Jak Xavi i Iniesta. Geniusz sypie asystami, marzy o Barcelonie

Jak Xavi i Iniesta. Geniusz sypie asystami, marzy o Barcelonie
Ane Frosaker / SPP / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski05 Oct · 10:30
Asystuje na poziomie Kevina De Bruyne, kreuje niczym Andres Iniesta za czasów świetności. Alex Baena przerasta Villarreal i wyczekuje wielkiego transferu.
Pięć asyst w tym sezonie, 14 od początku roku, aż 19 licząc od startu poprzednich rozgrywek. Takich liczb nie powstydziłby się żaden rasowy pomocnik. Alex Baena z każdym tygodniem pnie się w rankingu najlepszych kreatorów. W ostatnich miesiącach żaden piłkarz występujący w TOP5 ligach Europy nie posłał tylu otwierających podań. Rewelacyjny 23-latek sprawia, że bycie napastnikiem Villarrealu staje się jednym z łatwiejszych zawodów. Stój w polu karnym, nie rób nic wielkiego. On i tak znajdzie cię kolejnym spektakularnym podaniem.
Dalsza część tekstu pod wideo

Śladami legend

Są zawodnicy, których można nazwać gwarantem spektaklu. Niezależnie od pory dnia, formy kolektywu czy napotkanego rywala, zawsze potrafią zrobić coś nieszablonowego. W Villarrealu nie ma takich wielu, ponieważ zespół bywa regularnie rozkupowany przez całą Europę. Minionego lata odeszli Alexander Sorloth czy Filip Jorgensen, rok wcześniej sprzedano Nicolasa Jacksona, Samuela Chukwueze i Pau Torresa. Ale został najważniejszy element, lider, prawdziwa perła Estadio de la Ceramica. Włodarzom “Żółtej Łodzi Podwodnej” udało się zatrzymać Alexa Baenę. I to właśnie on jest głównym, a być może nawet jedynym powodem, dlaczego wciąż warto śledzić tę ekipę.
Wychowanek Villarrealu zakończył minione rozgrywki z imponującym dorobkiem 14 asyst. Tym samym nawiązał do wyczynów najwybitniejszych pomocników rodem z Półwyspu Iberyjskiego. Wcześniej w XXI wieku tylko dwóch Hiszpanów posłało minimum 14 otwierających podań w jednym sezonie La Liga. Byli to Xavi Hernandez (19 asyst w sezonie 2008/09) i Andres Iniesta (15 asyst w sezonie 2012/13). Nie umniejszając niczego wybitnym legendom, trzeba zaznaczyć, że mogli oni kreować grę zawodnikom pokroju Leo Messiego, Samuela Eto’o czy Davida Villi. Partnerzy Baeny znajdują się na nieco innej półce.
- Mogę grać na różnych pozycjach, ale najbardziej komfortowo czuję się w środku pola. Ostatnio bardzo dobrze wychodzi mi asystowanie, zawsze staram się kreować napastnikom jak największą liczbę szans. Jesteśmy też w dobrym momencie, wraz z przybyciem Marcelino wiele zmieniło się, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne. Mamy teraz bardzo dobrą ekipę - podkreślał w rozmowie z agencją EFE.

Tonąc we łzach

Baena to dziś bezsprzecznie jeden z najlepszych pomocników w lidze hiszpańskiej. Pół życia spędził w Villarrealu, gdzie powoli pracuje na swój pomnik. Już teraz jest ósmym najlepszym pomocnikiem w historii klubu, a przecież mówimy o graczu, który wciąż znajduje się na początkowym etapie kariery. Chociaż 23-latek musiał wiele przejść, aby znaleźć się w tym miejscu. Jego najtrudniejszym wyzwaniem była konieczność opuszczenia rodzinnego Roquetas de Mar. W wieku 11 lat młody Alex musiał rozstać się z rodzicami i czwórką rodzeństwa. Tak licznej rodziny nie stać było na przeprowadzkę o ponad 500 kilometrów na północ.
- Pamiętam naszą podróż do Villarrealu. Mówiłam do Alexa, żeby się nie martwił, że musi spróbować, bo później będzie żałował. Wiedziałam, że niewielu chłopców dostanie taką szansę, ale w głębi duszy zastanawiałam się, czy jestem dobrą matką. Później często się komunikowaliśmy, głównie przez WhatsAppa, żeby nie słyszał mojego płaczu. Uważam, że między nami toczyła się mała gra, oboje staraliśmy się, żeby druga osoba nie wiedziała, jak jest ciężko - tłumaczyła Sara Rodriguez, mama Baeny, dla La Vanguardia. - Musieliśmy być bardzo uważni, ponieważ sytuacja Alexa nie była łatwa, bardzo tęsknił za domem. Sam jestem ojcem, więc to rozumiem, czasami pytałem go, czy nie chciałby przyjechać na weekend, żeby pobawić się z moimi synami. Dzięki temu nie był tak samotny - dodał Pablo Godoy, trener młodzieżówek Villarrealu.
W wieku 18 lat Baena zadebiutował na seniorskim poziomie. Kolejne miesiące spędził jako głęboki rezerwowy, co zmusiło klub do znalezienia odpowiedniego rozwiązania. Postawiono na wypożyczenie do Girony, która mierzyła w awans na najwyższy poziom rozgrywkowy. W sezonie 2021/22 ekipa z Estadi Montilivi spełniła ten cel, a pomocnik dołożył do tego swoją cegiełkę. Wystąpił wówczas w 45 spotkaniach, notując pięć bramek i siedem asyst. Do zespołu Michela trafiał jako chłopiec, ale opuścił go, będąc mężczyzną i gotowym piłkarzem.
- Kiedy powiedziano mi, że muszę odejść na wypożyczenie, to było dla mnie trudne. Po raz pierwszy od dziesięciu lat musiałem zmienić klub. W dodatku trafiłem do Girony niedługo po przejściu koronawirusa, byłem osłabiony fizycznie, nie czułem się dobrze. Ale ostatecznie wyszło, że to był mój najważniejszy krok w karierze. Kluczowa okazała się postać Michela. Zawdzięczam mu bardzo, bardzo dużo. Wszystko dobre, co mnie teraz spotyka, jest jego zasługą - wspominał w rozmowie z El Periodico Mediterraneo. - Baena jest bardzo młody, ale widzimy, że prezentuje wysoki poziom. Nie mieliśmy wcześniej takiego zawodnika, angażuje się zarówno w ataku, jak i w obronie. Ma ogromne umiejętności i odpowiednią mentalność - podkreślał Michel.

Złoty miesiąc

Od momentu powrotu do Villarrealu Baena stał się liderem drużyny. Kiedy drużyna nie wie, co ma zrobić, wystarczy, że piłka trafi pod nogi 23-latka. On jednym zagraniem napędzi akcję, tworzenie kolejnych sytuacji podbramkowych przychodzi mu z nadspodziewaną łatwością. Ma idealne wyczucie piłki i przestrzeni, potrafi też dostosować się do stylu konkretnych rywali. W niedawnym meczu z Barceloną posyłał mnóstwo podań za wysoko ustawioną linię obrony. Niedługo potem potrafił rozmontować niski blok Espanyolu. Z Celtą zagrał tak zjawiskowo, że aż brakowało przymiotników.
Statystyki potwierdzają wyjątkowy talent Hiszpana. W tym sezonie pozostaje liderem w TOP5 ligach pod względem oczekiwanych asyst (3,4 xA). Średnio kreuje 3,90 okazji na 90 minut, co również jest najlepszym wynikiem. Pod względem liczby kluczowych podań ustępuje tylko Raphinhi i Kevinowi Stogerowi. Przy czym trzeba podkreślić, że Baena potrafi brylować nie tylko w Villarrealu. Oczywiście, że zespół gra w rytm narzucony przez swojego dyrygenta. Marcelino uczynił z niego centralną postać, przez którą musi przejść dosłownie każda akcja. Ale 23-latek doskonale radzi też sobie w innym piłkarskim ekosystemie. Wystarczy przypomnieć niedawne igrzyska, na których wraz z Ferminem Lopezem poprowadził Hiszpanię do złota. Obaj przeszli do historii, ponieważ wcześniej tylko jeden zawodnik w tym samym roku wygrał EURO i mistrzostwo olimpijskie. Albert Rust dokonał tego w 1984 roku i przez cztery dekady pozostawał prawdziwym rodzynkiem w annałach. Aż nastąpiła nowa złota generacja hiszpańskich pomocników.
- Jestem bardzo wdzięczny Baenie i Ferminowi. Przyjechali tu jako mistrzowie Europy, ale włożyli niesamowity wysiłek w każdy mecz. Byli decydującymi postaciami, wszyscy jesteśmy im bardzo wdzięczni - chwalił Santi Denia, trener hiszpańskiej kadry na igrzyskach.
Na uwagę zasługuje też sposób, w jaki Baena celebrował swoje sukcesy. Kiedy podopieczni Luisa de la Fuente świętowali mistrzostwo Europy, w pewnym momencie na scenie pojawiła się Maria Caamano. To właśnie wychowanek Villarrealu umożliwił dziewczynce chorującej na mięsaka Ewinga cieszenie się wraz z pozostałymi zawodnikami. Miesiąc później zaprosił ją na Estadio de la Ceramica, gdzie obejrzała mecz z Atletico i dostała kilka koszulek z autografem swojego idola. Jego gra mówi o tym, jakim jest piłkarzem. Takie gesty pokazują, jakim jest człowiekiem.

Okazja

- Chciałbym zagrać w Barcelonie. To jedno z moich największych marzeń, to najlepsza drużyna świata. Wiem, że mam w kontrakcie klauzulę i trzeba byłoby zapłacić 60 mln euro - powiedział kilka miesięcy temu na antenie Cadena Ser.
Czy Baena ma umiejętności predestynujące go do gry w Barcelonie? Jak najbardziej. Czy taki transfer może się wydarzyć? Wątpliwe. I nie chodzi tu nawet o trudności “Dumy Katalonii” z potencjalnym znalezieniem kilkudziesięciu milionów. Przede wszystkim środek pola to jeden z niewielu sektorów, w których “Blaugrana” jest doskonale zabezpieczona. W najbliższych latach Pedri, Gavi, Fermin, Dani Olmo i dochodzący kolejni wychowankowie powinni zabetonować drugą linię. Gwiazda Villarrealu potrafi oczywiście występować bliżej lewego skrzydła, ale na tej pozycji “Barca” raczej poszukuje gracza w typie Nico Williamsa. Dynamicznego dryblera, a niekoniecznie technicznego wirtuoza. Chociaż nikt tak naprawdę nie zna planów Deco i Joana Laporty, więc kto wie, czy nazwisko Baeny nie znajduje się dość wysoko na ewentualnej liście życzeń.
- Alex czuje się tu bardzo komfortowo. Aby opuścić nas, musiałby otrzymać wyjątkową ofertę. On nie przejdzie do drużyny ze środka tabeli w Premier League. Jeśli już kiedyś odejdzie, to tylko do zespołu z bardzo wysokiej półki. Ale na razie o tym nie myślimy, żeby doszło do transferu, trzy strony muszą wszystko uzgodnić. Na razie nie ma tematu, a ja nie lubię rozmawiać o hipotezach - podkreślał prezes Fernando Roig cytowany przez dziennik AS.
Takie deklaracje ładnie brzmią, ale zwykle nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Powszechnie wiadomo, że Villarreal to klub sprzedający, który regularnie zarabia na exodusie najważniejszych piłkarzy. A Baena jest następny w kolejce do opuszczenia Estadio de la Ceramica. Zwłaszcza, że wspomniana klauzula na poziomie 60 mln euro powoli zaczyna wyglądać na prawdziwą rynkową okazję. Możliwość pozyskania w tej cenie najlepszego asystenta w Europie brzmi jak znakomita inwestycja z poziomem ryzyka ograniczonym do względnego minimum. Kibicom “Żółtej Łodzi Podwodnej” pozostaje delektować się każdym kolejnym występem hiszpańskiego maestro. Nie wiadomo, który będzie tym ostatnim.
12 lat temu zapłakany Alex opuszczał rodzinne strony, aby za namową mamy spróbować swoich sił w wielkim klubie. Prędzej niż później czeka go kolejna przeprowadzka. Ale tym razem będzie mógł wyjeżdżać z uśmiechem na twarzy i poczuciem dobrze wykonanego zadania. On już swoje w Villarrealu zrobił. Czas na kolejny krok.

Przeczytaj również