Jak Sterling Liverpoolowi, tak Chelsea Sterlingowi. Patowa sytuacja gwiazdora
Wymuszanie transferów, kręcenie nosem, robienie wszystkiego, żeby doszło do zmiany barw. Raheem Sterling zna to doskonale, tylko tym razem to on został potraktowany w bezwzględny sposób. Anglik ponownie stał się bohaterem spekulacji, które pochłonęły kraj.
Raheem Sterling ma za sobą grę dla trzech wielkich klubów. Obskoczył już Liverpool, Manchester City oraz Chelsea. Niebawem ma trafić do kolejnego, bo chociaż po skrzydłowego zgłosili się Saudyjczycy, to sam zawodnik liczy na dalszą grę na najwyższym poziomie. Szkopuł w tym, że nie jest to proste.
W całej sadze transferowej, o której od kilku tygodni rozpisują się Anglicy, uderza powtarzalność. Sterling znów zmienia barwy, bo musi. Różnica jest jednak zasadnicza - do tej pory potrzebę czuł przede wszystkim on sam, teraz zaś został skreślony z pełną odpowiedzialnością. Chelsea nie zamierza z nim dłużej współpracować. Tak jak on nie zamierzał współpracować z Liverpoolem.
Za wszelką cenę
Chociaż Anglik jest wychowankiem QPR, to poważną karierę zaczął w Liverpoolu, gdzie trafił jako 15-latek. Był jednym z członków najświetniejszego okresu za kadencji Brendana Rodgersa, tworzył groźny atak z Luisem Suarezem oraz Danielem Sturridge'em. W słynnym sezonie 2012/13 zdobył łącznie dziesięć bramek, był czwartym najlepszym strzelcem "The Reds". W kolejnych rozgrywkach swój dorobek poprawił, dołożył jeszcze jedno trafienie.
Jednocześnie klub z Anfield zdawał się nie nadążać za rozwojem 21-latka. Zawodnikowi brakowało też cierpliwości, co zakończyło się złożeniem wniosku o transfer. Sterling nie chciał dłużej pracować z Rodgersem. Chciał trofeów i to za wszelką cenę. Olewał treningi, odmówił podpisania nowej umowy, zaś jego agent przekazał, że zawodnik nie będzie dbał o dobre imię klubu. Zaczęło się wymuszanie transferu do Manchesteru City, co otwarcie krytykowali wszyscy związani z "The Reds".
- Powiedziałem sobie, że jeśli do 22. roku życia nie wygram mistrzostwa, to będę musiał rozejrzeć się za innymi opcjami. Zawsze chciałem tego tytułu - powiedział Anglik, cytowany przez MEN.
Ostatecznie po utalentowanego gracza faktycznie sięgnęli "The Citizens". Liverpool wciąż podbijał stawkę. Kwota z 30 milionów funtów urosła do 49 milionów. Tym samym Sterling stał się najdroższym Brytyjczykiem w historii, a na The Etihad podpisał pięcioletni kontrakt.
W tamtym momencie Anglik stracił swoją szansę na podbicie serc kibiców na Anfield. Z potencjalnej legendy stał się zdrajcą, żmiją. I chociaż po kilku ładnych sezonach od tamtych wydarzeń można przyznać, że na transferze skorzystała każda ze stron, to nie ulega wątpliwości, że wielu fanów Liverpoolu uśmiechnęło się na wieść o tym, co ze Sterlingiem zrobiła Chelsea. Karma wróciła.
Na wylocie
W 2022 roku po Sterlinga zgłosiła się właśnie Chelsea, reprezentant Anglii był jednym z pierwszym transferów nowych właścicieli. Transfer, jak większość w tamtym okresie londyńskiego klubu, był pompatyczny. Manchester City zainkasował około 47,5 miliona funtów, zaś piłkarz podpisał pięcioletnią umowę. Była to decyzja mocno zastanawiająca, bo rocznikowo miał już 28 lat.
Z perspektywy czasu najbardziej problematyczna okazała się jednak gaża. Tygodniowo Sterling inkasuje 325 tysięcy funtów, czyli najwięcej ze wszystkich zawodników "The Blues". Po dwóch latach zmiarkowano się, że pomysł z tak hojnym wynagrodzeniem nie jest do końca udany. W klubie zapadła decyzja, że na 81 meczach, 19 zdobytych bramkach i 12 asystach należy poprzestać.
- Staram się być uczciwy. Powiedziałem Raheemowi, że będzie miał problem z regularną grą. To nie jest zły piłkarz, ale ja chcę innych skrzydłowych - powiedział Enzo Maresca. A Chelsea podjęła bezwzględne kroki.
Sterlinga odsunięto od treningów z pierwszą drużyną - ten sam los spotkał między innymi Bena Chilwella - a ponadto odebrano koszulkę. Jeszcze przed sprzedażą Anglika jego numer przejął Pedro Neto. Stało się jasne, że londyńczycy nie zawrócą z obranej drogi. Spalono wszystkie mosty i to bez większego zawahania. Jednocześnie stracono dogodną pozycję negocjacyjną.
29-latek wciąż ma bardzo mocne nazwisko na brytyjskim rynku, co generuje zainteresowanie. Szkopuł w tym, że nikt nie będzie palił się do wydawania wielkich pieniędzy na piłkarza odartego z rytmu meczowo-treningowego, na piłkarza wypychanego i na piłkarza z bajońską pensją. Nawet jeśli Sterling zejdzie z oczekiwań, a zapewne to zrobi, to wciąż trzeba przygotować się na spory wydatek.
Chelsea zaś pozostanie stratna. Pytanie tylko, jak bardzo.
Co dalej?
Klub może wyrzucić swojego zawodnika, a zawodnik może wymusić transfer. Ten mechanizm świetnie funkcjonuje od wielu lat. Głośnym przykładem ostatnich dni jest Wojciech Szczęsny, który zgodził się na odejście z Juventusu po rozwiązaniu kontraktu. Reprezentant Polski, przynajmniej według włoskich mediów, otrzymał cztery miliony euro za pójście na ugodę. Dla "Starej Damy" był to jedyny sposób na szybkie pozbycie się kogoś, kogo nie chcieli ani włodarze, ani sztab szkoleniowy.
Niewykluczone, ze w podobny sposób rozwiązana zostanie sprawa Sterlinga. The Athletic ujawniło niedawno, że do tej pory żaden klub nie podjął zaawansowanych rozmów z Chelsea, ani doświadczonym piłkarzem. Aston Villa nie jest nawet zainteresowana. Do końca okienka w Anglii pozostało kilka dni, a zawodnik, któremu zależy na powrocie do reprezentacji, nie zamierza wyjeżdżać do egzotycznych lig. Na Stamford Bridge zaczęło się spieszyć obu stronom.
Dla Sterlinga priorytetem stało się rozwiązanie sytuacji kontraktowej. To zaś wydaje się prowadzić do zaledwie jednego wyjścia. Wyjścia bez kwoty odstępnego dla "The Blues". Niemniej to chyba i tak niska kara za sposób zarządzania w wykonaniu Todda Boehly'ego i spółki.
Gdzie zaś znajdzie się miejsce dla Sterlinga? To zagadnienie jeszcze trudniejsze. Z analizy przygotowanej przez The Athletic wynika, że Anglik pod względem taktycznym najbardziej pasuje do Wolverhampton, Leicester City, Fulham oraz Juventusu. "Wilki" i "Lisy" to kierunki dość wątpliwe pod względem jakości, kluby te muszą również uważać na finanse. Fulham pieniądze ma, projekt zaś jest dość ciekawy. Próżno jednak podważyć pozycję Juventusu, już wcześniej myślącego o wypożyczeniu 29-latka.
Pozostaje pytanie, czy skrzydłowy będzie chciał z Anglii wyjechać. Może go nęcić marzenie o Arsenalu lub Manchesterze United - w końcu pojawiły się spekulacje o wymianie, dzięki której on i Ben Chilwell trafiliby na Old Trafford, zaś Jadon Sancho na Stamford Bridge. W obu tych zespołach droga do pierwszego składu jest jednak dość kręta. A Sterling zawsze szukał miejsca, gdzie miałby coś zagwarantowane.