Historyczny dzień dla reprezentacji Polski. Awans na EURO o krok, jasne słowa Pajor
3 grudnia w Warszawie odbędzie się Gala 105-lecia Polskiego Związku Piłki Nożnej. Nie wiem, czy najważniejsi ludzie polskiej piłki planują śledzić to, co tego wieczoru będzie działo się w Wiedniu, ale powinni. Bo reprezentacja Polski kobiet może pierwszy raz w historii awansować na dużą imprezę.
Po porażkach z Portugalią i Szkocją i spadku do Dywizji B Ligi Narodów reprezentacja Polski spadła też w rankingu FIFA z 31. na 35. miejsce. Tym samym w pewnym sensie wyprzedziła ją reprezentacja Polski kobiet, która zajmuje w światowym rankingu 32. pozycję. Najwyżej w historii Polki były na miejscu 27. Gdyby we wtorek pokonały Austrię, zapewne poprawiłyby ten wynik, bo osiągnęłyby rzecz historyczną.
W sumie nie muszą nawet wygrywać. Po zwycięstwie 1:0 w pierwszym meczu wystarczy im remis, by po barażach pierwszy raz w historii awansować na mistrzostwa Europy. Tak blisko nie były jeszcze nigdy. To wyjątkowy, wyczekany przez całe środowisko moment, dlatego, tak jak po pierwszym meczu, we wtorek zapraszamy Was na kanał Meczyki.pl na specjalny program na żywo po spotkaniu, które o 18:15 rozpocznie się na stadionie Austrii Wiedeń.
Polki wygrały pierwszy mecz 1:0 po golu Natalii Padilli-Bidas. 22-letnia skrzydłowa wypożyczona z Bayernu do Sevilli to jedna z największych nadziei naszej kadry. Przy trafieniu w 57. minucie dogrywała jej oczywiście kapitan Ewa Pajor.
- Ewa zawsze wie kiedy i jak mi podać, bo wie że staram się zawsze biec za jej akcją. Dobrze, że mi podała, a nie sama strzeliła (śmiech). Jestem pół Hiszpanką, stąd moje pozytywne nastawienie na boisku i zawsze pozytywna energia. To była jak dotychczas moja najważniejsza bramka w karierze, ale mam nadzieję, że w następnym meczu będzie jeszcze ważniejsza - mówiła szczęśliwa Padilla-Bidas w rozmowie z portalem ŁączyNasPiłka.pl.
Tak naprawdę Pajor zagrała jej trochę "za plecy", ale obrona Austriaczek się zagapiła i Polki to wykorzystały. Nie pierwszy i nie ostatni raz w tym meczu ten duet wybiegł idealnie zza pleców wysoko wystawionych obrończyń do prostopadłego podania, ale niestety kolejnych okazji już nie udało się wykorzystać. Choćby Pajor trafiła w słupek. A szkoda, bo wyższe prowadzenie przed rewanżem byłoby wskazane.
Piękna walka
Kibice docenili jednak widoczne gołym okiem zaangażowanie biało-czerwonych, walkę o każdą piłkę, dobrą organizację i asekurację w obronie. Bramkarka Kinga Szemik poza jedną, świetną interwencją w drugiej połowie, tak naprawdę nie miała wiele pracy. Było to pierwsze czyste konto Polek w meczu od stawkę od prawie roku. Szemik, na co dzień zawodniczka West Hamu, nie miała tego dnia łatwo. Walczyła z gorączką i z grząską murawą, która nie ułatwiała jej interwencji w polu karnym.
Mimo wszystko, Polki nadal nie są faworytkami w tej parze barażowej. Austria we wspomnianym rankingu FIFA jest 17., większość jej zawodniczek gra regularnie we Frauen Bundeslidze, a w ostatniej edycji Ligi Narodów dwukrotnie pokonały nasze po 3:1.
Polska w ogóle przegrała wszystkie sześć spotkań i spadła z Dywizji A. Spotkał ją więc ten sam los, co kolegów z męskiej reprezentacji. I tak jak oni dostała szansę powalczenia o mistrzostwa Europy w barażach właśnie dzięki samej obecności w Dywizji A. W pierwszym dwumeczu barażowym drużyna Niny Patalon pokonała Rumunię 2:1 na wyjeździe i 4:1 u siebie.
Nowy dom
Rewanż rozegrano pod koniec października na Polsat Plus Arenie w Gdańsku. To był oficjalny debiut kadry w jej nowym "domu", w którym będzie rozgrywać wszystkie kolejne domowe spotkania. Wygraną z Rumunią z trybun oglądało na żywo 8449 osób i był to rekord frekwencji na meczu kobiet w Polsce.
- Fakt grania na tym stadionie podnosi prestiż piłki kobiecej w Polsce. Nie mieliśmy tu jeszcze 20 tysięcy widzów, tylko 8449, ale spokojnie – step by step, kibice zaczną przychodzić na nasze mecze i wierzę, że kiedyś 20 tysięcy się pojawi - mówiła wtedy selekcjoner Patalon.
Miesiąc później na Austrię przyszło nieco ponad 7500 osób, ale można to tłumaczyć kiepską pogodą. Gdyby kadra pierwszy raz w historii awansowała na dużą imprezę, na pewno zrobiłoby się o niej głośniej, tak jak kilka tygodni temu głośniej było o reprezentacji kobiet U17, która na mistrzostwach świata w Dominikanie doszła do półfinału.
Jedno założenie
- Mogłyśmy strzelić jednego, dwa gole więcej, ale Austria też miała swoje szanse, więc myślę, że możemy być z tego wyniku zadowolone. Naprawdę dużo dziś zostawiłyśmy na boisku. (…) Nieważne, kto będzie grał i strzelał, ważne żebyśmy tak jak dziś poświęcały się na boisku i walczyły. Od początku pracy z selekcjonerką Niną Patalon naszym założeniem był awans na mistrzostwa Europy. Został tylko jeden mecz. Musimy się do niego dobrze przygotować i to jest nasz cel - mówiła Ewa Pajor w rozmowie z Samuelem Szczygielskim po pierwszym meczu z Austrią.
Mistrzostwa Europy kobiet 2025 odbędą się w Szwajcarii od 2 do 27 lipca. Losowanie grup zaplanowane jest na 16 grudnia. Polska starała się o organizację tego turnieju i kandyduje też oficjalnie do organizacji kolejnego EURO, w 2029 roku. Na razie przed nami ME U19 w 2025 roku i MŚ U20 rok później. Staramy się też o finał kobiecej LM w 2027 roku na PGE Narodowym. PZPN coraz mocniej wspiera futbol kobiet i zapewne będzie o tym przypominał we wtorek na gali. Oby potwierdziło się to również na stadionie w Wiedniu.