Idealny transfer Arsenalu. To jego brakowało Artecie. "Jeden z najlepszych w lidze. Plan się powiódł"
Arsenal kapitalnie wszedł w nowy sezon Premier League. Nie udałoby się to bez Gabriela Jesusa. Nowy napastnik “Kanonierów” może przywrócić ich na szczyty angielskiej piłki. Właśnie kogoś takiego brakowało Mikelowi Artecie w ofensywnej układance.
Niedawno rozpoczęty sezon Premier League przyniósł wielu klubom nowych napastników. Z racji kwot transferu, oczekiwań i siły drużyn najgłośniej było o Erlingu Haalandzie, który trafił do Manchesteru City, a także Darwinie Nunezie, ściągniętym do Liverpoolu. Nie można jednak przejść obojętnie obok znakomitego wejścia Gabriela Jesusa w szeregi Arsenalu. Brazylijczyk ma już na koncie dwie bramki oraz trzy asysty i należy do najlepszych zawodników całej ligi.
- Gabriel Jesus - 5 (2 bramki, 3 asysty)
- Rodrigo - 5 (4 bramki, 1 asysta)
- Erling Haaland - 4 (3 bramki, 1 asysta)
- Ivan Toney - 4 (2 bramki, 2 asysty)
- Kevin de Bruyne - 4 (1 bramka, 3 asysty)
W Arsenalu długo czekali na przybycie odpowiedniej, klasowej “dziewiątki”. Trener Mikel Arteta potrzebował kogoś, kto doskonale wpisze się w jego wymagania względem podejścia taktycznego, ruchliwości i umiejętności stricte technicznych. Gabriel Jesus wydawał się perfekcyjnym kandydatem. Po trzech kolejkach Premier League bez wątpienia można stwierdzić, że plan się powiódł, a “Kanonierzy” zyskali napastnika, który powinien wydatnie pomóc im w walce o powrót do ścisłej, ligowej czołówki.
Strzał w 10 9
Monolit, jaki Pep Guardiola stworzył w niebieskiej części Manchesteru, sukcesywnie sięga po koronę mistrza Anglii. Gabriel Jesus, mimo niepodważalnych atutów, nie był tej drużynie niezbędny. Nie oznacza to jednak, że przestał mieć wymierny wpływ na sukcesy byłego zespołu. W zeszłym sezonie stanowił przecież jego ważne ogniwo. Miał wkład w kolejny mistrzowski tytuł. Wystarczy wskazać, że zakończył rozgrywki z taką samą liczbą asyst, jak Kevin De Bruyne (8), największą w drużynie. Co więcej, zajął drugą pozycję w klasyfikacji tzw. “goal-creating actions” (akcji prowadzących do gola) w całej Premier League. Arsenal nie pozyskał piłkarza z łapanki, lecz jednego z najbardziej kreatywnych zawodników w Anglii.
Przy określaniu przydatności piłkarza do nowego zespołu należy zwrócić uwagę na usposobienie taktyczne, do którego jest przyzwyczajony. Mikel Arteta miał z Gabrielem Jesusem ułatwione zadanie - w końcu pracował z nim jeszcze na Etihad Stadium, pełniąc obowiązki asystenta Pepa Guardioli. Co więcej, w grze Arsenalu Artety widać wpływ dawnego mentora, co niewątpliwie miało bezpośrednie przełożenie na błyskawiczną adaptację Jesusa na Emirates.
Skrojony pod Artetę
Podstawy założeń taktycznych Arsenalu pod wodzą Artety można spłycić do kilku zagadnień. Hiszpan wymaga ciągłego zaangażowania w grę defensywną z wykorzystaniem pressingu oraz kombinacyjnej gry w fazie ataku (przejście na formację 4-3-3). Główne założenia stawiają nacisk na wyczekiwanie okazji do przyspieszenia gry i błyskawicznego odbioru piłki z zamiarem przeniesienia jej w strefę obrony rywala. Nie jest to jednak wariant stałego pressingu, który możemy obserwować na przykład w grze Manchesteru City czy Liverpoolu. Wariacja Artety wymaga doboru piłkarzy o konkretnych umiejętnościach, a Gabriel Jesus pasuje tutaj jak ulał.
Szybkie zrywy do pressingu “Kanonierów” są jednym z głównych wyznaczników ich gry. Rozpoczyna je oczywiście formacja ataku. Nowoczesny futbol nauczył nas, że skuteczny nacisk na drużynę przeciwną można uzyskać tylko wtedy, gdy cały zespół pracuje jak jeden organizm - w pełnej harmonii. Gabriel Jesus to urodzony “walczak”, który nie zwykł odpuszczać żadnej piłki. Na potwierdzenie tych słów podajemy statystykę liczby przejęć ofensywnej formacji Manchesteru City w zeszłej kampanii Premier League. Brazylijczyk miał ich najwięcej.
- Gabriel Jesus - 18
- Phil Foden - 17
- Jack Grealish - 16
- Raheem Sterling - 15
- Riyad Mahrez - 13
Kolejny atut Jesusa to bez wątpienia jego kreatywność i zdolność do gry kombinacyjnej. Jesus nie jest typem klasycznej “dziewiątki”, bardzo często wraca nawet pod koło środkowe, aby wspomóc graczy drugiej linii w rozegraniu, czym otwiera drogę skrzydłowym do wejścia pod pole karne przeciwnika. Nie bez przyczyny po trzech kolejkach nowego sezonu znajdziemy reprezentanta Brazylii w gronie najbardziej kreatywnych piłkarzy w lidze. Wskazuje na to liczba akcji prowadzących do oddania strzału. Sezon dopiero wystartował, trudno założyć, na ile Jesus będzie konsekwentny w najbliższych tygodniach czy miesiącach, ale można dostrzec pewien trend, który zdaje się zdawać egzamin, patrząc na ligową tabelę. Arsenal zasłużenie jej przewodzi.
Oto liczba SCA (shot-creating actions) po trzech kolejkach Premier League.
- Allan Saint-Maximin - 17
- Kevin de Bruyne - 17
- Ilkay Gundogan - 15
- Jack Harrison - 15
- Gabriel Jesus - 14
Robi różnicę
Jesus błyszczy też w dryblingu, co udowadniał już w barwach City. Potrafi w pojedynkę odmienić losy niejednej akcji, dzięki czemu kreuje tak wiele sytuacji kolegom. Znakomicie wpisuje się w brazylijską szkołę piłkarską, wykorzystując swoje ponadprzeciętne zdolności w tym aspekcie. To również można poprzeć danymi - na przykład statystykami skuteczności dryblingów z całego zeszłego sezonu Premier League. Wykonał w nim w sumie 61 prób tego typu ominięcia przeciwnika, a wyszedł zwycięsko z 40 z nich. Daje to efektywność na poziomie prawie 66%, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Jesus wykorzystuje te umiejętności od początku nowych rozgrywek. Wygrywa pojedynki jeden na jednego, by zyskać nieco przestrzeni i wprowadzić piłkę do przodu. Zgromadził dzięki temu już 21 progresywnych podań, co plasuje go na czwartym miejscu w lidze.
Biorąc to wszystko pod uwagę, nie ma wątpliwości, że Gabriel Jesus jest dużym wzmocnieniem Arsenalu i momentalnie wpłynął na progres gry całego zespołu. Mikel Arteta sięgnął po sprawdzonego przez siebie piłkarza, który doskonale wpisuje się w jego styl gry. Jesus już wygląda, jakby występował na Emirates Stadium od lat. I może zapisać się w historii klubu złotymi zgłoskami.