Jedna z najpopularniejszych reklam w historii amerykańskiego sportu. Dwie legendy w akcji [WIDEO]
Michael Jordan i Larry Bird. Rzuty z bliska, daleka i ze szczytu drapacza chmur. A wszystko o, nawet jeśli wyjątkową, kanapkę. Blisko 30 lat temu nakręcono jedną z najpopularniejszych reklam w historii amerykańskiego sportu. Pochodzące z niej zwroty zakorzeniły się w popkulturze na zawsze.
- To niesamowite, że po tych wszystkich latach nadal się ją wspomina - przyznała Cheryl Berman, czyli jedna z osób stojących za legendarną wręcz reklamą telewizyjną z 1993 roku. - Podobała się każdemu, ale nie sądzę, by ktokolwiek mógł przewidzieć, jak długo pozostanie popularna. Ludzie do dziś mówią: “O mój Boże, pamiętam tamtą reklamę” albo “Kocham tamtą reklamę”.
Też ją znacie?
Zamiast Shaqa
Cofnijmy się blisko trzy dekady. Michael Jordan znajduje się u szczytu popularności. Tymczasem inna koszykarska legenda, Larry Bird, właśnie zakończyła karierę. Z perspektywy reklamodawców aż się prosi, by coś z tym zrobić. Tylko co?
- Nasz pomysł był bardzo prosty - wspominał dwa lata temu na łamach portalu “Yahoo! Sports” autor tekstów reklamowych, Jim Ferguson. - A w reklamie proste pomysły są zazwyczaj najlepsze.
Ferguson wraz z reżyserem Bobem Shallcrossem dostali w zasadzie wolną rękę. Ówczesny szef marketingu McDonald’s, Paul Schrage, powierzył im mało sprecyzowane zlecenie. Zależało mu na produkcji składającej się z dwóch części reklamy kanapki “Big Mac”, która zostanie wyemitowana przy okazji dorocznego finału Super Bowl i w której wystąpi Jordan. Tylko i aż tyle. Całą resztą mieli zająć się cenieni specjaliści agencji reklamowej Leo Burnett Worldwide. Ferguson i Shallcross wymieniali się pomysłami przez wiele dni, zanim doznali olśnienia.
- Czy mieliśmy jakiekolwiek pojęcie, że ta reklama stanie się częścią popkultury? - zapytał sam siebie copywriter. - Człowieku, oczywiście, że nie! Nigdy nie wiesz, co “chwyci”, ale kiedy trafisz na odpowiedni moment, odpowiedni pomysł i odpowiednie gwiazdy, czasami się udaje.
Po tym, jak Ferguson z Shallcrossem wymyślili konkurs rzutów, należało jeszcze wybrać rywala dla Jordana. Tym razem w siedzibie McDonald’s zawrzało.
- Chcieli Shaquille’a O'Neala - przywoływał ze śmiechem Ferguson. - Pamiętam, jak Bob powiedział im: “ten facet nie potrafi trafić nawet rzutu osobistego. Jak miałby to zrobić z połowy boiska?”
Bez wsadów
Pracownicy agencji przeforsowali własny pomysł od początku do końca. Stanęło na pojedynku prawdziwych legend: Jordana i Birda. Już pierwszy dialog przeszedł do historii:
- Co jest w torebce? - zapytał Bird rozsiadającego się na krześle przy koszykarskim parkiecie Jordana.
- Lunch: Big Mac, frytki… - odpowiedział ze spokojem ówczesny zawodnik Chicago Bulls.
- Zagram z tobą o niego - zareagował bez wahania były gracz Boston Celtics.
- Ja z tobą o mojego Big Maca? - upewnił się, jakby zbity z tropu, Jordan.
- Pierwszy, który spudłuje, ogląda drugiego, jak je - doprecyzował Bird.
Jordan przyjął wyzwanie. O ile treść przetłumaczonego powyżej dialogu została starannie przygotowana, o tyle następujący po nim, najbardziej pamiętny fragment całej reklamy wymyślono już na planie filmowym. Zwrot: “bez wsadów” (ang. “no dunking”) ukuł inny z reżyserów - Joe Pytka, który znał się wcześniej z Jordanem z tytułu współpracy przy kręceniu poprzedniej reklamy. Brak wsadów miał z jednej strony wprowadzić do produkcji element humoru. Przede wszystkim miał jednak uczynić rywalizację bardziej wyrównaną i wiarygodną. Bird dopiero co zakończył bowiem karierę z powodu przewlekłych problemów z plecami.
Przez resztę akcji legendy koszykówki na zmianę prześcigają się w coraz bardziej oryginalnych pomysłach rzutów, które ich rywal bez problemu powtarza. Zawody kończą się, a w zasadzie są kontynuowane ze szczytu 100-piętrowego drapacza chmur - John Hancock Center w Chicago. “Dostajesz to, co chcesz” - brzmi motto reklamowe McDonald’s, a do historii - obok braku wsadów - przechodzi jeszcze inne powiedzenie, wypowiedziane kilkukrotnie przez Jordana. Brzmi ono: “nothing but net” i oznacza, że w rywalizacji liczą się wyłącznie celne rzuty, po których piłka nie odbije się wcześniej od obręczy kosza.
***
POZOSTAŁE TEKSTY O KULTOWYCH REKLAMACH SPORTOWYCH ZNAJDZIECIE TUTAJ. WARTO!
***
Przywileje Jordana
Czy jedną z najsłynniejszych sportowych reklam w dziejach można było wyprodukować jeszcze lepiej? Po latach Pytka nie ukrywa, że zmieniłby tylko jedną rzecz: “kolorowy” strój, w jakim wystąpił Jordan.
- Do dziś uważam, że nigdy w życiu nie widziałem niczego brzydszego - upiera się reżyser. - Nigdy nie pozwolę Michaelowi o tym zapomnieć. Beształem go za ten strój przez lata.
Dlaczego Jordana nie ubrano podobnie, bardziej “klasycznie”, do Birda? Legendarny koszykarz zaprojektował bowiem zaprezentowany strój samodzielnie, w ramach jego wychodzącej w tamtym okresie własnej linii odzieżowej we współpracy z Nike. Nikt spośród obecnych na planie filmowym, poza Pytką, nie odważył się ponadto powiedzieć Jordanowi, że powinien założyć coś innego.
Osobowość Jordana przydała się za to tuż przed premierą reklamy. W agencji Leo Burnett zorientowano się bowiem, że nikt nie zajął się uzyskaniem zgody na wykorzystanie pod koniec produkcji wizerunku John Hancock Center. Sprawę załatwił nie kto inny jak Jordan.
- Mogli spokojnie powiedzieć, że ujęcie budynku będzie nas kosztować 100 tysięcy dolarów - przyznał Ferguson. - Zamiast tego, zadowolili się podpisanymi piłkami do koszykówki!
Do popkultury
Nie trzeba było długo czekać, aż zwroty “no dunking” oraz “nothing but net” na stałe wpiszą się w amerykańską popkulturę. Dzieci i koszykarze-amatorzy w całym kraju, i nie tylko, po dziś dzień rywalizują w podobnych konkursach rzutów, co blisko 30 lat temu dwie spośród największych legend tej dyscypliny sportu. Od tamtej pory wymyślono też tysiące kolejnych wariantów rzutów. Do powtórzenia przez bezpośredniego rywala.
A kto wygrał ten najsłynniejszy konkurs?
Nie wiadomo. Legenda głosi, że Jordan i Bird grają nadal.