I tylko jego szkoda. Piłkarz przerasta całą Wisłę Kraków. “Zasługuje na lepszy klub”
Gdyby nie on, Wisła Kraków nie zdobyłaby Pucharu Polski, a awans do Ekstraklasy, który i tak jest mało prawdopodobny, byłby już w tym sezonie niemożliwy. Angel Rodado robi co może, żeby utrzymać “Białą Gwiazdę” przy życiu. Problem w tym, że jest w tej trudnej walce praktycznie osamotniony.
Wisła Kraków w sobotę po raz kolejny zawiodła swoich kibiców. Chociaż dwa razy obejmowała prowadzenie w arcyważnym meczu z Lechią Gdańsk, ostatecznie i tak zeszła z murawy pokonana. Efekt? Na dwie kolejki przed końcem sezonu zasadniczego “Biała Gwiazda” wypadła poza strefę barażową i teraz ma nóż na gardle. Awans do Ekstraklasy w obecnym sezonie nadal jest co prawda możliwy, ale szanse drastycznie zmalały.
Sam Rodado wiele nie zdziała
Obserwując rywalizację Wisły z Lechią można było, nie pierwszy raz w tym sezonie, dojść do wniosku, że jeden piłkarz odziany w czerwoną koszulkę zdecydowanie przerasta cały swój zespół. Angel Rodado znów na murawie dwoił się i troił. To on kapitalnie przymierzył z rzutu wolnego i wyprowadził ekipę z Reymonta na prowadzenie. W końcu to on strzelił też gola na 3:4, już na otarcie łez. Karnego najpierw wywalczył, a potem wykorzystał. Gość niemal samowystarczalny.
W trakcie meczu harował niemal na całej długości i szerokości boiska. Irytował się niemiłosiernie, gdy jego zespół, najpierw osłabiony po pierwszej czerwonej kartce, a potem po drugiej, musiał właściwie tylko biegać za piłką, która krążyła jak po sznurku między piłkarzami Lechii. Widać było, że po prostu mu zależy. Tylko tyle i aż tyle. Po ostatnim gwizdku wiele mówiła też załamana twarz hiszpańskiego napastnika.
Jeśli mamy sprowadzać do Polski piłkarzy z innych krajów, to najlepiej tylko takich. Broniących się umiejętnościami, osobowością, zaangażowaniem. Widać, że Rodado zżył się z Wisłą i Krakowem. Ale, jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi, chyba się tu marnuje. Koledzy rzadko potrafią bowiem doskoczyć do jego poziomu. I piłkarsko, i mentalnie.
Jeśli jednak mamy wystawić 27-latkowi laurkę, to niech przemówią też liczby i fakty. Nie tylko w teorii puste słowa.
Bez niego byłaby tragedia
Rodado to aktualnie najlepszy strzelec Fortuna 1 Ligi. Uzbierał już 19 trafień i pod tym względem wyprzedza Karola Czubaka oraz Łukasza Sekulskiego o cztery oczka. Wszystko wskazuje na to, że snajper “Białej Gwiazdy” sięgnie po koronę. Warto wspomnieć, że do dorobku dorzucił też trzy ligowe asysty.
Cały sezon Hiszpana jest bardzo dobry, ale w ostatnich tygodniach przechodzi on samego siebie. A więc właśnie w najważniejszej części sezonu, gdy walka toczy się o niezwykle wysoką stawkę, Rodado bierze na siebie odpowiedzialność. Trafiał do siatki w każdym z sześciu ostatnich spotkań. W minioną sobotę zrobił to nawet dwukrotnie.
Jego gole zazwyczaj sporo ważą. W niedawnym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec rzutem na taśmę uratował Wiśle remis, a gdyby podszedł do rzutu karnego, fatalnie zmarnowanego przez Szymona Sobczaka, być może zapewniłby nawet triumf. Kilka dni wcześniej to natomiast gol Rodado z dogrywki dał “Białej Gwieździe” zwycięstwo w finale Pucharu Polski.
Na przestrzeni ostatnich kilku tygodni Hiszpan wyprowadzał też Wisłę na prowadzenie w meczach z Resovią, Podbeskidziem i Lechią, a w starciu ze Zniczem wytrzymał presję i trafił z jedenastki na 3:2, dając drużynie zwycięstwo. Mowa jedynie o spotkaniach z kwietnia oraz maja. Na wcześniejszych etapach sezonu często wyglądało to podobnie. Przypomnieć można choćby spotkania przy Reymonta z Polonią Warszawa i Miedzią Legnica. W obu przypadkach Rodado swoimi golami zapewniał Wiśle komplet punktów w końcówkach spotkań.
Na dwie kolejki przed końcem sezonu zasadniczego “Biała Gwiazda” wciąż ma szansę na udział w barażach o awans do Ekstraklasy. To głównie zasługa Rodado. Bez niego, choć być może to duże uproszczenie, pewnie koczowałaby w środku tabeli. Może nawet w jej dolnej części. Jeśli ostatecznie podopieczni Alberta Rudego nie załapią się nawet do rywalizacji we wspomnianych barażach, trzeba będzie mówić o dużej kompromitacji. Blask straci wówczas nawet odniesiony niedawno triumf w Fortuna Pucharze Polski.
No właśnie. Puchar Polski. Tego sukcesu też nie byłoby bez Rodado. W meczu z Lechią to po strzale 27-latka skuteczną dobitką w dogrywce popisał się Baena. Kolejna runda - gol Rodado z Polonią Warszawa, jeszcze kolejna - bramka i asysta ze Stalą Rzeszów. W końcu kluczowe trafienie podczas starcia z Widzewem, doprowadzające do dogrywki dosłownie w ostatniej akcji meczu. No i na deser wielki finał, w którym zwycięskiego gola strzelił właśnie on. Angel Rodado.
Hiszpan jest też chyba jednym z najszybciej wracających do zdrowia piłkarzy. Już dwa razy w tym sezonie 27-latek doznawał, wydawało się pierwotnie, dość poważnych kontuzji. Druga z nich, odniesiona pod koniec marca, miała wyłączyć go z gry nawet do końca sezonu. Tymczasem on wrócił na murawę po... dwóch tygodniach. Cytując klasyka - a co on jest ku**a, robokop?
Odejdzie?
Żywe srebro. Piłkarz absolutnie dla Wisły bezcenny. Co ciekawe, już teraz zagraniczny rekordzista wśród najlepszych strzelców w historii klubu. Jeśli jednak Wisła w tym sezonie znów nie awansuje do Ekstraklasy, Hiszpan, zdający sobie sprawę ze swoich możliwości, być może poszuka nowego klubu. Albo inaczej. To kluby poszukają jego. Na brak zainteresowania Rodado zdecydowanie nie powinien narzekać.
Co prawda kontrakt wiąże go z klubem do 30 czerwca 2025 roku, ale jeśli będzie chciał odejść, nikt w klubie nie powinien trzymać go siłą. Byłaby to oczywiście dla Wisły ogromna strata, natomiast ten gość nie zasługuje na tkwienie w takim marazmie. Kibice, dziś absolutnie zakochani w snajperze z Majorki, wybaczą mu pewnie nawet transfer do któregoś z bardziej liczących się polskich klubów, które powinny zainteresować się usługami 27-latka.
A jeśli Rodado, nawet mimo kolejnego sezonu Wisły spisanego na straty, postanowi przy Reymonta zostać, jego sympatia w oczach kibiców klubu urośnie już do niewyobrażalnych rozmiarów. Kto wie, nie jest to scenariusz całkowicie wykluczony. Póki co zresztą trzeba walczyć do końca, bo choć “Biała Gwiazda” jest w trudnej sytuacji, to nadal może uratować ligowy sezon i awansować do Ekstraklasy.
Ten zespół, ciągnięty za uszy przez Rodado, wychodził już w tym sezonie wielokrotnie z sytuacji beznadziejnych i w teorii niemożliwych. Trzeba więc wierzyć do końca.