzów z Liverpoolem, w Hiszpanii nie błyszczał, odgrywał raczej rolę rezerwowego. Z kadrą wygrał za to Puchar Narodów Afryki. Ostatecznie nie zagrzał miejsca w zespole “Żółtej Łodzi Podwodnej”. Ubiegłego lata, ledwie rok po wartym 12 milionów euro transferze z Reims, powędrował na wypożyczenie do włoskiej Salernitany. Ten ruch okazał się dla niego strzałem w dziesiątkę.
Przełomowy sezon
15 goli i sześć asyst w 31 występach. Taki dorobek musi robić wrażenie, zwłaszcza u zawodnika zespołu zamieszanego w walkę o ligowy byt. Tym bardziej, że to jego debiutancka kampania w nowych barwach i już ma najlepszy wynik w karierze. Dia błyskawicznie zadomowił się we Włoszech i bardzo szybko stał się kluczowym ogniwem drużyny. Debiut zaliczył z ławki, ale już w trzech pierwszych meczach rozpoczętych w podstawowym składzie maczał palce w pięciu golach.
W listopadzie pojechał za to z reprezentacją Senegalu na mundial w Katarze. Tam przeżył prawdopodobnie najpiękniejszą chwilę kariery. Trafił do siatki gospodarzy w spotkaniu fazy grupowej. To było dla niego niesamowite przeżycie.
https://www.youtube.com/shorts/gzbd0cLlNag
- Długo pracowałem, aby się tu znaleźć. Trzy czy cztery lata temu wciąż byłem amatorem. To moje pierwsze mistrzostwa świata i jestem niesamowicie dumny z tej bramki - cytowała jego wypowiedź “Marca”.
Największe wrażenia robią jednak jego dokonania w barwach klubowych. Senegalczyk zaliczył bezpośredni udział w połowie z 42 ligowych trafień Salernitany. W Serie A jest tylko jeden zawodnik, który może pochwalić się taką statystyką - M'Bala Nzola ze Spezii. Co więcej, Dia plasuje się na trzecim miejscu w klasyfikacji strzelców. Nie dziwi więc, że klub, zgodnie z informacjami Fabrizio Romano, zamierza aktywować wynoszącą 12 milionów euro klauzulę wykupu zawartą w umowie wypożyczenia snajpera.
Kupią, żeby sprzedać
W Salerno mają plan na napastnika z Afryki. Ekipa z Kampanii zamierza go wykupić, by natychmiast sprzedać z zyskiem. Będzie miała bowiem ku temu rewelacyjną okazję. O 26-latka pytało wiele klubów. Plotki transferowe pojawiały się nawet zimą i spekulowano, że już wtedy jego wypożyczenie miałoby zostać skrócone, aby przeniósł się do angielskiej Premier League. Ostatecznie wieści “La Gazetta dello Sport” o ambicjach West Hamu, Nottingham Forest czy Leeds United nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. Ale teraz “Corriere dello Sport” donosi, że Senegalczyka chętnie ściągnąłby zmagający się z problemami w linii ataku Juventus. Ewentualna sprzedaż stanowiłaby szansę na pobicie transferowego rekordu Salernitany. Do tej pory najwięcej zarobiła ona na brazylijskim pomocniku Edersonie, który przed startem bieżącego sezonu przeniósł się za ponad 20 milionów euro do Atalanty.
Na horyzoncie zapewne pojawi się jednak więcej zainteresowanych. Klub i piłkarz będą więc mogli liczyć na dość szeroki wybór ofert.
- Skupianie się na pieniądzach nie jest dla mnie dobrym wyborem. W sporcie chodzi o to, żeby czuć się spełnionym. Jeśli masz pieniądze, ale na boisku nie idzie dobrze… To dzięki grze czujesz się szczęśliwy. Rozumiem tych, którzy idą za finansami, ale jeśli sportowiec jest dobry, reszta również przyjdzie - tłumaczył Dia w 2020 roku “L’Equipe”.
Najprawdopodobniej jego pora wreszcie nadeszła. Być może przeprowadzka do Villarrealu miała miejsce trochę zbyt szybko. Teraz czas na drugie podejście do klubu walczącego o europejskie puchary. Salernitana okazała się świetną trampoliną. O tym, jak wysoko się z niej wybije, przekonamy się latem.