Hola, hola! Z Kiwiorem jeszcze ostrożnie. Ale Arsenal i tak trafia w "10"
Kiwior out, Calafiori in? Włoskie media wieszczą scenariusz zamiany w Arsenalu na pozycji środkowo-lewego obrońcy. Dlaczego Mikel Arteta ruszył po nową gwiazdę? I czy jej przyjście na pewno przekreśla przyszłość Kiwiora w Londynie? Sprawa nie jest czarno-biała.
Nieco z zaskoczenia ostatnie dni obfitują w konkrety dotyczące losów Riccardo Calafioriego, który chyba jako jedyny Włoch obok Gianluigiego Donnarummy nie ma czego się wstydzić po EURO. Obrońca Bologni od dawna typowany był do głośnego, letniego transferu, ale wydawało się, że wyląduje w Juventusie. Wszystko składało się do kupy:
- wieloletnie zainteresowanie “Juve”, sięgające jeszcze czasów gry 22-latka w młodzieżówce Romy,
- przejście trenera Thiago Motty z Bolonii do Turynu,
- model transferowy, czyli gigant kupujący wyróżniającego się Włocha z mniejszego klubu.
Tymczasem zamiast podróży na północ Italii, Calafiori najpewniej wybierze samolot na Wyspy. Odkąd dyrektor Bologni zasugerował, że klub preferuje sprzedać piłkarza nie do ligowego rywala, a poza Włochy (gdzie płacą więcej), transferowa karuzela nabrała rozpędu. Z informacji o “gigantach Premier League”, przez skonkretyzowanie nazwami Arsenalu i Chelsea, po klarowny komunikat: to wicemistrzowie Anglii są na czele tego wyścigu.
Największe źródła (Gianluca Di Marzio, Matteo Moretto, Fabrizio Romano) podają kolejne szczegóły: 50 mln euro z hakiem opłaty, pięcioletni, dogadany już kontrakt dla zawodnika, trwające negocjacje między klubami, by dopiąć wszystko na ostatni guzik. Co ciekawe, Bologna swoje zarobi, ale ma aż połowę pieniędzy oddać FC Basel, z którego Calafiori przyszedł w sierpniu ub. r.
Arsenal zyska więc nowego piłkarza, który wpisuje się w profil poszukiwań prowadzonych przez Mikela Artetę od dłuższego czasu. Podkreślmy: nie jest to raczej transfer z gatunku tych poturniejowych, czyli “błysnął na wielkiej imprezie, bierzemy go od ręki”.
Szyty na miarę
Calafiori, owszem, 31 maja miał jeszcze dokładnie zero występów dla reprezentacji Włoch. Zadebiutował w niej 4 czerwca i wyważył drzwi, błyskawicznie wskakując do podstawowego składu. Na turnieju nie ustrzegł się błędów, choćby z Albanią, ale zapamiętamy go głównie przez pryzmat akcji prowadzącej do gola na 1:1 z Chorwacją, który dał Italii awans z grupy. 22-latek pokazał tam kunszt ofensywny rzadko widywany u obrońców.
Nie był to jednak jednorazowy wyskok, bo i w Serie A Calafiori zasłynął z wyjątkowych predyspozycji w grze do przodu. Nic dziwnego, wszak w młodzieżowym futbolu grywał jako środkowy pomocnik. Z piłką przy nodze czuje się doskonale, naturalnie, bryluje w statystykach celnych podań, potrafi zrobić przewagę, a przy tym nie zapomina o obowiązkach defensywnych - w przechwytach i odbiorach. Jest eleganckim obrońcą, ale siedzi w nim jakiś pierwiastek “starej szkoły”. I nie mówimy tutaj o wyglądzie wracającym pamięcią do defensorów z Italii przełomu wieków.
Wychowanek Romy, “odpalony” w niej ręką Jose Mourinho, dla przeciętnego kibica faktycznie mógł wyskoczyć jak królik z kapelusza, ale te zachwyty nie biorą się znikąd, tylko po bardzo udanym sezonie ligowym. Calafiori zrobił niesamowity progres, jak i cała Bologna - jego nietypową historię szerzej poznacie TUTAJ. Skupmy się tymczasem na przyszłości. https://www.meczyki.pl/newsy/plus/w-40-minut-rozkochal-w-sobie-wszystkich-mourinho-go-odpalil-i-moze-zalowac/243070. Patrząc na to, jak precyzyjnie Arsenal Artety szuka nowych zawodników pod opracowany system gry, możemy być przekonani, że Włoch trafił pod londyńską lupę właśnie za sprawą dobrej gry w Serie A. Media od dawna informowały o śledzeniu przez “The Gunners” piłkarzy, którzy mogą zagrać i na lewej, i na środku obrony, wybornie radzą sobie z piłką przy nodze i są perspektywiczni. Padało m.in. nazwisko 18-letniego Jorrela Hato z Ajaksu. Calafiori to dla Arsenalu ruch logiczny i bez wielkiego ryzyka. A sam Riccardo trafi do miejsca, które jak magnes przyciąga kolejne nazwiska ekscytującym projektem, gwarancją rozwoju, wreszcie osobą hiszpańskiego menedżera. Tu wszystko składa się w całość.
Tłok na maksa
Calafiori, jako środkowy lub lewy obrońca z doświadczeniem jako centralny pomocnik, wpisuje się w strategię Artety jak w obrazek. U Hiszpana boczny defensor, w zależności od potrzeby i personaliów lewy lub prawy, pełni w rozegraniu rolę właśnie środkowego pomocnika. Dotychczas na lewej flance robił to Ołeksandr Zinczenko, ale on ma za sobą bardzo kiepski sezon. Kuba Kiwior z kolei, gdy występował na boku, grał bliżej linii, a do środka “łamał” grający na drugim boku Ben White. Teraz obaj - i Polak, i Ukrainiec - i tak mieliby trudniej o grę, bo do zdrowia wrócił Jurrien Timber, a w odwodzie jest jeszcze uniwersalny Takehiro Tomiyasu. Dokładając do tego Calafioriego, robi się niemożliwy tłok. Oczywiście, poza Zinczenką właściwie każdy z wymienionych pilkarzy może obsadzić przynajmniej jeszcze jedną pozycję w tyłach. Niemniej, wydaje się, że Arteta zwolni miejsce dla nowego nabytku, żegnając jeden z dotychczasowych elementów układanki.
Na pierwszy rzut oka faktycznie Kiwior wygląda na naturalnego kandydata. Calafiori także jest lewym lub środkowym obrońcą. Ponadto jego transfer do Londynu mógłby uruchomić domino, w którym reprezentant Polski wylądowałby w Juventusie.
W Juventusie, u Thiago Motty, swojego trenera ze Spezii. W znajomej lidze i raczej większymi szansami na grę niż w Arsenalu. To też nie pierwszy raz, gdy łączony jest z odejściem z obecnego klubu. Niemniej, od ostatnich plotek, tych w styczniu, sporo się zmieniło.
W lutym bowiem Kiwior wskoczył do składu i przy nieobecności Tomiyasu oraz Zinczenki radził sobie naprawdę solidnie. Miał oczywiście słabsze momenty, jak mecz Ligi Mistrzów z Bayernem, ale zdał ten trudny egzamin. Zyskał sporo uznania w oczach trenera i kibiców, zbierał pozytywne recenzje, chwalili go dziennikarze i eksperci. Dostał szansę i ją wykorzystał, jako zmiennik dźwignął temat. Zbudował sobie pozycję, stworzył jakiś kapitał. O ile nie zanosi się na to, by był podstawowym zawodnikiem, o tyle dalej może być Artecie potrzebny. Nawet z Calafiorim szafkę obok.
Kiwior ma szansę
Przyjście uzdolnionego Włocha może oczywiście doprowadzić do transferu Kuby Kiwiora, szczególnie, gdyby ten sam uznał, że poszuka miejsca, gdzie dostanie więcej minut. Nie bralibyśmy jednak tego za pewnik ani zamianę jeden do jednego. Równie dobrze Calafiori może zastąpić w składzie nierównego Zinczenkę, od którego przejąłby rolę odwróconego bocznego obrońcy.
Zobaczymy, jak to widzi sam Mikel Arteta, menedżer uparty, znany z ruchów nieoczywistych, wbrew sugestiom opinii publicznej. Na ten moment Kiwiora nie należy skreślać. A to, że transfer Calafiorego na papierze wygląda doskonale, to inna kwestia. Arsenal na pewno nie powiedział też ostatniego słowa w tym okienku.