Iga jak kamyk w bucie. Brutalny bilans. Wygrane tylko dwa z 23 setów

Iga jak kamyk w bucie. Brutalny bilans. Wygrane tylko dwa z 23 setów
Pawel Andrachiewicz / pressfocus
Maciej  - Łuczak
Maciej Łuczak05 Jun · 18:18
O finał tegorocznego Roland Garros Iga Świątek zagra z Coco Gauff. To będzie dwunasty pojedynek w profesjonalnym tourze obu tenisistek. Mimo że w rankingu dzielą je tylko dwie pozycje, to bezpośredni bilans z perspektywy Amerykanki jest bardzo zły.
W tym momencie Coco Gauff zajmuje trzecie miejsce w światowym rankingu. To zarazem najwyższa jej lokata w karierze, ale też od wielu miesięcy Amerykanka jest tenisistką ze ścisłego topu. We wrześniu ubiegłego roku wygrała pierwszy w karierze turniej wielkoszlemowy, US Open, czym potwierdziła ogromne możliwości i talent, o których w jej kontekście mówiono od lat.
Dalsza część tekstu pod wideo

Tylko ze Świątek na minusie

Trzeba pamiętać, że Gauff to zawodniczka urodzona w 2004 roku, więc aż o trzy lata młodsza niż Świątek. Już jako nastolatka Amerykanka była postrzegana jako wielka nadzieja światowego tenisa. Kilka lat temu mówiło się o niej zdecydowanie więcej niż np. o Polsce. Było to naturalne, pochodzi z kraju, który miał wielkie gwiazdy tenisa, jako 15-latka wygrywała już mecze w drabince głównej Wimbledonu. W tym momencie jednak bezpośrednia rywalizacja ze Świątek jest dla niej jak kamyk w bucie.
Bezpośredni bilans Coco Gauff z najwyżej sklasyfikowanymi tenisistkami:
Iga Świątek: 1-10
Aryna Sabalenka: 4-3
Jelena Rybakina: 1-0
Kontrast widać najlepiej widać w powyższych liczbach. Gauff ma dodatni bilans zarówno z Aryną Sabalenką, jak i Jeleną Rybakiną. Przeciwko Świątek natomiast wygrała zaledwie jedno z 11 rozegranych meczów! Idąc dalej, w żadnym z przegranych dziesięciu pojedynków nie wygrała ani seta. Tylko w dwóch z dwudziestu rozegranych setów w meczach, które zakończyły się jej porażką zdobyła więcej niż cztery gemy. O żadnym ze spotkań, które zakończyły się wygraną Polki, nie można powiedzieć, że wynikowo były zacięte. Łączny bilans gemów wynosi: 138-67.
- Z każdą inną rywalką pewnie bym dziś wygrała. Chciałam grać agresywnie i myślę, że długimi momentami mi się to udawało - mówiła Gauff całkiem niedawno po porażce z Igą w Rzymie. Te słowa dobrze oddają to, co działo się na korcie. Trudno było winić Amerykankę, która faktycznie miała plan, próbowała go realizować, zagrała na wysokim poziomie, ale koniec końców wynik był z jej perspektywy jednoznacznie negatywny - 4:6, 3:6.
- Muszę znaleźć lepszy sposób na to, aby postawić się Idze na kortach ziemnych. Niezależnie od nawierzchni nie bardzo mi to w większości meczów wychodziło. Ona jest trudną przeciwniczką dla każdej tenisistki, dla mnie również - wspominała Amerykanka.

Jedyna wygrana

Jedyne zwycięstwo odniosła w poprzednim sezonie na kortach twardych w Cincinnati. Po niezwykle zaciętym pojedynku wygrała w trzech setach. To był jej najlepszy czas w karierze. Krótko po nawiązaniu współpracy z cenionym Bradem Gilbertem triumfowała nie tylko w Cincinnati, ale przede wszystkim w US Open.
Właśnie w Gilbercie upatrywano wówczas postać, która wzniesie Amerykankę na jeszcze wyższy poziom. Ten doświadczony szkoleniowiec, który współpracował z wieloma gwiazdami, na czele choćby z Andre Agassim, zasłynął książką o tytule "Winning ugly", co można przetłumaczyć jako umiejętność wygrywania brzydko i sposobem.
We wtorek, tuż po zwycięstwie Gauff z Ons Jabeur, Gilbert został na trybunach kortu centralnego w Paryżu, żeby obserwować pojedynek Świątek z Marketą Vondrousovą. Zapewne próbował dojrzeć coś nowego, świeżego, znaleźć sposób na to, jak Polsce zagrozić. Czy jednak Gauff ma czym to zrobić? Cały czas dużym znakiem zapytania w kontekście rywalizacji na absolutnie najwyższym poziomie pozostaje jej forhend. Można się spodziewać, że w wielu ważnych momentach Świątek właśnie w tym kierunku będzie grała.

Nie ten styl

Liderka rankingu, jeśli przegrywa, to najczęściej z przeciwniczkami podobnego typu - uderzającymi mocno, płasko, szybko kończącymi akcję. Takimi, które siłowo mają nad nią przewagę. Gauff gra inaczej, bardziej rytmie, częściej za linią końcową, nie ma aż takiej siły i możliwości, żeby zdominować Polkę. Kiedy pod koniec 2023 Eurosport wybrał rywalizację Świątek - Gauff najciekawszą w sezonie, to w sieci pojawiło się sporo kpin.
Z jednej strony będziemy więc mieli w półfinale Roland Garros mecz światowej "1" z "3", ale to tylko teoria. Świątek będzie wyraźną faworytką i trzeba powiedzieć, że w kontekście meczu o finał losowanie jej sprzyjało. W najlepszej czwórce mogła trafić na Gauff bądź Rybakinę. Z tą drugą ma ujemny bilans (2-4), Kazaszka należy właśnie do typu rywalek, które Polce nie do końca pasują. Z nią bądź z Sabalenką może się spotkać dopiero w finale.
- W Cincinnati nie wchodziłam na kort z poczuciem, że wszystkie wcześniejsze mecze przegrałam, że nigdy nie wygrałam nawet seta. Nie chce wracać do wcześniejszych meczów Igi w tym turnieju. Nie jestem Potapovą ani Vondrousovą. Cala presja jest na Świątek, ja nie mam nic do stracenia - zadeklarowała Gauff.

Przeczytaj również