Hurkacz liderem Australian Open. Poprawa w kluczowym elemencie. "Na tle czołówki miał słaby bilans"

Hurkacz liderem Australian Open. Poprawa w kluczowym elemencie. "Na tle czołówki miał słaby bilans"
ANP/Pressfocus
Hubert Hurkacz wreszcie przepędził wielkoszlemowe demony. Dwa i pół roku po półfinale Wimbledonu znów wylądował w decydującej fazie Wielkiego Szlema. W ćwierćfinale Australian Open zagra z Daniłem Miedwiediewem i wcale nie jest bez szans.
Zwycięstwo w czwartej rundzie z Arturem Cazaux sprawiło, że Hurkacz został pierwszym zawodnikiem z Polski, który w turnieju gry pojedynczej mężczyzn znalazł się na Antypodach w najlepszej ósemce. I mimo że nazwisko rywala nie robiło największego wrażenia, to trudno nie docenić wyczynu tenisisty z Wrocławia.
Dalsza część tekstu pod wideo

Udźwignął presję

Po pierwsze Cazaux to zawodnik, który w drodze do czwartej rundy pokonał rozstawionego wyżej niż Hurkacz Holgera Rune. Pózniej bez żadnych problemów, 3:0 w setach, wyeliminował kolejnego przeciwnika i do meczu z Hurkaczem mógł przystąpić na zasadzie: osiągnąłem już bardzo wiele, bez większej presji mogę spróbować więcej.
Z perspektywy Hurkacza wyglądało to natomiast inaczej. Nagle stanął przed wielką szansą żeby się wreszcie w Wielkim Szlemie, nie licząc Wimbledonu, przełamać. Jak na tenisistę z okolic czołowej dziesiątki, zwycięzcę prestiżowych turniejów Masters 1000, jego bilans w Melbourne, Paryżu i Nowym Jorku był bardzo słaby. Tym bardziej szkoda byłoby z takiej szansy, jak w tym roku, nie skorzystać.
Polak dał radę, wygrał 3:0 w setach. Udźwignął przede wszystkim kluczowe momenty we wszystkich setach. Znów, jak to często ma w jego przypadku miejsce, musiał rywalizować w tie breakach. To już trochę taki nieodłączny element jego meczów. Wszystko wynika z tego, że świetnie serwuje, trudno jest go przełamać, ale też rzadko sam wygrywa gemy przy serwisie przeciwnika. Skuteczność w tie breakach jawi się zatem jako klucz do osiągania dobrych wyników.

Poprawa skuteczności

W tegorocznym Australian Open w czterech meczach zagrał już pięć tie breaków. Przegrał tylko jeden, z Jakubem Mensikiem, wszystkie pozostałe rozstrzygał na swoją korzyść. Miało to miejsce w bardzo ważnych momentach - wygrał tie breaka na 2:1 w setach z Ugo Humbertem, wygrał również oba tie breaki w dwóch pierwszych setach przeciwko Cazaux. To były absolutnie kluczowe momenty.
W skuteczności w tie breakach widać u wrocławianina ogromną poprawę. Łącznie w ostatnich 52 tygodniach Hurkacz zagrał aż 54 tie breaki. Żeby oddać skalę, jak często w tym formacie rywalizuje, drugi pod tym względem, Stefanos Tsitsipas, rozegrał ich w tym czasie 37. Problem w tym, że procentowo Hurkacz wygrywał dokładnie co drugiego tie breaka. Na tle czołówki był to bardzo słaby wynik. Teraz, w Australian Open, skuteczność wzrosła do 80 procent.
Hubert Hurkacz
screen

Serwis kontra return

Jak zawsze istotnym elementem u niego jest serwis. Ma już 71 asów, to najlepszy wynik w turnieju. Tylko dwóch zawodników zaserwowało z większą prędkością, ale obu (Zhinzhen Zhang i Ben Shelton) nie ma już w turnieju. Żaden tenisista w Melbourne w tym roku nie wygrał procentowo więcej punktów po pierwszym serwisie (84 proc.).
Tym ciekawszy powinien być pojedynek w ćwiercfinale z Miedwiediewem. Rosjanin to tenisista, który swietnie returnuje. Tylko Alexander Zverev wygrał przy serwisie przeciwnika więcej punktów w tym turnieju. Nikt nie przełamywał częściej w tegorocznym Australian Open niż Miedwiediew. Patrząc nawet szerzej, na ostatni rok w głównym cyklu, jest w absolutnej czołówce wszelkich statystyk odbioru.
- Nazywasz mnie mistrzem returnu, ale nie do końca się zgadzam. W odbiorze blisko linii końcowej lepszy jest Novak Djoković. Kiedy gram z kimś, kto serwuje bardzo mocno to cofam się coraz głębiej, robię kolejne kroki do tyłu - opowiadał ostatnio w fascynującej rozmowie Jimowi Courierowi Miedwiediew.
W obecnej edycji był już niemal poza turniejem. W 2. rundzie przegrywał 0:2 w setach z Emilem Ruusuvuorim. Wściekał się, dyskutował z trenerem, rzucał rakietami, ale ostatecznie potrafił odrobić straty. W meczu, który zakończył się w środku nocy, ostatecznie zwyciężył 3:2.

Dobry bilans

Hurkacz ma z nim dodatni bilans - prowadzi w bezpośrednich pojedynkach 3:2. To wygrana w 2021 roku w Wimbledonie, w meczu, który rozgrywano przez dwa dni, doprowadziła Polaka do największego wielkoszlemowego sukcesu w karierze. Później Hurkacz triumfował też jeszcze w Halle oraz w Miami. Wygrana w USA to jedyne zwycięstwo Polaka z Miedwiediewem na kortach twardych, na których Rosjanin zwyciężył dwukrotnie (Toronto i ATP Finals).
Na ten bilans trzeba też jednak patrzeć w odpowiednim kontekście, bo wszystko działo się dość dawno temu. Po raz ostatni grali oni w czerwcu 2022 roku, kiedy na trawie w Halle wygrał Hurkacz. Od tego czasu Danił zagrał choćby w finale US Open 2023. Ma przede wszystkim dużo większe doświadczenie w dalszych fazach Wielkich Szlemów. W samym tylko Melbourne dwa razy był finale, które przegrywał z gigantami - Rafaelem Nadalem (2021) i Novakiem Djokoviciem (2022). Jest też oczywiście zwycięzcą US Open 2021, kiedy w finale pozbawił Serba klasycznego Wielkiego Szlema.
Na mecz z wtorku na środę Hurkacz wyjdzie pewny najwyższej pozycji w karierze. Porażka w ćwiercfinale Taylora Fritza oznacza, że w najnowszym zestawieniu ATP znajdzie się na ósmym miejscu. Dotąd najwyżej był dziewiąty.
Hubert Hurkacz w Australian Open
SOPA Images / pressfocus

Przeczytaj również